Poprzednie częściNierozumiana #I

Nierozumiana #V

Usłyszałam kroki za sobą, odwróciłam się i ujrzałam mężczyznę. Na oko trzydzieści osiem lat, wyglądał jakby, chciał kogoś zabić. Jego wzrok przeszywał mnie od środka, tak, że zrobiło mi się nie dobrze. Przyśpieszył kroku, chciałam krzyczeć, ale coś mi nie pozwalało. Zaczęłam biec, słyszałam za sobą jego krzyk.

- Ever! Ever! -

SEN! Jest tak, jak było w śnie, goniący mnie mężczyzna, który krzyczy moje imię. Zatrzymałam się, przeszedł mnie ból. Niesamowity ból, zatraciłam się w nim. Wokół mnie stało mnóstwo ludzi, krzyczało, ale ja nie słyszałam co... Straciłam przytomność, więcej nie pamiętam.

 

- Ever! Obudź się, Ever! - usłyszałam głos tak jakby przez mgłę.

Próbowałam otworzyć oczy, niestety nie miałam tyle siły. Walczyłam ze sobą i w końcu się udało, otworzyłam je. Stał nade mną on... Mężczyzna ze snu, strasznie się bałam. Chciałam do domu.

- Spokojnie... Ciiii... - powiedział, dotykając mojego ramienia.

- Kim jesteś? - wyszeptałam.

- Twoim ojcem Ever. -

Co? Moim, co? Ja nigdy nie miałam ojca i nie chce mieć.

- Co się stało? - spytałam.

- Spokojnie kochanie, teraz już będziesz tylko moja. Malutka Ever, już na zawsze będziesz u mnie. - powiedział spokojnym głosem.

- Nie. Ja nigdy nie będę miała ojca, zostaw mnie. Zostaw! Chce do domu. -

Pogładził mnie po policzku, nadal nie wiedziałam, co się dzieje. Myślałam, że to sen i zaraz się obudzę. Niestety, tak nie było. Zaczął się do mnie dobierać, dotykał mojego ciała.

- Nie! Zostaw mnie, zostaw! Chce do domu, ratunku! Mamo! Tom! Pomóżcie! - krzyczałam ze łzami w oczach.

Czułam się bezsilna, chciałam go odepchnąć niestety był pare razy silniejszy.

- Moja śliczna Ever, taka jak zawsze. Zawsze byłaś piękna w ubraniu i bez. O tak, kochanie. -

O czym on pieprzy. Chce się obudzić! No już, teraz już! Nie mogłam złapać tchu, dławiłam się łzami.

 

Leżałam nieruchomo na łóżku, nadal płakałam. Strasznie się bałam i chciałam wrócić do domu.

- Boże pomóż mi. Boże! Mamo! Pomocy! - powiedziałam cicho.

Wstałam z łóżka cała obolała, byłam w jasnym pokoju, który był ładny. Znajdowało się w nim łóżko, biurko, biały segment. Postanowiłam wyjść z niego, niestety drzwi były zamknięte. Czułam się jak w więzieniu, choć nadal nie trafiało do mnie to, co się dzieje. Przypomniałam sobie o telefonie, jest! Mam go w spodniach, które leżą na podłodze. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Toma. Dzwoniłam...

Pierwszy sygnał...

Drugi sygnał...

Trzeci sygnał.

- Ever! Do cholery, co z tobą? Byliśmy na policji, gdzie Ty jesteś. - powiedział Tom.

- Błagam Cię, pomóżcie mi, błagam Tom. Porwał mnie, zgwałcił on! Mój ojciec. Błagam, pomóżcie! - powiedziałam, dławiąc się łzami.

- Nic ci nie jest? Trzymaj się, już niedługo Cię zabierzemy stamtąd. Bądź silna Ever, dasz radę. -

W oddali było słychać mamę, była zrozpaczona i krzyczała moje imię.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ωαrιατκα 22.06.2016
    Super. Fajny pomysł z tym ojcem /5
  • Szalokapel 22.06.2016
    Fajnie fajnie... czekam na kontynuację 5
  • lea07 18.07.2016
    Ojejeu to takie..... uff. Tak mi jej szkoda 5
  • Tina12 07.08.2016
    Pomysł z tym porwaniem genialny.
    5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania