Chłopak, który pokazał mi, jak żyć - Rozdział Piętnasty

Anastasia

 

– Mamo! Mamo! Obudź się, mamo proszę...

Nie rusza się, nie wydaje żadnych oznak życia. Szturcham jej ciałem, ale ona nie reaguje. Czerwona plama krwi przy jej głowie powiększa się stopniowo.

– Mamusiu, nie zostawiaj mnie! – łzy zaczynają, cieknąc po moich policzkach, opadając na twarz mamy.

– Mamo, proszę... obudź się! Proszę...

Moje malutkie serce rozrywa ból, straciłam ją, nie obudzi się już. Boję się, nie chce tu być. Może, gdy wyjdę i wrócę, okaże się, że to tylko sen. Wybiegam z domu, przez łzy, nie widzę dokąd zmierzam. Nagle wpadam na chłopca, tego, który lubi ciągnąć mnie za warkocz.

 

- Mamo! – budzę się zlana potem i łomoczącym sercem. Nadal czując ten sam strach. Próbuję się uspokoić, wyrównać płytki oddech. To tylko sen, tylko sen. Powtarzam jak mantrę.

 

– Ana, już dobrze. Oddychaj.

Zastygam.

Moje serce wali jeszcze z większą siłą. Odwracam powoli głowę i niemal nie dostaje zawału. W moim łóżku jest Nate! Jak on się tu, kurwa znalazł? Patrzę przez chwilę na niego, z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa.

 

– Ja... Jak ty, tu się znalazłeś? – Dukam zdezorientowana, wybałuszając gałki oczne.

Nie potrafię zebrać myśli, wszystko wiruje mi wkoło, a głowa pęka. Nate podaję mi szklankę wody – czyta w moich myślach, bo czuję, jak zaschło mi w gardle. Uśmiecham się, dziękując mu za ten gest.

 

– Pamiętasz, jak odstawiliśmy Kimberly i Maxa? – Kiwam głową potwierdzająco, biorę kolejny łyk wody i odkładam naczynie na szafkę. – Zasnęłaś po drodze w aucie. Próbowałem cię obudzić, ale byłaś jak nie żywa. Wziąłem klucze z torebki, otworzyłem drzwi, zapaliłem światła, by widzieć, gdzie jest twoja sypialnia. Wróciłem po ciebie do wozu, wziąłem w ramiona i przyniosłem tutaj. Położyłem na łóżku, poszedłem do kuchni po wodę. Chciałem wrócić do siebie, ale wtedy nie zamknąłbym drzwi frontowych. Uznałem, że bezpieczniej dla ciebie będzie, jak zostanę.

Spoglądam pod kołdrę i.... Nie mam spodni, musiał je zdjąć. Jak to możliwe, że się wtedy nie zbudziłam?

 

– Aha, a moje spodnie? Zdjąłeś je prawda? – wciąga powietrze i kiwa głową. – Nie obmacywałeś mnie?

 

– Na miłość boską, Ana! Nie jestem taki. Wiesz, że nie zrobię nic, wbrew twojej woli.

Wiem, ale chciałam go trochę bardziej zdenerwować.

 

– Mam nadzieję, dziękuję ci, że pomyślałeś o wszystkim. – uśmiecha się i widzę ulgę na jego twarzy.

Spodziewał się pewnie, że będę krzyczeć i wyrzucę go na zbity pysk. Musiałabym być bez serca, aby tak postąpić. Jestem mu wdzięczna, że nie okazał się lekkomyślny. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby okazało się, że drzwi były otwarte, gdy spałam.

 

– To ja będę się już zbierał. Pamiętasz, że dzisiaj chciałaś wszystko wyjaśnić Sky i mnie?

Unosi pytająco brwi, kiedy sięga po swoje spodnie. Przyznaję, ma niezłe pośladki, umięśniony i opalony tors. Teraz mam okazję, zobaczyć jego tatuaż w całości, który sięga od jego klatki piersiowej niemal do dłoni, a który mnie tak bardzo jara. Od zawsze tatuaże mi się podobały, oczywiście te subtelne, przemyślane, mające swoje znaczenie. Już wiem, gdzie jeszcze muszę dzisiaj jechać.

 

– Tak pamiętam, muszę dojść do siebie, jeszcze jasno nie myślę.

Oblizuje swojego spierzchnięte wargi. Kurczę, czy ja się ślinie na jego widok? Nate wkłada buty, a do kieszeni spodni telefon i portfel.

– Odprowadzę cię.

Wkładam szybko spodnie, które Nate ściągnął mi w nocy i idziemy do drzwi.

 

– Jestem wdzięczna, za to, co zrobiłeś. Później do ciebie zadzwonię. – uśmiecham się ciepło i otwieram mu drzwi.

 

– Przyjemność po mojej stronie, będę czekał na telefon. Trzymaj się.

Wychodzi, a ja odprowadzam go wzrokiem do auta. Mój puls przyspiesza, gdy po drugiej stronie ulicy, widzę, jak przygląda nam się... mój ojciec. Gdy nasze spojrzenia się spotykają, mam wrażenie jak niezliczona ilość ostrzy, wbija się w każdą część mego ciała. Ból w piersi przeszywa mnie na wskroś. Nie mogę oddychać.

 

– Nate. – chrypie.

Odwraca się twarzą do mnie. Gestem ręki przywołuje, go do siebie. Zdezorientowany zawraca.

 

– Co jest z tobą, Ana?

Próbuje zmusić siebie do mowy, ale nie mogę. Wydaje tylko gardłowe jęki. Wskazuję palcem chłopakowi sylwetkę ojca. Odwraca się i widzi, jak powolnym krokiem mój tata odchodzi, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nate spogląda na mnie i bez wahania bierze mnie na ręce i  wchodzi do domu. Postawia na podłodze. Zamyka drzwi, a ja przekręcam klucz. Robi mi się słabo, zbyt wiele wrażeń dostarczył mi ten krótki poranek. Kolana uginają się pode mną, odruchowo opieram się o drewnianą powłokę plecami, z zamiarem osunięcia się na podłogę. Nate widząc to, łapie mnie w pasie i prowadzi do kuchni, sadzając na krześle. Wyciąga z szafki szklankę i nalewa do niej wody, po czym mi ją podaję. Muszę przyznać, że nieźle orientuje się na terenie mojej kuchni.

 

– Pij, zrobię ci kawy, chyba że wolisz herbatę – pyta.

 

– Kawy proszę.

Próbuje skupić się na swoich myślach, ale nie potrafię. Jedno pytanie nie daje mi spokoju; dlaczego ojciec mnie śledzi i obserwuje, o co mu chodzi, jaki ma w tym cel? Myśli kłębią się w mojej głowie, powodując jej ból.

Nate podaję mi kawę i kanapki z serem.

 

– Jedz, jestem pewien, że od wczoraj nic nie jadłaś. A teraz powiedz, kim był ten facet, i dlaczego się go boisz? Jesteś cała roztrzęsiona.

Powoli dochodzę do siebie. Chwyta moją dłoń, delikatnie głaszcząc kciukiem. Nie cofam ręki, jestem wdzięczna losowi, że on tutaj jest.

 

– Tata, to mój tata. Nie zostawiaj mnie teraz Nate, proszę.

Biorę do ust kanapkę, choć nie odczuwam głodu. Jem, wolno przeżuwając i popijając kawą – dzisiaj z pewnością wypije ich więcej, niż zazwyczaj. Nate patrzy na mnie, czekając, aż będę kontynuować.

– Przebiorę się, pojedziemy do ciebie, ty zrobisz to samo, odbierzemy mój wóz, a potem spotkamy się ze Sky i wszystko wam opowiem.

Ściska mocniej moją dłoń i się zgadza. Jakaś część ciężaru spada z moich ramion, powodując, że czuję się trochę lżejsza.

 

***

 

Kto by pomyślał, że życie potrafi się zmienić nawet w sekundzie. Moje zmieniło się – jak myślałam z początku – w ciągu ośmiu godzin, jednak godziny nadal lecą, a moje życie nadal się zmienia. Minęły dwie doby, a ja już nie pamiętam, jak to jest mieć wszystko zaplanowane. Nie próbuje tego robić, bo jak widać, zaczęłam żyć spontanicznie, nie wiedząc, co wydarzy się za chwilę, a co jest cholernie wykurzające. Zgodzę się, że życie według planu – jest, albo może być nudne, ale to jak żyje teraz w tej chwili, nie mając kontroli praktycznie już nad niczym, jest pełne strachu i adrenaliny. W takim trybie życia moje serce będzie bliższe zawału niż było.

 

Aczkolwiek, cieszę się, iż w tym wszystkim bierze udział Nate. Dzięki temu, że – dziwnym trafem – jest obok mnie, kiedy coś się dzieje, powoduje, że czuję się bezpieczna i nie tak całkowicie bezbronna. Chciałam trzymać go na dystans, nie chciałam faceta w swoim życiu, ale wygląda na to, że los ma według mnie inne plany i postanowił namieszać na całej linii.

Czy jestem mu wdzięczna? Tak i nie. Podziękować mogę za Nate’a, chcąc nie chcąc jest uroczy i widać, że nie należy do tych wszystkich, którym tylko o łóżko chodzi. Ma w sobie coś, co poruszyło moje skamieniałe serce i stopiło lód, twardy lód, który wydawał się nie do przebicia. Jednakże, jeden jego dotyk, roztopił epokę lodowcową w krainie – serce Anastasii Clark.

 

Wychodzę spod prysznica, być może kupię wannę, bo za dużo rozmyślam. Czuję się trochę nieswojo, wiedząc, że jestem naga, a w mojej kuchni siedzi facet, którego śmiałam pocałować dwa razy, z własnej inicjatywy. Prawdopodobnie śnie i nadal się nie obudziłam po koncercie, a to wszystko, co miało miejsce, to tylko senna zmora, prawda?

Nie, jednak nie sen, poczułam ból, szczypiąc się w policzek – auu.

Szybkim przelotnym ruchem wycieram się w ręcznik, wygniatam włosy, wkładam czarny dres – uwielbiam ten kolor. Sięgam po suszarkę i w pośpiechu, schylając głowę w dół susze włosy. Myje zęby, nadal czuje posmak alkoholu. Kiedy kończę, robię lekki makijaż, aby zakryć sińce pod oczami i dodać sobie różu na twarzy, bo jestem strasznie blada. Gdyby prasa widziała mnie w takim stanie, zapewne ogłosiliby, że młoda gwiazda muzyki pop popadła w narkotyki i niewykluczone, że jest na głodzie. A w rzeczywistości, będę musiała wrócić do tego koszmaru sprzed lat, choć myślałam, że zostało to głęboko zakopane i nigdy nie będzie musiało ujrzeć światła dziennego.

 

To wszystko są pozory.

Chcę sobie wmówić, udowodnić, że potrafię żartować z tej sytuacji, ale tak nie jest. Pragnę obudzić się i stwierdzić, że tylko śnie, że wszystko, co się do tej pory wydarzyło, było wymysłem mojego mózgu, że obudzę się i z wielką ulgą stwierdzę, iż moje życie nic się nie zmieniło. Wstanę z łóżka, zajrzę w kalendarz i będę wiedziała co mam robić, bo teraz – nie mam pojęcia.

Szukam telefonu, chcąc zadzwonić do Sky, pewnie jest w torebce, a torebka jest – rozglądam się po sypialni – na komodzie, która znajduje się przy drzwiach. Wyciągam swojego IPhone’a i wybieram numer swojej menadżer. Odbiera po drugim sygnale.

 

– Cześć Sky, przepraszam za wczoraj. Myślę, że nadszedł czas, abym odkryła przed tobą i Nate’em, skrywaną tajemnice. – wzdycha, a ja odruchowo chwytam się, za kark.

 

– Fajnie, że zdecydowałaś powiedzieć, co się dzieje w twoim życiu. Wiele to nam ułatwi. Jestem w biurze, więc możesz przyjechać.

 

– Dobrze, nie wiem, za ile dokładnie będę, bo po drodze mam parę spraw do załatwienia. Dam znać, jak będziemy jechać.

Odwracam głowę i widzę, że Nate stoi w progu sypialni, z rękoma w kieszeniach spodni, oparty o framugę drzwi.

 

– Nie wnikam, czekam na was.

Jestem pewna, że się uśmiecha.

Kończę rozmowę, wkładam telefon do torebki i spoglądam na niego.

 

– Co jest Nate?

 

– Chciałem się tylko upewnić, że nic ci nie jest.

Kąciki jego ust unoszą się, a ja czuję, jak moje wewnętrzne ja, mięknie.

 

– To miłe z twojej strony – odwzajemniam uśmiech. – Jestem gotowa, możemy jechać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania