Poprzednie częściWirus - Prolog

Wirus - Rozdział 6.

-No ale o co w niej chodzi? - spytałam patrząc zdezorientowana na stół. Samantha odchrząknęła.

-Musisz białą bilą wbić pozostałe do łuz

... czyli do tych koszyków w rogach stołu i przy dłuższych bokach - tłumaczyła. Nagle spod stołu wyjęła jakiś podłamany trójkąt, zgarnęła w niego wszystkie bile poza białą, i ustawiła - Białą stawiamy tutaj - dokładnie prezentowała co robi - a potem kijem, który jest ... tutaj - schyliła się ponownie by wyciągnąć długi kij - uderzamy w białą. Proste, prawda? - spytała z głupkowatym uśmiechem.

 

Nie wiem czy byłam taka głupia, czy te zasady były takie dziwne. Wydaje mi się, że to pierwsze. Szczerze mówiąc, nie miałam wielkiej ochoty na grę w to coś, ale widziałam, jak Sam się ekscytuje. Wyluzowałam.

-Okej, ale jak ja mam ... eee, no ... to uderzyć? W sensie ... - popchnęłam kijem w kierunku białej bili ale w nią nawet nie trafiłam. Samantha ryknęła śmiechem.

-Sierota - powiedziała wyrywając mi kij - Patrz i się ucz.

Sam ustawiła się w dziwnej pozycji, którą nazwała profesjonalną. Potem kazała mi to powtórzyć. Jak można się domyślić, nie szło mi to najlepiej.

-Okej ... poczekaj - powiedziała lekko zrezygnowana. Pewnie też bym straciła cierpliwość.

Sam podeszła do mnie od tyłu. Opierając się o mnie, ułożyła moje dłonie, barki, i plecy w odpowiedniej pozycji.

Wtedy chyba był pierwszy raz, gdy poczułam to coś. Przejeżdżała drobną dłonią po moich odsłoniętych przedramionach co pozwoliło mi doświadczyć przyjemnych dreszczy. Opierała się o mnie swoim ciałem co tylko pobudzało moją wyobraźnię.

Właśnie wtedy pomyślałam sobie, że nigdy nie ciągnęło mnie do chłopców. Na pewno było to w jakimś stopniu spowodowane tym, że w obozie nie było żadnego w moim wieku. Mimo wszystko nie uważałam tego za coś nienaturalnego, zawsze mówiłam, że przyjdzie jeszcze odpowiedni czas. Wtedy jednak do głowy przyszła mi myśl, że być może się myliłam.

-A teraz uderz! - zawołała gdy byłam już ustawiona.

Rozbiłam ten dziwny stosik bil, przez co kilka wpadło do tych koszyków ...czy tam łuz. Od tamtej pory coraz bardziej łapałam. Muszę przyznać, że gra sprawiała mi sporo radości.

Minęło jednak już trochę czasu, a ja martwiłam się, że wkrótce dowiedzą się o naszym wymknięciu. Może nawet już wiedzą.

-Zbierajmy się Sam. Pora na nas - powiedziałam z lekkim żalem w głosie odkładając kij. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak miło spędziłam czas. No ale cóż, jak wiadomo wszystko co dobre, szybko się kończy.

Chciałam już zeskoczyć z tego piętra, by móc swobodnie wrócić. Sam złapała mnie za rękę.

-Joyce, poczekaj - powiedziała z drżeniem w głosie.

Spojrzałam na nią zatroskana. Nie puszczała mojej ręki.

-Coś się stało? Przecież możesz mi powiedzieć - starałam się mówić spokojnie i naturalnie. Nie byłam jednak zbyt dobrą aktorką. Nie wiem jak wyszło.

-Nie, to nic takiego ... a właściwie - Samantha spuściła na chwilę wzrok, po czym znowu na mnie spojrzała. Jej usta rozwarły się lekko i ... złączyły z moimi. Całowała z niesamowitą namiętnością. Wplotła palce w moje włosy i przejeżdżała po mojej głowie dodając sytuacji uroku. Nie odepchnęłam jej. Nie odsunęłam się. Nie zrobiłam nic i dałam ponieść się chwili. Po jakimś czasie odsunęła się o krok i wpatrywała we mnie. Wyglądała na przerażoną, a ja pomyślałam sobie, że nie ma powodów.

-Podobno ... to Adam ci się podoba - powiedziałam wreszcie nieco zaczepliwie. Sam tłumaczyła od razu.

-Taa, no wiesz ... w końcu spytałam o facetów, co nie?

Zauważyłam ten piękny uśmieszek. Idealny, zarezerwowany dla mnie.

 

Nasze pocałunki doprowadziły nas na stół, na którym przed chwilą grałyśmy. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie. Bym już zawsze czuła to co wtedy.

Noce spędzałyśmy ze sobą regularnie. Uczucie, które pojawiło się z tamtym dniem nie wygasło nigdy. A przynajmniej ... mocno w to wierzyłam.

 

Obecnie

 

-Będziesz jadła czy tylko dziobała? - wyrwał mnie z zamyślenia głos Doma.

Dom był jedną z niewielu osób, które byłam tu w stanie szczerze polubić. Ot, taki miły chłopak o azjatyckich korzeniach. Nie było w nim niby nic nadzwyczajnego, ale dogadywałam się z nim.

Faktycznie, od dłuższego czasu grzebałam tylko w talerzu ze śniadaniem. Na hali było już tłoczno.

-Zamyśliłam się na chwilę. Głodny? - spytałam ze szczerym uśmiechem.

-W porządku - odparł odwzajemniając uśmiech.

-Nie wiesz, gdzie jest Samantha?

Dom przegryzł szybko i śpieszył z odpowiedzią.

-Pewnie tam gdzie zawsze rano. Odkąd Dina urodziła, ciągle pomaga jej przy dzieciaku. Może sama chciałaby mieć dziecko?

Kaszlnęłam łapiąc się za gardło. Dom miał z tego niezły ubaw.

-Nic śmiesznego - odparłam udając złość.

-Wcale się nie śmieję - mówił patrząc dumnie przed siebie - Wiesz co, słyszałem ostatnio coś ciekawego - rozejrzał się i nachylił - Podobno za Wschodnią Granicą testy nad szczepionką są w ostatniej fazie. To oczywiście nic pewnego, ale ...

-Tak, tak, kolejny lek - przerwałam mu - Który to już? Przykro mi Dom, ale za dużo razy dałam się na to nabrać.

Nie był chyba zbyt zadowolony po tych słowach.

 

16 godzin później

 

Krzyki.

Obudziły mnie krzyki, które z każdą chwilą się nasilały.

-Sam ... ? - powiedziałam zaspana podnosząc się na łóżku. Nie było jej.

Im więcej chwil mijało, tym lepiej widziałam co się dzieje. Krzyki dobiegały zza okna. Wyszłam z łóżka, odsunęłam zasłonę, i wyjrzałam przez nie.

-O mój Boże ...

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Kocwiaczek 25.05.2020
    No to mamy pewną jasność, jak to wszystko się zaczęło :) Ciekawie napisane i oddane emocje.

    Zauważyłam, że często używasz "co" i brakuje przed nim przecinków. Do tego "..." powinno być bliżej słowa pierwszego, nie po środku, ani przy drugim. Jeszcze zmieniłabym "-" na "–" lub "—". Takie niuanse, ale teraz poprawisz, to będzie z głowy :) Sama wiem, jak się później odechciewa poprawiać całość.
  • Raven18 26.05.2020
    Niestety piszę na telefonie i nie mam możliwości korzystania z tycy znaków ;( natomiast jeśli chodzi o wielokropek, już jest chyba wszędzie okej w kolejnym rozdziale
  • Kocwiaczek 26.05.2020
    Raven18 hmm... na szajsungu pojawiają mi się pauzy i półpauzy jak dłużej przytrzymam "-". Zerknij, może też masz, a nawet o tym nie wiesz. Też to ostatnio odkryłam :)
  • Kapelusznik 25.05.2020
    Znowu skoki
    Styl i klimat ok, ale nie mam pojęcia co się wyprawia
    Pozostaję jednak nadal przy 4
  • Shogun 25.05.2020
    No, czyli wiemy już więcej. Dobrze napisane i zakończone w dobrym trzymającym w napięciu momencie. No nic, zobaczymy co będzie dalej :D
    Pozdrawiam ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania