Poprzednie częściZłapię Cię - rozdział 1

Złapię Cię - rozdział 15

Rozdział 15

Matt

Odliczam minuty do końca zajęć, nie mogąc się już tego doczekać. Zerkam co chwilę na zegar wiszący nad tablicą w sali. Pięć minut ciągnie się w nieskończoność, wyobrażam sobie jak wybiegam stąd, zabieram Sam, aby się spakowała i zaczynamy nasz wymarzony weekend. Planuje kochać się z moją dziewczyną, aż opadniemy z sił, chcę też powiedzieć jej te dwa wyczekiwane słowa, których jeszcze nigdy nikomu nie mówiłem.

Ostatni miesiąc był spokojny, żadnych szalonych akcji, sprzeczek z Sam, zero dziwnych wiadomości od nawiedzonych lasek. Cały czas nie przestając się uczyć jak postępować z moją Sam. Wychodzi mi to chyba coraz lepiej. Oboje nie zachowujemy się już jak dzieci, nie ma obrażania się o nieistotne sprawy. Cieszę się widząc, że Sam coraz bardziej mi ufa, nasi znajomi śmieją się z nas, że czasem zachowujemy się jak stare małżeństwo. Jestem jeszcze młody, nie myślę jeszcze o tak daleko idących planach, ale także nie wyobrażam sobie życia bez mojego dzwoneczka.

– Co tak pędzisz, śpieszy ci się gdzieś? – Wybiegłem z sali od razu, jak tylko dzwoni dzwonek. Cam dogania mnie przy okazji nabijając się ze mnie.

– No jak to koleś gdzie – posyłam mu szeroki uśmiech – biegnę po moją dziewczynę. Pomagam jej się spakować, a później lądujemy u mnie. Z samego rana wyjeżdżamy. – Nie muszę mu tego mówić, on również wybiera się na ten weekend z nami. Rozpiera mnie energia, a myśl, że jutro będę miał pod sobą nagą, gorącą Sam tylko bardziej mnie nakręca.

– Wszystko już zaplanowałeś? – pyta Cam. Wtajemniczyłem go ostatnio co planuje dla moje dziewczyny. Był zdziwiony, że wytrzymałem już tyle czasu bez seksu. Nic dziwnego, odkąd jestem z Sam całkowicie się zmieniłem. Podobno na lepsze.

– Taa. Pokój w hotelu ma być przygotowany przed naszym powrotem z gali KSW. – Dzwoniłem do nich wczoraj wieczorem, aby upewnić się czy wszystko będzie przygotowane tak jak zaplanowałem.

– Dobra, nie zatrzymuje cię – klepie mnie po plecach. – Biegnij po swojego dzwoneczka.

Dupek jeden, cały czas się ze mnie nabija, ale nie zwracam na niego uwagi, pędzę pod salę Sam. Widzę ją jak pakuje swoje rzeczy do torby. Karen jak to ona, cały czas gada coś do mojej dziewczyny. Sam zaczyna się uroczo rumienić, przypuszczam, że Karen powiedziała jej coś wstydliwego. Znając pączka, pewnie opowiada jej, jakie ma plany wobec Josha. Mam dość patrzenia jak moja Sam jest dręczona przez swoją przyjaciółkę, pochodzę do nich, po czym całuję Sam.

– Cześć kochanie. – Wtula się w moje ramiona, kiedy obejmuję ją od tyły w pasie. – Gotowa? Możemy już jechać do ciebie? – pytam nachylając się do niej, trącając przy ty, nosem jej szyję.

– Lećcie, pewnie zapomnijcie o biednej Karen, o której nikt już nie pamięta – użala sie nad sobą Kar.

– Och kochana, przecież mówiłaś, że Josh dzwonił do ciebie i czeka już na parkingu. – Sam żartobliwie grozi jest swoim śliczny małym wypielęgnowanym paluszkiem.

– Dobra masz mnie. – Przytulają się wzajemnie, jakby miały już nie zobaczyć się w tym roku. Kurcze, przecież jutro z samego rana znów się widzimy. Nie mam pojęcia o co chodzi tym dziewczynom, ale nie wtrącam się, poczekam sobie te pięć minut dłużej, aby mogły się pożegnać.

– Dzwoniła do mnie Ginna, podobno Hunter i Gavin jadą razem! – Sam krzyczy do mnie z łazienki. Ubrania pakowała dokładnie godzinę, teraz poszła wybierać kosmetyki, które ma ze sobą zabrać. Orientując się wreszcie, że tak szybko nam nie pójdzie to całe pakowanie, rozkładam się u niej na łóżku, grając w pierwszą lepszą grę na laptopie. Zapada cisza, chyba oczekuje, że coś powiem.

– I? – pytam, chociaż wcale mnie to nie interesuje.

– Pytała się czy mogą z Colem zabrać się z nami. Powiedziałam, że nie ma spawy, bo i tak Cam z Anną zabierają ze sobą Josha z Kar. – Że niby co, proszę? Od razu przerywam grę, prostując się na łóżku.

– Mieli jechać sami, co się zmieniło? – I weź tu człowieku coś sobie zaplanuj. Wzdycham.

– Zapomniałeś? Oddają przecież samochód twoim rodzicom, bo mają już tam zamontowane foteliki dla dzieciaków. Czy ty słuchać w ogóle tego co do ciebie mówię? – Sam wychodzi z łazienki z napakowaną kosmetyczną, boję się, że za nim dojedzie do mnie, to w tej torbie puszczą szwy z przeładowania.

– Słucham kochanie, tylko jak do mnie mówisz, to za bardzo skupiam sie na tych twoich soczystych usteczkach, myśląc o tym co mógłbym z nimi robić. – Oczywiście róż pojawia się na jej policzkach, ale mimo to pokazuje mi język. – Nie radziłbym, z nim też wiem co zrobić – puszczam jej oczko.

– Głupol. Dobra dawaj, znoś moje walizki już jest późno, a musimy się wyspać, bo jutro bardzo wcześnie wstajemy – ma rację. Prosto po szkole przyjechaliśmy do niej, zjedliśmy obiad przygotowany przez jej mamę. Spędziliśmy trochę czasu w salonie z Joshem i Karen gadając o głupotach. Później Sam zaczęła się pakować i tak to zleciało. Dlatego słuchając się mojej dziewczyny, zabieram jej manatki, po czym jedziemy do mnie.

Sam

Dotarliśmy do Matta, pokręciliśmy się po mieszkaniu pakując jeszcze kilka niezbędnych rzeczy. W między czasie przyszedł Cam z Anną po swoje torby, jutro jadą razem z moim bratem i Karen, więc zabierają wszystko, mają zamiar spędzić noc u rodziców Cama. Po pożegnaniu się z nimi, biorę szybki prysznic. Matt jak zwykle marudzi, proponując mi większą frajdę z nim pod jednym prysznicem. Dlatego nie przystaję na jego propozycję, znając już za dobrze te jego zabawy.

– Matt, wstawaj – potrząsam jego ramieniem, aby go obudzić.

Pół godziny temu obiecał mi, że już wstaje, leń jeden. Jego siostra dzwoniła do mnie dziesięć minut temu, że podrzucą tylko dzieciaki do rodziców i będą u nas. Czas przejść do drastyczniejszych środków. Idę do kuchni, nalewam w szklankę zimnej wody z zamiarem ochlapania mojego chłopaka, może to w końcu zadziała. Mam już skierować się do sypialni, kiedy słyszę dzwonek do drzwi.

– Cześć laska. – Wita mnie uśmiechnięta od ucha do ucha Ginna, kiedy otwieram drzwi. Cole macha mi za jej malutkiego, zgrabniutkiego ciałka. – To jak gotowi?

– Chciałabym, ale chyba muszę zaprosić was na poranną kawę. – Idąc do kuchni opowiadam im pokrótce, czemu mamy małe opóźnienie.

– To co trzymasz w ręku jest po to, aby go obudzić? – Cole pokazując na trzymaną przeze mnie szklankę zimnej wody. Kurcze zapomniałam, że ją nadal mam.

– Taki z początku był mój plan, zanim się nie pojawiliście – Ginna i Cole popychają mnie w kierunku sypialni. Mają przy tym niezły ubaw, chcą zobaczyć na własne oczy jak zareaguje mój chłopak na mój pomysł, który według nich jest genialny.

Podchodzę do Matta, a z drugiej strony słyszę chichot jego siostry i szwagra, czekających na przedstawienie. Stając nad moim chłopakiem, patrząc jak słodko sobie śpi, robi mi się z początku go trochę szkoda, no dobra później coś wymyślę, aby go udobruchać za ten mój wyczyn. Mam już zamiar przechylić szklankę, gdy nagle zostaję pociągnięta na dół i przyciśnięta do masywnego ciała Matta. Cała woda zamiast na nim ląduje na mojej stronie łóżka. Po prostu super.

– Kochanie następnym razem musisz się bardziej postarać Ginna twój głos zawsze mnie budził, jak mieszkaliśmy razem, nie wiem jak Cole z tobą jeszcze wytrzymuje – Matt przygryza swojej siostrze.

– Dobra, macie dziesięć minut, a potem wyjeżdżamy, inaczej pozajmują nam najlepsze pokoje – Ginna narzeka do chłopaków.

Zostawiają nas samych, a Matt przyciąga mnie jeszcze bliżej do siebie całując, a jego ręce lądują na moim tyłku. Po chwili odrywam sie od niego, bo gdybym pozwoliła mu na więcej nie starczyłoby nam nawet półgodziny, a mamy tylko dziesięć.

 

– Jesteście! – Nie zdążę nawet wyjść z samochodu, a Karen już ciągnie mnie za sobą.

– Hola strusiu pędziwiatrze, gdzie mnie tak ciągniesz? – Odwracam się szybko do Matta, a ten przewraca oczami, machając mi tylko ręką, żebym z nią poszła.

Wchodzimy jak sądzę do jej pokoju, zastając w nim również Anne.

– Dobra co tu jest grane? – zastanawiam się o co może im chodzić.

– Poczekaj, zaraz ci coś przyniesiemy na dzisiejszy wieczór. – Niby co ma być dzisiejszego wieczora i co one znowu wykombinowały?

Karen znika za drugimi drzwiami zostawiając mnie samą z Anną. Próbuje ją podpytać co jest grane, ale za nic w świecie nie chce zdradzić pomysłu mojej zwariowanej przyjaciółki.

– To dla ciebie – Kar wręcza mi jakąś małą białą torebeczkę. Zaglądam do niej i wyciągam koronkową czerwoną uwodzicielską bieliznę.

– Bardzo ładne, ale na co mi to? – Obie wzdychają, a ja powoli zaczynam orientować się, że moje pytanie było jedno z kategorii tych najgłupszych.

– Czas najwyższy w końcu skonsumować wasz związek – oczy wychodzą mi z orbit, na słowa Kar.

– Ok. Myślałam, o tym, ale nie musiałyście się fatygować, a tym bardziej robić ten pierwszy krok za mnie. Czy musiałaś, aż mnie wyciągać z samochodu, aby o tym powiedzieć? – Ta dziewczyna jest kochana, ale lubi wciskać nos w nieswoje sprawy.

– Kochana, teraz możesz działać. – Anna parska śmiechem widząc jak bardzo Kar jest zaangażowana w moje intymne sprawy.

– Powoli dochodzę do wniosku, że już więcej nic ci nie powiem – udaję, że się na nią gniewam.

– Sam, chciałam tylko dla ciebie jak najlepiej, obiecuję już więcej tego nie zrobię. Nie gniewaj się na mnie – robi swoją minkę szczeniaczka. Wiadomo, że moja złość na nią jest krótkotrwała.

 

Wychodząc od dziewczyn, zauważam Matta taszczącego nasze torby do pokoju naprzeciwko Karen.

– Co chciała od ciebie ta zwariowana dziewczyna? – wypytuje mnie Matt.

– Musiałyśmy pogadać o babskich spawach, nie chcesz nawet wiedzieć – zmyślam coś na poczekaniu.

Nasz pokój jest niesamowity, Karen ma tylko widok na inne budynki, natomiast my, mamy przepiękny, wielki taras z widokiem na ocean. Matt podchodzi do mnie od tyłu, oplatając mnie swoimi wielkimi ramionami. Czując jego ciepłe ciało, wtulam się w niego jeszcze bardziej.

– I jak ci się podoba? – Kładzie brodę w zagłębieniu mojej szyi, drapiąc mnie tym samym swoim kilkudniowym zarostem, którego dzisiaj nie zgolił.

– Bardzo, dziękuję ci za tą wycieczkę – odwracam się w jego ramionach, pozostawiając delikatny całus na tej jego brodzie.

Stoimy przytuleni na balkonie przy balustradzie podziwiając widoki, w tej chwili nic mi więcej nie potrzeba.

– Hej pukałam, ale nie odpowiadaliśmy, więc przez całą drogę tu szłam z zasłoniętymi oczami, aby was na niczym nie przyłapać. Zbieramy się z resztą na obiad, dołączacie do nas?–- cała Kar, razem z moim stukniętym barem tworzą dobrany duet.

– Co ty na to kochanie? – zerkam na Matta, aby uzyskać jego odpowiedź.

– Lepiej chodźmy, bo moi bracia mogą mieć takie same zbereźne myśli jak Karen. Nie chcę, aby później przez naszą nieobecność, nabijali się z nas. Ja sobie z nimi łatwo poradzę, ale nie dam im drwić z ciebie. – Unosi moją dłoń do ust, składając na niej delikatny jak piórko pocałunek. Ze splecionymi dłońmi kierujemy się za Karen do wyjścia.

 

Hala robi na człowieku oszałamiające wrażenie, tym bardziej, że jest się w takim miejscu po raz pierwszy w życiu. Wiele roznegliżowanych dziewczyn zerka na naszych facetów, na co każda z nas przysuwa się coraz bliżej swojego chłopaka, no w przypadku Ginna, to męża.

– Matt pamiętasz jak jeszcze niedawno bawiliśmy się tak dla kasy? Oczywiście to nie było zawodowo, co równało się w większym niebezpieczeństwem. – Wspomina Cam patrząc tęsknym wzrokiem na klatkę, w której walczy dwóch napakowanych gości.

– Taaa, to dopiero była rozrywka. – Czy on jest poważny? Przecież mogłoby mu się coś stać, już kiedyś o tym rozmawialiśmy, ale szybko zmienił temat specjalnie, abym tego głębiej nie drążyła. Ja mu dam, niech tylko jeszcze raz wspomni o tym przy mnie, szybko wybije mu ten durny pomysł z głowy.

Muszę przyznać, że oglądanie tych wszystkich wyczynów zaczyna mnie wciągać, po kilku stoczonych walkach razem z Kar i Anną dopingujemy swoich faworytów. Reszta naszej damskiej ekipy poszła do baru coś zjeść. O jedenastej wieczorem Matt mówi, żebyśmy już się zbierali, bo jest zmęczony jazdą. Nie mam zamiaru jeszcze opuszczać tego widowiska, ale też nie będę go męczyła siedzeniem tutaj, kiedy nie ma już na to siły. Żegnamy się ze wszystkimi i opuszczamy halę.

 

– To ty kładź się do łóżka, a ja zaraz do ciebie dołączę – mówię, kiedy tylko wchodzimy do naszego pokoju. Czyli nici z uwodzenia mojego chłopaka, miałam zamiar założyć komplet, który dostałam od moich przyjaciółek, ale chyba to nie ma sensu. Wychodząc spod prysznica zerkam jeszcze raz na tą seksowną bieliznę, no cóż jak mnie nie zobaczy teraz, to chociaż będzie mógł mnie podziwiać rano. Otwieram drzwi i widzę czekającego na mnie Matta, który leży na łóżku w samych bokserkach. Dostrzega mnie ubraną tylko w nową bieliznę, a oczy mu ciemnieją. Nic nie mówiąc klepie dłonią w łóżko, dając mi tym samym znak, żebym położyła się obok niego.

– Wyglądasz niesamowicie gorąco. – Leżę obok niego, a on przekręca mnie na plecy, zaczynając składać pocałunki na mojej odsłoniętej szyi. Moje całe ciało rozgrzewa sie do czerwoności, czekając na jego kolejny ruch. Powoli rozbiera mnie, na co mu pozwałam, a swoimi pocałunkami wyznacza ścieżkę kierując się do złączenia moich ud. Powoli rozszerza moje nogi, schyla głowę i zatapia we mnie swój sprawny język. Po paru chwilach rozpadam się na kawałki, myśląc, że zakończył już mnie torturować, ale Matt zaczyna ugniatać, następnie ssać i lizać moje piersi. Dochodzę kolejny raz.

– Matt, chcę się z tobą kochać, tu i teraz – sapię do niego.

Patrzy na mnie uważnie, jego oczy błyszczą, a na ustach pojawia się seksowny uśmiech zwycięzcy.

– Jesteś tego pewna, bo dzisiaj nie dam rady się wycofać. Chcę być zakopany głęboko w tobie, poruszać sie razem z tobą, aż opadniemy wspólnie z sił – całuję go namiętnie, pokazując mu, że chcę dokładnie tego samego.

Odrywa się ode mnie, sięgając za siebie, szukając spodni, z których po chwili wyjmuje prezerwatywę. Rzuca pakiecik na poduszkę, po czym od nowa pieści z czułością moje ciało. Kiedy ponownie wybucham, czuję jak powoli we mnie wchodzi. Spodziewałam soę znacznie większego bólu, jednak daję radę to znieść. Gdy tylko Matt zauważa skrzywienie na mojej twarzy przez dyskomfort, jego place wracają do mojej łechtaczki, pocierając ją, a ja ponownie się rozluźniam. Kilka centymetrów, jedna szybka akcja, a ja już nie jestem dziewicą.

– Kurwa! Kochanie jesteś taka ciasna – jęczy Matt powoli się we mnie poruszając.

Chcąc przyśpieszyć jego ruchy, obejmuję go nogami w pasie, przez co wchodzi we mnie jeszcze głębiej, zmieniając kąt. Teraz poruszamy się w tym samym tempie, wychodząc sobie na przeciw. Chcę zamknąć oczy, jednak słowa Matta mnie przed tym powstrzymują.

– Złapałem Cię Sam, a teraz już nie zamierzam cię wypuścić. Boże, tak cholernie mocno cię kocham – czuję falę napływających do oczu łez, ale to wyłącznie łzy szczęścia.

– Ja też cię kocham. – Uśmiecha się do mnie, pochylając się całuje moje napuchnięte już usta. Nasz pocałunek zagłusza jęki, gdy wspólnie dochodzimy.

Mój chłopak opada na mnie, jego ciężkie, spocone ciało nie przeszkadza mi w tej chwili. Jestem zadowolona czując jego ciężar, nie pozwalając mu się ruszyć przytulam go mocno do siebie, nie zważając na to, że mnie zgniata.

– Nie zraniłem cię? – Matt stacza się ze mnie.

– Nie, to było fantastyczne. - Właśnie się kochaliśmy, a ja jeszcze się rumienię. Na co Matt posyła mi zadowolony z siebie uśmieszek.

– Chodź kochanie, weźmiemy wspólną kąpiel – bierze mnie na ręce i zabiera mnie prosto do łazienki.

Leżymy teraz w wannie pełnej gorącej wody z mnóstwem piany. Opieram się na klacie Matta, czuję lekkie szczypanie w moich dolnych partiach ciała, ale za nic w świecie nie zamieniłabym tego wspaniałego dnia.

– Jak tam kochanie? Wychodzimy, zaczynasz mi się już marszczyć – daje mi żartobliwie pstryczka w nos.

W nocy sama budzę Matta, aby powtórnie się ze mną kochał. Mimo, że jestem obolała chcę wykorzystać ten czas jak najlepiej z moim chłopakiem. Nad ranem zasypiamy padnięci przez nasze nocne igraszki, jak zwykle, gdy śpimy nasze ciała tworzą jedność. Zasypiając uzmysławiam sobie, że to jest najcudowniejszy weekend w moim życiu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ewcia:D 26.04.2016
    Pięknie :) do samego końca myślałam, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe i miałam przeczucie, że coś złego się stanie... odpukać!!! Wszystko teraz musi być idealnie ;)
  • Monika 16.05.2016
    Kiedy dalszy ciąg ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania