Zdrada, wstęp.

Pierwszym obrazem tego ranka był piękny wschód słońca. Jego promienie, skąpane w złocie śmiało wyzierało spomiędzy chmur. Łagodny wietrzyk delikatnie kołysał wysokimi źdźbłami trawy, gdzieniegdzie unosiła się jeszcze mgła.

Zza moich pleców dochodził świergot ptaków, melodia dla uszu. Wypełniał mnie wewnętrzny spokój. Byłam w miejscu, gdzie nie spotkałam jeszcze żadnego człowieka. Ukryta w wysokiej trawie na skraju lasu.

Potem nagle, bez ostrzeżenia, wszystko zamilkło i powietrze rozdarł przeraźliwy krzyk sójki. Poczułam to, niczym bolesne smagnięcie bata. Całe moje zadowolenie diabli wzięli. Wiedziałam, że te ptaki ostrzegają inne zwierzęta przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. To, że podniosła głos akurat nad moją głową, nie było przypadkowe.

Wyprostowałam się niczym struna i wciągnęłam głęboko powietrze. Nic. Subtelny wiatr idący w stronę lasu nie przyniósł mi żadnej odpowiedzi.

Poczułam narastający niepokój. Cisza, jaka zapanowała dookoła mnie, była nienaturalna, mroziła krew w żyłach. Coś czaiło się w trawie, a ja nie potrafiłam tego wyczuć.

W chwili, gdy ta myśl uderzyła mi do głowy, obróciłam się i wpadając między drzewa, ruszyłam przed siebie biegiem.

– Głupia – wysyczałam przez zęby, jednocześnie starając się zmusić do jak największego wysiłku.

Pokonywałam dystans szybko, tak jak dzisiaj nie biegłam jeszcze nigdy. Czułam pulsującą w żyłach adrenalinę, a w myślach nadal wyzywałam się od idiotek. Nie baczyłam jednak na nic, nawet na poranione od jeżyn stopy. Gnałam tak, jakby od tego biegu miało zależeć moje życie.

„Oby tylko nie było za późno”, kołatało się w mojej głowie.

W tej samej chwili usłyszałam donośne wycie, rozchodzące się po całym lesie. To nie było rozpaczliwe wołanie samotnego wilka, ale coś, co brzmiało jak zachęta, motywacja.

Niedobrze. Bardzo niedobrze. Jeśli zagrzewały się do walki, to znaczy, że coś było na rzeczy. Zaklęłam siarczyście, ale jednocześnie nie mogłam powstrzymać gęsiej skórki.

Ta krótka chwila sprawiła, że je wyczułam. Co najmniej trzy wilki podążały moim tropem, ale nie wiedzieć czemu, trzymały się cały czas skraju lasu. Dopiero teraz usłyszałam je wyraźnie, ich ostrzegawcze, gardłowe warknięcia. Miałam wrażenie, że celowo tak hałasowały. Zakładałam, że robiły to by odwrócić moją uwagę od czegoś znacznie gorszego.

Kolejne wycie, tym razem niosące się z głębi lasu. I uczucie, jakbym nagle dostała obuchem w głowę. Nie zatrzymywałam się jednak.

„Przyszli po nią”, przemknęło mi przez głowę i to dało mi jeszcze większą motywację, adrenalina mocniej zaczęła krążyć w moich żyłach.

Obroniłam ją tyle razy, zrobię to jeszcze raz, obiecałam sobie.

Wtedy zobaczyłam go na swojej drodze. Musiałam się zatrzymać. Był piękny i tak majestatyczny, że aż zaparło mi dech w piersiach na jego widok.

Cholera, przeczucie mnie nie myliło.

Nienaturalnie duży wilk o srebrnoszarym umaszczeniu obnażył kły, w chwili gdy zrobiłam krok w jego stronę. Nagle opadłam z sił i jednocześnie ubodła mnie myśl, że nie zdążę jej uratować. Jak w zwolnionym tempie obserwowałam ogromne cielsko gotujące się do ataku. Gdy skoczył, a potem spadał na mnie, piekący ból przeszył mi czaszkę.

Potem nie czułam już nic.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Kocwiaczek 01.11.2020
    Dobre:) Gdzieniegdzie brakuje przecinków, ale historia ciekawa i ten widok z perspektywy zwierzęcia nadaje smaczku. Ciekawi mnie kim jest bohaterka i czy biegnie uratować swoje młode. No i, jakie zwierzę poraniłoby stopy o jeżyny. Hmm... Nie wiem, ale mam nadzieję, że się dowiem:) Zatem publikuj, a ja będę czytać:D Pozdrowienia i powodzenia w dalszym pisaniu!
  • Kocwiaczek 02.11.2020
    Hmm... właśnie zauważyłam stopy, a nie łapy. To może jednak nie o zwierzę chodzi. Sama już nie wiem?
  • Pan Buczybór 02.11.2020
    *kropka w tytule to błąd
    *"Jego promienie [bez przecinka] skąpane w złocie śmiało wyzierało spomiędzy chmur." - wyzierały
    *"dookoła mnie, była" - zbędny przecinek
    *"donośne wycie, rozchodzące się po całym lesie." - zbędny przecinek

    W sumie nie za bardzo mi się chce cokolwiek tu pisać. Średnie. Nieco koślawa narracja, z daleka czuć sztampę, ale może coś z tego wyjść.
  • Onyx 10.11.2020
    Ciekawe. Kim, lub czym jest nasza bohaterka? Człowiekiem, lub zwierzęciem? Jest wspominka o stopach. Ale pisane jak z perspektywy zwierzęta. Hmmmm...
  • Nieoczywista 29.09.2021
    Intrygujące wprowadzenie. Czytało się szybko i przyjemnie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania