Chłopak, który pokazał mi, jak żyć - Rozdział Dziesiąty

Nate

 

Wyszedłem z biura Sky z poczuciem winy i cholernym smutkiem. Myślałem, że wszystko jest na dobrej drodze do tego, aby zbliżyć się do Anastasii, jednakże bardzo się myliłem. Gdy usłyszałem szczere słowa padające z jej ust, które mówiły, że przeze mnie jej życie zaczyna się komplikować, miałem wrażenie, że dostałem w twarz. Dotarło do mnie, że ma rację.

 

Nie było nad czym dłużej się zastanawiać, więc z miejsca podjąłem decyzję o odejściu. Choć serce bolało mnie na myśl, że już nie będę dotykał jej ciała i czuł zapachu skóry, wiedziałem, że to jedyne co mogę dla niej zrobić, a co wyjdzie jej na dobre. Usunąłem się i musiałem zapomnieć o tym, co zdążyło wydarzyć się między nami, rozpoczynając nowy etap w życiu.

 

Po wyjściu z biura menadżer, udałem się do księgowości, aby powiadomić ich, że odchodzę na życzenie Anastasii i proszę o należne mi honorarium. Pani przeprosiła mnie, mówiąc, że za chwilę wróci i dopełnimy formalności.

 

Siedzę na krześle przy biurku, czekając na powrót kobiety i  widzę przez otwarte drzwi, biegnącą Anastasie. Podrywam się z miejsca i staje w progu.

 

Zazwyczaj nikt nie wybiega ze swojego lub czyjegoś biura, bez powodu. Niemniej jednak odszedłem i nie powinno mnie obchodzić już to, dlaczego Ana urządza biegi po korytarzu.

 

Próbuje powstrzymać rosnącą ciekawość, ale ona jest silniejsza od rozumu. Przekraczam próg i widzę jak Sky stoi przy wejściu do swojego biura, wołając za dziewczyną.

 

Podchodzę do niej, dowiedzieć się, o co im poszło.

 

– Co się jej stało Sky? – pytam.

 

– Nie wiem, przekazałam jej informacje o tej osobie, która rano ją obserwowała. Kiedy podałam, jak nazywa się ten facet, zaczęła płakać i wybiegła. Dzieje się z nią coś niedobrego – kładzie dłoń na moim ramieniu, patrząc mi w oczy. – Nate, tylko ty możesz dowiedzieć się tego, co skrywa Ana. Znam ją i wiem, że jesteś jedyny, któremu pozwoliła się dotknąć, nie wspominając o całowaniu.

 

– Nie Sky, nie chce być powodem tego, że wszystko układa się inaczej niż to, czego ona oczekuje.

Jestem jedyny...jedyny – słowa odbijają się o moje bębenki uszne i docierając do mózgu. Czyżby kobieta miała rację i Anastasia ma do mnie słabość? Oby miała rację, modlę się w duchu.

 

– Ale musisz. Widzę, jak na nią patrzysz kochaniutki, jesteś jej deską ratunkową. A teraz idź, pewnie zamknęła się w łazience. – Klepie mnie w ramię i znika za drewnianą powierzchnią.

 

No to wpadłem jeszcze głębiej. Nie mogę zostawić jej w takim stanie i nie chce.

 

Zmierzam w kierunku łazienek, zastanawiając się, jak ja mam ją znaleźć. Siedzi w kiblu dla bab i nie ma mowy, że tam wejdę. Jak mnie ktoś nakryje, to jeszcze posądzi o głupoty.

 

Jednak muszę.

 

Ostrożnie rozglądam się wkoło, czy żadna laska nie kieruje się właśnie tutaj, i powoli otwieram drzwi, nasłuchując, czy ona faktycznie tu jest. Długo, nie czekam, kiedy słyszę, jak pociąga nosem. Schylam się, by zobaczyć, w której jest kabinie, ale nie dostrzegam jej stóp; pewnie siedzi z nogami podciągniętymi do góry. Korzystam z okazji, że w kabinie obok nie ma żadnej panny, wchodzę na sedes i widzę, jak zwinięta w kulkę płacze.

 

Nigdy nie widziałem jej w takim stanie; tak bezbronnej i bezradnej, w niczym nie przypomina Anastasii, którą jest na scenie. Ciężko mi na sercu, mam nieodpartą chęć wziąć ją w swoje ramiona i mocno przytulić, zapewniając, że zawsze będę przy niej i pokaże jej, jak żyć.

 

Ale nie mogę.

 

Nie mogę też zostawić jej w spokoju, tak się nie robi, gdy się kocha miłością prawdziwą, która nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, cierpliwa jest, wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma – nie mogę być tchórzem. Pokaże jej, czym jest miłość i prawdziwe życie, które musi przeżyć bez ciągłego uciekania przed przeszłością.

 

– Hej, mała co się dzieje? – podnosi wzrok do góry, jej oczy są zalane łzami, pełne bólu i strachu, cierpi cholernie cierpi.

 

– Idź stąd, przecież odszedłeś już, nie potrzebuje niańki.

 

– Potrzebujesz Ana, wyglądasz jak mała kupka nieszczęścia.

To prawda, właśnie tak wygląda, jakby nagle uszło z niej życie.

 

– To nie twoja sprawa, spadaj stąd już. Wystarczająco dzisiaj ten dzień jest do kitu, nie mam siły Nate, jeszcze z tobą się spierać.

 

– Więc tego nie rób, nie spieraj się ze mną, tylko pozwól mi być przy tobie. Oboje wiemy, że walczysz ze sobą i z tym, co do mnie czujesz. 

Nie wiem, czy to prawda, ale nic innego mi w tej chwili nie przychodzi do głowy.

 

Nie odpowiada nic, tylko zanosi się płaczem. Działam pod wpływem chwili, opieram jedną nogę o spłuczkę, podciągam się i ląduje w kabinie obok Anastasii. Obejmuje ją ramieniem, spodziewam się, że mnie odepchnie, albo każe odejść – jednak nic takiego nie ma miejsca – wtula się we mnie z desperacją, a jej płacz nabiera na sile. Krucha sylwetka dziewczyny trzęsie się, a łzy lecą z jej oczu, jak grad. Każda z nich przepełniona jest ogromnym bólem.

 

– Już dobrze Ana, jestem i nie zostawię cię z tym samej.

Głaszczę i całuję ją po głowie.

 

Tak wiele się wydarzyło w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Byłem przez te lata tak daleko od tego, o czym marzyłem, a teraz trzymam ją w swych objęciach, nie chcąc, by ta chwila miała się skończyć. Cichutko liczę, że wylanie morza goryczy i cierpienia, choć trochę pomoże jej duszy i znowu zobaczę uśmiech na jej twarzy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania