Poprzednie częściZdrada, wstęp.

Zdrada - rozdział 8

Powrót do domu cioci Stasi trwał wieczność. Takie miałam odczucie. W drodze powrotnej natknęłam się parę razy na wilki porozsiewane w różnych częściach wsi. Dziwne, że kompletnie nie trzymały się swojej zwyczajowej taktyki. Nie opuszczało mnie wrażenie, że w tym momencie było ich znacznie więcej. Tą ostatnią rzecz tłumaczyłam swoim zmęczeniem i oszołomieniem.

Wykorzystywałam element zaskoczenia i unieszkodliwiałam te „bezpańskie zwierzęta”, ale nie zabijałam ich. Odłączenie od stada miało być dla nich wystarczającą karą. To, że tutaj pozostały, świadczyło o tym, że alfa miał gdzieś ich los. W niektórych przypadkach motyw niespodzianki kompletnie mi nie wychodził. Podsumowując, zdobyłam trochę nowych zadrapań.

Wchodząc na podwórko cioci, prawie dostałam zawału. Tuż przed domkiem, od strony podwórka, leżało kilka zakrwawionych, martwych wilków. Odwróciłam szybko wzrok, czując napływający do gardła paniczny strach. Tak bardzo bałam się zobaczyć w tym stosie charakterystyczne, ciemne futro. Nie umiałabym sobie wybaczyć, gdyby Czarny zginął przez mój akt heroizmu. Słowa alfy bardzo dobrze utrwaliły się w mojej głowie.

Tak bardzo zatraciłam się w swoich myślach, że nie zauważyłam cioci, która wyszła z domu.

– Matko jedyna! Ty żyjesz! – wrzasnęła.

Podbiegła z taką szybkością, jakiej bym się po niej nie spodziewała i ujęła moją twarz w dłonie, by ją dokładnie obejrzeć. Widziałam czającą się w jej oczach troskę. Bała się o mnie, tak samo jak ja o nią. Ten niepokój nie przeszkadzał mi jednak w popełnianiu coraz to większych głupot.

Przytuliłam się do niej. Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele.

– Przepraszam – wyszeptałam w jej włosy pachnące lawendą. – Tak bardzo cieszę się, że nic ci nie jest.

Na jej rękach zauważyłam trochę śladów pazurów, ale sądząc po jej ogólnym stanie, nie odniosła żadnych poważnych ran. Poczułam zalewającą mnie ulgę i nie umiałam powstrzymać łez, które napłynęły mi do oczu.

– Cicho, dziecko, nie trzeba płakać. – pogładziła mnie z czułością po głowie, a potem odsunęła od siebie na odległość wyciągniętych ramion.– Jego tutaj nie ma. – jej głos stał się twardszy, a oczy patrzyły na mnie z powagą. – Chłopak się nieźle napracował, ale koniec końców żeśmy wygrali. Trochę go jeden taki poharatał. O jego rany bym się nie martwiła, szybko z tego wyjdzie. Ale jaka złość go wzięła, przez to, co żeś zrobiła! Naprawdę nie wiem, jak mu się wytłumaczysz. Leć! – wskazała głową na dom.

Pośpiesznie otarłam oczy i wpadłam do środka. Wyczuwałam obecność Czarnego w „naszej” sypialni. Ludzkie geny wzięły górę i zaczynałam odczuwać lekki stres. Byłam jak uczennica skazana na połajankę u dyrektora. Nie miałam żadnego dobrego argumentu, by się obronić, jednak mój pojedynek z alfą musiał pozostać tajemnicą. Nie wiedziałam, jak tego dokonam, ale nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.

Weszłam cichutko do pokoju. Gdy zobaczyłam postać Czarnego leżącą na łóżku, dopiero w tamtym momencie dotarł do mnie sens słów cioci Stasi. Mój towarzysz przeobraził się i na szczęście dla mnie spał, przykryty od pasa w dół kocem. Słysząc jego miarowy oddech, uspokoiłam się. Po raz kolejny zalała mnie fala ulgi. Ciocia miała rację. Nie musiałam bać się o jego życie. Wiedziałam, że jako wilkołak czystej krwi, Czarny regenerował się znacznie szybciej niż ja.

Uklękłam przy łóżku. Najbardziej uderzył mnie widok małych, cieniutkich blizn rozsianych po całej klatce piersiowej. Wyglądały, jakby zostały wykonane jakimś cienkim, ostrym narzędziem. To nie mogły być ślady ingerencji innych wilków. Poczułam nieprzyjemny dreszcz na całym ciele. Czarnego ktoś musiał torturować i najprawdopodobniej dlatego nie chciał się przemienić. Mogłam tylko przypuszczać że wciąż przeżywał tą historię na nowo i nie miał ochoty nikim się z nią dzielić. Rozumiałam go w pełni. Samo bycie wilkołakiem stanowiło sporę brzemię, a nie wszyscy potrafili je udźwignąć. Nie raz słyszałam o samobójstwach młodych wilków, które trafiły w towarzystwo, gdzie nikt ich nie akceptował.

Delikatnie przejechałam palcem po jednej z blizn. Zrobiło mi się szkoda Czarnego. Zrozumiałam, że musiał mieć bardzo ciężkie życie.

Już miałam wsunąć dłoń w jego czuprynę niesfornych ciemnych włosów, kiedy się gwałtownie przebudził. Wrzasnęłam, przestraszona. Złapał mnie za nadgarstek, zamykając go w stalowym uścisku. Spojrzałam mu w oczy i doznałam szoku: Czarny miał heterochromię tęczówek. Jego prawe oko miało niebieski kolor, zaś lewe brązowy. Uznałam to za urocze, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że chciał mnie teraz zamordować spojrzeniem.

– Co ty sobie myślałaś? – wysyczał przez zęby, siadając na łóżku.

Na całe szczęście miał na sobie spodnie. Cieszyłam się, że nie musiałam przeżywać tego samego, co podczas spotkania z alfą. Skuliłam się w sobie. Pomyślałam, że postawa okazująca uległość zmiękczy jego serce i jednocześnie umniejszy jego złość.

Grubo się myliłam.

– Mogłaś zginąć. – podniósł się, zmuszając mnie do tego samego.

Zauważyłam przy okazji, że lekko utykał na prawą nogę. Tam musiał najmocniej oberwać. Teraz, kiedy stał naprzeciwko mnie, okazało się, że jesteśmy takiego samego wzrostu. Uwolniłam rękę, uciszając mojej wewnętrzne zwierzę, które aż rwało się do walki.

– Ja też się cieszę że cię widzę – parsknęłam, kręcąc głową. – Nie powinieneś się nadwyrężać. – pchnęłam go lekko na łóżko, a on pociągnął mnie za sobą.

Przewrócił się na posłanie, ja wylądowałam na nim. Ten mały gest całkowicie rozładował napięcie. Resztę wieczoru spędziliśmy razem. Niewiele rozmawialiśmy, po prostu leżeliśmy wtuleni w siebie. Prócz swojej obecności, nic więcej nie było nam potrzebne do szczęścia.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Myślami uciekałam do tego, co mnie czekało: pojedynku na śmierć i życie. Zrozumiałam też, że zależy mi na Czarnym i nie chciałam go tracić. Bolał mnie fakt, jak mało czasu mi pozostało i nie umiałam się z tym pogodzić.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Onyx 27.11.2020
    Rozumiem reakcję Czarnego, gdyż bohaterka przez swoją głupotę mogła zginąć!
    I nareszcie mamy tu początek romansu Czarnego z bohaterką. Nie mogłam już się doczekać, gdyż będą stanowić idealną parę ;)
    I wiem, że Czarnemu na niej zależy.
    Bardzo dobry rozdział :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania