Poprzednie częściZłapię Cię - rozdział 1

Złapię Cie rozdział 19

Rozdział 19

Matt

 

Wróciłem do domu ponad tydzień temu. Jestem tak wkurzony, że nic nie udało mi się jeszcze do tej pory wymyślić jak przekonać Sam do tego, że jej nie zdradziłem. Wszyscy oprócz Cama traktują mnie jak powietrze. Sam zaszyłem się w domu, przez co nie miałem ochoty samemu nigdzie wychodzić. Ostatni raz widziałem mojego Dzwoneczka na obozie, kiedy zobaczyła mnie z uwieszoną na mnie Tiną. Miałem wtedy małą pogawędkę z moim kumplem, próbował utrzymać mnie w miejscu, ponieważ od razu chciałem pobiec do Sam i błagać ją na kolanach, że liczy się tylko ona, a to, co widziała to jakaś wielka pieprzona pomyłka. Cam oczywiście mi uwierzył i obiecał pomóc mi wyjść z tego bagna, w które zostałem wpakowany. Kiedy spotkaliśmy się w knajpie z naszymi znajomymi mój wzrok nie opuszczał Sam, jeszcze raz starałem się w jakiś sposób wytłumaczyć jej to, co się stało, ale nie miałem szansy. Musiałem jej to udowodnić, tylko jak? No i właśnie od tamtej pory siedzę w mieszkaniu i zastanawiam się jak złapać Tinę na kłamstwie. Ona też dobrze mnie unikała, rozwaliła mi związek i miała mnie teraz totalnie w dupie. Pewne jest to, że nie mam zamiaru się z nią spotkać, ale jak inaczej mam udowodnić swoją niewinność?

– Siema stary, co tam? – Klapie na kanapie obok mnie Cam.

– A jak myślisz? – Nawet nie podnoszę na niego wzroku

– Wyglądasz jak gówno, może jednak wyjdziesz z nami dzisiaj? – Wiem, że próbuje mnie wyrwać z mojego letargu, ale kurwa jak mam tam wysiedzieć, w dodatku obok Sam i nawet jej nie dotknąć, pocałować… Ja pierdole zamieniłem się w totalną cipę odkąd z nią zacząłem chodzić, ale nie zmieniłbym tego za nic na świecie. Może mieć moje jaja w garści i robić z nimi, co zechce, ale niech tylko będzie ze mną.

– Nie, dzięki za propozycję, ale spasuję. Muszę zastanowić się, co zrobić z Tiną. – Wlepiam oczy w telefon i wysyłam już chyba z setną wiadomość z przeprosinami do Sam z prośbą o wysłuchanie mnie.

– Ej, chyba mam pomysł – zaczyna z ożywieniem

– Niby, jaki? – Zainteresowało mnie to, co teraz powiedział.

– Umówisz się z nią… – zaczynam protestować, ale mi przerywa. Na pewno nie mam zamiaru się z tą szajbuską spotkać – czekaj, daj mi dokończyć. Na spotkaniu najpierw będziesz miły, a później przyciśniesz ją do muru każąc jej przyznać się do tego całego kurestwa, które ci zgotowała. W tym tylko, że przez cały ten czas będziesz miał włączony dyktafon, który będzie nagrywał każde jej słowo, to będzie dowód na jej kłamstwa, który możesz pokazać Sam. Chyba tego chcesz, aby między wami było okay?

– Kurwa, to może się udać. Dzięki brachu. – Po raz pierwszy od kłopotów z Sam na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

Kiedy Cam wychodzi, łapię za telefon, żeby zadzwonić od razu do Tiny. Jednak po chwili rozmyślam się, bo niby, co ja mam jej powiedzieć. Jeśli zacznę teraz być dla niej miły, to może nie dać się nabrać na miłe słówka i spotkanie. Muszę dobrze to rozegrać, małymi kroczkami.

Jezu, jutro w końcu powinienem pojawić się w szkole. Zdecydowanie już dość czasu dałem Sam. Teraz chcąc czy nie chcąc będzie musiała mnie widywać, może wtedy uda mi się z nią zagadać. Oby…

Rzucam się na łóżko, ponownie patrząc na telefon, a nóż może będę miał jakąś wiadomość od Sam. Oczywiście nic, mogłem się tego spodziewać, ale nadzieja podobno umiera ostatnia … Jest godzina dwudziesta trzecia, jeśli chodzi o imprezę to jeszcze wcześnie, ale dla Sam… Kurwa, ta dziewczyna popieprzyła mi w głowie, teraz zachowuje się jak jej ojciec, który kontroluje, jej godzinę policyjną. Jak najszybciej muszę zająć się tą sprawą, bo inaczej zamienię się w pieprzonego stalkera. Przed snem postanawiam po raz ostatni napisać smsa do Sam, może tym razem mi odpisze. Nawet pieprz się byłoby lepsze niż ta cisza.

M: „Hej  Co tam?”

 

Taa, wiedziałem, że nawet nie ma, co liczyć na odpowiedź z jej strony. Wstaję z łóżka i idę do łazienki wziąć prysznic, nic innego mi nie pozostało. Jednak, kiedy wracam widzę migającą diodę sygnalizującą wiadomość.

 

S: „Cześć  Karen właśnie wlewa we mnie piątego Bronx Coctaila, już nie czuję nóg :D”

 

Cholera, byłem szczęśliwy, że do mnie napisała, ale trochę mniej, kiedy dowiaduję się, że jest pijana. Przecież teraz jest kompletnie bezbronna, Karen ma Josha, Cam – Annę, ona została sama. Z tym ponętnym ciałem i jej niewinnością, jest łatwym kąskiem dla tych wszystkich napaleńców.

 

M: „To może przyjadę po Ciebie i odwiozę bezpiecznie do domu?”

 

Zgódź się, proszę.

 

S: „ Dzięki, ale nie trzeba, zaraz opuszczamy klub.”

 

Napisałem jeszcze kilka wiadomości, ale już nie doczekałem się odpowiedzi. Mam nadzieję, ze bezpiecznie dotarła do domu. Sukcesem jest to, że w ogóle pisała ze mną. Pewnie to wina alkoholu, bo nie sądzę, aby na trzeźwo chciała ze mną gadać. Jeszcze troszkę, a już nie będzie miała szansy uciec przede mną. Za cholerę jej nie puszczę, zawsze ją złapię.

 

Kolejne dni mijają mi strasznie powoli, a z Sam nadal nie mam żadnego kontaktu, zaczyna mnie to powoli doprowadzać do szaleństwa. Mijamy się w szkole, ale gdy widzi mnie odwraca się i odchodzi z dziewczynami w drugą stronę, trzyma się z daleka od mnie. Tak, Anna ostatnio też się do nas przeniosła. Teraz każdy jest zadowolony, tylko nie ja. W sumie i tak jest dobrze, Josh zaczyna się już do mnie po trochu odzywać, a ten mord w jego oczach, kiedy mnie widzi, całe szczęści już zniknął. Jednak najważniejsze nie zostało jeszcze osiągnięte. Teraz szykuje się do tego, żeby spotkać się z Tiną, od niemal tygodnia układałem sobie plan jak ją rozpracować, aby przyznała się do winy, abym w końcu pogodzić się z Sam.

 

– Cześć przystojniaczku – witam się ze mną Tina. Umówiłem się z nią w kawiarni na rogu, tam gdzie mnie ostatnio zaprosiła i robiła te durne zdjęcia, które później wysyłała Sam. W cały plan wtajemniczyłem, Cama, chociaż, kiedy Josh o tym usłyszał, nie było mowy, żeby nie przyszedł tu z nami. Tak, więc teraz ja siedzę naprzeciwko Tiny, a moi kumple zaraz za nami. Mają nam robić zdjęcia i nagrywać naszą rozmowę, pomimo tego, że sam mam przy sobie włączony już od pierwszych słów dyktafon.

– Cześć. Wiesz, że musimy pogadać? – Pytam wprost, nie zamierzam bawić się w ciuciubabkę.

– A ja myślałam, że zmądrzałeś i chcesz ze mną znowu być, a tobie zależy na tej głupiutkiej blondyneczce. – Ma suka szczęście, że nie jestem babskim bokserem, bo za to jej gadanie mam ochotę jej przywalić.

– Tak, chodzi o moją dziewczynę Sam. Może teraz jak zjebałaś mi mój wspaniały związek z nią, przyznasz się, że to ty zmalowałaś to całe gówno. – Proszę zacznij gadać i będę miał to za sobą.

– Kochanie to było proste, mój przyjaciel za małą przysługę pomógł mi ze zdjęciami, aby były wiarygodne, trochę mojego sprytu, naiwność tej suki i mój plan wypalił. – Opiera się na krześle, zakładając ręce na piersi, wypychając je jeszcze bardziej do góry. Czy ona myśli, że to mnie kręci? Ten obraz jest słaby.

– To właśnie chciałem kurwa wiedzieć – wstaję z krzesła i nachylam się w jej stronę. Ten dowód mi wystarczy – Spróbuj jeszcze raz obrazić Sam, a popamiętasz mnie suko. – Grożę jej, w tym momencie z jej twarzy znika pełen zadowolenia z siebie uśmieszek.

Odwracam się do chłopaków, dając im znać, że skończyłem. Teraz muszę tylko spotkać się z Sam i to będzie koniec tego gówna.

 

Sam

 

Musi być ze mną już chyba naprawdę fatalnie, bo Karen ostatnio nawet chciała zrezygnować z tego swojego durnego pomysłu, do którego przekonywała mnie z takim zapałem, na obozie chłopaków. To było prawie miesiąc temu, od tego czasu unikałam Matta, kiedy tylko pojawiał się na horyzoncie, schodziłam mu z drogi. Było mi z tym cholernie ciężko, ale co miałam zrobić? W jakimś stopniu zranił mnie, dlatego nie chciałam mu się rzucać od razu w ramiona. Miałam już całkowitą pewność, że nic nie zrobił z tą szaloną suką, ale duma nie pozwoliła mi na szybki powrót. Głupia chciałam, żeby też trochę pocierpiał, a w sumie rzeczy sama usychałam do niego.

Najchętniej cały dzień przeleżałabym w łóżku i poużalała się nad sobą, jaka to jestem biedna i samotna, nikt mnie nie kocha i tego typu brednie. Oczywiście Karen z Anną za każdym razem udaremniły mi to skutecznie, codziennie miały jakieś pomysły na to jak mamy spędzić wspólnie dzień. Zazwyczaj kończyło się na tym, że przesiadywałyśmy w jakimś barze, no dobra może nie pierwszym lepszym, bo nie byłyśmy jeszcze pełnoletnie i nie dostałybyśmy nigdzie alkoholu, więc kończyłyśmy w klubie Cama. Tam miałyśmy dostęp do loży dla VIPów, plotkowałyśmy i piłyśmy. Starałam się nie przesadzać z alkoholem, ale kiedy zauważyłam, że koi on ból, pomagając mi o nim zapomnieć, piłam z większą ochotą. Nie to, że stałam się zaraz jakąś alkoholiczką. Broń Boże! Po prostu starłam się bawić tak, że mój mózg zaczynał blokować wspomnienia Matta. Co prawda nie przynosiło to żadnych obiecujących skutków, bo kiedy wracałam do domu i kładłam się do łóżka, brakowało mi jego silnych ramiom owiniętych wokół mojego ciała. Wtedy znowu przypominałam sobie, jaka to jestem beznadziejna, że pozwoliłam być mu z dala ode mnie. Wystarczyło tylko powiedzieć mu, że wierzę w każde jego słowo, które powiedział, ale nie… musiałam w tamtej chwili unieść się dumą i teraz mam za swoje.

Przełomowym momentem była wiadomość od Matta, w tamtym tygodniu, kiedy to całą paczką wybraliśmy się do klubu. Wiadomo, że pisał do mnie bez przerwy przepraszając i prosząc o rozmowę, ale nigdy nie odpisałam. Nie mogłam się tak łatwo zmienić, nie po tym, ile mnie to już kosztowało. Tej nocy nawet nie piłam, napisałam mu, że świetnie się bawię i jestem pijana, ale tak nie było. To nie mógł być udany wieczór, kiedy ja siedziałam samotnie przy stoliku, a mój brat i Karen zabawiali się w najlepsze na parkiecie, tam samo jak Anna z Camem. Nie mogłam im tego zabronić, ale strasznie zazdrościłam im tych ich pocałunków, słodkich słówek, czy intymnego dotyku. Byłam im wdzięczna za to, że znosili moje humorki, że starali się być obok mnie, kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Ale nie byli w stanie wypełnić tego ciepła, które dawał mi tylko Matt. Byłam już zdeterminowana zakończyć to, kiedy to on, jako pierwszy zaskoczył mnie.

 

– To, co robimy w weekend? – Pyta mnie Karen, kiedy leżymy na leżakach opalając się u mnie w ogrodzie.

– Cam ostatnio wspominał coś o surfowaniu. Nigdy tego nie próbowałam, może być to całkiem fajna zabawa – zastanawiam się nad słowami Anny.

– W sumie, czemu nie – mówię

– A co zrobisz jak będzie tam Matt? – Słusznie zauważa Kar.

– Nad tym się nie zastanawiałam, ale chyba mam już dość… – nie kończę, gdyż woła mnie mama.

– Kochanie masz gościa. – Odwracam głowę w jej kierunku, a za nią wyłaniają się Josh i Cam. Skoro oni tu są, to, kto może chcieć się ze mną widzieć? Swoją odpowiedź uzyskuje niemal natychmiast, kiedy widzę Matta, idącego tuż za nimi. Tego się nie spodziewałam.

– Wow, a to ci niespodzianka. – Mruczy Karen, a Anna zgadza się z nią.

– Co za urocze widoki. – Mówi mój brat, nachylając się nad Karen i całując ją. Blee, mogliby oszczędzić nam tych widoków, a przynajmniej mamie.

– Cześć, możemy pogadać? – Ignoruje Matta, kiedy się do mnie odzywa. Cholera, co ja robię najpierw marudzę, że za nim tęsknię, a teraz go zlewam. Chyba z moją głową jest coś nie tak, stanowczo za dużo słońca.

- To chyba nie jest dobry moment… – mówię, kiedy przerywa mi Josh. Czym mnie zaskakuje.

– Sam, idź i poświęć mu chwilę, nic ci się nie stanie jak go wysłuchasz, a może nawet później będziesz mi dziękowała za tą interwencję. – Uśmiecha się do mnie tym swoim wszechwiedzącym uśmieszkiem, znam ten jego wyraz twarzy, coś knuje.

– Dobrze, ale szybko – godzę się rozmowę.

Kieruję się z nim do swojego pokoju, tam nikt nie będzie nam przeszkadzał. Czuję Matta podążającego za mną, tylko teraz zastanawiam się czy to był dobry pomysł, aby być razem z nim w jednym pomieszczeniu i w dodatku mojej sypialni. Siadam na łóżku, a on naprzeciwko mnie na krześle od toaletki, przez chwilę patrzymy się tylko na siebie, powietrze gęstnieje, muszę to przerwać zanim do czegoś dojdzie. Nie chcę wyjść na tą słabą, pragnącą jego bliskości, najpierw chcę wyjaśnień i choć wiem, że nic nie zrobił, jestem pewna, że co do tego mam cholerną rację.

– O czym chciałeś gadać? – pytam

– Chcę, abyś tego wysłuchała, tam jest wszystko, co musisz wiedzieć. To jest dowód na to, że odkąd jesteśmy razem nikt inny się dla mnie nie liczył, prócz ciebie Dzwoneczku. – Podaje mi wyciągnięty ku mnie dyktafon, a kiedy nasze dłonie spotykają się w połowie drogi przechodzi przeze mnie prąd. Zawsze tak miałam, kiedy go dotykałam. – Kiedy to wysłuchasz będziesz wiedziała, że cie kocham, a kiedy będziesz gotowa na nas dwoje wystarczy słowo. Jestem cały twój Sam. – Po tych słowach nachyla się do mnie i delikatnie całuje mnie w usta. Pozwalam mu na to, bo strasznie za nim tęskniłam. Szybko jednak przerywa pocałunek i zostawia mnie samą, oszołomioną, pozbawioną ciepła.

Wybudzając się z transu, w którym zostawił mnie Matt, sięgam do guzika Play, żeby wysłuchać nagrania. Z każdym kolejny słowem wypowiedzianym przez Tinę po mojej twarzy spływa kolejna łza. Dokładnie tak jak chciałam Matt udowodnił mi, że te zdjęcia, wiadomości i wszystko inne było chorym wymysłem tej stukniętej manipulantki. Nie mogę jej zrozumieć, przecież nic jej nie zrobiłam, nawet nie miałam okazji z nią porozmawiać, a ona z premedytacją zniszczyła mój związek. Najchętniej pobiegałabym teraz do Matta i sama przepraszała za swoje zachowanie, ale tak nie robię. Muszę teraz wymyśleć jak mogę go przerosić. Idę do łazienki opłukuję twarz zimną wodą, żeby pozbyć się zaczerwień i schodzę do moich przyjaciół.

– Dlaczego nikt z was mi nie powiedział, że nagraliście przyznanie się do całej tej intrygi przez Tinę? – pytam chłopaków

– To była rola Matta, aby z tobą wszystko wyjaśnić, nam nic nie było do tego – tłumaczy Josh.

– Jakie nagranie? – dopytuje się Karen.

– Chodźcie ze mną na górę, to wam pokażę. – Dziewczyny zrywają się z leżaków i po chwili jesteśmy u mnie w pokoju słuchając nagrania.

– To, co teraz planujesz zrobić? – pyta, zaciekawiona Anna.

– Szczerze nie mam pojęcia, najchętniej pobiegłabym teraz do niego i zacałowała na śmierć, ale nie jestem pewna czy ma ochotę mnie w ogóle widzieć – wzdycham i opadam plecami na łóżko.

– Przecież sama mówiłaś, że zanim odszedł powiedział, że będzie czekał tylko na jedno twoje słowo i masz go całego. Dziewczyno, na co ty jeszcze czekasz? – pyta Kar ze zmarszczonymi brwiami.

– Wiem, ale planowałam go jakoś przeprosisz czy coś – zaczynam.

– Cholera Sam! Obudź się wreszcie! Chcesz tego chłopaka, on chce ciebie, bierz kluczyki od mojego auta i leć do niego, a nie zastanawiasz się jak jakaś pinda, nad tym, co teraz zrobić! – Zszokowała mnie swoimi słowami, ale muszę jej przyznać, że ma racje. Dość tego gadania i rozczulania się nad sobą. Mam dowód, tego właśnie chciałam, to, na co teraz czekam, na oklaski?

– Ona ma racje Sam, choć nie nazwałabym cię tak. – Teraz we trzy śmiejmy się z tego, co powiedziała Kar.

– Macie rację, dawaj te kluczyki, cholera nie wrócę dopiero jutro, albo za klika chwil. Tak czy owak życzcie mi szczęścia. – Krzyczę do nich, kiedy zbiegam po schodach biorąc po kilka schodów.

– Będzie dobrze! – odkrzykują dziewczyny.

– A ty gdzie? – Zastępuje mi drogę Josh.

– Po to, co mi się należy – szczerzę się do niego.

– Tylko go nie wykończ, jutro mamy mecz i musi być w formie. – Bezczelny gnojek nabija się ze mnie, za co dostaje w żebra i już mnie nie ma. W końcu jadę po swoje, chcąc odzyskać swoje największe szczęście z cudownym chłopakiem.

 

Matt

 

Dopiero wszedłem do domu, a już nie mogę znaleźć sobie miejsca. Nosi mnie, bo chciałbym wiedzieć czy Sam odsłuchała nagranie i co o nim myśli. Nie żałuje, że ją pocałowałem, ale to chyba był błąd, bo ciągle czuję jej słodki smak i ten cholerny zapach truskawek, który cały czas jej towarzyszy. Zerkam na telefon, ale tam też nic nie ma , zero wiadomości od niej, może niepotrzebnie się łudziłem? Może postawiła na mnie już krzyżyk, ale gdyby tak było, to chyba nie oddałaby pocałunku? Jezu, same gdybania, takie myślenie wcale mi nie pomaga. Wzdycham głośno, gdy słyszę dzwonek do drzwi.

Osoba po drugiej stronie zbija mnie z tropu, w pierwszej chwili jestem zszokowany, a już po chwili ogrania mnie radość. Najchętniej wciągnąłbym ją do środka, ale jej niepewna postawa powstrzymuje mnie od tego.

– Hej, mogę wejść? – Nic nie mówiąc, robię krok w tył, zapraszając ją tym samym, żeby weszła do środka.

Kiedy odwracam się do niej, od razu zderzam się z jej wielkimi, niebieskimi oczami, które pochłaniają mnie w swoją otchłań. Teraz są smutne, ale uwielbiam, kiedy się świecą, a jeszcze bardziej uwielbiam fakt, że to dzięki mnie są wesołe.

– Wysłuchałam nagrania i chciałam powiedzieć, że byłam głupia, bo uwierzyłam jakiejś zazdrosnej, szalonej dziewczynie zamiast tobie, mojemu chłopakowi. – Mówi, tak szybko, że muszę jej przerwać, ale mi nie pozwala. – Nie, pozwól mi skończyć. Przed przyjazdem na wasz trening wiedziałam, że nie mógłbyś zrobić mi takiego świństwa, jednak posłuchałam się dziewczyn. Chciałam na własne oczy zobaczyć, że się mylę, a wtedy ty i ona… – Przełyka ciężko i wyciera dłonią jedną samotną łzę wpływającą po jej zaróżowionym policzku. Kiedy to dostrzegam, nie potrafię dłużej stać jak słup soli. Zgarniam ją w objęcia, kierując się z nią na kanapę. Sam wtula się w moją pierś, a ja opieram swoją bronę na jej głowie, całując ją najpierw czule w czoło.

– Kochanie, nie musisz nic już więcej mówić. Nie, chociaż jedną rzecz chcę wiedzieć. – Odchylam ją, aby widzieć jej twarz, kiedy będzie udzielała mi odpowiedzi. – Wybaczyłaś mi?

– Nie było, czego, to ja… – Nie daję jej dokończyć, bo moje usta szybko opadają na jej. Pragnąłem tej chwili od tak dawna.

– Ciii, już nic więcej nie mów. Najważniejsze jest wyłącznie to, że między nami jest już dobrze.

– Jest dobrze. Kocham cię Matt i jeszcze raz przepraszam za moją głupotę, bo już dawno mogliśmy być znów razem. – mówi

– Należało mi się i nie obwiniaj się za to kochanie. Też cię kocham mój Dzwoneczku. – Więcej słów nie zostaje już wypowiedzianych, bo zabieram Sam do sypialni, gdzie szaleńczo kocham się z nią, pokazując jej jak bardzo jestem jej oddany. W ten sposób przypieczętowujemy naszą zgodę.

Jestem szczęśliwym draniem, spotkałem miłość swojego życia, która mnie utemperowała, pokazała, czym jest prawdziwe, szczere uczucie. Fakt mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale to chyba jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło. Mogę tylko podziękować Joshowi, że nie potrafił utrzymać swojego kutasa w spodniach, bo dzięki niemu właśnie spotkałem swojego Dzwoneczka. Także stary masz u mnie piwo.

 

Koniec :)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • xdarcia 24.06.2016
    Super zakończenie :) 5
  • ωαrιατκα 25.06.2016
    To jest już koniec? Nie ma już nic?
    Super. Nie mogę oceniać na tym telefonie, ale dałabym 5. ^*^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania