Poprzednie częściDziewczyna Magii 1

Dziewczyna Magii 15

Skradali się, starając się trzymać w ukryciu, ale Agata i tak czuła się wystawiona na widok. Za każdym razem gdy wiatr zaszeleścił liśćmi któregoś z drzew, albo kiedy kopnięty przez nieuwagę kamyczek zastukał o marmurowy chodnik, serce podchodziło jej do gardła. Ktokolwiek wyjżałby teraz przez okno mógłby ich zauwarzyć. Daren był bardziej opanowany. Prowadził Agatę i trójkę ich elfich towarzyszy jak najbezpieczniejszą drogą, cały czas wpatrując się w ściany Konsy, jakby czegoś szukał.

-Jest!- szepnął wreszcie - Agata, idziesz ze mną. Wasza trójka tu zostaje. Patrzcie czy ktoś nie idzie, a gdyby groziło wam schwytanie idźcie za nami.

Agata z początku nie wiedziała o co mu chodzi, aż do momentu w którym zauwarzyła to, czego daren wcześniej wypatrywał na murze. Minej więcej metr nad ich głowami znajdowało się małe okienko. Ponieważ magia powietrza mogłaby narobić hałasu, np. zwiewając coś i uderzając tym o ścianę, musieli sobie poradzić za pomocą własnych rąk. Skutek był taki, że Agata obtarła sobie kolano, ale nie było czasu na - jak to określił Daren - użalanie się nad stawami. Na szczęście od strony wewnętrznej okno miało szeroki parapet, więc mogli usiąść i rozglądnąć się po pokoju do którego właśnie się włamali. Okazał się on piwnicznym schowkiem na szczotki. Wyszli z niego po cichu, kradnąc po drodze mopy i dwie brudne, znoszone szaty. Teraz jeśli ktoś zobaczy któreś z nich z odległego końca korytarza, pomyśli po prostu, że to woźny pracuje na nadgodziny. Szli powoli przez korytarz, zaglądając po drodze do wszystkich drzwi. Trafili na bibliotekę, kilka pracowni, salę alchemiczną, oraz gabinet jakiegoś ekscentrycznego nauczyciela, najwyraźniej lubującego się w odciętych częściach ciał różnych zwierząt. W tym ostatnim, obok nogi dzika, leżał zegar, który przypomniał im o kurczącym się limicie czasu. Była czwarta trzydzieści, a pobudka w Konsie była zaplanowana na szóstą. Daren twierdził, że więzienie najpewniej jest na najniższym piętrze, więc schodzili coraz niżej i niżej, ale nigdzie nie znaleźli Amelii. W końcu dotarli na najniższe piętro, gdzie wszędzie roiło się od krat i kłódek. Choć nie było to przyjemne miejsce, Agata poczuła ulgę, bo obawiała się zobaczyć machiny tortur i krew, a tymczasem w miejscu w którym się znajdowała nie było nic oprócz kamieni. W końcu Daren chwycił ją za rękaw i powiedział:

-Tam! Jest tam, na końcu korytarza! - Była tam. W ostatniej, ciasnej celi Agata dojżała siedzącą w kącie znajomą postać. Podbiegła do niej i z trudem dobudziła. Amelia była strasznie wychudzona, ale na szczęście nic poza tym. Wszystko potoczyło się gładko i szybko. Daren wyważył kłódkę, Amelia przy połączonych siłach całej trójki mimo bariery antymagicznej teleportowała się do domu. Tak, wszystko poszło gładko. Za gładko.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Mrs.Darkness 10.02.2015
    Interesujące opowiadanie, daję 5 :)
  • NataliaO 10.02.2015
    Fajna treść :) jak zawsze. 5:)
  • Prue 10.02.2015
    Mało ale zarazem więcej treści/opisów. Lubię to. Dam 4
  • KasiaJestem 10.02.2015
    Hej
  • KasiaJestem 10.02.2015
    Co robisz?
  • T. Weasley 10.02.2015
    Jestem w tym samym pokoju co ty. Siedzisz na łóżku obok.
  • KasiaJestem 10.02.2015
    Aha....

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania