Poprzednie częściUrodzona po to by zabijać. Prolog

Urodzona po to by zabijać. Część 14

Obudził mnie szept, otworzyłam oczy i usiadłam gwałtownie na łóżku, moim oczom ukazał się Noah:

-Co tu robisz?!-prawie krzyknęłam

-Cii- skarcił mnie.czerwono włosy chłopak usiadł koło mnie i dużymi żółtymi oczyma patrzył się na mnie:

-Czego chcesz?-zapytałam znów

-Grozi Ci niebezpieczeństwo.

-Co? Skąd o tym wiesz? I skąd znasz chłopaka z alejek?!

- Bronie Cię przed nim. On chce Cię zabić!

-Nie pierwszy raz to słyszę, więc już to nie robi na mnie wrażenia-syknęłam bardziej do siebie niż do niego

-Key szykuje na Ciebie pułapkę!

-Skąd wiesz?-zapytałam gdy nagle do pokoju wszedł zaspany brunet pytając:

-Z kim rozmawiałaś?

-Z nikim. Wydawało Ci się. Która godzina?

-Czwarta rano. Idź spać-rzucił wychodząc z pokoju.

Rozglądnęłam się po pokoju, nigdzie nie było Noah. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam powoli z łóżka. Podeszłam do lustra ściągając koszulkę. Stojąc w samym staniku patrzyłam na zakrwawiony bandaż na ramieniu. Oderwałam włókno od rany. Bolało.

Średniej wielkości dziura na moim ramieniu zaczęła krwawić. Sięgnęłam po wodę utlenioną po czym zalałam nią ranę. Piekło i to jak cholera. Przygryzłam wargę z bólu. Nagle za mną pojawił się Noah. Podszedł do mnie powoli z lekkim uśmiechem i dużymi oczami:

-Nie sądzisz, że to krępująca sytuacja?-zapytałam poirytowana, że widzi mnie tylko w samym staniku.

-Odrobinę. Ale nie pierwszy raz widziałam dziewczynę w staniku.

-Ale pierwszy raz widzisz przywódczynię Mrocznych- syknęłam po chwili dodając - I ostatni.

Chłopak uśmiechnął się, po czym chwycił nowy bandaż i podszedł do mnie:

-Daj to obwiążę Ci tą rękę.

-Poradzę sobie.

-Daj- powtórzył głośniej. Podszedł do mnie powoli, przyłożył bandaż do rany i obwiązał moją dłoń. Z uwagą przyglądałam się jego wyrazistym rysą twarzy. Jego żółte oczy patrzyły uważnie na mnie. Nachylił się na de mną by mnie pocałować gdy powiedziałam:

-I tak nic nie czujesz, więc na jaka cholerę chcesz mnie pocałować?- był zdziwiony moją szczerością i śmiałością do niego

-I romantyzm szlak trafił-powiedział. Był tym lekko poirytowany.

Jednak po chwili dodał:

-Możemy spróbować.

-Ale co?-zapytałam udając, że nie wiem o co chodzi

-Możemy się pocałować i wtedy oboje zobaczymy czy czuję-rzucił. Podszedł do mnie powoli. Dotknął moich policzków, znów to samo uczucie co wtedy przy alejkach. I wtedy gdy Sam został zaatakowany. Użyłam jednej z mocy i weszłam do głowy Noah. Zaczęłam przeszukiwać jego wspomnienia. Kłótnie z jakąś dziewczyną, chwile z nią, potem jakaś rozmowa z jego przywódcą, kłótnia z nim. Nagle zobaczyłam martwą dziewczynę. Jego dziewczynę! Miała miecz w brzuchu a nad nią stał... Sam?! Mój Sam?! On zabił dziewczynę Noah?! Nagle zobaczyłam alejki wzrokiem Noah. Widziałam siebie gadającą z Key! Potem atak na Sama!. To..to wszystko to Noah!

Odsunęłam się gwałtownie o niego tak szybko, ze uderzyłam o doniczkę, która spadła na ziemię z ogromnym hukiem. Zerwałam się szybko. Nawet nie biorąc płaszcza uciekłam z domu mojego towarzysza. Zaczęłam biec przed siebie. Ciągle miałam przed sobą wizję tego, że Sam leży martwy na chodniku a Noah stoi nad nim z mieczem. Stanęłam szybko oddychając coraz szybciej. Albert miał rację. Cały czasz mówił o Noah! Usiadłam na mokrej ziemi. Pozostaje tylko jedno pytanie... Kogo mam uratować? Sama czy Alexa?

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania