Poprzednie częściWirus - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wirus - Rozdział 22.

Udało się.

Naprawdę się kurwa udało!

 

Rozwścieczona, bezmyślna horda biegła tuż za Hankiem. Doprowadził do tego, że wszyscy wybiegli z budynku za nim. Droga była wolna!

– Dobra, ruszamy! – krzyknęła Marlene i zerwała się do biegu. Kątem oka, zauważyłam, że przerażony Patrick również wstał. Wybiegłam przed nim.

 

Byliśmy już na ostatniej prostej. Byłam naprawdę zadowolona, że wszystko układało się po naszej myśli. Teraz pozostało nam już tylko poczekać na powrót Hanka. Wierzyłam, że da sobie radę.

 

– Kurwa! – usłyszałam nagle za sobą. Przeraźliwy skowyt dobiegł moich uszu.

 

Odwróciłam się momentalnie i zobaczyłam leżącego Patricka, który z całych sił próbował zrzucić z siebie zarażonego. Widocznie jeden z nich nie zdołał wybiec z hordą.

 

Natychmiast zmieniłam kierunek biegu, i wyrwała się w stronę walczącego o życie chłopaka.

 

– Zostaw go kurwa! – krzyknęłam rzucając się na zarażonego. Odepchnęłam go od Patricka i wbiłam nóż w krtań. Wrzeszcząc w konwulsjach, próbował jeszcze mnie odepchnąć, jednak powtórzyłam uderzenia nożem kilkukrotnie. Wreszcie przestał się ruszać.

 

– Wszystko w porządku? – spytała Marlene, klękając szybko przy Patricku. Jego oczy były pełne strachu. Wyglądał tak, jakby nie wiedział co się dzieje, przerzucając wzrok z Marlene na mnie. Kurczowo ściskał szyję i zaciskał zęby. Zauważyłam krew, przechodzącą przez palce dłoni, którą trzymał się za gardło.

 

Marlene westchnęła.

– Pokaż mi to – powiedziała odchylając powoli jego rękę z szyi. – Cholera... – zaklęła cicho pod nosem.

 

Nachyliłam się, by zobaczyć ranę. Patrick został ugryziony.

 

– Nie chcę umierać! Nie zabijajcie mnie! Proszę! – krzyczał przez łzy. Doskonale wiedział co się stało. Pomimo paniki i adrenaliny, był świadomy, że został zarażony. Zdawał sobie sprawę, że... nic nie można było już zrobić.

 

Moje dłonie trzęsły się, a ja odwróciłam od niego wzrok. Wstałam na niepewne nogi i podeszłam kilka kroków w przeciwnym kierunku. Nawet Marlene nie wiedziała co powiedzieć.

– Po prostu wyjdźmy już na zewnątrz i zaczekajmy na Hanka – odezwała się po chwili. Jej głos nie dawał ani trochę nadzei Patrickowi. Ale... rozumiałam ją.

 

Łkanie chłopaka przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie, co wtedy musiał czuć. To jest ta świadomość, o której mówiłam.

 

Hank wrócił do nas spokojnym truchtem. Nie był jeszcze świadomy tego, co się stało.

– Udało mi się wyprowadzić ich daleko stąd, część się potopiła – powiedział ciężko oddychając. – Co się stało? – spytał po chwili ciszy, która nastała.

 

Patrick zdawał się szukać ratunku w moich oczach. A ja czułam okropnie się z tym, że nie mogę mu pomóc.

 

Hank spojrzał na chłopaka.

– Kurwa... – zaklął cicho Hank. Zrozumiał, gdy spojrzał na jego szyję.

– Nie zabijajcie mnie, po prostu wypuśćcie, przemienię się, ale będę już daleko...

 

W tym momencie, Marlene podeszła do niego od tyłu i jednym, płynnym ruchem przebiła mu krtań.

Patrick zaciskając oczy upadł na kolana. Próbował jeszcze wyrwać się kobiecie, jednak na nic się to już nie zdało. Marlene wyciągnęła ostrze z szyi i wbiła je raz jeszcze, tym razem w serce.

 

Opadł na ziemię bezwładnie, dławiąc się krwią. Kilka wstrząsów ciała, z którego uchodziło życie... ten obraz za wszelką cenę nie chciał wyjść z mojej głowy.

 

– Tak trzeba było – powiedział sucho Hank. – To nie wybór. To konieczność – dodał patrząc tym razem na mnie.

 

Musiałam wyglądać naprawdę okropnie, skoro uznali, że tego nie rozumiem. W rzeczywistości było inaczej. Przyzwyczaiłam się już dawno do tego, jak mamy funkcjonować. Zabicie osoby zarażonej nie było dla mnie niczym niezwykłym, jedynie... trudnym. Myślę, że to właściwe określenie.

 

– Tak, wiem to – powiedziałam chłodno, lecz z wyraźnym zawahaniem w głosie. Nie powinnam.

– Musimy ruszać – powiedziała Marlene. – Jeśli się sprężymy, powinniśmy dotrzeć do Węzła przed zmrokiem.

 

Hank pokiwał głową, po czym spojrzał raz jeszcze na ciało leżące obok nas.

 

– Gotowa? – spytał ciepłym głosem.

 

Sama nie wiedziałam. Czy byłam gotowa?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Shogun 06.08.2020
    No, mocny rozdział. Pokazujący przerażające oblicze tego świata, gdzie trzeba zabić z konieczność. Zabić, aby przetrwać, aby żyć.
  • Raven18 06.08.2020
    Otóż to. Niestety, nie da się zrobić tego inaczej
  • Kocwiaczek 06.08.2020
    usłyszałam z dużej
    wyrwała – wyrwałam
    świadomy/świadomość – bliskoznaczne

    Często używasz powiedział/powiedziała, spróbuj innych wyrażeń dla urozmaicenia typu odparł/rzekł/wydusił z siebie/rzucił/wydarł się itp.
    Również możesz wprowadzić inne przekleństwa niż "ku*wa". Masz mnóstwo opcji ;)
    //
    Dumna z ciebie jestem jak matka kwoka:D Kropki, wielkie litery i półpauzy postawione niemal na celujący. Sama historia też bardzo na plus. Niestety takie to już były realia. Smutne, ale prawdziwe. Czekam na ciąg dalszy :)
  • Raven18 06.08.2020
    Aaaa! Dziękuję, dziękuję! :DD
  • Kocwiaczek 06.08.2020
    Raven18 ??

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania