Samotność
6:00 rano
dzwoni budzik
oczy ropą zasklepiałe
wcześniej przez sekundę całą
życie takie
doskonałe
biegnę stojąc wśród jasności
w mroku okna brak odbicia
wiatr rozwiewa długie włosy
a na zewnątrz tylko
cisza
widzę.. (przyszłość?)
tylko plany.
wokół.. (bliscy?)
cztery ściany
już, już lecę, skaczę w morze
by zachłysnąć się błękitem
w locie tracę ciało, rozum
krzyczeć chcę – nie mogę krzyczeć!
i bez trzasku plusku szumu
wśród szumowin szpetnych tłumów
biję czaszki czołem białym
w kopiec z monet usypany
on jak płomień mnie pożera
ku radości zgromadzonych
ze mnie – nie ma już co zbierać
tłum – widokiem urzeczony
znów 15:00
łapię oddech
z dymem puszczam cząstkę życia
oczy sino podkrążone
ze zmęczenia
nie przepicia
później to już rutynowo
poganiając czasu koło
czekam dorosłości
*z szuflady (2006)
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania