Poprzednie częściRazumow

Razumow / ciąg dlaszy /

— A ja tam, lubię deszcz — z przekorą, wtrąciła Woroncowa — Fiodorze, ja bardzo proszę, namaluj mnie, jak biegnę, w ulewnym deszczu, to takie, ekscytujące.

Razumow roześmiał się, aż towarzystwo, z sąsiednich stolików, spojrzało, w jego stronę.

— Moja droga — odparł, powstrzymując, kolejną salwę śmiechu — jeśli chcesz, zobaczyć kurkę rudo piórkę, zapraszam, na wieś.

Mira, nieco rozdrażniona.

— Hola, hola, nie zniechęcisz mnie, tak, czy, owak, przyjadę w sobotę, przed południem,

na pewno.

Grisza, spojrzał na przyjaciół, nie do końca, zrozumiał, o co, chodzi.

— Ja, mam już dość, wracajmy do domu.

Sobotni dzień zapowiadał się, obiecująco, upał zelżał, Fiodor, obserwował przez okno, prawie błękitne niebo, gdzieniegdzie, pojawiły się chmury — nie zapowiadały jednak, deszczu.

— Mira — pomyślał, już od trzech tygodni, pozuje mi, z wielką cierpliwością i oddaniem,

co by, nie mówić, piękna kobieta, łapie się na tym, że mógłbym, opowiadać o niej, bez końca, znam ją, ale czy z tej, właściwej strony?

Po tych słowach uśmiechnął się, pod nosem — nie, nie znam jej, oboje, ukrywamy się, za fasadą przyjaźni, czego, tak naprawdę, w niej szukam?

Razumow, zasłonił okno, wolnym krokiem, podszedł do sztalugi, na której, ustawione było, sporych rozmiarów płótno — to, tylko szkic, Boże!, zabrałem się, do tego, z niewłaściwej strony, podszedł bliżej i drżącymi palcami, zaznaczył, kontury ust.

— To, tylko przyjaźń — wyszeptał — Grisza, wspominał, o Marii, biedak, domyśla, że ja …

To jakieś szaleństwo, Mira, Maria — o czym, ja myślę?

Było, dobrze, po dziesiątej, właśnie dzisiaj, miała przyjść, Mira, Fiodor, spojrzał na zegar, stojący na ciężkim, bogato zdobionym, kredensie.

— Wasyl!, Wasyl!

Z głębi, drugiego pokoju, słychać było krzątaninę, po chwili.

— Pan daruje, jestem zajęty!.

— Wasyl — powtórzył, Razumow.

— Już dobrze, dobrze.

W drzwiach pojawił się, niewysoki mężczyzna, ubrany, w stary mundur, tyle, że bez dystynkcji.

— Właśnie, kończyłem układać, pańskie ubrania i chciałem, zaparzyć kawę

— Lepiej, przynieś coś, mocniejszego.

— Co też, pan — ze zdziwieniem, wtrącił Wasyl.

— No, tak — ciągnął dalej, Razumow, jakbym słyszał, swoją matkę i ojca.

— A co, w tym dziwnego — spytał Wasyl, od kiedy, tu mieszkamy, przez cały ten czas, miałem pana, na oku, tak, jak życzyli sobie tego, państwo — dalibóg, różnie bywało,

jak na razie, nie muszę, się za nic, wstydzić.

Fiodor zerknął figlarnie, w stronę Wasyla.

— I dlatego, mój kochany, przynieś karafkę, z tamtego pokoju.

— Niech tam — starszy mężczyzna, dziarsko klasnął w dłonie i po chwili, karafka z dwoma kieliszkami, znalazła się, na niewielkim stoliku.

— Wiesz — zaczął Razumow, dzisiaj, przyjdzie Mira.

— Nie powiem, kobieta, palce lizać, pan to chyba, oczu nie ma, stary jestem, ale swoje wiem, ta dziewczyna, zostałaby tutaj, na dłużej, tyle tylko, że szanowny pan, jakby jej, nie zauważał — Z rozrzewnieniem, odparł Wasyl.

— Bynajmniej, jeśli, mam być, szczery, pociąga mnie, ale tylko, w aspekcie, artystycznego piękna — odparł Fiodor.

— Ja, mam w to, uwierzyć? — z uśmiechem wtrącił, Wasyl.

— O, ty szelmo, oglądałeś, moje szkice — wtrącił Fiodor.

— Zaraz tam, oglądałeś, po prostu, trzeba było tu, trochę posprzątać i jakoś tak, zerknąłem. Szczerze, to widać, jak na dłoni, tę pana koleżeńskość, wobec panny Miry.

— Przyznaje — bąknął Fiodor, od jakiegoś czasu, myślę o niej, te spotkania, żarty, gra słów, wszystko to, zbliżyło nas, do siebie.

— Ale — z powagą wtrącił, Wasyl, daleko jej, do Marii, wakacje, zeszłego roku, wizyta u Kireńskich.

Razumow, nieco roztargniony.

— Gdzie mi tam, do Kireńskich, po prostu, za bardzo się rozmarzyłem, ona — na moment, zawiesił głos, jakby szukał odpowiednich słów — ona, to inny świat, przy niej, nigdy, nie pozwoliłbym sobie, na taką, odwagę, jak z Mirą, wiem tylko tyle, że muszę, ją zobaczyć.

— Oj, paniczu, paniczu — smutnym tonem, zaczął Wasyl, z tej mąki, chleba nie będzie.

Obaj zamilkli, nagle rozległo się, delikatne pukanie, do drzwi.

— Zupełnie zapomniałem, odezwał się Fiodor, to na pewno, Mira.

Wasyl wstał z fotela i poszedł w stronę przedpokoju.

— Miły mój — Mira, z kokieterią, machnęła ręką — jeszcze chwila, a musiałbyś, dmuchać

na moje palce.

— Ależ, panienko!, lata już nie te, ale kiedy zobaczyłem, panienkę — niech mnie!, ubyło mi,

ze dwadzieścia wiosen.

Fiodor zauważył Mirę, poprawił się w fotelu, zdążył jeszcze, dopić wódkę z kieliszka.

Kobieta weszła do pokoju, rozejrzała się, po czym, zatoczyła koło niczym baletnica.

— No i jestem.

Razumow, nie do końca, wrócił z dalekiej podróży, nieco rozkojarzony.

— Omal, nie zapomniałem, o twojej wizycie.

Mira, nie tracąc wigoru, szybkim krokiem, podeszła do okna.

— Piękna pogoda i dobre światło, to co, zaczynamy?

***

 

Od rana, w gmachu cyrkułu, panowało spore zamieszanie, każdy z policjantów, od stójkowego, po naczelnika, ubrani, w galowe mundury, powód był oczywisty, niezapowiedziana inspekcja, z samego Petersburga. Michał Aleksandrowicz, ze spokojem, przyjmował meldunki.

Zasadniczo, nic, nie mogło go, zaskoczyć, aczkolwiek, niedawna sprawa, zabójstwa, młodej kobiety, ugrzęzła, w martwym punkcie.

Naczelnik miał Informacje o tym, że niedaleko miejsca, w którym dokonano przestępstwa, ktoś, zauważył, dwóch mężczyzn — Szubachin, jak nigdy, skrupulatnie, zbierał materiały, oficjalnie, nikt o tym, nie wiedział.

Tak, była druga teczka, w biurku Naczelnika, o wiele bardziej interesująca, jeśli chodzi,

o zgromadzone w niej, informacje.

Szubachin uniknął, niepotrzebnego zamieszania, jakimś siódmym zmysłem, przeczuwał, iż wizyta, generalnego inspektora, nie jest, przypadkowa. Wydał stosowne dyspozycje i wrócił do biura, zamknął drzwi na klucz, wcześniej, uprzedził, by nikt mu, nie przeszkadzał, upewnił się, czy drzwi, są zamknięte i podszedł, do biurka.

— Mam złe przeczucia — pomyślał, to morderstwo, narobi mi jeszcze, sporo kłopotów,

zaraz, zaczną się, dociekania, pytania; z pewnością wierchuszka, będzie dopytywała się, o postępy w śledztwie, obym się mylił.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania