Nierozumiana #XIV
Obudził mnie cichy szloch, otworzyłam oczy i ujrzałam moją matkę.
- Jednak jeszcze żyję - rzuciłam, obojętnym głosem. - No tak jeszcze muszę trochę pocierpieć
Kobieta spojrzała na mnie z niedowierzaniem, robiąc przy tym grymas na twarzy. Podeszła do mnie i usiadła na białym krześle.
- Kochanie, czemu tak mówisz? Nigdy taka nie byłaś - powiedziała.
Przewróciłam oczami, chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wiesz mamo, może dlatego, że się mną nie interesowałaś? Dla Ciebie ważniejsi byli jacyś goście, których przyprowadzałaś. Mnie nie było, kompletnie się dla Ciebie nie liczyłam. Nigdy nie przyszłaś do mnie w nocy, gdy płakałam. Nie pocieszałaś mnie, gdy zostawałam wytykana palcami. Gdzie wtedy byłaś? W klubie z jakimś kolejnym facetem?
W końcu jej to wszytko powiedziałam, być może ją to zabolało. Ja cierpiałam całe dnie, kiedy jej nie było. Wyszła z sali jak gdyby nigdy nic. Wstałam z łóżka, powolnym krokiem i podeszłam do okna. Widok był zwyczajny, wysokie bloki, sklepy, ludzie, którzy pośpiesznie gnają, nie zważając na nic. Jednak starałam się zapamiętać ten widok, nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek go ujrzę. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos, który tak dobrze znałam.
- Przyniosłem ci gorącą herbatę i pączki, mam nadzieję, że lubisz - powiedział, chłopak przybliżając się do mnie. - Żyjemy dalej słońce. Nie pozwolę Ci odejść, zrobię wszystko, abyś mi wybaczyła
Zrobiło mi się słabo, więc jak można się domyślić, ległam w objęciach Toma. Jego rześki zapach perfum, przywrócił mnie do życia. Nie chciałam się od niego odrywać, chociaż musiałam. Powoli się odsunęłam, opierając się o szybę. Co ja robię, jeszcze parę godzin temu go nienawidziłam - zapytałam samą siebie w myślach. W ciszy ruszyłam w stronę łóżka, które wydawało się stać strasznie daleko od mojego kruchego ciała. Gdy dotarłam do celu, wygodnie się usadowiłam i wzięłam kubek z ciepłą, owocową herbatą. Ciekawe skąd wiedział, że to moja ulubiona. Lekko się uśmiechnęłam, patrząc na jego idealna sylwetkę. Wszystkie wspomnienia wróciły, gdy zapinał mi sukienkę, gdy spał przy mnie... Nie wiedziałam co robić, czułam pustkę.
- Tom? Nie zostawisz mnie, prawda? - te nieprzemyślane słowa, właśnie wyszły z moich ust. - Nie chcę zostać sama kolejny raz!
Zaczęłam głośno szlochać, a kubek upadł na ziemię, rozbijając się wiele kawałków. To jak moje serce, postrzępione na drobne części. Chłopak natychmiast do mnie podbiegł i otulił moje roztrzęsione ciało. Nie zwracałam uwagi na nic, chciałam być choć przez chwilę jeszcze szczęśliwa.
Obudziłam się, leżąc na klatce Thomasa. Nie zbyt pamiętałam, co się stało, ale pewnie zasnęłam. Czułam się cudownie w jego objęciach. Pomimo to postanowiłam wstać i wziąć prysznic, zdałam sobie sprawę, że nie mam tu żadnych ubrań. Tak więc, usiadłam na krześle i zaczęłam jeść pączka, spoglądając, jak słodko śpi nastolatek. Niestety, jak to ja musiałam coś zrzucić i zaburzyć panujący spokój. Chłopak gwałtownie wstał z łóżka i zaczął się przeciągnąć. Wyglądał przy tym tak seksownie, zaraz po tym skarciłam się i zaczęłam sprzątać rozrzucone gruszki. Wtem podszedł do mnie Tom i dotknął mojej dłoni, przeszedł mnie dreszcz taki sam, jak podczas zasuwania sukienki. Lekko się uśmiechnął, a moja twarz oblała się rumieńcem. Gdy wszystko było w znakomitym ładzie, poprosiłam mojego towarzysza, o to, aby skombinował mi jakieś rzeczy na zmianę. Wyszedł z sali, a ja zostałam sama ze sobą. Byłam zmęczona, pomimo tego, że niedawno spałam. Po spokojniej godzinie, patrzenia się w okno, usłyszałam czyjś głos. Postanowiłam wyjrzeć na korytarz, to co tam usłyszałam, trochę mnie zdziwiło.
- Ale się stresuje! Jakbym nigdy nie powiedział dziewczynie, że ją kocham - zaczął mówić Tom, do nieznanego mi mężczyzny. - No dobra, już wiem czemu. Ever jest najwspanialszą, najsłodszą, najmilszą dziewczyną, jaką znam...
W jednej chwili zamilkł, po czym uderzył się ręką w głowę. Lekko zdziwiona obserwowałam całą tę sytuację.
- Co znowu? - zapytał, drugi chłopak, który głos miał dojrzalszy i groźniejszy. - Pamiętasz w ogóle, jak masz na imię? - zażartował.
Za to nastolatek spiorunował go wzrokiem, po czym szybko pognał do wyjścia.
- Kwiaty!
I tyle było go widać, zaśmiałam się na widok tego, co zobaczyłam i usłyszałam. Najwidoczniej usłyszał to znajomy Toma, bo zaczął kierować się w moją stronę.
*************************
OD AUTORA: Przepraszam za to, że tak długo nie było kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że nikt się nie pogniewał :D
Komentarze (4)
Ps. To mi jest niezmiernie miło, że czytasz moje opowiadanie :) :*
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania