Chłopak, który pokazał mi, jak żyć - Rozdział Dziewiąty

Anastasia

 

Z jednej strony czuję się z siebie dumna, jednak z drugiej mam ochotę walić głową w mur. Nie myślałam jasno, albo i wcale, gdy go całowałam. Możliwe, że jeszcze ssałabym jego wargi, gdyby winda, nie postanowiła się tak szybko otworzyć na naszym piętrze. Uczucie miliona wibrujących endorfin i hormonów, było, było.... Oszałamiające – to chyba najlepsze określenie. Nie wiedziałam, że od samego pocałunku, ciało zalewa potężna fala gorąca i kręci się w głowie.

Na chwilę zapomniałam o całym świecie. Czas wrócić do rzeczywistości.

 

– Nie patrz tak na mnie, zapomnij o tym, nic się nie wydarzyło.

Oczy Nate'a są pełne namiętności, płoną niczym ogień w ognisku. Moje pewnie też, dlatego mrugam nimi kilka razy, żeby znikł z nich żar pożądania.

 

– Nie zapomnę, bo mam nadzieję na więcej – uśmiecha się łobuzersko.

Posyłam mu kuksańca w bok, śmiejąc się z jego krzywej miny.

 

– Nie będzie więcej, mój drogi. A teraz się uspokój, nie chce słyszeć od Sky, że twoje towarzystwo dobrze mi robi, bo tak nie jest. Sprowadzasz mnie tylko na złą drogę!

Nate otwiera usta, by dodać swoje trzy grosze, ale gestem dłoni każe mu się zamknąć. Wykrzywia usta w podkówkę, a ja w głębi siebie się śmieje.

 

Jestem przegrana.

Jego towarzystwo, naprawdę sprawia mi przyjemność, ale nie mogę pozwolić, by to poczucie zaprowadziło mnie dalej.

Nadal się boję.

Stajemy przed drzwiami do biura Sky. Kiedy szliśmy przez hol, osoby nas mijające – nie wiem, czemu chichotały na nasz widok. Owszem, nigdy nie przychodzę tutaj w towarzystwie faceta, ale żeby to był powód do potajemnych chichotów?

Pukam i wchodzimy, nie czekając na odpowiedź.

Sky stoi przy oknie, które ciągnie się od sufitu, aż do podłogi. Za nią znajduje się czarny skórzany fotel obrotowy i nowoczesne czarne biurko. Na ścianach wiszą plakaty koncertowe, nasze wspólne zdjęcia i moja pierwsza płyta, którą wydałam trzy lata temu. Po prawej stronie znajduje się czarna sofa, na której zawsze omawiamy ze Sky – przy kubku kawy, sprawy dotyczące mojej kariery. Wskazuje Nate'owi, żeby na niej usiadł, a ja podchodzę do biurka i siadam naprzeciwko Sky, czekając, aż skończy rozmowę.

Padają ostatnie słowa z ust Sky do telefonu. Odkłada aparat i spogląda, to na mnie, to na Nate'a, uśmiechając się, przy tym.

 

– Jak już jesteście tu we dwoje, to możecie wytłumaczyć mi, co to miało znaczyć?

Obraca monitor swojego komputera w naszą stronę, a ja czuję, jak zapadam się pod ziemię.

 

– Skąd ty to masz? – wykrzykuje pytanie.

Zapomniałam, że we windzie jest kamera, a to oznacza, że widziała to ochrona budynku, ale jakim cudem, w tak szybkim czasie trafiło to do Sky?

 

– Kochanie, kiedy wduszasz numer naszego piętra, kamera automatycznie przełącza do mnie widok, abym widziała, kto się do nas kieruje – otwieram usta, by coś powiedzieć, ale podnosi dłoń, dając mi znać, że nie skończyła. – Nie wiem, co ci się stało, ale jeżeli was dwoje – wskazuję na mnie i na Nate'a, zataczając palcem kółko wokół nas. – Coś łączy, czy nie uważasz, że powinnam o tym wiedzieć?

 

– Między nami nie ma niczego, moja droga. To się już więcej nie powtórzy, więc nie ma tematu. Przejdź dalej – odpowiadam.

Kąciki jej ust lekko się unoszą, kiedy spogląda – znowu na mnie i na tego dupka, przez którego wszystko się komplikuje w moim życiu.

 

– W każdym razie chcę wiedzieć, jeżeli między wami ponownie się coś wydarzy – przewracam oczami. – Korzystając, że jesteście tu oboje, zacznę od spraw zawodowych. Otóż po wczorajszym koncercie, który zakończyliście dość intymnym pocałunkiem, a który wywołał burze spekulacji, został odwołany koncert w Niemczech, na rzecz trasy koncertowej.

 

- Co? Nie! To są żarty, jak mamy przygotować wszystko na tournée w miesiąc? I dokąd mamy jechać? Sky powiedz im, że to nie wyjdzie to za mało czasu na organizowanie trasy! – krzyczę.

Kipie ze złości i mam ochotę rwać sobie włosy z głowy. Chyba wszystkich do reszty popieprzyło, jeśli myślą, że to ma szansę się udać. Jeden zasrany pocałunek, a oni wymyślają od razu cuda niewidy.

 

– Spokojnie robię, co mogę, ale to otworzy przed tobą wiele drzwi Anastasia. Będziesz mogła pełną piersią robić to, co kochasz. Zwiedzisz świat, poznasz wybitne gwiazdy, będziesz pławić się w luksusie. Każdy o tym marzy.

 

– Nie każdy, bo ja nie. Wiem, że to wszystko jest potrzebne, wiem, że trzeba się piąć w górę, ale ja nie będę umiała tak żyć. Potrzebuję swojej samotność, zaplanowanej bańki. – mówię drżącym głosem.

Po policzkach płyną mi łzy. Nie dam rady być ciągle w centrum uwagi i żyć tak jak ktoś mi każe. Nie mieć czasu dla siebie, rzadko bywać w domu i zmieniać hotele, jak rękawiczki. To do mnie nie pasuje.

 

– Ana – wtrąca się Nate. – Pomogę ci, będziemy robić ze Sky wszystko, aby każdy szczegół był zaplanowany i byś o tym wiedziała. Czasem boimy się zmian, a potem okazuje się, że wychodzą one nam na dobre.

Podnoszę na niego wzrok. On nie wie, o czym mówi, dla nich to prosta rzecz, dla mnie zbyt trudna, by nagle zmienić swoje życie i otaczać się ciągle ludźmi. Kocham to, że wracam do pustego domu. To mój azyl, każda rzecz ma swoje miejsce, wiem, kiedy ktoś ruszy coś, czego mu nie wolno. Mam poukładane życie – w dosłownym znaczeniu i nie zamierzam, go zmieniać, przynajmniej jeszcze nie teraz.

 

– Dzięki Nate, ale przez ostatnią dobę mocno namieszałeś w moim życiu, i nie chce, byś mieszał w nim dalej.

To wszystko jego wina, gdyby nie on, cała reszta płynęłaby swoim tempem.

 

– Muszę jej przyznać rację – dodaje Sky.

 

Nate patrzy na nas z kamiennym wyrazem twarzy, chyba dociera do niego, że całe to zamieszanie z koncertami to z jego winy, bo mnie pocałował.

Zaczął tę farsę, przez którą będę musiała zmienić styl swojego życia, jeżeli chce dalej śpiewać. Wiedziałam, że nadejdzie ten dzień, ale nie tak szybko i niespodziewanie. Miałam się przygotować na to, co mnie czeka, małymi krokami uczyć się żyć jak gwiazda. Teraz zostanę rzucona na głęboką wodę, w której mogę się utopić.

 

– Przepraszam Ana, ale nic nie mogę za swoje uczucia. Jeżeli nie chcesz, bym mieszał ci w życiu, muszę odejść. Nie umiem trzymać się od ciebie z daleka, kiedy jesteś blisko. Wybaczcie mi, ale w takim razie nie mogę dłużej pracować z tobą Anastasio – jestem zdumiona tym, co mówi. – Dziękuję za te lata. Ta praca była dla mnie spełnieniem marzeń. Powodzenia w dalszej karierze mała. – Patrzymy na niego razem ze Sky z szeroko otwartymi oczami, nie dowierzając temu, co właśnie usłyszałyśmy. Nate lekko się uśmiecha, ale ten uśmiech zdradza, że jest mu przykro. Zmierza do drzwi. Znika za drewnianą powłoką, a ja czuję, jak ogarnia mnie smutek i może nawet pustka. Wydaje mi się, że byłam za ostra. Mogłam ładniej obrać to w słowa. W sumie, aż tak bardzo nie zawinił, nie przewidział tego, co wymyślą sobie organizatorzy czy sponsorzy.

 

– No to się porobiło – przerywa głuchą ciszę Sky. – Gorzej już chyba nie może być Ana. Co my bez niego zrobimy? Nie znajdziemy nikogo w tak krótkim czasie, kto by ci przypasował.

Racja, na samą myśl, że ktoś zupełnie obcy miałby dotykać moje ciało, jest paraliżująca i dostaje gęsiej skórki.

 

– Nie wiem, będziesz musiała powiadomić wszystkich z góry, że trasa odbędzie się bez spektaklu tanecznego, nie widzę innego wyjścia, jeżeli chcą, aby odbyło się to tournée i zgarnąć dużą kasę.

Krzyżuje ręce na piersi i przygryzam wnętrze policzka.

 

– Szkoda mi go kochana, widać, że coś do ciebie czuje. Jednakże zrobię tak, jak mówisz, w końcu jesteś moim szefem. – rzuca w moją stronę.

 

– I dobrze, a Nate sobie poradzi, przejdzie mu. Tak będzie lepiej dla nas obojga. – Znowu oszukuje siebie i innych. Oczywiście, że będzie to dobre tylko dla mnie, co więcej, między nami nie wydarzy się już nic, co mogłoby zburzyć harmonię w moim sercu. – Teraz powiedz mi, czy udało ci się coś ustalić w sprawie, z którą do ciebie dzwoniłam. – pytam.

Przygryzam wargę, boję się tego, co usłyszę.

 

– Coś mam. Z kamer zamontowanych przy sklepie udało się wyodrębnić twarz tej osoby. Detektyw sprawdził w bazie danych policji, czy ten ktoś był karany i okazało się, że tak. Nie chciał mi powiedzieć za co, ale podał mi, kto to jest. Sądzę, że jeżeli cię obserwuje, to ktoś z twoich krewnych, bo nazywa się... – modlę się w duchu, by to był tylko przypadek. Mój puls przyspiesza, dłonie się pocą, a serce wali mi jak młot. – O mam, nazywa się Jacob Clark, znasz go?

 

Moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły; to tata.

 

Wspomnienia wracają do mnie z podwójną siłą. Krzyki taty, wrzaski i płacz mamy, jej błaganie, by przestał ją bić i cisza.... – już nigdy więcej nie słyszałam jej głosu. Łzy pod moimi powiekami tracą przestrzeń i opadają na moje kolana. Podrywam się z miejsca i wybiegam, nie wiedząc dokąd się udać, by uciec od tego wszystkiego.

Mimowolnie moje nogi prowadzą mnie do toalety.

Wchodzę przez ciężkie drzwi i szukam wolnej kabiny, w której będę mogła dać upust emocją. Na szczęście nikogo tu nie ma, wchodzę do pierwszej z brzegu i zamykam drzwi. Siadam na klozecie, podciągam kolana do brody i pozwalam, aby szloch wstrząsnął moim ciałem. Przez kilka chwil ryczę w głos, dławiąc się własnymi łzami i śliną.

Tego już dzisiaj za wiele. W ciągu ośmiu godzin moje życie zaczęło się sypać i nikt mnie na to nie przygotował.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania