Złapię Cię - rozdział 1

Rozdział 1

Matt

Przebudziło mnie walenie w ścianę – łup, łup, łup, to mogło znaczyć tylko jedni – Cam ma udaną noc. Ja też tak mogłem, ale mój ojciec wolał pokazać mi nowy klub, który ostatnio dla mnie nabył. W sumie nie mam, na co narzekać, bo jako jedyny z trójki rodzeństwa mam wszystko podawane na tacy. Jednak zabawa z laską, która chętnie wskakuje Ci do łóżka zawsze wygrywa z innymi sprawami. No, co?! Jestem szczerym kolesiem z dużym pokładem energii, nie oszukujmy się oprócz gry w football, ratują mnie jeszcze napalone laski. Zakrywam uszy poduszką, ale to nic nie daje. Ta laska jęczy jak gwiazda z taniego pornosa, mam dość, już wstaje, gdy…

- O matko, Cam już…..nie mogę….zaraz….o Boże…..ahhh….

Po chwili sapania (żeby nie było, nie podsłuchuje bracha, to tylko te cienkie ściany), słyszę – Było miło mała. – Słyszę mruczenie, naprawdę? Muszę przewrócić oczami, Cam ma szczęście do nawiedzonych lasek. – Niestety teraz musisz się zmywać, mam jutro z rana trening i ……

Nie było mu dane dokończyć zdania, bo kotka – no jak ją miałem nazwać, przez to mruczenie – wpadła w szał, zaczęła krzyczeć i chyba czymś rzucać. To piekło trwało z 10 minut, a później nastąpiła błoga cisza. Już nic mi nie przeszkadzało, mogłem iść spać. Jutro wymyślę jak zemścić się na Camie za te hałasy.

 

Wstałem na dźwięk budzika, wziąłem prysznic, a później udałem się do kuchni. HA! To, co zobaczyłem w pierwszym momencie mnie zszokowało, a później już zginałem się w pół ze śmiechu.

- Z czego tak się śmiejesz idioto!? – Cam wyglądał na wkurzonego. No, bo jak tu się nie śmiać, kiedy Twój kumpel przyszykował śniadanie. – Wiem, że nie dałbyś mi żyć przez tydzień, albo musiałbym uważać na każdym kroku. Pewnie już szykujesz zemstę, za ostatnią noc, więc śmiało wal…. – zaczął nadstawiać twarz.

- No myślałem nad tym, ale stary nie rób z nas pedałów. SERIO śniadanie? Załatwmy to jak na facetów przystało. - Teraz to on wybuchł śmiechem, czego kompletnie nie zrozumiałem.

- Ty myślałeś, że to dla Ciebie kretynie!? Aż tak mi przykro nie jest, że wczoraj tylko ja zaliczyłem. – Może to głupie, ale za dzieciaka ustaliliśmy z Camem, że jak zaliczamy to razem. Niekoniecznie tą samą laskę, w tym samym czasie, ale jak wracamy z imprezy to z towarzystwem dla naszej dwójki.

- Dzwoniła Karen, że przychodzi ze swoją nową koleżanką.

– Jak ta laska będzie upierdliwa tak, jak Twoja siostra to ja dziękuje, wychodzę.

- Podobno jak byliśmy na wyjeździe doszedł do drużyny Bulls jakiś koleś, a jego młodsza siostra zaprzyjaźniła się z Karen.

– Od kiedy to masz czas na babskie plotki i rżnięcie hmm?

- To nie moja wina, że wielki pan prezes dostał od ojca klub i nie ma czasu na nic. – Cam również ma bogatych rodziców, więc nie powiedział tego w zazdrości. Sam w wieku 19 lat ma już na swoim koncie 3 nocne kluby. Ja dopiero zaczynam raczkować, to jest mój pierwszy klub i tak będzie kontrolowany przez mojego ojca. Czy on nie wie, że sam mogę decydować i nie zawsze potrzebuje jego pomocy?

Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Cam jak z procy wystrzelił przywitać gości. Wiadomo, co nim kierowało, chciał pierwszy obczaić nową laskę i zrobić na niej wrażenie. Słyszałem zbliżające się rozmowy i śmiechy dziewczyn, czyli już Operacja Cam rozpoczęta.

Trzy, dwa, jeden i już po spokojnym poranku, najpierw zauważyłem brązową głowę Karen, potem Cama. Niby gdzie jest ta koleżanka? Karen się odwróciła i moim oczom ukazał się dzwoneczek jak z bajki o Piotrusiu Panie (ej każdy to widział jak był mały, dlatego takie porównanie). Drobna blondynka z kobiecymi kształtami i wielkimi niebieskimi oczami, które patrzyły wprost na mnie.

- Cześć Mattiiiii – jak ona lubi mnie denerwować tym swoim piskliwym głosem, przeciągając końcówkę mojego zdrobnionego imienia. – Cześć pączku – puściłem jej oko. Teraz jesteśmy kwita.

- Nie nazywaj mnie tak kretynie już nie mam pięciu lat i ważę 50 kg przy moich 170, to niedowaga, więc nie masz prawa mnie tak już nazywać! – taaa teraz nadepnąłem jej na piętę. Wiem nie powianiem jej tak nazywać przy dzwoneczku, ale jako mały dzieciak wyglądała jak pączek, co na to poradzę, że jestem dla mniej wredny niczym brat. Fakt jak coś by jej zagrażało zaraz za Camem ratowałbym jej dupę. Ale skoro mogę jej dokuczyć, dlaczego by nie skorzystać.

- Dobra, sorry pączku – powiedziałem z uśmiechem, – kogo tam chowasz za sobą? – Zapytałem przechylając głowę w stronę dzwoneczka.

Karen para leciała z uszu, więc mój dzwoneczek sam się przedstawił. – Cześć jestem Sam, bardzo mi miło – powiedziała ze słodkim uśmiechem. Wyciągnąłem do niej rękę i się przedstawiłem – Jestem Matt, prawie brat pączka i najlepszy kumpel tego kolesia za Tobą – trochę chyba za długo trzymałem jej dłoń, bo dostałem w bok od Cama.

- Dobra dziewczyny zapraszam do stołu – Cam przerwał moje wpatrywanie się w dzwoneczka, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Teraz mam widok na jej mały, krągły tyłek. Dobrze, że siadamy, bo moje spodnie zaczęły mnie uwierać w kroku. Tak jak mówiłem, zapowiada się ciekawy dzień w towarzystwie dzwoneczka.

*************************************************************

Sam – miesiąc wcześniej

- Mamo, ale dlaczego ja muszę cierpieć przez tego debila?! – Teraz to już krzyczałam. Ojciec wcale nie brał udziału w tej dyskusji. Łada mi dyskusja, ja krzyczę, mama z założonymi rękami na biodrach tylko strzela we mnie piorunami. Bo jak coś już ustali, to nie można tego zmienić. – Samantha – O już używa mojego pełnego imienia, nie jest dobrze. – I tak tata zmienia pracę, mieliśmy się przenieść, te – Macha ręką – poczynania Twojego brata tylko przyśpieszyły sprawy i tak już zaplanowane.

Może powiem, dlaczego musimy się przenieść, bo to co gada mi mama to ściema. Mój kochany braciszek Josh zabawiał się z moją przyjaciółką (tak dla sprostania już nią nie jest), żeby było zabawniej, to ukochana córeczka tatusia, a tak się niefortunnie składa on jest naszym dyrektorem w budzie. Nieee, oczywiście nie można było się bzyknąć nigdzie indziej jak w gabinecie pana Philipsa i jeszcze na jego biurku. Proszę, ten mój brat jest kretynem. Udałoby im się gdyby podczas ich akrobacji Hannah nie włączyła głośnika. Wyobraźcie sobie są lekcje i kogo ja słyszę - jęki mojej kumpeli i sapanie brata. To już trauma do końca życia – chce zostać głucha. Dalej wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. Mój brat dostał dyscyplinarkę, zyskał jeszcze większy szacunek od kumpli z drużyny, a najgorsze spadło na mnie. Bo nic nie może być gorszego dla dziewczyny, jak po skończonym seksie koleś ci mówi – Sorry mała, ale to była zabawa, ja i tak zaraz kończę szkołę, a ty jesteś przyjaciółką mojej siostry, to trochę dziwaczne, nie uważasz? – Taa, każdy to słyszał, ale dlaczego ja zostałam tą najgorszą? Przecież nie miałam z tym nic wspólnego. Mniejsza z tym wracajmy do moich negocjacji.

- To ja mam plan. Przeniosę się do babci, a Josha wyślecie na jakiś ciężki obóz, żeby te głupoty mu wyszły z głowy – posłałam w stronę rodziców swój najlepszy uśmiech z oczami kota ze Shreka. – Już Ci mówiłam, że wszystko jest postanowione – mama nie daje za wygraną, teraz zwracam się do taty - Tatooooo proszęęę – Może faktycznie nie jest to zły pomysł, co ty na to kochanie? – TAK! Było blisko, już widziałam po mamie, że wymięka, ale kto musiał znowu zepsuć wszystko. Wrrrr….. – Hej ludziska, to, kiedy wyjeżdżamy?

I tak właśnie znaleźliśmy się w LA. Tylko Josh poszedł do innej szkoły niż ja. W końcu spokój i zero problemów spowodowanych przez jego osobę. Cieszyłam się, bo znając życie już pierwszego dnia każda laska byłaby na nim uwieszona. No nie powiem mój brat jest w porządku. Grał cały czas w football, chodził na siłownie, więc zbudowany jest nieźle. Ma 185 cm, blond włosy nastroszone w każdą stronę, jakby dopiero wstał – muszę to przyznać, ale od razu zastrzegam to nie kazirodztwo – Josh jest gorący. Tylko znowu ja miałabym przechlapane, koleżanki byłyby blisko mnie ze względu na niego. A tak, mam Karen i choć widziała już Josha, nie działa on na nią – mówi, że jest podobny do jej brata i jego kolegi. Dlatego od razu przypadłyśmy sobie do gustu. Połączyli nas starsi bracia – kretyni, co nie mogą zapanować nad swoimi rozporkami.

 

Z samego rana przyjeżdża do mnie Karen, mamy zabrać dzisiaj jej brata i jego kolegę do szkoły. Kiedy schodzę na dół, moja mama już wpycha śniadanie w moją przyjaciółkę. – Karen kochanie, przecież ty jesteś taka chuda, sama skóra i kości. No zjedz, chociaż troszeczkę, proszę – Faktycznie Karen wygląda jak patyk, mówi, że jak była mała to śmieli się z niej, że jest pączkiem i teraz pilnuje wszystkiego, co je. Ja nie muszę się obawiać, bo mam szybką przemianę materii. I bardzo dobrze, bo lubię dużo jeść. – Pani Collins, dziękuje naprawdę i tak jedziemy zaraz do mojego brata, to pewnie we mnie coś wciśnie. O cześć śpiąca królewno, gotowa do drogi – zapytała z uśmiechem Karen.

– Poczekaj daj mi wypić kawę i coś przekąsić.

- Nie mamy czasu, zanim te panienki się wyszykują to minie godzina. Pewnie wczoraj zrobili imprezę z okazji powrotu z treningu, to trzeba ich będzie budzić. Dawaj zjesz u Cama.

- Matko. Już idę spokojnie – wychodziłam po buty, kiedy zderzyłam się ze ścianą mięśni. – Czy ty nie patrzysz jak leziesz?! – Krzyknęłam do gołej klaty brata. On chyba tak specjalnie przy Karen, chodzi na pół nago.

- Sorry siostra spieszę się, a ty jak zwykle plączesz się pod nogami – kretyn jeden, jeszcze ma czelność uśmiechać się do mnie i wmawiać, że to moja wina. Czy to nigdy się nie skończy ile my mamy lat, cały czas się zastanawiam nad tym w duchu.

- Karen! Już możemy jechać – krzyczę z korytarza. Oczywiście za Karen podąża Josh i coś ją zaczepia. Ta daje mu w żebra, a ten debil tylko się uśmiech i puszcza jej oczko. – To do zobaczenia piękna i bestia – żegna nas Josh.

- Jutro są eliminacje do składu cheerleaderek idziemy? – Z podekscytowanie zapytała się mnie Karen. – Chyba sobie daruje. Wiesz, że wolę bieganie.

- No weź spróbuj, będzie fajnie – Nie mogłam jej tego zrobić, cieszyła się jak dziecko. Chcąc nie chcąc zgodziłam się.

- Dobra zaraz będziemy na miejscu przygotuj się. To będzie taki sam popis jak Twojego brata, kiedy przychodzę do Ciebie.

- To chyba oczywiste, dlaczego on tego nie widzi heh… Przecież dajesz mu jasno do zrozumienia, że on cię nie interesuje.

- Nie powiem Josh jest gorący, tylko na przykładzie Cama wiem jak dziewczyny z takimi kolesiami kończą. Nie chce tego dla siebie i Ciebie również, więc nie daj się oszukać tym słodkim uśmiechom i manierom dżentelmena. To tylko na pokaz jak już mówiłam.

- Spoko – Tutaj ja się musiałam zaśmiać – Wiem jak to jest z Joshem i nie dam się tym dwóm, co na nas czekają.

 

Otwiera nam drzwi szatyn o budowie Josha z pięknym uśmiechem na twarzy, ale to było do przewidzenia przecież Karen wspominała, że jej brat z kolegą też grają w football. Tak jak mówiła Karen, Cam był taki sam jak Josh. Już na wstępie zaczął flirt na mnie, ale tylko się głośno roześmiałam i spojrzałam kątem oka na Karen. Ta tylko przekręciła oczami, na co razem się roześmiałyśmy. Cam nie czaił naszej cichej wymiany i zaprosił nas głębiej do pomieszczenia. – A nie mówiłam – szepnęła do mnie Karen. –Miałaś rację, to jest to samo, co u mnie – odszepnęłam.

Wciśnięta pomiędzy Karen, a Cama weszliśmy do kuchni. Na początku słyszałam tylko głos chłopaka, który przekomarzał się z Karen, a tej aż z uszu para buchała. W końcu przekrzywił głowę w moją stronę i przeszył mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. Otrząsając się z jego uroku i przypominając, co mówiła o nich Karen szybko wystawiłam dłoń i przywitałam się z nim. Puścił moją rękę dopiero jak Cam dał mu w żebra. Karen pociągnęła mnie za sobą i wtedy Cam zaprosił nas do stołu na śniadanie. Jednak cały czas czułam na sobie spojrzenie bruneta.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • candy 08.03.2016
    Zostawiam 4, bo czasem brak przecinków gdzie trzeba, ale ogólnie podoba mi się :)
  • nicoleta12 08.03.2016
    Dzięki :) Czytałam i poprawiałam kilka razy, widocznie coś jeszcze przeoczyłam ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania