Legia Cudzoziemska. Rozdział 12 "Wybuch"

Nadszedł wieczór. Szrama, Joker i Vaas nadal siedzieli pod słupem, związani. Diego właśnie pomagał w kuchni. Jego szef, niski i tłusty arab gotował jakąś dziwną maź, coś co nieprzypominało nawet owsianki. Domyślił się, że to dla tamtych gdyż wojsko jadło bardziej wyszukane potrawy. Nakazano mu zaniesienie paćki. Po drodze minął baraki oficerów i arsenał. Spotkał także imama i słuchających go muzułmanów. Zatrzymał się przy słupie i podał im miski.

- Jedzcie. Powinno dobrze wam zrobić.

- Co to za świństwo? - Joker wziął, powąchał i odsunął łyżkę.

- Kucharz zmiksował chyba wszystko co było w kuchni.

Odmówili jedzenia i poprosili o wodę. Szrama przygladał się bramie i myślał już o ucieczce. Miał plan ale wykonanie było trudne.

- Diego, słuchaj będe się streszczał. Pod łóżkiem są twoje rzeczy, zanieś je do zbrojowni i podpal skład. Uwierzą, że zginął więzień i zastanowimy się nad ucieczką.

Włoch usłuchał. Zabrał tacki i wrócił do kuchni. Reszte wieczoru spędził szorując gary. Nocą wybrał się do kamienicy, w której był przetrzymywany. Zapomniał, że w schowku na piętrze leżał talib. Postanowił rozegrać to po swojemu. Wybiegł z budynku i podniósł alarm, gdy przybiegły pierwsze jednostki oznajmił, że włoch uciekł i zabił jednego żołnierza. Wszyscy się rozbiegli a Diego pobiegł w stronę arsenału. Wyminął strażę i natknął się na dowódcę.

- Melduj, żołnierzu!

- Sir, włoch uciekł i zabił jednego z naszych.

- Odszukać martwego lub żywego.

Minął Achmeda i podbiegł na tyły zbrojowni. Spojrzał przez dziurę w deskach. W środku był jeden mężczyzna. Strażnik wyjął pistolet i przymierzył do otowru. Strzelał na ślepo. Trafił w beczkę z prochem. Huk i eksplozja wypełniły najbliższą strefę. Mężczyzna ledwo uniknął wybuchu, wskoczył za kamienny murek i skulił się. Cały budynek stanął w płomieniach. Rozpoczęła się akcja gaśnicza. Do włocha dobiegli żołnierze i pomogli mu wstać.

- Co się stało?

- Więzień się wysadził - osunął sie na ziemię i zemdlał. Nadmiar emocji i adrenalina wzięły górę. Został zaprowadzony do szpitala.

 

W międzyczasie Jokerowi udało się rozwiązać ręce. Chciał wstać lecz Szrama go zatrzymał. Dał znać, że czekają na powrót przyjaciela. Niemiec poluźnił ich więzy i usiadł na ziemi. Czekali na nadejście świtu.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Akwus 08.08.2015
    Ja pierdziu :( poważnie nie chcesz rozważyć rozpoczęcia starań by całość trochę urzeczywistnić? Jak Ty sobie tego Włoch w kuchni wyobrażasz? Cały dzień wykonuje polecenia w jakim kurna języku je dostaje? Jak odpowiada? Jak niby ukrywa w iaz tważ? Jak to sie dzieje, że cały dzień nikt sie nie orientuje, że wiezienie jest nie pilnowane? Co kieruje pozostałymi legionistami by olać zamieszanie powstałe w środku nocy i poczekać, aż oprawcy się zorganizują i odeśpią!? Kurna! Przepraszam, ale wymiękam chyba z dalszą lekturą :(
  • Radziwił 09.08.2015
    Sorry ale i tak się dziwie że seria doszła do 12 rozdziału. Aż takiej długiej nie było w planach. Zamierzałem wykonać ją do 10 może 9 rozdziału ale miałem trudności z obróbką tekstu. To co opublikowałem to skrócona wersja o niepotrzebne detale, które niewpłyną na opowieść. Zamierzam to skończyć w 3 najbliższych rozdziałach jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli.
  • zaciekawiony 09.08.2015
    Radziwił - ale zamierasz coś poprawić w tekście czy ja mam ci to robić?

    "Spotkał także imama i słuchających go muzułmanów." - po czym ich minąl. A tamci zdziwili się, że ich arabski kolega strażnik nie bierze udziału w wieczornej modlitwie.

    "Pod łóżkiem są twoje rzeczy, zanieś je do zbrojowni i podpal skład. Uwierzą, że zginął więzień" - znajdą ubranie obok i pomyślą "no tak, rozebrał się i wskoczył w płomienie. Nie ma co szukać dalej"

    "podniósł alarm, gdy przybiegły pierwsze jednostki oznajmił, że włoch uciekł i zabił jednego żołnierza. " - na co strażnik który pilnował tej nocy więźniów orzekł, że to nie możliwe, bo pilnował. Gdy pozostali obejrzeli ciało, stwierdzili że to ich kolega strażnik, którego nie widzieli od wczoraj. Tknięci nagłym przeczuciem obrócili się w stronę gdzie stał Diego. To nie mógł być ich kolega strażnik. Teraz wszystko pasowało. Dowódca Talibów podszedł do Diega, i kładąc mu rękę na ramieniu powiedział wyraźnie po polsku:
    - Koniec gry Kloss.

    "Wyminął strażę" a potem strażnika

    "Strażnik wyjął pistolet i przymierzył do otowru." - na szczęście otowr pasował. Z otworem mogło by nie pójść tak łatwo.

    "Trafił w beczkę z prochem." - i nic się nie stało. Bo kula pistoletowa to nie spłonka.

    "Mężczyzna ledwo uniknął wybuchu" - na szczęscie poruszał się szybciej niż kula i fala uderzeniowa.

    ps. Chyba mi komentarz znikł. Wklejam jeszcze raz.
  • Akwus 10.08.2015
    Radziwile, nie poddawaj się! Pisz dalej, jeśli tylko zaciekawiony będzie komentował, to ja dam radę czytać! Dla takiego uśmiechu warto :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania