Chłopak, który pokazał mi, jak żyć - Rozdział Czternasty

Nate

 

Dać wycisk Maxowi na konsoli, to wspaniałe uczucie. Kiedy stracił najmniejsze szanse na wygrane, poderwał się z kanapy, zarządzając, że już pora, abyśmy poszli do klubu. Trochę spieraliśmy się o to, dokąd mamy się udać, ale w końcu udało mi się przekonać Maxa, że klub, który wybrałem to najlepszy wybór, zważywszy na dzisiejszą sensację. Obawiałem się trochę, że może ktoś rozpozna mnie i zacznie się niepotrzebny szum wokół mojej osoby. Więc zaproponowałem Ma Dame - tam zazwyczaj był spokój, bywalcy tego klubu, raczej woleli się napić przy dobrej muzyce i trochę poruszać w jej takt, niż dziko imprezować.

 

Gdy wysiadłem z wozu pod klubem i usłyszałem piosenkę Anastasii, moje myśli powędrowały do niej; co teraz robi, czy już śpi, a może nadal jest u Kimberly. Jednak, gdy podszedłem z Maxem bliżej wejścia, wiedziałem, że to nie utwór odtwarzany, a żywy głos Anastasii. Różni się on od nagranego, jak każdego wokalisty.

 

Nie myliłem się.

 

Weszliśmy głębiej do klubu i wtedy ją zobaczyłem - w swoim żywiole - szczęśliwą z uśmiechem na twarzy, śpiewając tak dobrze mi znany utwór. Ten sam, przez który mam wrażenie, że śpiewa właśnie do mnie, i dla mnie.

 

Wszyscy, którzy byli w tej chwili w klubie, tańczyli energicznie, otaczając kółkiem Anastasie. Zdołałem zobaczyć nawet, że Kim jest obok niej. Moje serce rozradowało się na ten widok. Nie przypominała już tej Any, z którą rozstałem się parę godzin temu. Stałem nie daleko wejścia, podziwiając jak czerpie radość z tego, co robi, mając nadzieję, że mnie nie zauważy. Po dłuższej chwili spostrzegła moją obecność i machnięciem ręki, kazała podejść do siebie.

 

Zdezorientowany zrobiłem tak, jak chciała. Popatrzyłem w jej oczy, nie wiedząc, czego ode mnie oczekuje. Gdy nie reagowałem, zaczęła ze mną pogrywać, ocierając się o mnie plecami. Podjąłem jej grę, widząc, jak emanuje szczęściem w tej chwili.

 

Jednak nic nie trwa wiecznie, wiedziałem doskonale, kiedy kończy się utwór i nie spodziewałem się tego, co nastąpi na jego koniec. Ana odwróciła się do mnie twarzą i przywarła do moich ust. Nagle wszystko, co nas otaczało wkoło, przestało istnieć.

 

Fala przyjemności i podniecenia ogarnęła moje ciało. Ona jest jak narkotyk, zakazany owoc, który za każdym razem smakuje lepiej i pragniesz tylko więcej. To kobieta, z którą chce dzielić życie, stworzyć rodzinę i patrzeć jak nasze dzieci, biegają po domu, wnosząc nieustanną radość do naszego - wspólnego życia.

 

Po tym, co zrobiła, coraz bardziej wierzę w to, że nam się uda, że Ana jest w stanie otworzyć się na miłość.

Nie wiem, ile czasu zatracaliśmy się w swoich ustach, ale nagle Ana oderwała się od nich.

Oszołomiony podążyłem za nią i Kim, wołając Maxa, aby szedł za mną.

 

Usiedliśmy z dziewczynami. Nadal błądziłem myślami, analizując wszystko to, co się dzisiaj wydarzyło, by zrozumieć choć trochę, co dalej nas czeka. Z zamyślenia wyrwała mnie Kimberly, co jak sądzę, jest powodem, tego, że ślini się na Maxa; jak niemal, każda laska.

 

Przedstawiłem ich sobie, ale kiedy Max powiedział za dużo, postanowiłem przerwać ten teatr i zabrać go do baru.

 

- Widziałeś, jaka gorąca jest ta przyjaciółka, twojej Any? Czuję, że dzisiaj wylądujemy razem w łóżku, stary!

 

- Nie sądzę, że to dobry pomysł. Jeżeli ją skrzywdzisz, jak Joanne, obiecuję, że dostaniesz ode mnie w mordę. Nie chce, by twój wybryk, popsuł moje relacje z Anastasia. - powiedziałem to ostrzej, niż zamierzałem.

 

- Spokojnie Nate. Widzę jaka jest zadziorna, więc chodzi jej pewnie, o to samo, co mnie, wyluzuj.

Gdyby to było takie proste, jak mu się wydaje. Z chęcią bym się napił, ale zważając na fakt, że pije Ana, wolę zachować w pełni świadomość.

 

Barman podaję drinki i wracamy do stolika.

 

Patrzę w jej oczy, a ona odwraca wzrok. Pewnie targają nią wątpliwości. Jestem pewien, że będzie mnie przepraszać, tłumaczyć się wypitym alkoholem. Zaznaczy, że między nami nie będzie nic więcej, niż tylko scena. Nie lubię, gdy się ze mną pogrywa, a ona właśnie tak robi. Daje nadzieję, by za chwilę brutalnie ją odebrać i przyjąć maskę twardej Anastasii, gdzie w głębi serca jest kruchutka i delikatna jak kwiat.

 

Max puka mnie w ramię, pytając, czy idę z nimi na parkiet. Odmawiam, bo widzę, że Anastasia posyła mi znak, że mam zostać. Teraz usłyszę z jej ust, to czego się obawiam.

 

Max bierze pod ramię Kimberly i zmierza z nią na parkiet, by kontynuować swój flirt. Ana korzysta z okazji i przysiada się obok mnie. Nachyla się i szepcze mi do ucha.

 

- Nate, chce jutro z tobą porozmawiać. Dzisiaj nie będzie do tego okazji, bo jesteśmy tutaj, ale chcę, żebyś wiedział, że wiem, co zrobiłam i wiem, że w jakiś sposób z tobą pogrywam, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Poczekaj do jutra, a wszystko ci powiem. Pewnie widziałeś lub słyszałeś, że nagranie znalazło się w sieci. Czeka mnie jutro wiele rzeczy do załatwienia, ale obiecuję, że jutro odkryje przed tobą i Sky wszystkie karty.

 

Nie spodziewałem się tych słów i powagi, z jaką je wypowiedziała. Nastawiłem się na zupełne inny obrót spraw, a jutro dowiem się, co te szare oczy widziały, że tak znienawidziły mężczyzn. Mam nadzieję, że gdy powie, co w jej życiu się wydarzyło, będę w stanie udźwignąć to brzemię i jej pomóc. Chcę tego, naprawdę.

 

- Trzymam cię za słowo, a dzisiaj już nie zaprzątaj sobie tym myśli. Pomogę ci, jeżeli będziesz potrzebować pomocy, wsparcia czy coś. - odpowiadam, a ona kiwa głową i widzę, że kąciki jej ust się unoszą.

 

Może nie będzie tak źle, jak zakładałem? Może wszystko się ułoży, po mojej i jej myśli, a to tylko kwestia czasu?

 

Jestem pełen nadziei.

 

Zdyszany Max i Kim wracają do nas, oboje unoszą brwi, widząc, że Ana siedzi obok mnie. Wzruszam ramionami, dając znak Maxowi, że ma okazję i pretekst, aby usiąść obok Kim i kontynuować swój podryw. Patrzymy na tych dwoje i chyba to samo przychodzi nam na myśl, że trafił swój na swego.

 

W międzyczasie do naszego stolika nieśmiało podchodzą fani Anastasii, prosząc o autograf i zdjęcie. Jeden z nich zapytał, czy nie mogłaby zaśpiewać czegoś jeszcze, ale ona odmówiła - tłumacząc to zmęczeniem - a w rzeczywistości robiła się, coraz bardziej pijana i nie chciała na tym poprzestać.

 

Dochodziła pierwsza w nocy. Max też był już nieźle wstawiony, a Kimberly zaczęłam chwiać się na nogach. Postanowiłem zaciągnąć tych troje do wozu i odwieźć po kolei, do ich domów.

Na szczęście, Ana się nie opierała. Była wstawiona, ale udało jej się zachować pozory i kroczyć przed siebie w miarę prosto, z czym mój kumpel i Any przyjaciółka, mieli problem. Anastasia machnęła na nich ręką, twierdząc, że mam ich zostawić, a oni poradzą sobie sami.

 

Jednak nie mogłem.

Obiecaliśmy sobie z kumplem, że jeżeli jesteśmy razem na imprezie, to razem też z niej wychodzimy. Anastasia wyszła pierwsza, zakrywając się swoim słomkowym kapeluszem, a ja objąłem Kim w pasie, Max zrobił to samo z drugiej strony i udało nam się wyjść przed klub, bez żadnych problemów.

 

Problemy zaczęły się przed autem.

Anastasia upierała się, że jedzie do Kim, bo tak wcześniej ustaliły, ale jej przyjaciółka doszła do wniosku, że jedzie do Maxa, i Ana ma wrócić do domu, a auto odbierze jutro.

Po namyśle Anastasia stwierdziła, że jednak chce jechać do siebie. Uradowany tym, że doszły do porozumienia, otworzyłem Anastasii tylnie drzwi. Gdy wsiadała do wozu, zawartość jej torebki - nie wiem jakim cudem - rozsypała się na tyłach wozu. Spanikowana, nerwowo schyliła się w poszukiwaniu tego, co upadło, wypinając przy tym swój; apetyczny tyłek. Dokładnie w momencie, kiedy Kimberly wsiadała do auta, nie zważając na wystające dupsko przyjaciółki, odbija się od niego i runęła na ziemię.

 

Zdezorientowana Anastasia, odwróciła się i parsknęła śmiechem, a Kim głośno zarechotała. Max zgiął się w pół ze śmiechu, a ja nie potrafiłem dłużej się opanować, więc dołączyłem do nich.

Gdy w końcu wszyscy się uspokoili, spokojnie - uważając na wystające tyłki - zajęli swoje miejsca, odpaliłem silnik i ruszyłem do mieszkania Maxa. Po drodze humor dopisywał nam wszystkim, dziewczyny śpiewały, śmiały się, dokuczały nam.

 

Ukradkiem patrzyłem na Anastasie w lusterku.

Chłonąłem każdy szczegół jej zachowania, śmiech, luz, jaki w sobie ma i jak potrafi być beztroska.

Chciałbym, aby zawsze taka była. Podejrzewam, że gdy alkohol wyparuje z jej organizmu z powrotem przyjmie maskę, za którą się kryje, przez cały czas.

 

Zajechałem pod dom kumpla w Birmingham. Kimberly, wysiadając z wozu, pożegnała się z nami, Max rzucił przelotne; na razie, w naszym kierunku, spiesząc, by podtrzymać Kimberly, która nadal chwiała się na nogach. Ana została z tyłu, prosząc, abym wyłączył radio, bo potrzebuję ciszy. Widziałem, że nastrój jej się zmienił. Nie była już taka radosna jak wcześniej.

 

Ruszyłem w kierunku domu Anastasii, do Londynu.

 

Nie wiedziałem, czy ma ochotę na rozmowę, więc postanowiłem nie przerywać ciszy, o którą prosiła. Kiedy spojrzałem w lusterko po dziesięciu minutach, ona drzemała z opartą głową o szybę. Wyglądała jak anioł, blond włosy sięgały jej piersi, wyraźnie odznaczając się na czarnej bluzce, którą miała na sobie. Na twarzy widać było zmęczenie właściwie, już wczorajszym dniem. Widoczne lekkie sińce pod oczami, mówiły o tym, ile musiała, w ciągu jednego dnia przeżyć. A ten dzień był chyba najdłuższym dniem, w moim życiu. Czuję zmęczenie, jakie mnie ogarnia, a nie byłem w centrum tych wydarzeń, jak Ana, dlatego widok śpiącej jej na tylnym siedzeniu mojego wozu, nie dziwi mnie.

O tej porze, a mamy środek nocy, ulice są praktyczne puste i w pełni przejezdne. Droga od domu Maxa zajęłaby mi dziesięć minut, ale jechałem dłuższą trasą, zważając na fakt, że Ana zasnęła. Chciałem patrzeć na nią przez dłuższy okres czasu. Cieszyć swoje oczy jej widokiem, bo nie wiem, czy kiedyś będę mógł patrzeć na nią jak śpi.

 

Stoję w zaparkowanym aucie, pod mieszkaniem Anastasii. Dałem jej chwilę, by sama mogła się obudzić; przeważnie tak nasz umysł reaguje, gdy zasypia w podróży – wybudza się wtedy, kiedy auto staje. Jednak Ana śpi dalej.

Szybka, męska decyzja.

Otwieram tylnie drzwi wozu, powoli, aby nie runęła na ziemię, mając nadzieję, że to zmusi ją do ocknięcia się.

 

Nic jak nie żywa.

Czas na plan B.

 

Szukam w jej torebce kluczy. Znajduję je nawet szybko, bo nie ma w niej sterty niepotrzebnych rzeczy, jak mogłem zauważyć u dziewczyny mojego brata; ona ma tam, dosłownie wszystko. Kieruję się do drzwi, otwieram je i rozglądam się za włącznikiem światła. Gdy pomieszczenie zalewa jasna barwa lamp ledowych, wzrokiem badam, gdzie znajduje się sypialnia Anastasii. Kiedy ją dostrzegam, wchodzę do środka, podchodzę do szafki nocnej i zapalam stojącą na niej lampkę. Wtedy zauważam, że na ścianach wiszą jej zdjęcia, mam ochotę przyjrzeć się im uważnie, ale cofam się do samochodu, po mojego śpiącego anioła.

Otwieram ponownie tylne drzwi, modląc się w duchu, by się nie obudziła. Mogłaby się wystraszyć widząc, że wyciągam ją z auta i gdzieś niosę. Jej bezwładne ciało opada na moje ramiona. Zwinnym ruchem podnoszę ją i wyciągam z wozu, zabierając także torebkę. Zamykam auto i zanoszę Anastasie do jej sypialni. Delikatnie odkładam na łóżko i idę zamknąć drzwi jej domu, po drodze gasząc światła. Siadam na skraju łóżka i przyglądam się, jak śpi.

Po chwili stwierdzam, że nie wyśpi się w ubraniu i bije się w myślach, czy zdjąć jej chociaż spodnie.

Nie chce, by posądziła mnie o złe czyny, gdyby się przebudziła.

 

– Ana, obudź się, Ana.

Lekko szturcham jej ramię.

 

– Yhym – przekręca się na bok.

 

– Ana, jesteś już w domu. Rozbierz się.

Głaszczę jej policzek, ale ona, zamiast się zbudzić, wtula go bardziej w moją dłoń. Nachylam się i szepcze jej do ucha, żeby się obudziła, ale i to, nic nie daje. Nie mam wyjścia i sumienia zostawiać jej w ubraniu, więc decyduje się, że zdejmę tylko spodnie.

 

Delikatnie, jak najlepiej potrafię, odpinam guzik jeansów, następnie zamek; na co Ana z powrotem kładzie się na plecach. Dwoma rękoma chwytam brzeg spodni, który sięga jej bioder i powoli osuwam je, aż do kostek, uważając, aby moje palce nie dotknęły skóry, bo wtedy z pewnością obudzi się natychmiast. Z nerwów zapomniałem o butach, które blokują mi dalszą drogę, aby całkowicie ściągnąć spodnie. Rozwiązuje sznurówki tenisówek i powoli zsuwam jeden but, a następnie drugi. Chwytam za spodnie, jednym ruchem pozbywam się ich, ciężko dysząc. Adrenalina buzuje we mnie ze strachu. Mam wrażenie, że robię coś niewłaściwego i zakazanego. Nie chciałbym, aby Ana się teraz obudziła, bo cholernie boję się jej reakcji. Zadowolony z tego, że udało mi zostawić ją w stanie uśpienia, podchodzę do ściany, nad wezgłowiem łóżka i oglądam zdjęcia.

 

Niemal na wszystkich fotografiach jest Ana. Przedstawiają ją w różnych – jak widzę, ważnych wydarzeniach w jej życiu; na jednym z nich, jest ona trzymająca swoją płytę, szeroko się uśmiechając, na innym jest ze Sky, obok tej fotografii jest z Kimberly i jeszcze jedną dziewczyną o rudych włosach, która trzyma w ramionach niemowlę. Wszystkie szczerze zadowolone. Jest też zdjęcie z koncertu – portret, na którym śpiewa do mikrofonu, nie byłoby w nim nic dziwnego, poza łzą, która zabłąkała się w kąciku jej prawego oka.

Musiała śpiewać, myśląc o kimś, dla niej ważnym, być może to piosenka, którą napisała z tęsknoty za bliską osobą. Większość tekstów, które pisała sama Ana, były głębokie, pełne przemyśleń, a które chwytają za serce i wywołują emocje.

Jedno ze zdjęć przykuwa moją szczególną uwagę. Jest inne niż wszystkie – starsze, bardziej wyblakle i widać na nim zagięcia. To, co interesuje mnie w nim najbardziej, to dom na tle, którego stoi kobieta – łudząco podobna do Anastasii, z ciążowym brzuchem.

 

Serce w piersi bije mi coraz szybciej, ten dom przywołuje wspomnienia, z czasów mojego dzieciństwa. Wtedy mieszkała tam dziewczynka z rodzicami, o jasnych włosach, której często dokuczałem z bratem, bo bardzo ją lubiłem. Wołałem na nią; złotowłosa, bo nie znałem jej imienia.

To niemożliwe, żeby to była Anastasia. Może to jej bliska ciotka lub siostra? Niczego o niej nie wiem, dlatego nie chce snuć żadnych hipotez. Niemożliwe, aby świat był, aż tak mały.

Jeden dzień z tamtego okresu, szczególnie zapadł mi w pamięć. Bawiłem się z Edem przed naszym domem – w którym nadal mieszkam, a który znajduje się tuż obok domu z fotografii – kiedy złotowłosa wybiegła z płaczem. Chciałem ją zatrzymać, zapytać co się stało, ale ona objęła mnie w pasie, mocno przytulając głowę do mojej klatki piersiowej, a szloch wstrząsał jej ciałem. Nie zauważyłem, nawet kiedy Ed poszedł po naszą mamę. Wzięła ona, oderwała dziewczynkę ode mnie, przytuliła do siebie, pytając, co się stało. Złotowłosa coś wymamrotała, a mama kazała zabrać mi Eda do domu, z zakazem wychodzenia na dwór.

 

To był ostatni raz, kiedy ją widziałem. Gdy zapytałem mamę, co się z nią stało, bo dom został wystawiony na sprzedaż, odpowiedziała, że sąsiedzi musieli się nagle wyprowadzić. Wydało mi się to dziwne, ale postanowiłem wierzyć temu, co mówiła mama. W odpowiednim czasie zapytam, o to Anastasie, bo nie da mi to spokoju. Myśl, że to ona może być tą właśnie dziewczynką, jest niepokojąca i jednocześnie szalenie radosna.

 

Kończę oglądanie zdjęć i kieruje się do kuchni, po szklankę wody dla siebie i Any – gdy się obudzi, pewnie będzie spragniona. Nie chcę zapalać dużego światła, więc podchodzę do blatu kuchennego i zapalam lampki, które umieszczone są pod szafkami. Szukanie szklanek, nie zajmuję mi dużo czasu, bo zauważam je za oszklonymi drzwiczkami, jednej z witryn.

Nalewam nam wody z butelki, którą znalazłem na stole i zmierzam do sypialni. Strasznie korci mnie, obejrzenie całego mieszkania, ale wiem, że Anastasia, nie życzyłaby sobie tego.

 

Moją misja dobiegła końca, czas się zbierać.

 

Jednakże coś mi mówi, że mam zostać. Chociażby, dlatego że nie będę mógł, zamknąć drzwi frontowych na klucz. Nie chcę jej zostawiać. Nie mógłbym spokojnie spać z dala od niej. Chcę być blisko, dopóki mogę.

Nie mając innego wyjścia, ściągam buty, spodnie i koszulkę, a następnie kładę się na skraj łóżka, tak aby między nami, była jak największa przestrzeń. Przez chwilę, napawam się widokiem pięknej kobiety, która pochłonęła mnie całego. Jest teraz tak spokojna, pogrążona w swoich snach. Mam ochotę dotknąć jej twarzy, przeczesać palcami włosy i mocno przytulić do siebie. Wyszeptać do ucha, jak bardzo mi na niej zależy i powiedzieć słowa, które są jednocześnie przysięgą.

 

Zmęczenie bierze górę, powieki stają coraz cięższe, aż w końcu zapadam w sen.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • pieczarkaxd 01.09.2017
    Słaba podróba Grey'a ;v
  • SamantaLouis 22.09.2017
    Żadna podróba
  • Angela 22.09.2017
    Kiedy kolejny rozdział ?? Wciąga to opowiadanie
  • SamantaLouis 22.09.2017
    Już jest. Jedenaście rozdziałów zostało poprawionych. Reszta także będzie poprawiona i dodana.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania