Poprzednie częściNierozumiana #I

Nierozumiana #IX

Ogarnął mnie lęk, obawa przed tym, co się stanie za chwilę. W tym momencie wszystko zrozumiałam, potrzebuję Toma obok siebie. Jego słowa przy śniadaniu, trafiły do mnie z prędkością światła i rozerwały moje serce na miliony kawałków. Upadłam na ziemię, schowałam głowę w dłonie i zaczęłam szlochać.

- Ever, to ja, Alex. Co się dzieje kochana? - powiedziała dziewczyna, kucając przy mnie.

Moje szare scenariusze zostały zlikwidowane, pomimo tego nadal płakałam, nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Przeraziłaby się, moja twarz jest szarobura, aktualnie pozbawiona życia.

- Spójrz na mnie, proszę. - powiedziała, błagalnym głosem.

Po chwili zebrałam się na odwagę i uniosłam głowę, patrząc w jej błękitne oczy, w których widniał strach.

- Boże, Ever, słonko. - wykrztusiła z siebie i mocno mnie przytuliła.

 

Obudziłam się, a przy mnie siedziała Alex. Było mi trochę głupio, że zastała mnie w takim stanie.

- Jak się czujesz? - zapytała, troskliwym głosem.

Podciągnęłam się i usiadłam, patrząc w ścianę.

- Jak się tu dostałam? - zapytałam.

Z tego, co pamiętam, byłam w kuchni, a nie w moim pokoju. W mojej głowie była pustka, choć cieszyłam się, że jest przy mnie Alex. Przynajmniej mogłam z kimś szczerze pogadać, o tym, co czuję i do kogo. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jej zmieszany głos.

- Akurat wtedy jak siedziałaś cała zapłakana, a ja przy tobie to do domu przyszedł jakiś chłopak. Pomógł mi Cię przynieść tutaj, żebyś mogła się przespać. -

To pewnie Georg, kto by inny. Tom zapewne bawi się w najlepsze z dziewczyną, przy każdej myśli o nim towarzyszy mi cholerny ból. Uśmiechnęłam się do nastolatki i podziękowałam. Złapała mnie za dłonie, no właśnie każdy chyba wie, co ujrzała. Jej uśmiech z twarzy zszedł natychmiast, a w oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziałam jak się zachować, nie chciałam, żeby cierpiała. Pogładziła kciukiem po moich bliznach i zapytała przez zęby.

- Dlaczego? -

Opowiedziałam jej całą historię, oczy mnie tak strasznie piekły od łez, ale nie potrafiłam inaczej. Przy niej mogłam płakać, krzyczeć, uroki wspaniałej przyjaźni. Postanowiłyśmy iść do kuchni przyszykować coś do jedzenia i picia. Z uśmiechem na twarzy zeszłyśmy na dół, w salonie siedział Thomas. Alex podbiegła do niego i podziękowała, krzyknęła głośno.

- To jest ten bohater, który mi pomógł. No wiesz laska, trochę ciężka jesteś, a nie chciałaś się ruszyć. - powiedziała, śmiejąc się.

- Nie jestem chyba aż taka ciężka, małpo. Dziękuje Thomas. - podeszłam do nich bliżej, ale nie spojrzałam na niego.

Postanowiłam, że pójdę zrobić kanapki i herbatę, a moja wybawicielka została z nastolatkiem w salonie.

- No zajebiście, będę musiała z nim siedzieć i ukrywać wszystko. Cholera... - mruknęłam pod nosem.

Przyszykowałam kanapki i dwie herbaty, a chłopakowi nalałam soku. Modliłam się, żeby nie potłuc szklanki.

 

- Muszę już lecieć, umówiłam się z chłopakiem. - powiedziała, smutnym głosem Alex.

- Ty masz chłopaka? - zapytałam zdziwiona.

- Od paru tygodni, tobie też by się przydał jakiś książę. - uśmiechnęła się, a ja odprowadziłam ją do wyjścia.

Postanowiłam iść do swojego pokoju, gdy zatrzymał mnie głos Toma. Niechętnie ruszyłam w jego stronę i usiadłam na krawędzi łóżka. Moje serce zaczęło bić dwa razy mocniej, a ja chciałam stamtąd uciec jak najdalej.

- Dlaczego płakałaś? - zapytał, obojętnym głosem.

Odwróciłam wzrok na zdjęcie, które stało na komodzie. Oprawione było w ramkę z jasnego drewna, na fotografii znajdowała się moja mama i babcia.

- Ever? - zapytał, dotykając mojej dłoni.

Nie mogłam tego wytrzymać, wyrwałam dłoń i wbiegłam na korytarz zakładając, buty, po czym szybkim krokiem ruszyłam na dwór. Było dosyć ciemno, ale nie mogłam zostać w domu razem z nim. Gdy wyszłam z posiadłości, moja mama wracała do domu ze swoim nowym partnerem. Ruszyłam w drugą stronę, nie potrzebowałam teraz kazań. Wiedziałam, gdzie chce iść, szłam w ciszy, patrząc przed siebie. Znałam doskonale tę drogę, ogromne drzewa, który osłaniały mnie przed tym wszystkim, co wokół się znajdowało. Usiadłam na mojej ulubionej ławce, tyłem do ulicy. Ujrzałam piękny krajobraz, pomiędzy dwoma drzewami znajdował się ogrom kwiatów, a za nimi stały piękne drewniane domy. Na niebie świeciły gwiazdy a księżyc otulał ich swym blaskiem. Kim dla mnie jest Tom, to pytanie mnie dręczyło. Powoli uświadamiałam sobie, że jest ważną dla mnie osobą, bez której byłoby mi źle. Tak jak jest teraz. Nie wzięłam telefonu, więc nie wiem, która jest godzina. Nie chce wracać do domu, nie mam po co.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • anonimowa kasia 18.07.2016
    Podoba mi się, tytuł idealnie opisuję boheterkę twojego opowiadania, 5
  • Zagubiona 18.07.2016
    Dziękuję bardzo kochana. :*
  • Szalokapel 18.07.2016
    Suoer. Bardzo ciekawy i dopracowany rozdział. Swietnie opisane uczucia, opis parku No cud miód i maliny! Pięknie. Czekam z niecierpliwością na CD.
  • Zagubiona 18.07.2016
    Hehe, szczerze mówiąc to rozdział pisany na szybko. Bez wcześniejszych zastanowień, pisałam to i podczas tego napływały nowe pomysły. Dziękuję kochana za miły komentarz :*
  • Szalokapel 18.07.2016
    Zagubiona No to masz talent, by od razu wymyślić rozdział, bo jest ekstra.
  • Zagubiona 18.07.2016
    Szalokapel Dziękuję kochana. :) Czekam u Ciebie na jakąś historyjkę.
  • Szalokapel 18.07.2016
    Zagubiona nie ma słońce sprawy. Ach, ciężko będzie, ale postaram się cos napisac ;)
  • Zagubiona 18.07.2016
    Szalokapel Liczę na to. Czekam z niecierpliwością.
  • lea07 18.07.2016
    To opowiadanie jest wspaniałe. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego :). Zostawiam oczywiście 5 i w wolnej chwil zapraszam do mnie ;) :D
  • dainty 20.07.2016
    Opowiadanie jest naprawde swietne! Wprawdzie nie gustuje w takiej tematyce, ale doskonale opisujesz uczucia bohaterki! Ode mnie 5 i czekam na ciąg dalszy :)
  • dainty 20.07.2016
    Ale bede miała możliwość wstawienia oceny dopiero na kompie :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania