Poprzednie częściUrodzona po to by zabijać. Prolog

Urodzona po to by zabijać. Część 8

Zbiegłam do na dół, do sali gdzie znajdywał się mój przyjaciel. Na białym łóżku leżał Sam, był blady, lecz mimo to uśmiechnięty.

-Cześć Sam-przywitałam się podchodząc do niego

-Cześć Kath.

Usiadłam na krześle tuż przy jego łózku, wpatrywałam się w niego by odczytać emocje, lecz nie udawało mi się to:

- Długo spałęm?

-Dwa dni. Cieszę sie, że już mogę z Tobą rozmawiać

-Och uwierz, że ja również jestem szczęśliwy. Cos mnie ominęło?-zapytał patrząc na mnie czarnymi oczami

-W sumie to nie. NIc ciekawego.

-Na pewno?-zapytał z grymasem na twarzy, zerknęłam na niego z ukosa i odpowiedziałam:

-Na pewno. Jak się czujesz? Nic Cie nie boli?

-Lekarz nafaszerował mnie lekarstwami, więc jak na razie nic mi nie dolega, zobaczymy co będzie jutro.

Na oknie, które znajdywało się na wprost łóżka Sama, usiadł kruk. Ten, który mnie prześladuje już od kilku dni. Żółte oczy ptaka wyrażały ogromne zainteresowanie naszymi osobami, jak i lekki gniew. Czyżby ten ptak, lub ktoś pod jego postacią jest sprawcą tego wypadku?-pomyślałam. Nagle odezwał się chłopak:

-Nad czym tak dumasz?

-Ja? Nie, nie wydawało Ci się.

-Nie jestem ślepy. Coś Cię gnębi.

-Po prostu odkąd Cię zaatakowano, ktoś mnie śledzi. Dzis widziałam chłopaka który był cieniem. Nie wiem może mi odbija?

-Jesteś inteligentna, i znasz się na ludziach, i na sobie. Na pewno CI nie odbija-powiedział, jeżdżaąc dłonią, po mojej dłoni.

-Może masz rację-szepnęłam sama do siebie. Zerknęłam na okno, kruka już nie było.

-Która godzina?-zapytałam przyjaciela

-Coś po 21. Te dni strasznie mi szybo zlatują. Ile zajmuje droga od naszego świata do świata Wściekłych?

-Coś około tygodnia, mamy jeszcze pięć dni. Nie muszę was szkolić.

-Zakładasz, że wyruszyli w dniu gdy został nadany list?-zapytał patrząc na mnie dużymi oczami

-Nie wiem, ale muszę przyjąć, że jest to ta możliwa obcja. Wtedy zyskam więcej czasu. Po za tym mam plan tylko nie wiem, czy zdołam go wcielić w życie.

-Jaki plan?

-Na razie to tajemnica. Kiedyś CI powiem-rzuciłąm z uśmiechem, po czym dodałam- muszę iśc już spać. Zmęczona jestem i Ty zapewne też. Sen dobrze nam zrobi-powiedziałam, po czym lekko ucałowałam chłopaka. Przyjaciel obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.Wyszłam z sali i skierowałam sie do pokoju. Minęło może ze trzy minuty nim znalazłam się na łóżku pod moim cieplutkim kocykiem.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania