Poprzednie częściOdnalezione szczęście. Prolog

Odnalezione szczęście. Rozdział 15

Od autorki: Jak widzicie, zdecydowałam się kontynuować opowiadanie, jednak obawiam się, że nowe rozdziały będą o wiele krótsze od poprzednich. Po raz kolejny dziękuję wam, że czytacie i jak zawsze przepraszam za błędy, które mogą się pojawić. To chyba tyle :)

 

* * * * * * * * * *

EVAN

 

Wraz z przyjaciółmi i rodziną Hope czekaliśmy na lekarza. Gdy się pojawił, spojrzał na nas smutno.

- Dziewczyna ma uraz mózgu, przez co jest teraz w śpiączce. Nie możemy stwierdzić, kiedy się obudzi. Nie wiemy też, czy w ogóle się obudzi - spojrzał na mnie - Gdyby nie pan, Hope nie przeżyłaby.

Wybiegłem z korytarza. Izzie wołała za mną, lecz nie zatrzymałem się. Dopiero, kiedy byłem przy wyjściu ze szpitala, rozpłakałem się. Nie mogłem dłużej powstrzymywać łez. Ześlizgnąłem się po ścianie na podłogę. Po godzinie uspokoiłem się i zapytałem lekarza, czy można wejść do sali. Zgodził się, ale mogły wejść tylko dwie osoby. Zabrałem ze sobą Isabelę. Gdy usiadłem obok łóżka księżniczki, złapałem ją za rękę.

Nie wiem, ile czasu minęło, ale przyszedł Simon i kazał mi wrócić do domu. Nie ruszyłem się z miejsca, więc przyjaciel zapytał się pielęgniarki, czy można zająć wolne łóżko. Momentalnie skinęła głową. Poszedłem tylko do automatu na korytarzu po kawę. Izzie i Simon byli ze mną całą noc. Ciągle płakałem, wiem, że Hope nie chciałaby, żebym płakał, ale nie mogłem przestać. Myśl, że mogę stracić moją księżniczkę, nie dawała mi spokoju.

Minęło dużo czasu zanim zasnąłem z głową na łóżku brunetki.

Kiedy się obudziłem, było już jasno. Ciągle była nieprzytomna. Przyjaciele spali na fotelach. Musiałem wyjść. Spacer dobrze mi zrobi.

 

ISABELA

 

Obudziłam się na fotelu w sali Hope, która jeszcze się nie obudziła. Nie zauważyłam przy niej Evana, co mnie trochę zdziwiło.

Podeszłam do łóżka dziewczyny.

- Hej, Hope - powiedziałam - Nie wiem, co mam ci powiedzieć, ale pielęgniarki powiedziały, że nas słyszysz i dobrze by było, gdybyśmy do ciebie mówili. Tak więc mówię. Wiesz, że twój bohater nie chciał od ciebie odejść całą noc? Nawet na krok. Słyszałam, jak mówił do ciebie, co pewnie słyszałaś. On cię uratował. Znowu. Proszę, Hope. Nie daj się - łzy zaczęły spływać po moich policzkach - Nie możesz go opuścić. Nie możesz nas opuścić. Wiem, że ty nie jesteś złą osobą i nie robisz tego specjalnie… ale… - nie mogłam dokończyć. Simon wyprowadził mnie na korytarz, gdzie wybuchłam płaczem. Przytulił mnie.

- Spokojnie, Izzie. Wszystko będzie dobrze…

 

DANIELLE

 

Do szpitala przyszłam o drugiej popołudniu, przyjaciele Hope byli na korytarzu, więc weszłam do sali. Siostra była cała blada.

- Hope… - szepnęłam - Nie możesz odejść, rozumiesz? To wszystko moja wina… gdybym nie zostawiła cię pod tym hotelem… Przepraszam, Hope… tak bardzo cię przepraszam.

Chwilę jeszcze siedziałam głaszcząc włosy dziewczyny, ale kiedy przyszedł jej kolega, wyszłam. Setki razy modliłam się do Boga, żeby tego dnia obudziła się. Teraz wiem, że On nie istnieje, bo gdyby istniał, wysłuchałby mnie. Życie jest niesprawiedliwe…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • lea07 11.08.2016
    O Boże tak się cieszę, ze postanowiłaś to kontynuować. Jezu strasznie mi szkoda Hope. Mam nadzieję, że się obudzi. Kurde naprawdę wspaniałe opowiadanie. Mega mi się podoba <333. PIĘKNE. Zostawiam oczywiście 5 :)
  • ObcaPlaneta 11.08.2016
    Dziękuję :)
  • Teska 11.08.2016
    Nie wiem jak to opisać...
    Kocham te opowiadania!!!
  • ObcaPlaneta 11.08.2016
    Dziękuję ^^
  • Alicja 11.08.2016
    Jest super, wiem, że się powtarzam, ale czekam na cd. Fajnie jest czytać z różnych perspektyw :) 5
  • ObcaPlaneta 11.08.2016
    Dziękuję ^^
  • Szalokapel 23.08.2016
    Mocny tekst, nie wiem co napisać. Bardzo smutny, zwłaszcza te refleksje przyjaciół... Zostawiam piątkę, idę dalej.
  • ObcaPlaneta 23.08.2016
    Dziękuję, znowu xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania