Poprzednie częściNierozumiana #I

Nierozumiana #XII

Minął tydzień od mojego przyjazdu do ciotki, serce nadal było kamieniem. Dni mijały mi wolno i dosyć monotonnie, nie chciałam wychodzić na dwór, nie miałam chęci, ani siły. Cieszyłam się, że tu jestem z daleka od wszystkiego. Siedziałam przy biurku i bazgrałam coś na kartce, gdy do pokoju weszła Bella.

- Cześć słońce, pomyślałam, że może pójdziemy na spacer? Taka piękna pogoda, za oknem.

Nie chciałam być niemiła, więc zgodziłam się z lekkim grymasem. Na dworze było gorąco, więc ubrałam białe spodenki, szarą koszulkę na ramiączkach. Do tego dobrałam jasne sandały i okulary przeciwsłoneczne.

- Gdzie idziemy?

Zapytałam, spoglądając na moją towarzyszkę. Miała na sobą beżową sukienkę, sięgającą za uda, patrząc na jej krój, przypomniał mi się Tom. Przyniósł mi wtedy taką samą, identyczny kolor, materiał. Łzy napłynęły mi do oczu, lecz szybko wytarłam je dłonią, zdejmując okulary.

- Na lody, ja stawiam - uśmiechnęła się szeroko, ale gdy spojrzała na moją twarz, jej uśmiech zbladł. - Ever, co się dzieje?

No właśnie, co się ze mną dzieje. Thomas to zwykły chłopak, a tak zawrócił mi w głowie, przez niego tu jestem. Choć w sumie, sama podjęłam tę decyzję, niech to wszystko szlag trafi! Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk nowego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się numer mamy, nie tylko nie teraz! Leniwym i niepewnym ruchem przeciągnęłam zieloną słuchawkę, informując kobietę, która ze mną szła, że to ważne.

- Tak?

Starałam się powiedzieć to, szczęśliwym głosem. Wątpię, że mi się udało, ale cóż nigdy nic nie wiadomo.

- Cześć kochanie, co tam u Ciebie? - zapytała się troskliwym głosem moja rodzicielka. - Może przyjedziesz jutro? Alex chce się z tobą pilnie spotkać.

Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej zrozpaczona. Gdy pojadę do domu, będę musiała patrzeć na osobnika żyjącego na tej ziemi, który zniszczył moje życie. W sumie mogłam się nie zakochać, lecz jak to się mówi; serce nie sługa.

- No nie wiem... - zaczęłam z zawahaniem w głosie. - Nie mam ochoty, do was wracać

No nieźle, to zabrzmiało, jakbym za coś winiła matkę. Głupia ja, głupia! Moją rozmówczynie musiało to wybić z tropu, bo nie odzywała się dobrą minutę. Chcąc załagodzić sytuacje, odezwałam się pierwsza.

- Przepraszam, przyjadę

Wracanie do domu, to ostatnia rzecz, jaką chciałam zrobić.

- Muszę kończyć, pa. Bużki

Rozłączyłam się i spojrzałam na Belle, która wpatrywała się w ulice. Ciekawe, o czym myśli, wydaję się być kochającą osobą, z ogromnym, ciepłym serduszkiem.

 

Po zjedzonych lodach prawie w ciszy ruszyłyśmy w drogę powrotną. Zaczął padać deszcz, więc przyśpieszyłyśmy kroku. W domu czekała ciotka, najwyraźniej zła.

- Cześć - powiedziałam, spoglądając na jej rozwścieczoną twarz. - Byłyśmy na lodach, ale już jesteśmy

Amber wstała od stołu i gniewnym wzrokiem spojrzała na gosposie.

- Miała Pani tutaj pracować, a nie wychodzić na lody pod moją nieobecność! Jeżeli jeszcze raz się to powtórzy, zwolnię Panią. Zrozumiano? - powiedziała, stanowczym tonem.

Nie mogłam w to uwierzyć, moja miła ciotka zmieniła się w diabła. Ta biedna kobieta, przeżywała tu piekło.

- Ciociu, my wyszłyśmy tylko na lody. Nic się takiego nie stało, Bella wykonuje swoje obowiązki znakomicie

Stanęłam w obronie pokrzywdzonej kobiety, cóż innego mogłabym zrobić. Choć myślałam, że ciotka złagodnieje; myliłam się.

- Panno Ever, to nie twoja sprawa! Marsz do siebie - nakazała, a ja jak to mam w zwyczaju nie posłuchałam jej.

- Nie ciociu, nie pozwolę tak traktować niewinną osobę. Poza tym nie jesteś moją matką, żeby mi rozkazywać!

Ups, chyba trochę przegięłam, słowa same leciały mi z ust. Jej usta, już miały się otwierać, gdy zamachnęła się i uderzyła mnie w policzek. Tak mocno, że upadłam na złotawe panele, przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje, a gdy spróbowałam wstać, upadłam; nie czując nic.

 

Obudziłam się w szpitalu, tym razem nikogo przy mnie nie było. Łza popłynęła mi po bodajże bladym policzku, gdy wspomnienia wróciły. Jaka byłam szczęśliwa, budząc się przy Tomie. Odwróciłam głowę w stronę okna, gdy do sali weszła młoda kobieta, pewnie pielęgniarka.

- Cześć, jestem Ida. Widzę, że obudziłaś się, jak samopoczucie? - zapytała z lekkim uśmiechem. - Tak wiem, głupie pytanie. Przepraszam. Zaraz pobiorę ci krew i zawiozę Cię na badania

Nie odpowiedziałam jej nic, pragnęłam, żeby to Tom do mnie mówił! Żeby nazwał mnie śpiącą królewną, chce poczuć jego dotyk! Z trudem powstrzymywałam łzy, kobieta tak jak powiedziała, tak zrobiła. Po godzinie byłam już po wszystkich badaniach i leżałam wykończona. Nadal nikt mnie nie odwiedził, ciekawe gdzie jest moja kochana ciocia. Po długim czekaniu na, wejście kogokolwiek do mojego szpitalnego pokoju, zasnęłam.

- Ale co się stało? Mogliby mnie Panowie w końcu poinformować? - krzyczała moja mama, choć słychać było bardziej opanowany głos. - Dlaczego ona tu leży i czemu ma sinika na policzku?! -

Otworzyłam oczy i ujrzałam moją matkę, a obok niej dwóch funkcjonariuszy. Policja, tylko nie to...

- Cześć - powiedziałam, cichym i spokojnym głosem. - Mogę składać zeznania, czuję się dosyć dobrze

Kobieta podbiegła do mojego łóżka i przytuliła się do mnie. Jej ciepłe ciało, rozgrzało mnie całą. Jeden z mężczyzn usiadł na krześle, a drugi stał. Czułam się jak w jakimś filmie, ten stojący Pan, zadawał pytania.

- Co się stało, że Pani tu wylądowała?

Zapytał, spoglądając w okno. To nie jest trochę niekulturalne? Postanowiłam, że będę odpowiadać, bez zbędnych dopowiedzeń.

- Moja ciotka ma Gosposie. Bella - gosposia zaproponowała, żebyśmy się przeszły na lody, a znając ją już trochę, wiedziałam, że będzie miło. Więc nadzwyczajnej w świecie, się zgodziłam - przewróciłam lekko oczami, spoglądając na drugiego mężczyznę, który wszystko zapisywał. Ciekawe czy nadążał, uśmiechnęłam się lekko, widząc jego zakłopotanie. Powtórzyłam jeszcze raz zdanie, a owy Pan mi podziękował.

- Gdy wróciłyśmy do domu, tam czekała już moja zła ciotka. Zaczęła krzyczeć, na gosposie, że ma nie wychodzić na żadne lody, tylko pracować. Inaczej ją zwolni, a ja wiedziałam, że ta biedna kobieta nic nie zrobiła więc stanęłam w jej obronie - trochę zaschło mi w gardle, więc poprosiłam o wodę. - Moja ciotka była i na mnie wściekła, uderzyła mnie w policzek. Upadłam, a gdy chciałam wstać, ból się rozprowadził po całym ciele i zemdlałam

 

Gdy policja wyszła, spojrzałam na moją zatroskaną mamę. Na jej twarzy malowało się szczęście i obawa.

- Z kim przyjechałaś?

Zapytałam, choć mogłam się domyślić, że albo sama, albo z Georg'em.

- Z Georg'em i - tu się chwilę zatrzymała, a na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie. - Z Tomem, nalegał, żeby Cię zobaczyć. Nie złość się na mnie, przepraszam -

NIE! Tylko nie on, błagam! Niech mi się to wszystko śni. Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię mu spojrzeć w oczy, tak wiem, jestem dziwna. Moje uczucia są jeszcze gorsze, raz chce być obok niego, a zaraz go nienawidzę. Po jej słowach wszedł on, o wilku mowa! Odwróciłam wzrok, chciałam uniknąć jego spojrzenia. Do szczęścia mi tego nie trzeba było, mam tylko nadzieję, że Georg nic mu nie powiedział.

- Cześć - powiedział, siadając na krzesełku obok mamy.

- To ja was zostawię, chcecie coś do picia?

Zapytała, przepraszającym głosem.

- Herbatę

Burknęłam, splatając dłonie.

- Ever? - zaczął, dość zachrypniętym głosem, dotykając moich rąk. Odsunęłam się szybko i wycedziłam przez zęby.

- Czego ty do cholery, chcesz ode mnie?

Cofnął dłonie i przez długą chwilę milczał. W moich myślach pojawiały się różne myśli, wszystkie jego słowa obijały mi się o uszy, a wspomnienia buzowały w głowie. Byłam ciekawa co, chce mi powiedzieć, ale też nie chciałam tego słuchać. Czułam ogromne osłabienie, gdy przejechałam dłonią po swojej ręce, zatrzymując się na łokciu, poczułam kości. Wzdrygnęłam się, spoglądając nadal przez okno. Za którym znajdowały się wysokie bloki, sklepy i park.

- Przepraszam! Tak cholernie Cię przepraszam. Wybacz mi, błagam. Nie mam dziewczyny, chcę tylko Ciebie, zrozumiałem to gdy... - i tu się zawahał, a ja spojrzałam na jego oczy, w których wzbierały się łzy. Byłam wściekła, a zarazem szczęśliwa. - Gdy przespałem się z Natalią, to ta koleżanka. Już od dawna coś do Ciebie czułem, ale chciałem to sprawdzić. Spotkałem się, jednorazowy seks, żeby zobaczyć, czy będę miał wyrzuty sumienia? Chyba o to mi chodziło. Jestem totalnym dupkiem, ale mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz - dokończył i spoglądał na moją twarz, wyczekując mojej reakcji.

Chyba się przesłyszałam, jednorazowy seks? Jego do reszty pogięło?! Wstałam, wyrywając przy tym wszystkie kabelki i krzyknęłam z całych moich sił.

- Nie wierzę, nie! Kochałam cię! Nadal cię kocham, a ty sobie spałeś z jakąś laską, żeby sprawdzić, czy coś do mnie czujesz? Ty jesteś chory na gło... - w tym momencie upadam na zimne kafelki i dalej nie pamiętam już nic.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • lea07 30.07.2016
    Oh. Mam nadzieję, że wybaczy mu i że nic jej się nie stanie. Bardzo fajne :) 5 :)
  • Zagubiona 30.07.2016
    Dziękuje, że zajrzałaś. :*
  • Szalokapel 30.07.2016
    Ciekawy rozdział. Bardzo emocjonalny. Lubię Bellę, sympatyczna gosposia. Ciotka postąpiła beznadziejnie. Przemoc, wszędzie przemoc ;v Dobrze, że skończyło się tylko na siniaku. Współczuję mamie dziewczyny, smutna sprawa. Wizyta Toma mnie lekko zdziwiła. A to co jej powiedział... zamurowało mnie, haha. Idiota. ;v Oczywiście leci 5.
  • Szalokapel 30.07.2016
    Licze na to, że nieszybko mu wybaczy. Oraz mam nadzieję, że będzie jakiś rewanż i to ona złamie mu serce. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania