Legia Cudzoziemska. Rozdział 13 "Wojsko Francuskie"
O świcie na placu trwała musztra i apel dla wrogiego wojska. Vaas uważnie wsłuchiwał się w każde słowo. W głowie układał plan ucieczki, podczas gdy Joker i Szrama wypatrywali włocha. Diego leżał na łóżku polowym z zabandażowaną głową. Nic nie słyszał, oglądał się w około. W namiocie panował zupełny mrok, przysłonięte okna i zamknięte wejście oraz brak świec sprawiały wrażenie celi niż namiotu. Powoli spróbował usiąść, ktoś był przy nim.
- Powoli Diego.
- Ktoś ty? - lekko dyszał, bandarz uciskał mu brzuch.
- Achmed li Sada, pamiętesz mnie? - kiwnął głową - To dobrze. Widzisz jestem pod wrażeniem twoich umiejętności i postawy.
Wstał i podał mu wody.
- Zastanawiałem się co z tobą zrobić i wymyśliłem.
Kucnął i pomógł mu zdjąć bandaże. Wyprowadzono go na główny plac, gdzie czekali inni. Dalej byli związani. Talib poprowadził go do krzeszła, włoch usiadł ciężko, czując ból w krzyżu.
- Panowie! Torba z jedzeniem, woda, beretta i sześć kul w magazynku.
Cały ekwipunek został mu wydany. Diego dalej miał na sobie mundór lecz nieco już zniszczony. Myślał już o najgorszym, jasyr był czymś czego by nie przeżył. Zszokowało go to co zobaczył. Achmed podał mu lampkę najlepszego, włoskiego wina, pół kręgu sera i kiść winogron oraz cienki chleb. Gdy mężczyzna zjadł talibowie postawili go na równe nogi.
- A teraz słuchaj, za zrobienie na mnie wrażenia puszczam cię wolno. Idź w świat, nie ważne gdzie.
Poklepał go po plecach i pchnął ku głównej bramie. Stanął w przejściu i obejrzał się.
- A co z moimi towarzyszami?
- Widzisz, zapomniałbym. Joker i Vaas są wolni. Towarzysz Szrama zostanie tu ze mną jako zabezpieczenie.
Gdy rozwiązywano ich, zorientowali się że liny są za luźne. Niemców wyprowadzono i podarowano sprzęt. Rosjanina przykuto do słupa łańcuchem i skopano.
- Idźcie, ja dam sobie radę.
Ruszyli powolnym krokiem przed siebie.
- Chwila - szeptał Joker - Dali nam beretty i kule.
- To ślepaki - Vaas trzasnął kolegę w łeb.- Myślisz, że daliby nam prawdziwą amunicję.
Nadszedł wieczór. Kompani zatrzymali się na wysokiej wydmie, skąd widzieli obóz wroga, sami będąc daleko po za ich zasięgiem. Myśleli o dowódcy i o wykonaniu misji. Rozmowę przerwał turkot kuł i odgłosy gąsienic. Obejrzeli się i ujrzeli czołgi z przyczepioną francuską flagą. Za nimi wozy z wojskiem, zapasami i amunicją. Na przodzie jechał jeep z dowódcą.
- Witajcie, panie Joker!
- Ernest! Skąd się tu wziołeś?
- A jak myślisz - zaśmiał się - Po ataku na Kair, ktoś wysłał wiadomość do sztabu. To i jestem.
- Cudownie ale nie możesz teraz atakować obozu. W środku jest Szrama.
Ernest wysiadł z jeepa i przywitał się z resztą. Opowiedzieli sobie całą historię i wyjaśnili parę rzeczy.
- A Sokół, Sergiej i Iwan ?
- Martwi.
- Wasz cel?
- Achmed li Sada. Jest w obozie.
- Szrama?
- W niewoli.
- Stan wyposażenia.
- Diego zniszczył arsenał ale chyba jeszcze coś mają.
Krótko i na temat, myślał Ernest. Zaoferował pomoc i schronienie. Jutro mieli omawiać plan ataku na fort.
Komentarze (3)
Pisz dalej, a ja dalej czytam! Tym razem 4, trochę jako docenienie ogromu pracy, trochę za konsekwencje i trochę za historię, która z tymi absurdami jest zaskakująca!
"Myślał już o najgorszym, jasyr był czymś czego by nie przeżył." - nie sądzę, aby talibowie mieli zamiar brać go w jasyr, czyli pozwolić mu żyć ale uczynić niewolnikiem. Prędzej by go zabili.
"Gdy rozwiązywano ich, zorientowali się że liny są za luźne." - no nic dziwnego. Gdy rozwiąże się pęta, to stają się luźne. Nie wiem tylko co miałeś zamiar tym przekazać.
"- Witajcie, panie Joker!" - powiedział jeep jadąc na przodzie. Bo o tym, że dowódca wysiadł i do nich podszedł nie ma wzmianki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania