Poprzednie częściVortex - prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Vortex - Rozdział 2 - Elfigaj (poprawione)

Veiren siedział na koniu razem z jednym z uszatych, który dbał, by nie spadł w trakcie jazdy. Spętane ręce, knebel w ustach i szmata na oczach miały zagwarantować bezproblemową trasę do Elfigaju – stolicy Zielonego Serca, królestwa elfów. Po drodze słyszał raptem kilka prywatnych rozmów, oddział rygorystycznie przestrzegał zakazu zdradzania newralgicznych informacji w towarzystwie więźnia. Przez pierwsze godziny trasa przebiegała bezproblemowo, jechali w dół rzeki, z zamiarem przeprawy na drugą stronę. Nie wszystko jednak szło po myśli elfów.

-Most został zniszczony.

-Jak to zniszczony? Wczoraj był cały. - Oficer Dafne nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.

-Wysadzono go w powietrze magicznym zaklęciem. Pogorzelisko jest już prawie wypalone, musiało do tego dojść nad ranem. - Stwierdził Kejf. -Ślady dwóch koni, podkowy nie zostały wykute w naszych kuźniach, demonia magia, definitywnie ktoś z zewnątrz.

-Szlag, musimy wybrać się mostem w połowie drogi do Ard, to dwa dni drogi stąd. - Zasugerowała.

-Chyba, że... Pamiętam jeszcze dziesięć lat temu kiedy powódź zniszczyła tą przeprawę, znaleźliśmy bród godzinę drogi w górę rzeki. Tyle, że bestia depcze nam po piętach, starcie może być nieuniknione. Jest nas pięcioro plus przybłęda, jeśli chcemy go uratować, będzie ciężko uniknąć starcia. - Zauważył Szept.

-Zastawimy pułapkę, zobaczmy z czym mamy do czynienia. - Zadecydowała.

-Kto będzie przynętą? - Wszyscy spojrzeli w stronę Veirena. -No to skoro mamy już ochotnika, pora obmyślać plan. - Powiedział Kejf, chodź tak naprawdę miał już wszystko ułożone ze szczegółami.

-Mm mm mhmmmhm mm mmhhmm?! - Knebel nie ułatwiał negocjacji.

-Tak tak, wszystko będzie w porządku, nie przeszkadzaj. Cofniemy się do starego obozowiska które mijaliśmy przed chwilą. Osłonięte jest z dwóch stron skałami. Rozpalimy ogień i skryjemy się w konarach drzew. Kiedy stwór zbliży się do Sapacza, wasza czwórka spróbuje ostrzelać mu oczy. Ja i Eltor postaramy się zamknąć sprawę w zwarciu. - Nie było głosów sprzeciwu, więc plan stratega wprowadzano w życie.

 

Po chwili wystawiony na czujkę elf zaświergotał niczym egzotyczny ptak, to umówiony znak, że cel jest już blisko. Ziemia drżała od szarży potwora, a sam on swym wyglądem zdziwił wszystkich. Nie był to zwykły miś, a niedźwiedziołak, hybryda człowieka z niedźwiedziem. Ze względu na nieproporcjonalnie długie przednie łapy, biegł w pozycji półwyprostowanej, sięgając około trzech metrów. Był gigantyczny, i w walce jeden na jednego niewiele istot człekokształtnych mogło by się z nim równać. Wybiegł z zarośli i nieco zdezorientowany obecnością związanego na ziemi więźnia zwolnił i przystanął przyglądając się. Na ten moment czekali, seria strzał przeszyła powietrze, ale przewidział taki bieg wydarzeń, w ostatniej chwili udało mu osłonić głowę potężnymi łapskami. Kilka pocisków chybiło, pozostałe ugrzęzły w twardej sierści. Nie było czasu na poprawkę, z zasadzki nici, wszyscy jak jeden zeskoczyli i ruszyli do skoordynowanego natarcia. Gdy tylko zostali zauważeni, powietrze przeszył ryk, który zaskoczył i delikatnie ogłuszył wszystkich. Wtórował im błysk, bestia zaczęła gubić włosy, kurczyć się, a po chwili ich oczom ukazał się klęczący na czworaka nagi mężczyzna.

-Stać, nie strzelać, jestem wysłannikiem Urkanów, wszystko wyjaśnię... - Krzyknął ostatkiem sił wyciągając rękę w powstrzymującym geście. -Tu jest sygnet mojego klanu! - Pokazał, a pół sekundy później otoczony był wachlarzem ostrzy.

-Mów kim jesteś, i dlaczego nawiedzasz nasze ziemie, jeśli ci życie miłe.

Wyprostował się. Był średniego wzrostu, niezbyt krępy, ale świetnie wyrzeźbiony. Zarośnięta twarz, mocno zarysowana szczęka, szyję zdobił przewieszony na rzemieniu talizman z rozłupanego agatu. Żeńska część oddziału nie mogła nie zauważyć jego walorów.

-Spokojnie, gdybym chciał was pozabijać, nie zmieniał bym formy na ludzką. Jestem wysłannikiem naszego klanu, podążam tropem czarnoksiężników, którzy nawiedzili w nieznanym celu i nasze ziemie... - Argumentacja była dość wiarygodna, toteż nieco opuścili broń w dobrym geście.

-Jestem Oficer Dafne z Czarnylasu, najwyższa tu stopniem, mów dokładnie co cię tu sprowadza, a może zachowasz życie i godność.

-Dagon, Urkan z klanu Twardej Łapy. Jak już mówiłem, śledziłem czworo magów, którzy węszyli po naszym terytorium. Doszedłem za nimi aż na wasze ziemie, co nie było łatwe. Bardzo dobrze zacierali ślady, rzucali uroki i zaklęcia mające mnie zmylić, nie chcieli by ktoś szedł ich śladem. Kiedy już myślałem, że ich zgubiłem, wyczułem potężne wibracje magii, około pół dnia drogi na północny wschód. Nie dogonił bym ich na dwóch nogach, przybrałem więc zwierzęcą formę, mimo wszystko cały czas byłem z tyłu. W okolicy wyspy na której jak zakładam doszło do czegoś nienaturalnego, udało mi się trafić na tego tu, waszego jeńca. Nie widziałem go z nimi wcześniej, ale śmierdzi tą samą magią, która posługiwali się tamci. Nie miałem czasu się nim zajmować kiedy wdrapał się na drzewo, zwłaszcza, że znów zgubiłem trop.

-Mmmh mi mhm mmmmhm.

-Widzę, że nie ma z wami lekko.

-Ty też nie licz na ciepłe przyjęcie. Mów dalej.

-Brnąłem więc w głąb waszego terytorium, ale byłem zbyt blisko, żeby odpuścić wielodniowy pościg. Cały czas jednak byłem pół kroku z tyłu, i znów ktoś użył magii w okolicy. Tak trafiłem na pogorzelisko i spopielone wiedźmy. Słyszałem wasze konie oddalające się z tego miejsca, i jedyne co mi pozostało, to podążać odnalezionym tropem, który pokrywał się z waszą trasą. Resztę znacie.

-Ludzcy magowie w Zielonym Sercu odprawiający czarną magię... Urkan naruszający nasze terytorium w formie bojowej... To będzie długi dzień. Dafne co z nim robimy? Kolejny jeniec? - Zapytał Kejf

-Wtrącę. To nie byli ludzie.

-Jak to nie byli ludzie? - Zdziwienie przetoczyło się przez szeregi szpiczastouszych.

-Elfy, ale inne niż wy.

-To nie możliwe! Jesteśmy spadkobiercami rodu, nie ma innych elfów. Pojedziesz z nami, twój los rozstrzygnie starszyzna, ale poświadczymy o dobrej woli jaką się wykazałeś. Niech ktoś da mu jakieś ubranie, nie może wjechać nagi do stolicy. - Rozkazała. - Zawiążemy ci oczy, to standardowa procedura dla osób spoza kręgów dyplomatycznych nawiedzających stolicę.

-Nie mam wyjścia. Chciałbym jednak czym prędzej ruszyć śladem magów.

-Decyzja o tym nie należy do nas.

 

Ruszyli w górę rzeki, Kejf z Dafne nieco oddalili się od transportowanych jeńców, i analizowali pozyskane informacje. Sytuacja wydawała się poważna, i nie było chwili do stracenia, para królewska musiała się dowiedzieć o kryzysie na południe od stolicy. Dalsza część wędrówki przebiegła pomyślnie. Zmiennokształtny objęty chwilowym immunitetem dyplomatycznym, już bez zasłoniętych oczu, ale wciąż pod eskorta udał się na audiencję. Veiren nie miał tyle szczęścia.

 

-Uwaga, nogi wysoko, wchodzisz na platformę. - Ostrzegł prowadzący go elf. Zostali wciągnięci wyżej, i kontynuowali w głąb miasta. Usłyszał szybkie delikatne kroki.

-Szept, a kto to jest?- Zostali zaczepieni przez dziewczynkę.

-Tali nie kręć się tutaj, wracaj do szkoły. Jak cię starsza zobaczy...

-A kiedy kolejna lekcja strzelania?

-Słuchaj mnie...

-Szept, Szept, no proszę!

-Jestem na służbie, ale jeśli grzecznie dokończysz zajęcia, wieczorem pójdziemy nad staw i pokażę ci kilka sztuczek.

-Jesteś kochany braciszku!

-Ty też maleńka, idź już.

-A pokażesz mi szkielet konia który tam utonął?

-Tali prosiłem cię...

-Dzięki! - Powiedziała i pobiegła. -Pani Dafne! Kejf! Muszę wam coś opowiedzieć, przed chwilą przy domku Mesifa... - Dobiegało z coraz dalszej odległości. -Pociągnął mnie za warkocz! Ale się zdziwił, jak zrobiłam tak, jak mnie pani nauczyła! - Wyglądało na to, że dziewczynka nie miała zamiaru wracać do nauki.

 

Szli co raz dalej od miejsca wciągnięcia na górę. Wibracje i zsynchronizowane dudnienie docierały z którejś z sąsiadujących platform.

-Oddziaaał... Stać!

Uderzenie kilkunastu, może kilkudziesięciu skórzanych butów w drewnianą platformę.

-W prawooo zwrot!

Dwukrotne uderzenie butów w podłogę.

-Gai oddaaaj hołd!

Uderzenie drzewców w podłogę.

-Słońce karmi ten gaj!

-Drzewo kołysze do snu!

-Gwiazdy wskazują drogę!

-Zdeptany zostanie nasz wróg!

Trzy uderzenia drzewców w tarczę.

-W lewooo zwrot.

Dwukrotne uderzenie butów w podłogę.

-Naprzóóód marsz!

Harmoniczne dudnienie butów powoli się oddalało.

 

-Uważaj, teraz skręcamy. Dobrze, i prosto przed siebie. - Szept najchętniej zrzuciłby go z platformy kilkanaście metrów w dół, ale nie mógł wymyślić wiarygodnej wymówki tłumaczącej jakim cudem go nie dopilnował. -Idziemy skrótem przez targ, będziesz teraz lawirował w labiryncie stoisk. - Wokół narastało oburzenie i coraz głośniejsze komentarze.

-Co to ma znaczyć!

-Sapacz? W Elfigaju?

-Hańba!

-Bezcześcicie to święte miejsce!

-Hańba!

-Milczeć! Z rozkazu oficer Dafne z Czarnylasu ten Sapacz ma dotrzeć do klatki w jednym kawałku! Rozejść się!

Elfy z natury nastawione są pokojowo, jednak ostatnio ich spokój został zmącony licznymi anomaliami w okolicy. Widok Sapacza w samym centrum stolicy, do której obcy poza poselstwem nie mają wstępu, wprawił większość w osłupienie. Gdyby nie powszechny respekt jakim darzono Szepta, sytuacja mogłaby wymknąć się spod kontroli, ostatecznie skończyło się na wyzwiskach. Po kilku chwilach byli na miejscu.

-Robisz krok, tylko noga wysoko, bo jak się potkniesz masz za dwie sekundy spotkanie z ziemią...

-Mm mmm mmmmm mmmmm...!? - Wrzeszczał coś usilnie. Chwilę później usłyszał trzask, i znów wrażenie, że wjeżdża gdzieś na górę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Coś mi tu fabularnie nie gra w tym rozdziale, dwa dni myślałem co jest nie tak i nie wiem. Opinie czego za dużo a czego zabrakło mile widziane
  • MKP ponad rok temu
    Dobra to ja poczekam na ostateczną wersję, ale przeczytałem kawałek i wygląda to lepiej w porównaniu z cz1. :)

    Co do ilości akcji, to autor nie może być jak chorągiewka: zbierz kilka opinii zanim coś zaczniesz zmieniać. Według mnie to w poprzednim rozdziale było wszytkiego za dużo upchane, a spokojniejsze fragmenty też są potrzebne, żeby sprzedać czytelnikowi trochę świata.

    Pozdrawiam i czekam:)
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Dzięki ?
  • Poncki ponad rok temu
    Szept to straszna ksywa/imię. Ciężko ją wymówić. Kiedyś kolega mi powiedział, że najlepsze ksywy mają dwie sylaby. Jest coś w tym.

    "-To piąte pokolenie...Co z nich wyrośnie? - Pomyślał."
    Po tych wszystkich imionach ciężko wywnioskować kto to pomyślał.

    "- Księga i tatuaż, skąd je masz?
    - Nie wiem. Obudziłem się z nimi na piersi."
    Celowo skłamał czy niedopatrzenie? Zeszyt/książka lerzała w lerzała obok niego z tego co pamiętam?

    A tak po za ww. szczegółami to całkiem wciągająca lektura ?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Cieszę się, że to dla ciebie wciągająca lektura, a to dopiero wierzchołek góry lodowej pomysłów które nakreśliłem. Dzięki. Czytasz uważnie i racja, pierwotnie księga leżała gdzieś i ją podniósł. Chyba nawet po Twojej (słusznej) uwadze, nt bezsensu tej sytuacji, zmieniłem trochę w prologu, i jedną z rzeczy było to, że obudził się z nią na piersi. Co ciekawe to nieco namieszało na plus w głównym koncepcie fabularnym xD Co do imion dopiszę, że to Szept zastanawiał się nad tym piątym pokoleniem. Nie chcę co linijkę dopisywać kto co mówi, kiedy w monologu/dialogu jest jedna czy dwie osoby, bo to by generowało tony powtórzeń i pustego tekstu.
  • Poncki ponad rok temu
    Burton The Scribe zawsze można napisać "pomyślał prowadzący więźnia elf" ?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Poncki ?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Poprawione do wersji drugiej, można czytać :))
  • LaurazjanWolf rok temu
    Czuć swoisty klimat, a wartkie tępo akcji sprawia, że chce się czytać więcej i więcej. Naprawdę, bardzo dobra lektura.
  • A dziękuję. Akurat prolog i dwa pierwsze rozdziały popsułem, bo dopiero wróciłem do pisania po siedmiu latach. Od trzeciego z każdym następnym jest lepiej. Bardzo dziękuję za wizytę i ciepłe słowa, to dla mnie paliwo do dalszej pracy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania