Legia Cudzoziemska. Rozdział 14 "Viva la France" 1/2
Ernest rozmawiał ze zwiadowcami grupy "Skorpion" przy ognisku. Noc była bezchmurna i duszna. Lekki wiatr podsycał płomienie. Mieli sobie dużo do wyjaśnienia. Zaczęli od początku.
- Przybyłem tu jakiś czas temu - podjął Joker - To miał być kolejny rok w służbie Legii. W Kairze spotkałem Szramę i resztę paczki. Dostaliśmy proste zadanie, czekać na rekrutów i wyruszyć z pomocą ludności, która była nękana przed talibów.
Uciął by zwilżyć gardło piwem. Dalej kontynuował Diego.
- Podczas drogi do obozu Czapla, zostaliśmy zaatakowani. Wykonanie misji stało się trudne lecz dalej wykonalne.
Resztę opowiedzieli mu szybko, omijając niepotrzebne kwestie.
- A Siergiej i Iwan ?
- Zgineli, Sokół tak samo. Tylko my zostaliśmy.
- Rozumiem. A co z atakiem na Kair ?
- Myśleliśmy, że nam powiesz - podniósł się Vaas. - Samoloty były nieoznakowane.
- Czyli zauważyliście? W takim razie powiem wam wszystko. Główny sztab Legii we Francji, otrzymał informację, że Achmed li Sada ukrywa się w mieście. Zebrano posiedzenie krajowych przywódców, zaczeło się piekło.
- To znaczy?
- Nie przerywaj. Pierwszy odezwał się przedstawiciel Iraku, powiedział żeby zbombardować miasto a straty się naprawi. Na to oczywiście ruscy i USA oznajmili, że jeśli Irak ruszy choćby palcem, kraj zniknie z mapy. Dalej głos zabrał kanclerz Niemiec i królowa Anglii. Zaproponowali żeby okrążyć miasto i stopniowo je przejmować. Zaprotestował Egipt i Libia, że nie chcą tu nazistów. Tylko dalej nie wiem po cholerę Libia zabrała głos.
- A Turcja? Hiszpania?
- No widzisz. Tu się zrobiło ciekawiej. Po czterech godzinach kłótni wstał premier Japonii. Był tam tylko dlatego, że posiadali lotniskowiec i wyrzutnię rakiet na terenie Turcji. Zaproponował żeby jeden samolot przeleciał nad miastem i zburzył hotel z talibem. Pomysł wdrążono, zorganizowano ewakuację i wydano rozkaz. Jakaś ciemna masa, zgaduję, Szwed źle odczytał rozkaz i wysłał siedem maszym by zniszczyć miasto.
- To co ty tu robisz?
- Sprzątam japońsko-turecki bajzel. Miałem też wam pomóc z waszym celem.
Zakończyli rozmowę na snuciu planów z odbiciem towarzysza. Ernest ustawił czołgi w lini i na komendę miały ruszyć na obóz i go ostrzelać. Założenie było, że Szrama się uwolni i zwieje. Resztę nocy spędzili na piciu piwa i żartach. O wschodzie słońca wstali i podeszli do dowódcy wojsk. Podniósł rękę.
- Viva la France.
Wszystkie czołgi ruszyły. Myśł przeszła zgromadzonych, gdy zaczeły strzelać. Czy Szrama zdąży uciec.
Komentarze (3)
Teraz tylko się zastanawiam, czy większą różnicą jest zbombardowanie Kairu przez szwedzkie samoloty, czy francuskie czołgi szturmujące siedmiuset tysięczne miasto w Jemenie :D
"Pierwszy odezwał się przedstawiciel Iraku,(...) Na to oczywiście ruscy i USA (...) Dalej głos zabrał kanclerz Niemiec i królowa Anglii. " - już to sobie wyobrażam. Pewnie popijali herbatkę z takich tyci filiżanek.
"Pomysł wdrążono" wgłąb
"zorganizowano ewakuację " ale nie w Kairze.
"Jakaś ciemna masa, zgaduję, Szwed źle odczytał rozkaz i wysłał siedem maszym by zniszczyć miasto." - oj, to się nabiedzili tymi siedmioma maszynami. Latali wte i wewte, raz, drugi, i dziesiąty, i jeszcze im po godzinie kwartał został.
"Ernest ustawił czołgi w lini i na komendę miały ruszyć na obóz i go ostrzelać." - aha, ustawił je jeden za drugim, tak że te z przodu zasłaniały widok tym z tyłu. Genialne.
"Założenie było, że Szrama się uwolni i zwieje." i że nie dostanie pociskiem podczas ostrzału. I nie przysypią go gruzy. Niech się dzieje wola nieba i tak dalej...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania