Poprzednie częściZłapię Cię - rozdział 1

Złapię Cię rozdział 17

Rozdział 17

Matt

Minął już miesiąc od wypadu do Malibu, gdzie kochałem się po raz pierwszy z Sam. Tego nie dało sie porównać z niczym innym. Chyba tak jest, że gdy kochasz daną osobę wszystko ma dla ciebie inne znaczenie. Miałem dziewczyny, było ich wiele, ale nigdy dla mnie nic nie znaczyły, dopiero Sam zmieniła mnie całego. Taa, wiem brzmię jak cipa, ale jak człowiek jest zakochany to właśnie taki sentymentalny się staje. Uważam, że nawet gruboskórnego kolesia by to ruszyło.

Od tamtego czasu jest, o ile to możliwe coraz lepiej między naszą dwójką. Niestety zaczynają mnie martwić ponowne smsy od Tiny. Łudziłem się, że te jej prześladowanie mojej osoby mamy już dawno za sobą, ale chyba za szybko się ucieszyłem. Cholera, dlaczego to tak jest, że jak wszytko ci się udaje musi na twojej drodze pojawić się jakieś gówno?

Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że Sofi jest w ciąży. Dziewczyny podobno wiedziały o wszystkim wcześniej, Sam nawet nie pisnęła słówka o tym. Dopiero w czasie, któregoś niedzielnego obiadu mój braciszek podzielił się tymi nowinami z całą rodziną. Jak to zwykle bywa mama się najpierw popłakała, a później wyraziła się dosadnie, co o tym myśli, bo jak to mieć dziecko przed ślubem... Nie to, że ma jakiś żal do nich, tylko tłumaczyła się tym, że nie jest jeszcze przygotowana, musi kupić ubranka, wózek i wiele innych głupot. Nawet gadanie taty, że ma jeszcze dobre osiem miesięcy nie zdołały jej przekonać. I weź tu z tymi kobietami wytrzymaj, wszystko chcą mieć zaplanowane od samego początku do końca.

Teraz siedzę w małej, cuchnącej szatni, żeby słuchać trenera, że w sobotę będę musiał zostawić Sam na cały tydzień i wyjechać by ganiać za piłką.

- Dobra panowie jutro wyjeżdżamy, to nie będzie żaden wyjazd rekreacyjny żebyście mogli sobie odpocząć, tylko czeka nas ciężka praca - po zajęciach i codziennym treningu teraz mamy spotkanie odnośnie naszego wyjazdu na obóz. - Będzie harowali jak woły...

- Miłe określenie - mruknął obok mnie Cam

- Roberts jesteś dobrym graczem, ale zawsze mogę cię zmienić, więc zatrzymaj swoje uwagi dla siebie. Teraz ja mówię czy to jasne?! - Ja pierdole chyba koleś żyje teraz pod presją. Za niespełna trzy miesiące są finałowe rozgrywki, jako, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną mamy szansę wygrać, ale żeby od razu z tego powodu zamieniać się w choleryka.

Moim zdaniem nie było tak źle jak on to przedstawia. Graliśmy przeciwko sobie, jak to zwykle bywa, żeby się rozgrzać i popracować nad swoją formą przed prawdziwymi rozgrywkami. Oczywiście ten mecz traktowaliśmy, jako zabawę przed tym, co nas czeka. Staraliśmy się egzekwować w 100% nasz plan gry, który trener nam cały czas wbija do głowy od ponad pół roku, jak nie dłużej. Ja będę trzymał się tego, że wywiązaliśmy się dzisiaj z naszych zadań bardzo solidnie.

- Trenerze, nie było tak źle jak trener mówi - postanawiam zabrać głos i wstawić się na swoją drużyną.

- Davids, masz rację wasza formacja ataku nie zawiodła, ale czy ty kurwa uważasz, że taka gra na pół gwizdka wystarczy, żeby wejść do półfinału?! - A już myślałem, że będzie dobrze, a tu kolejny wybuch.

Dla niego dzisiaj nie ma znaczenia, że obrona grała solidnie. Josh znakomicie czytał grę linii defensywnej. Natomiast w ataku dobrze zaprezentował się Finn, zdobywając dwa przyłożenia. Cam jak zwykle się popisał, kiedy wbiegł blisko 100 jardów i cztery razy trafił między słupkami, a nad poprzeczką.

 

- Czy on zawsze taki jest? - Pyta się nas Josh.

Przed dziesięcioma minutami skończyło się pierniczenie trenera, o tym, jakimi to jesteśmy nieudacznikami. Ten wyjazd to będzie jedna wielka katorga dla każdego z nas.

- Zawsze przed rozgrywkami o puchar ma parcie na szkło, ale powiem ci dzisiaj było wyjątkowo - słyszę jak Cam odpowiada Joshowi. Sam jestem daleko myślami od gry oraz tego całego zamieszania. Teraz moim utrapieniem stała się ponownie Tina. Nie chce o niej wspominać na razie Sam, po co mieszać, kiedy jest dobrze.

- Ej, dlaczego nasze dziewczyny nie mogą z nami jechać na obóz, przecież jakieś laski jadą? - Pyta Josh z pretensją, żebym ja to wiedział.

Poza tym, ile ja bym dał, żeby ta konkretna laska nie jechała. Coś czuję, że Tina cały czas tylko grała z tym zostańmy przyjaciółmi, tak naprawdę czegoś ode mnie chce, znowu. To proste, jestem z Sam, nic nie obiecywałem Tinie. Tak trudno to pojąć? Przecież nie pierwszy raz to mówię. Nie mają może jakiegoś swojego dziewczyńskiego kodeksu? Jak jedna ma chłopaka, to druga sobie go odpuszcza i tyle. Taa, mogę sobie tak mówić, sam wiem jak to jest z nami facetami. Nic nie stoi nam na przeszkodzie, zawsze palanta można się pozbyć jak chcemy zdobyć tą wypatrzoną. A może pogadam o tym z Sam, żeby później nie wyszedł z tego kwas? Cholera nie wiem, mówić czy nie mówić...

- Stary, co tak intensywnie myślisz? - patrzę na moich przyjaciół jak wychodzą spod prysznica teraz, kiedy budzę sie z mojego transu, czuje, że woda zrobiła się lodowata.

- Znów mam problem z Tiną - odpowiada Camowi. Ta cała sytuacja zaczyna mnie męczyć, ale totalnie jestem wypruty. Może wydawać się to śmieszne, że mam takie błahe problemy, bo chodzi o dziewczynę, jestem młody, to, czym mam się martwić jak nie laskami.

- Nie słyszałem o niej, co jest? - Josh siada naprzeciw mnie na ławce. Ma przerzucony ręcznik przez szyję, a ramiona oparł na kolanach i teraz się we mnie wpatruje czekając, aż zacznę mówić.

- Co wy na to, że pójdziemy do mojego klubu, tam pogadamy - Obydwaj kiwają głowami. Nie mam zamiaru gadać o swojej beznadziejnej sytuacji w szatni. Jeszcze ktoś podsłucha, powie głupotę i pójdzie to w eter, a dalej zamieni się w głuchy telefon. Jakaś zmyślona wiadomość dojdzie do Sam i będzie.

 

Jako, że trening był po zajęciach, mieliśmy już wolne i mogliśmy na spokojnie pogadać przy kilku drinkach. Przecież nikt nie będzie mnie sprawdzał w moim własnych klubie. Rozsiadłem się z chłopakami w loże VIP, które znajdowała się na samej górze. Była ustronnie schowana przez spojrzeniami i słuchem innych. Po chwili rudowłosa młoda dziewczyna imieniem Rita przyniosła nam po szklance Aberfeldy 18, uwielbiam akurat ten gatunek whisky. Sięgnąłem za szklankę, w której mienił się bursztynowy trunek i wychyliłem całą jego zawartość do ust/gardła. Jeśli miałem z nimi gadać musiałam najpierw zwilżyć swoje suche gardło, przecież będę mówił o lasce, którą kiedyś pukałem przy bracie mojej obecnej dziewczyny. Kurwa, ale to pali. Wziąłem głęboko odetchnąłem, teraz mogę zaczynać.

Zacząłem opowiadać od początku jak to pieprzyłem się z każdą dziewczyną, która była chętna i rozumiała, że po numerku ma zmykać do domu i nie liczyć na kolejne bzykanko. Do tej pory Josh mnie rozumiał, bo sam tak postępował, Cam patrzył się w telefon, on czasu do czasu coś skomentował, jak to on i wybuchaliśmy śmiechem. Jednak teraz przyszedł czas na szaloną Tinę.

- Co kurwa zrobiłeś? - Wybucha Josh trochę już sepleniąc. Nie dziwię mu się, bo sporo wypiliśmy i mi także zaczyna się język plątać.

- Do niczego nie doszło, Karen po mnie przyszła - zaczynam się tłumaczyć z sytuacji, która powstała w czasie urodzin Cama, kiedy Sam ze mną nie było.

- Jakoś Kar nie lepiła się do chłopaków, bo mnie nie było w pobliżu - zaczyna do mnie wstawać, ale nogi go nie utrzymują i opada na kanapę - Rozumiałem twoje wcześniejsze skoki w bok z dziewczynami, ale teraz jesteś z moją siostrą i nie będę patrzył, że cię lubię tylko przywalę ci w mordę.

- OK., uspokójcie się - zaczyna interweniować Cam

- Jeśli zostanie skrzywdzona przeze mnie to sam ci się nadstawię - mówię do Josha

Kilka kolejek później dzwoni telefon brata Sam. Komicznie wygląda jak odbiera telefon, ale jak słyszy głos po drugiej stronie momentalnie trzeźwieje, ale na serio jakbym tego nie widział na własne oczy w życiu bym nie uwierzył, że tak można.

- Tak kochanie. Nie zapomniałem, tak... Oczywiście, że dam radę... - śmiejemy się z Camem z jego rozmowy z Karen. Ta dziewczyna potrafi człowiekiem rządzić/ustawić do pionu.

- Z czego tak się śmiejecie kretyni - odzywa się wkurzony - zaraz sami będziecie się płaszczyć przed swoimi dziewczynami, bo za dziesięć minut tu będą.

Co?! Dobra, czas zmienić alkohol na zimną wodę, muszę jeszcze polecieć na górę zmienić ubrania, bo walą wódką. Dzisiaj rzeczywiście sobie zrobiliśmy męski wypad i trochę przesadziliśmy. Nie chce żeby Sam mnie widziała w takim stanie, dlatego szybko ewakuuje się do swojego biura, a raczej prywatnego pokoju, żeby doprowadzić się do porządku. Zdążyłem umyć zęby, żeby, chociaż troszkę zmienić swój smak, zmieniłem koszulę i wylałem chyba na siebie prawie całą zawartość perfum, aby Sam nie wyczuła alkoholu. Miałem zamiar właśnie wychodzić, łapałem za klamkę, kiedy drzwi się otworzyły przede mną.

- O hej, szukałam cię, na dole powiedzieli, że jesteś u siebie - Sam wchodzi do środka uśmiechnięta, ubrana w zwykłe dżinsy i bluzkę na ramiączka, ale właśnie w takim wydaniu jest dla mnie najpiękniejszą dziewczyną, jaką widziałem. Wiem, mówiłem to już kilka razy, ale faktycznie zamieniam się w cieniasa, dlatego przychodzą mi takie głupie, słodkie teksty niczym z romansów, które czytają dziewczyny.

- Tak, musiałem coś sprawdzić - odpowiadam i nachylam się żeby ją pocałować. Jednak ona zamiast nadstawić mi swoje ponętne usta, kładzie mi swoją dłoń na klacie odpychając mnie. Potem zaczyna poruszać swoim małym noskiem i cholera ona mnie wącha.

- Wylała ci się cała woda kolońska, czy tylko mi się zdaje? - Pyta, unosząc swoją wyregulowaną brew na mnie.

- A wiesz, usłyszałem, że macie do nas dołączyć i chciałem ładnie dla ciebie pachnieć - kurwa sam nie wierzę, że mówię takie głupoty. Koleś ośmieszasz się w tej chwili, kto mówi ładnie pachnieć?

Sam śmieje się ze mnie, kręcąc tylko głową. Nic nie mówi o tym, że upiłem się z przyjacielem i jej bratem, tylko całuje mnie w policzek i bierze mnie za rękę. Kiedy schodzimy do naszych przyjaciół ciągle błąka jej się uśmiech na twarzy. Dzięki takim sytuacją, wiem o ile to możliwie, że kocham ją jeszcze bardziej.

 

Sam

W końcu nastał ten dzień, kiedy to Matt wyjeżdża na tygodniowy trening, pomagam mu się spakować. Tak przyzwyczaiłam się do bycia z nim, że te kilka dni rozłąki będą męczące, chociaż z dziewczynami zrobiłyśmy plany, żeby wypełnić każdą wolną chwilę bez naszych chłopaków.

- Bierzesz tą koszulkę? - Pytam unosząc koszulkę, na której widnieje jego nazwisko i numer.

- Nie, ona jest stara i za mała - tylko na nią zerka, żeby mi odpowiedzieć, potem odwraca się ponownie do szafy szukając czegoś - w sumie możesz w niej spać, wtedy cały czas będę na tobie - puszcza mi oczko.

- Może to dobry pomysł, mogę udawać, że śpię z tobą - mówię, po tym jak zaciągam się jego zapachem, który został na koszulce. Po moich słowach Matt jęczy, co wywołuje mój głośny śmiech.

Kiedy Matt już się wyszykował, zabrał swoje rzeczy i razem z czekającymi na nas przyjaciółmi idziemy do samochodu. Pod szkołą, bo tam właśnie jest ich zbiórka żegnam się z moich chłopakiem długim pocałunkiem, obiecuje mi, że codziennie będzie do mnie dzwonił, aż podobno ma mi się to znudzić.

- Nie mam mowy, żebyś mi się naprzykrzał kochanie - całuje go w nos.

- Dobra kochasie, zbierać swoje leniwe dupy, zaraz ruszamy - słyszę jak trener krzyczy na chłopaków, wychylając pół swojego ciała z autobusu. Matt skrada mi jeszcze jednego buziaka, tam samo jak pozostali chłopacy.

 

Skoro Matta nie ma w domu, to nie ma sensu, żebym u niego przesiadywała, dlatego jestem u siebie i oglądam telewizję.

- Co tam kochanie, skoro Matta nie ma to może wybierzemy się na jakieś zakupy, brakuje mi naszego babskiego dnia. Ostatnio było fajnie, nie uważasz? - Mama siada obok mnie, proponując wyjście.

- Spoko, nie ma sprawy, akurat mam wolne - uśmiecha się, kiedy to mówię - dopiero jutro mam plany.

- Jakie? - Pyta z ciekawości

- Wybieramy się z dziewczynami na plażę, mamy się tam spotkać z Ginną, Niną i Sofią. Mówiłam ci, że jest ona w ciąży - kiwa głową - planujemy jeszcze ustalić datę wieczoru panieńskiego oraz baby shower.

- No tak, wiadomo już, co będą mieli. Ostatnio rozmawiałam z mamą Matta, ale zapomniałam się zapytać. Rozmawiałyśmy trochę o was i jakoś wyleciało mi to z głowy. - No tak, mama zakumulowała się z panią Davids, że teraz robią sobie cotygodniowe spotkania, jeszcze zaangażowały w to mamę Karen i Cama.

- Jeszcze nie wiadomo, podobno jest trochę za wcześnie, żeby poznać płeć dziecka. - I tak gadamy jeszcze kilka minut o duperelach, później zbieramy się i wychodzimy na zakupy.

Na buszowaniu w sklepach spędzamy razem pół dnia, robimy sobie przerwę siadając w kawiarni w centrum handlowym, żeby napić się kawy.

- Rety, ale bolą mnie nogi, chyba tata zwariuje jak zobaczy tyle toreb - śmieję się z mamy, kiedy ta naśladuje reakcję taty na nasz powrót z shoppingu.

W czasie, gdy mama idzie zapłacić rachunek, dostaję smsa. Dziwne, kto to może być? Zastanawiam się, kiedy spoglądam na nieznany numer. Otwieram wiadomość, a tam zalewają mnie zdjęcia Matta i jakiejś dziewczyny jak się całują i leżą razem w łóżku. Zaraz, czy to nie ta cała Tina? Przyglądam się bliżej i faktycznie, to może być ona. Muszę szybko wrócić do domu, zadzwonić do dziewczyn, żebyśmy to obgadały i trzeba to zrzucić na komputer. Przeglądam jeszcze raz wszystkie zdjęcia, zamierzam przeczytać tekst, który jest pod spodem, ale do stolika podchodzi mama. Wrzucam telefon do torebki i jak gdyby nic zabieramy nasze rzeczy i wracamy do domu.

- Nie wierzę, ona chyba zrobiła jakiś fotomontaż - mówi wściekła Karen.

Kiedy wróciłam do domu napisałam do dziewczyn, że potrzebuje ich teraz. Po kilku niespełna dwudziestu minutach były już u mnie. Teraz siedzimy w moim pokoju i analizujemy zdjęcia, na których Matt jest z tą lafiryndą.

- Może masz rację, niepotrzebnie się nakręcam - ciężko wzdycham rzucając się na łóżko.

- Patrzcie na jednym zdjęciu jest data, kurde ono jest sprzed dwóch miesięcy - Szybko się podnoszę do pozycji siedzącej i wlepiam wzrok w ekran mojego laptopa.

- Ej Sam czy ona nie ma tej samej bluzki, którą masz na sobie? - Byłam taka zrozpaczona, że nie zwróciłam uwagi na takie szczegóły. Jedyne, co miałam w głowie półnagiego Matta i ta laskę, która na nim siedziała i go całowała.

Teraz dopiero widzę, że na tym zdjęciu Matt ma głowę prawie ogoloną na łyso, a ta koszulką, która ona ma na sobie to rzeczywiście ta sama, którą aktualnie noszę.

- Mówiłam ci, że ta laska jest psychiczna i przyssała się do niego jak pijawka - Kar powtarza mi te same słowa, które już kiedyś mi mówiła.

- A może zadzwonię teraz do Cama i wypytam się, co teraz robią, gdzie jest Matt i w ogóle - proponuje Anna. Jestem jej wdzięczna za to, ufam Mattowi, jednak te zdjęcia i wiadomość "Wiesz, co teraz robi twój chłopak? Bo ja tak, mam świetny widok ja jego odkryte ciało", budzą we mnie niepewność. Jezu moja głupia wyobraźnia, przecież nie mam powodów, żeby wierzyć tej dziewczynie. Prawda?

- Możesz do niego zadzwonić, ale ja proponuję spędzić jutro czas z dziewczynami, tak jak było ustalone, a pojutrze po prostu same na własne oczy przekonamy się, co oni tam robią. - Widzę błysk w oczach Karen i już wiem, że ma jakiś pomysł.

- To, co planujesz? - Pytam, choć boję się odpowiedzi

- Jak to, co, pojedziemy tam do nich - mówi zadowolona z siebie.

- Nie wiem czy to dobry pomysł - zaczynam

- Boże Sam chcesz wiedzieć, co ta szalona suka planuje? - Kiwam głową - No to jedziemy.

- Ja radzę ci do niego zadzwonić - podpowiada mi Anna - Podpytaj go, co i jak, znacie się, będziesz wiedziała czy coś ukrywa przed tobą.

- Dobra dzwonię - sięgam po telefon. Spytam się Matta wprost czy spotkał się ostatnio z Tiną i co go z nią łączy.

- Weź na głośnik - szepcze Karen, no to wciskam przycisk i teraz wszystkie słuchamy sygnału połączenia.

- Słucham - szybko się rozłączam, kiedy słyszę głoś jakiejś dziewczyny. Patrzę na dziewczyny, a one na mnie z szeroko otwartymi oczami. Klikam jeszcze raz na telefon i sprawdzam godzinę. Jest po jedenastej wieczorem, dlaczego nieznajoma dziewczyna odbiera o tej porze telefon mojego chłopaka?

- Ja pierdziele, co jest grane - wykrzykuje Karen, na co ją uciszam, rodzice pewnie już śpią. Nie chce w tej chwili nalotu mojej mamy. Czuje łzy pod powiekami, staram się szybko mrugać oczami by je przegonić, ale nie udaje mi się i dziewczyny to zauważają.

- Oj kochanie, to pewnie jakieś nieporozumienie. Może mają jakąś imprezę i Matt zostawił telefon, a ona go odebrała, bo była najbliżej. - Przytula mnie Anna, pocieszając.

- Taa, albo bzyknął tą laskę i o był pod prysznicem, a ona odebrała telefon - po słowach Karen już dłużej nie mogę tego tłumić w sobie i wybucham szlochem.

- Kurwa Kar, co ty pieprzysz, wcale mi nie pomagasz - słyszę jak beszta ją Anna

- Cholera kochanie, ja powiedziałam to w złości, tak naprawdę nie miałam tego na myśli - przytula mnie z drugiej strony.

- Nieważne, teraz jestem załamana, muszę to przemyśleć jutro na spokojnie - mówię pomiędzy łkaniem i pociąganiem nosa.

W trójkę leżymy na moim łóżku, dziewczyny smacznie śpią, ale ja mam problem ze zmrużeniem oka, cały czas myślę o tych zdjęciach i telefonie. Przekręcam się na lewy bok, kiedy przychodzi wiadomość, nie mam zamiaru patrzeć, kto to, ale ciekawość zwycięża i zerkam na wyświetlacz.

"Cześć Dzwoneczku :) widzę, że dzwoniłaś byłem zajęty, a później zrobiło się za późno i nie chciałem Cię budzić. Mam nadzieję, że rano to przeczytasz i zadzwonisz do mnie. Tęsknię za Tobą :*" M

Był zajęty, ciekawe czy, albo, kim. Ta wiadomość znowu powoduje, że zaczynam płakać. Wiedziałam, że nadchodzi jakieś gówno, tylko nie spodziewałam się, że spowoduje to ból w mojej klatce piersiowej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Kajamoko 02.06.2016
    Ahh... Te problemy xD
    Czekam na więcej. Dałam piąteczkę ^.^
  • nicoleta12 02.06.2016
    Nie wiem kiedy w najbliższym czasie uda mi się coś stworzyć, bo mam nawał pracy. Wezmę pod uwagę Twoją niecierpliwość i się sprężę :P Monia
  • xdarcia 03.06.2016
    Cudowne *o* Pisz częsciej ! :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania