Poprzednie częściVortex - prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Vortex - Rozdział 10 cz.1 - Źródło życia

Słowem wstępu. Będzie trochę terminologii, ale odkrywam karty tła wydarzeń. Inaczej się nie dało, mam nadzieję, że nie wyszedł z tego bełkot... I że się spodoba. Linki do grafik koncepcyjnych https://imagizer.imageshack.com/img922/3070/5ITBpN.png https://imageshack.com/i/poJiysrRp https://imagizer.imageshack.com/img922/3249/QpB0Qn.png

 

***

 

- Jorven bydlaku, już myślałem, że jest po tobie! - powiedział Skar, trzymając kompana w uścisku.

- Niestety nie potrafię uciekać tak szybko, jak ty. Przynajmniej z przebitym brzuchem - zaśmiał się w odpowiedzi.

- Że ja uciekać?!

- Wiałeś przed nimi, aż błoto chlapało, lepiej od mojego rumaka! Wielki bohaterze!

Wszyscy wybuchli śmiechem, wymieniając się uściskami, nawet Szaruga, który wyraźnie polubił oddział Zjaw. Uśmiechnięta Dragovia kiwała tylko głową niczym matka na widok rozrabiających pociech. Kości przepowiedziały, że los szykuje im wspólną długą i niebezpieczną drogę, jednak widząc wesołego ducha wojowników, wiedziała, że przynajmniej nie będzie nudno.

Wilki i wilczarze zwabieni zamieszaniem przed jaskinią ostrożnie podchodzili do bariery, za którą wciąż czekał na swoją szansę wendigo. Obwąchiwali swoich gości z wyraźnym zainteresowaniem. Życie plemiona musiało być dość monotonne, toteż taka sytuacja była miłą niespodzianką. Same wilki prawdopodobnie udomowione przez Dragovię i wilczarzy, zachowywały się bardziej jak psy, niż wilki. Były to wciąż wielkie i niebezpieczne, przebiegłe i szalenie skuteczne w polowaniu watahą zwierzęta, potrafiły jednak powstrzymać instynkt zabójcy w towarzystwie ludzi.

- Wejdźcie, opatrzę wasze rany i wypoczniecie, jutro czeka nas długi dzień.

Wyruszyli wgłąb groty, by zasiąść nad brzegiem jeziora.

- Dziękujemy, ja nazywam się… - zaczął Hiron.

- Wszystko o was wiem - przerwała mu gestem ręki - zachowaj siły na poważniejsze rozmowy. Zresztą jesteśmy z Jorvenem po pewnej umowie, w którą was wtajemniczymy.

- Nie mogłem się jej oprzeć - zażartował Jorven.

- Ty niby uciekać nie potrafisz, ale szybko wkradłeś się w łaski gospodyni! - odgryzł się Skar.

- Dobrze, że humory wam dopisują, przynajmniej na razie.

- O czymś nie wiemy? - wtrącił Hiron.

- A czy gdybyście wszystko wiedzieli, wyruszylibyście na samobójczą misję? - Dragovia odpowiedziała pytaniem.

- Dajta spokój, przecież nie o to pytam.

- Pytasz dokładnie o to, a zresztą, twoja ciekawość zostanie zaspokojona, pod pewnymi warunkami - obiecała.

- Tajemnice…

- Trzymają nas przy życiu. To miejsce przez tysiące lat uniknęło wpisania na jakiekolwiek mapy, dzięki sztuce ukrywania się. Kto jak kto, tak znakomici w swoim fachu skrytobójcy, bo tak trzeba was nazwać, powinni doceniać rzemiosło, nie je krytykować.

- Zgadza się droga pani, twe zaklęcia omotały nas zupełnie. Czytałem różne księgi na temat magii, żadna jednak nie opisywała uroków tak skomplikowanych i podstępnych w swym rdzeniu - mówił Davos. - Gdyby nie one, bylibyśmy już…

- Martwi. Bylibyście martwi jak te kamienie. Usiądźcie, pokażcie wasze rany.

- Właściwie poza kilkoma zadrapaniami… Nic nam nie jest. Choć boli mnie głowa, od kiedy wrzask wendigo uszkodził mi uszy. Czerwona miskturka już zaleczyła krwawienie, ale pewnie jeszcze trochę potrwa, zanim wrócę do pełni sił - opowiedział Hiron.

- Zadziwiające.

- Kani’Jorven mieć rację kiedy opowiadać, że Zjawa potężna wojownicy. Magia i miecz, oni wiedzieć jak.

- Od bardzo dawna obserwuję polowanie tego monstrum na moim terytorium, księżyc w księżyc. Jeśli czegoś się dopadnie, to nie ma przebacz, a wy wyszliście cało z tej potyczki… Żaden człowiek nie powinien stanąć na jego drodze, może Zakon Iluzji czy elfy, ale tych tu brak.

- Szkolono nas do walki z różnymi monstrami. A przed czym nie wyszkolono…

- Strzegła was magia. Eliksir od Kapelusznika, przecież wiem. Mimo, że nie byliście pod jego wpływem, on was zmienił. Zmienia wszystkich, którzy raz zakosztują ze źródła mądrości.

- Dużo pani wie, a można wiedzieć skąd? - zaciekawił się Davos.

- Trochę mi wyjawił Jorven, trochę kości, trochę też przeżyłam. Zresztą, co za różnica.

- Coś mi się kojarzy… Nie sądziłem, że może to być prawda - dociekał Davos.

- Wszystko w swoim czasie chłopcze.

- Obiecałaś! - wtrącił Jorven.

- Jak ci się u mnie nie podoba, możesz wyjść, ale ten tam, tylko na to czeka. A nie macie eliksiru.

- Umówiliśmy się, że zagramy w otwarte karty, jeśli jest, jak mówisz… Jutro wyruszymy oczyścić rzekę.

- Świetnie, zatem zapraszam, rozsiądźcie się wokół ognia, zaraz was urządzę, popamiętacie mnie. Szaruga! - krzyknęła. - Mój kosz z ziołami!

Wilczarz zwinnie pognał po półkach skalnych po asortyment swojej ukochanej pani.

- A wracając do waszego problemu… Chyba nie wszystko da się załatwić urokami? - spytał Hiron.

- Dzikusy nie mogą nas wytępić w uczciwej walce, ale tak jak my przeczekamy wendigo do poranka… - zaczęła.

- Tak oni was przeczekają, kiedy poumieracie z braku czystej wody - skończył Davos.

- I tu wkraczacie do akcji. O tym jednak za chwilę, wszystko wyjaśnię, ale żeby było łatwiej, dostaniecie po łyku swego upragnionego fioletu. Szaruga!

- Jestem, pani.

Sięgnęła do kosza, wyjmując szklaną butelkę. Jorven, mimo iż w sumie nie wypadało, wolał się upewnić. Otworzył korek i powąchał.

- Już ci to mówiłam, skarbie. Gdybym chciała was martwych, nie musiałabym robić nic. Nic a nic, słodziuteńki.

- Czyli zwykła kompozycja? - zapytał.

- Fioletowy grzyb z polan będących pastwiskiem jeleni, suszony trzy miesiące muchomor czerwony zwany grzybem berserkera, korzeń Wranka Lekarskiego i wyciąg z mchu jaskiniowego, świecącego o tak. - Wskazała ręką na ścianę nad ich głowami.

- Jak w mordę strzelił.

- A wszystko rozpuszczone w alkoholu dla zachowania właściwości przez wieczności - o! - udało się jej zarymować.

- Żeby tylko ten smak się dało jakoś zabić, może byś dodała jagód jakich? - zażartował Jorven.

- Pij, nie przedłużaj, nie mamy wieczności. Wy nie macie, dokładnie rzecz biorąc.

Wypili, bo przecież im tego brakowało. A jak wiedźma każe, to któż by jej odmówił… Na pewno nie ten, który chce się nad ranem obudzić. Żywym, w każdym razie. Sięgnęła i ona, upiła więcej niż oddział Zjaw razem wzięty. Wilczarze i wilki jak zawsze zebrali się na półkach jaskini, oblizując się z zaciekawieniem przedstawieniu. Nie minęło kilka chwil, Dragovia wstała od ognia, wrzuciła garść ziół do środka. Płomień pierw wystrzelił do góry pod samo sklepienie, wtóry przygasł, zostawiając sam żar ogniska. Któryś z włochatych nie wytrzymał napięcia i zawył jak do księżyca. Zaczęła czarować, falując rękami i rysując palcami, niby piórem na płótnie rzeczywistości.

- To jest Akkan, świat, jaki znamy. - Rysowała w powietrzu, a kształty za pomocą magii zyskiwały odzwierciedlenie w nagle eksplodującym płomieniu ogniska. - Jesteśmy teraz tu. - Wskazała na rzeźbionej w ogniu mapie krainy. - Wasza pierwotna misja prowadziła tu. Do Bastionu Nieumarłych. A jako że wykształceni, to pewnie wiecie, że bastion to…?

- Element fortyfikacji twierdzy, umieszczony na jej rogu - odpowiedział Davos. - Opatrzony ciężkimi stanowiskami łuczniczymi i machinami oblężniczymi, takimi jak trebusze czy balisty.

- Zgadza się. - Zaczęła energicznie gestykulować, obraz krainy znikł w płomieniach, a jego miejsce zajął plan starożytnego miasta. - Stąd wywodzi się mój rodowód. To miejsce zamieszkiwała cywilizacja zwana Goldarionem. Trwaliśmy tak od zarania dziejów, eonów niepojętych dla istot śmiertelnych - kontynuowała. - Ludzie, elfy, orki, gobliny, wilczarze i wszelkie istoty rozumne to nasze dzieło, dziedzictwo i kwiat, który pielęgnowaliśmy od zawsze.

- Ale coś poszło nie tak… - zauważył Hiron.

- Niestety. Niektórym z nas wieczność nie okazała szacunku, godząc w ongiś zdrowe ich umysły. Tak więc Goldarion rozpadł się na dwie frakcje. Valorion opowiadający się za ochroną życia oraz Suverion dążący do jego unicestwienia, ale to nie koniec.

- Aż jestem ciekaw, piękna… - pozwolił sobie Jorven.

- Ja bym się nie cieszyła, słodziutki. Bo choć Suverion zły w swej istocie, to mogło być jeszcze gorzej.

- Kto by pomyślał - wtrącił Davos.

- Pewien odłam chciał iść jeszcze dalej, i otworzyć portal zacierający granice trzech światów: istot żywych, umarłych oraz piekieł zwanych czeluścią, gnieżdżących takie poczwary jak wendigo którego mieliście okazję poznać.

- Jebał go pies - podsumował Skar, spluwając na ziemię. - To znaczy, przepraszam, Szaruga nie miałem nic złego na myśli.

Wilczarz raczej nie zrozumiał żartu, przekrzywił głowę i słuchał dalej.

- Rozpętanie ostatecznej wojny światów, zwanej D’akkarionem lub też: przedrostek „D“ sugerujący, że dalsza część słowa jest źródłem, czyli Akkar: kraina wiecznych snów, oraz sufix „ion“ znaczący wir magii, cząstek materii naładowanych magią, ale tu także symbol splatających się światów. Czyli mniej więcej „W Akkar splecione światy“.

- Popierdolone to strasznie - stwierdził Jorven.

- Słodziutki to dlatego wychwalałam wasze dobre nastroje kilka modlitw temu, ale to nie koniec. - Obrzuciła Jorvena intrygującym spojrzeniem.

- Widziałem to, podejmuję wyzwanie - uśmiechnął się.

Zrezygnowany Davos rozłożył się na płasko, zamknął oczy i pozwolił wyobraźni załatwić resztę. Pozostali też ledwo dali radę ogarnąć co się właściwie dzieje. Hipnotyzujące ruchy rąk wiedźmy tańcowały razem z jej długim jasnym warkoczem, i resztą ciała, spowitego fioletową poświatą. Wygladała niczym sam Świetlarz, w cudownym kobiecym wcieleniu. Siła Dragovii wydawała się nie mieć końca, a jeśli ona się czegoś bała… Z czym przyjdzie im się mierzyć? I czy jest w ogóle sens się angażować? Przecież mogliby sobie czekać, aż historia załatwi sprawę… Byłoby łatwiej.

- Wystarczy tego leniuchowania. - Wróciła do czarów ognia. - Widząc, jak się sprawy mają, Valorion wraz z Suverionem uknuli spisek przeciw byłemu archontowi Goldarion - pierwotnego imperium, Veirenowi. - Znów zaczarowała, obraz w ogniu przedstawił sylwetkę jegomościa. - Zdecydowano, że Abaddon - jak nazwano obłąkane kreatury, będące kiedyś dumą naszej nacji, owi Abaddon muszą zostać za wszelką cenę powstrzymani, gdyż połączenie wszystkich krain równałoby się z końcem świata, po uprzedniej rzezi wszelkich istot żywych, również tych nieśmiertelnych. Paradoksalnie.

- Dobra, chyba jeszcze nadążam… - powiedział Hiron.

- Gdy Abaddon obradowali w dzielnicy zwanej stolicą, a mieściła ona ośrodki władzy, połączone Valorion oraz Suverion skupiły całą swą moc na rytuale otwarcia portalu, który miał pożreć stolicę razem z archontem i jego świtą. - Przedstawiła scenę, w której nad miastem eksplodował potężny wir, który wyrwał pokaźny kawał miasta z objęć ziemii. Latająca wyspa uniosła się na skraj portalu, wysysającego z niej duchy i ciała przebywających tam istot. Po chwili zaklęcie osłabło, nie zniknęło jednak do końca. Stolica wciąż dryfowała tysiące sążni nad ziemią, a nad jej wieżami drgało echo otwartych przed chwilą wrót wymiarów. - Coś poszło nie tak. Owszem Abaddon zostali wchłonięci przez czeluść. Jednak portal nie zniknął, wrota pozostają uchylone. Co trzy tysiące lat koniunkcja gwiazd działa jak pryzmat, zacierający na pewien okres granice między światami. Potęga Abaddon pozwala wtedy szeptać do umysłów istot żywych, instruując, jak mają przyzwać wygnanych, za pomocą magii krwi.

- O kurwa - zrozumiał coś szybciutko Skar. Zresztą pozostali też kiwali tylko głową.

- Stąd taka nie inna numerologia dat. Jest rok trzytysięczny czwartej ery. Jesteśmy u progu czwartej potyczki zwaśnionych klanów. Jedno szczęście, że do realizacji swych podłych planów Abaddon potrzebują potęgi Veirena. Druga część spisku zakładała, że Veiren zostanie pozbawiony pamięci, lecz tożsamość istoty tak potężnej nie mogła po prostu wyparować. Zamknięto ją więc w magicznej księdze, z którą się nie rozstaje.

- I co dalej? - spytał Hiron.

- Liczy się czas. Dopóki nie zostanie odprawiony rytuał odwracający, Veiren jest zablokowany, uwięziony w ciele sapacza takiego jak wy, choć pewne sytuacje mogą zdjąć pieczęci z jego wspomnień.

- Dlaczego nie przywrócili jego mocy w piekle? - spytał Davos.

- Można go odczarować tylko tam, gdzie wszystko się zaczęło.

- Czyli wystarczy go namierzyć, przechwycić, wtrącić do lochu i można się rozejść… - zasugerował Jorven.

- To nie aż takie proste. To najpotężniejsza istota tego świata, nawet jeśli pozbawiona swej pierwotnej formy i tożsamości, nadal pozostaje śmiertelnym zagrożeniem.

- No dobrze, czyli zakładając, że uda się nam go udobruchać, to załatwi sprawę, czy nie? Bo już nie rozumiem… - spytał Skar.

- Bez jego mocy raczej nie uda się połączyć wszystkich światów. Co nie znaczy, że Suverion nie wykorzystają zamieszania, próbując oczyścić krainę z konkurencji. Czytaj śmiertelników, realizując swój pierwotny plan będący przyczyną rozłamu Goldarion. Tak miało to miejsce do tej pory, choć udawało się nam uchronić przed wyginięciem przynajmniej część istot zamieszkujących te krainy.

- Psia krew. Przepraszam! - tym razem Hiron nie wytrzymał.

- To by wszystko tłumaczyło… Rytuały, zniknięcia, morderstwa… Czy jest sens kontynuować wędrówkę przez przełęcz? - spytał Davos.

- Myślę, że tak. Niestety kości nie dają odpowiedzi na pytania odnoszące się do istot nieśmiertelnych, ze względu na charakterystykę struktury magii, której wam teraz tłumaczyć nie będę. Żyjecie zbyt krótko, żeby to zrozumieć. W każdym razie chcę wiedzieć, czy Bastion się przebudził, ale co ważniejsze, w jakim stanie jest portal.

- Mówiłaś, że bez mocy Veirena portal… - zaczął Jorven.

- Sami widzicie, że cały czas szło coś nie tak, obawiam się, że to nie koniec nieszczęśliwych wypadków.

- A czemu sama nie oczyścisz źródła wody pitnej?

- Boję się, że to pułapka. Jeśli rozpoczęły się łowy, krew zaleje tę krainę bardziej niż wiosenne ulewy. Wolę się nie wychylać, mając tak utalentowanych waćpanów na podorędziu.

- Jorven, co to była za umowa, ja cię pytam? - powiedział Hiron.

- Nic takiego, uchroniła nas przed śmiercią, a my zaryzykujemy życie za wodę. I tak było nam dane zginąć…

- Cholera, ale jak czyha tam ktoś tak potężny, jak ty…- ocenił Skar.

- Zostało nas niewielu, zaledwie kilku. Nikt nie chce nadstawiać karku. Świat to pole szachownicy, królowie i królowe siedzą z tyłu, pionki wybijają się tak, jak im się zagra…

- Dobrze wiedzieć, jakie ma pani o nas stanowisko - stwierdził Davos.

- To tylko analogia, chłopcze. Jestem archontką Valorion, oddam życie wieczne za ochronę dziedzictwa, jakim jest wszelkie stworzenie. Ale niestety, z każdą erą nieśmiertelnych coraz mniej, po jednej i drugiej stronie. Ostateczne rozstrzygnięcie, może czaić się tuż za rogiem. Abaddon wciąż mają się dobrze, coś w czeluści wspiera ich działania. Może któryś z demonich lordów macza w tym palce, właściwie to by było oczywiste.

- Demony wypełzają z każdego cienia, dobrze, że granica światów wciąż trzyma je na wodzy… - ocenił Hiron.

- I postarajmy się, żeby tak pozostało - stwierdził Jorven.

- Podsumowując, są dobrzy, źli i bardzo źli. Pani jest tą dobrą, i mamy jej pomagać, bo jak ci źli albo bardzo źli… W każdym razie śmiertelnicy muszą zginąć - stwierdził Skar.

- Nie. Śmiertelnicy nie mogą zginąć, dlatego zrobicie, co wam nakażę.

- Kobieta mnie bije… - zażartował Jorven.

- Z tobą gagatku mam do pogadania na boku, a z wami widzę się jutro rano. Szaruga, pokaż im, gdzie mają swą grotę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • NataliaO rok temu
    Zrobiło się bardzo interesująco i niebezpiecznie. Jak zwykle chodzi o władzę i... Zawsze przynosi to kolejne trupy. I czasem nie wiadomo kto jest dobry a kto zły, zresztą nie ma jednoznacznych bohaterów. Oby naszym sie udało, bo czarno to widzę... echhh
  • Valorion - dobzi. Suverion - źli. Abaddon - straszliwi. Demony z czeluści - nie pytaj.
  • Dobrzy * ech
  • NataliaO rok temu
    Burton The Scribe ostatnio sie nauczyłam po fantasy ze nie ma jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych, czasem zły moze wykazać więcej empatii ;)
  • NataliaO nie wszystko złoto co się świeci ?
  • MKP rok temu
    "Wiałeś przed nimi, aż się błoto kurzyło" - wiem o co chodziło, ale to nie jest dobre porównanie. Bez "błoto" albo jakieś inne nietypowe zestawienie "aż się błoto zagotowało..." strzelam coś se wymyślisz:)

    "- A czy gdybyście wszystko wiedzieli, wyruszylibyście na samobójczą misję?" - nie bardz wiadomo kto to mówi

    "- Szkolono nas do walki z różnymi monstrami. A przed czym nie wyszkolono…
    - Prowadziła was magia." - jeśli ona kończy jego wypowiedź to nie "prowadziła" a chroniła lub stzregła.

    "jest źródłem, czyli Akkar - kraina wiecznych" - jeśli używasz półpauz do oznaczania dialogów to zastosowanie jej w ten sposób wewnątrz dialogu powoduje chaos. Nie wiadomo czy to koniec wypowiedzi, czy wtrącenie. Lepiej po dwukropku "jest źródłem, czyli Akkar: kraina wiecznych...

    "- Wystarczy tego leniuchowania - wróciła do czarów ognia" - kropka i wielka litera

    "Sami widzicie, że cały czas szło coś nie tak, obawiam się, czy to koniec nieszczęśliwych wypadków" - że to nie koniec nieszczęśliwych wypadków.

    Bez przesady z tą ilością pojęć: to tylko kilka nazw własnych na potrzeby mitologii i autorskiego świata. :) Ja nawaliłem więcej jak opisywałem mitologię u siebie.
  • Dzięki, siadam do poprawek. Jak mniej więcej podoba ci się koncept? Oczywiście to tylko zarys, dużo będzie się działo i sama Dragovia się zdziwi ?
  • MKP rok temu
    Burton The Scribe
    Na razie to tylko czubek góry lodowej - jak przypuszczam, ale koncept starych nieśmiertelnych ras jest mi bliski:)
  • MKP tak, to nie będzie tak proste, jak mogło by się wydawać. Żebym miał tyle czasu na pisanie, ile bym chciał... Ale spokojnie, całymi dniami siedząc w pracy, puszczam muzykę relaksacyjną i planuję, przekładam puzelki, poleruję elementy. Lubię to ?
  • MKP rok temu
    Burton The Scribe
    I dobrze, bo widać, że przemyślane. Też rokminiam znacznie dłużej niż piszę, ale to chyba zdrowa proporcja?
  • MKP czasem piszę prawie z pamięci, bo cały tydzień powtarzam scenę po scenie. Wiadomo dialogi detale, to się układa na żywo, ale ten rozdział pisałem np trzy cztery godziny tylko.
  • MKP rok temu
    Burton The Scribe
    Ale myślałeś o nim cały tydzień, tak to powinno wyglądać?
  • LaurazjanWolf rok temu
    Ciekawy rozdział. Podoba mi się w szczególności opowieść o dawnych dziejach tego świata. ? A tak nawiasem. Myślę, że ciekawym pomysłem mogłoby być stworzenie mapy tego świata... ?
  • Dziękuję za wizytę, jak zawsze. Buduję mapę, robię jej co raz nowsze wersje wraz z rozwojem fabuły ?
  • Może przysiądę i coś naszkicuję, i umieszczę pod kolejnym rozdziałem

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania