Poprzednie częściNierozumiana #I

Nierozumiana #X

Nie wiadomo kiedy ani jak, zasnęłam na ławce. Tak, już wyobrażam sobie minę ludzi, którzy przechodzili obok. „Jakieś dziwadło", gdyby jeszcze ktokolwiek wiedział coś, o mnie. Wtedy mogliby oceniać, no ale cóż tacy bywają ludzie. Wstałam z ławki, która po dłuższym czasie stała się, bardzo niewygodna. Ruszyłam w stronę domu, dość szybkim krokiem. Mijający mnie ludzie, patrzyli na mnie, jakby zobaczyli ducha. „Aż tak strasznie wyglądam?”, pomyślałam.

 

Gdy doszłam do domu, od razu ruszyłam w stronę swojego pokoju. Miałam nadzieję, że nie natrafię na nikogo z mieszkańców. Niestety, na moje nieszczęście w moim pokoju siedział Thomas. Przeklęłam w myślach, wzięłam głęboki wdech i rzekłam.

- Cześć

Spojrzał na mnie złowrogim spojrzeniem, wiem, że jest wściekły. Choć tak naprawdę nie miał powodu, nie byłam jego! O nie! Nigdy nie będę. Pomimo tego, że darzę go ogromnym uczuciem, zresztą on i tak o tym nie wie.

- Zanim zrobisz mi głupią awanturę, powiem ci coś - musiałam to zrobić. - No więc albo dobra ty zacznij

Przewrócił swoimi czarnymi jak otchłań, oczami. Próbował coś z siebie wydusić, co mu się niezbyt udawało. Jego mina wywołała u mnie lekki uśmiech, jego wzrok wbity był w szarą ścianę. W końcu powiedział.

- Ever, czemu do cholery wyszłaś na tyle godzin? - no dobra, wykrzyczał.

Nie odpowiedziałam mu, nie będę z nim rozmawiać w taki sposób. Czułam się jak małe dziecko, które coś przeskrobało.

- Może byś mi łaskawie odpowiedziała? Twoja mama się martwiła, jesteś taka nieodpowiedzialna! Zachowujesz się jak rozwydrzone dziecko - dokończył, swoją chamską wypowiedź.

Nie spojrzałam na niego, w jednej chwili stał się dla mnie skończonym dupkiem. Po tym, co powiedział, miałam ochotę mu wszystko wykrzyczeć. Wszystko! To, co do niego czuje, to jak jego słowa bolą, to, iż nie wiem co robić. Nagle wszystko we mnie uderzyło, po raz drugi. Tym razem zabolało sto razy mocniej, nie wytrzymałam.

- Wiesz co? Aktualnie stałeś się w moim życiu, największym dupkiem. Chcesz wiedzieć wszystko? Dobrze, powiem ci! Zakochałam się w tobie, być może już od pierwszego wejrzenia. Tak się cieszyłam, gdy obudziłam się, a ty siedziałeś przy mnie. Jeszcze parę godzin temu, oddałabym wszystko, żeby poczuć twój pieprzony dotyk na moim ciele - zatrzymałam się na chwilę, łapiąc oddech i patrząc na jego twarz, na której malowała się obojętność. - Pamiętasz jak, pomogłeś mojej przyjaciółce? Płakałam przez ciebie, tak strasznie zabolała mnie wiadomość, że umówiłeś się z jakąś dziewczyną. Każde twoje słowo, trafiało do mojego serca i rozrywało je na milion kawałków. Dlaczego uciekłam? Już ci mówię, nie mogłam na ciebie patrzeć - upadłam na ziemię, zatapiając się w dłoniach.

Z trudem łapałam powietrze, moje policzki były całe mokre, a oczy niemiłosiernie szczypały. Nie myślałam o tym, co powie, nie chciałam wiedzieć, co czuje. To było dla mnie za dużo, nie zniosłabym jego cierpienia, jeżeli w ogóle to go coś zabolało. Poczułam jego dotyk, na swoim kolanie.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam, zmuszając się na spojrzenie w jego oczy.

Położył dłoń na moim ramieniu, nie chciałam go widzieć. Nie teraz, być może jestem egoistką, ale jego słowa zbyt bardzo mnie zabolały. Przybliżył się do mnie, a ja go odepchnęłam. No cóż, jeszcze wczoraj marzyłam o jego dotyku.

- Zostaw mnie do cholery! Odejdź - wskazałam palcem, na drzwi.

Przyglądał się chwilę mojej zapłakanej twarzy i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i upadłam na podłogę.

 

Po trzech przepłakanych godzinach postanowiłam, że wyjadę. Być może to najgłupsza decyzja w moim życiu, żeby to wszystko zostawiać, trudno. Możliwe, że to tylko tymczasowo, wyjadę do ciotki, która mieszka w Anglii. Postanowiłam zejść na dół i przyszykować jakieś kanapki, no i jakoś musiałam o tym powiedzieć mamie. " Będzie trudno ", pomyślałam, pokonując pierwszy stopień schodów. Pamiętam, jak ledwo chodziłam, a te stopnie były dla mnie koszmarnym wrogiem. Zawsze babcia podchodziła do mnie, i pomagała mi z nimi wygrać. Usiadłam na nich, wspominając dobre chwile, delikatnie przetarłam schodek dłonią. Całą tę sytuację widział Tom, niestety. Weszłam do kuchni, a tam mama siedziała z Georgem. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do stołu.

- Cześć kochanie - wyrwała się mama.

- Hej - odpowiedziałam obojętnym głosem, po czym dodałam. - Mamo, muszę ci coś powiedzieć. Podjęłam decyzję, że wyjadę do ciotki Amber. Na pewno nie wrócę do końca wakacji, prawdę mówiąc nie wiem, czy kiedykolwiek tu wrócę -

Oczy mojej mamy, otworzyły się szeroko, zaraz po tym zaczęły napływać do nich łzy. Tego się obawiałam, szlag by to wszystko trafił.

- To nie twoja wina, mamo. Ja... muszę odpocząć, od wszystkiego -

Do kuchni wszedł Tom, spojrzałam na jego oczy, które przepełnione były złością, żalem, cierpieniem. Szybko odwróciłam wzrok i udałam się do pokoju, spakować resztę rzeczy. W pewnym momencie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania. Po chwili namysłu powiedziałam.

- Proszę

Nie odwróciłam się, wiedziałam, kto puka.

- Możemy pogadać? - zapytał Tom.

- Nie mamy o czym gadać, jeżeli chcesz mnie przeprosić, okej przeprosiny przyjęte

- Ever, proszę cię. Wiem, że to przeze mnie wyjeżdżasz, nie dziwie ci się. Jestem totalnym dupkiem, skrzywdziłem cię jak ostatni gnida. Żałuję! Naprawdę, żałuję - zaczął, po czym dodał. - Nie odchodź, nie umiem bez ciebie żyć

Nie potrafi beze mnie żyć? A umawiać się na randki to mógł? Nie zmienię decyzji, to jest pewne.

- Ach tak? A jak umawiałeś się z koleżanką to co? Wtedy myślałeś o mnie?! Nie sądzę, miałeś mnie gdzieś. Ale wiesz co? Przez to wszystko, zrozumiałam co do ciebie czuje - podeszłam do niego i uderzyłam go w twarz, musiałam to zrobić!

- Zraniłeś mnie, Thomas. Zakochałam się, byłeś dla mnie wszystkim. Pomimo uczucia jakim cię darze, tego, że spotykałeś się z inną, choć mówisz, że ci na mnie zależy, tego ci nie wybaczę. Żegnaj! -

Wzięłam torbę i ruszyłam na dół. Georg czekał już na mnie, spakowałam torbę do środka auta i spojrzałam ostatni raz na dom.

- Żegnajcie - szepnęłam.

- Ever! Zaczekaj - usłyszałam głos Toma, gdy wsiadałam do auta - Proszę, na pamiątkę. Nie zapomnij o mnie, kochana. Przepraszam Cię! - szepnął mi do ucha, a łzy popłynęły mi po policzkach.

Wręczył mi, piękny wisiorek z serduszkiem, w którym wygrawerowane było moje imię. Wsiadłam do auta i spojrzałam na niego, po czym przyłożyłam go do lewej piersi, pod którą chowa się serce należące cały czas do Toma.

 

************************************************

OD AUTORA:

Chciałam serdecznie podziękować wszystkim, którzy czytają i zostawiają po sobie ślad. Dziękuje, też za wszystkie wytyczanie błędów, to rzecz na której mi bardzo zależy. Mam nadzieję, że i ten rozdział przypadnie wam do gustu. :-)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Kajamoko 24.07.2016
    Super. Moim zdaniem nie był na żadnej randce. Dziecinnie proste xD Dałabym 5. Błędów nie wiedziałam.
  • Zagubiona 24.07.2016
    Był na randce, powiedzmy, że tak można to nazwać. Wszystkiego dowiesz się w kolejnym rozdziale, być może w dwunastym. :-) dziękuję :*
  • lea07 24.07.2016
    Bardzo fajne :) No po prostu świetne 5 :)
  • Zagubiona 24.07.2016
    Bardzo się cieszę, że Ci się podoba kochana! :-)
  • Szalokapel 26.07.2016
    Dobry rozdział. Dawno mnie tutaj nie było kochana, wybacz za nieobecność. Wszystko fajnie, dobrze, że uderzyła go. :D 5
  • Zagubiona 26.07.2016
    Wybaczam ci, każdy ma swoje obowiązki i w ogóle :* Dziękuję za ocenkę złotko :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania