Poprzednie częściVortex - prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Vortex - Rozdział 6 cz.2. - Co czai się w ciemności?

56 dzień wiosny 3000r. czwartej ery

 

Markus zamknął na chwilę oczy układając sobie wszystko w głowie, a pozostali przyglądali mu się w skupieniu. Ciszę przerywało ciche strzelanie ogniska oraz szum liści i wody. No i mlaskanie Skara przegryzającego kiełbasę. Jedynie rozgwieżdżone niebo mrugało na pocieszenie milionami gwiazd, jakby przeczuwając nadchodzące trudne chwile.

-Jest źle, Sosnowa Dolina nie była odosobnionym przypadkiem. Pomniejsze sioła są już całkowicie wyludnione, Mały Targ, Wilcza Domena i Wiesawka w znaczącej mierze.

-To będzie kilkaset, może tysiąc zaginionych osób... Spora armia. Skąd to wszystko wiemy? - Mistrz Abraxus odchylił głowę i z głęboką bruzdą na czole oraz lekko zmrużonymi oczami przeszywał wzrokiem Markusa.

-Pod naszą nieobecność Ariusz rozesłał konnych do wszystkich niechronionych murami miejskimi osad zewnętrznych. Kto wie, może nie chodzi o rebelię, a niezwykle podstępną inwazję, lub drenaż populacji do niejasnych celów. Nasze starcie z Nosferatu sugeruje, że mamy do czynienia z wampirami, potencjalnie wespół z nekromantami.

-Według źródeł pisanych, pijawki od tysięcy lat nie opuszczały Bastionu Umarłych, ale chyba wszyscy liczyli się z możliwością ich powrotu. Jedna z nielicznych ksiąg z początku ery jaką dysponujemy, mówiła o inwazji około trzech tysięcy lat temu. Zdziesiątkowano wszystkie populacje istot rozumnych, nie znamy powodu, dla którego zachowali przy życiu ich niewielkie skupiska. - Davos uwielbiał wertować księgi. Magiczne, historyczne, filozoficzne... Wiedział, że wiedza to broń nie mniej groźna, od księżycowej stali wbitej w plecy podczas pełni. Między innymi dlatego Markus tak bardzo chciał mieć go w swoim oddziale. Byli zbrojnym ramieniem króla. Byli najlepszymi z najlepszych.

-Dla rozrodu. - Wtrąciła Lanna.

-Lub coś im przeszkodziło w skończeniu roboty. Wieszcz królewski mówi o bardzo złej koniunkcji gwiazd na nieboskłonie, a król podjął desperackie decyzje. Mimo wszystko wydaje mi się, ze słuszne. - Markus podrzucał swoim ostrzem, patrząc jak obraca się w powietrzu o trzysta sześćdziesiąt stopni, ponownie lądując w jego ręku. W pewnym momencie chwycił je, i z całą swoją siłą cisnął w drzewo. Wbiło się z impetem, a towarzysze zaczęli wymieniać się spojrzeniami. -Wszyscy pozostali przy życiu mieszkańcy spoza murów i wyspy są ewakuowani do Brzegu i Mokrego Dzioba. Szacuje się, że to około dwustu, może trzystu osób, głównie dzieci.

-Dlaczego pozostawiają przy życiu dzieci? - Wtrącił Hiron.

-Tego nie wiemy. Wiemy jednak, że prawdopodobnie wróg jest już w obrębie murów miejskich. Niedawno straż w jednej z gospód Brzegu znalazła pomieszczenie, wykorzystane do jakiegoś uwaga, rytuału. Właściciel się zaniepokoił odorem dochodzącym z pomieszczenia, nikogo nie zastał... Poza kilkoma zwłokami, które właściwie były już kolonią larw.

-Obrzydliwe. - Lanna była zniesmaczona. Zdarzyło jej się ubić potwora czy dwa podczas swojej ponad trzyletniej służby, ba, ubiła też kilku ludzi. Ale obraz gnijących od kilku dni trupów, przeszył ją do kości. -Dlaczego zajrzał tam tak późno?

-Wędrowcy wykupili całe piętro, trochę czasu zajęło, zanim odór dotarł aż na dół. Poza tym to dzielnica portowa, smród gnijącej ryby jest tam niezwykle intensywny. - Markus rozejrzał się po towarzyszach, upewniając się, że są skoncentrowani na tym co mówi. -Król oczekuje... - Westchnął głośno. -Król oczekuje, że podzielę was na oddziały i roześlę do miast celem rozpoznania, i rozbicia siatki wroga.

-Psia krew o co tu chodzi? - Skar wbił pięść we wnętrze drugiej dłoni i zaczął strzelać z knykci. Nie był mistrzem strategii, nie potrafił też czarować, wolniej od innych sporządzał swoje mikstury. Nikt jednak nie dorównywał mu w walce półtorakiem, a mówiło się, że pięścią potrafił przebić drewniane wrota. Na wszystkich patrzył z góry, nie dlatego, że był gnojem, był po prostu potężnie zbudowany i wysoki. Bardzo wysoki, nawet elf patrzałby mu prosto w oczy. -Jest nas raptem dwudziestu, a królestwo liczy z pięćdziesiąt może siedemdziesiąt tysięcy ludzi, jak mamy wszystkich sprawdzić?!

-Jest nas dwudziestu minus Mistrzowie Abraxus oraz Jorven, którzy będą sprawować pieczę nad rekrutami. Jutro spodziewamy się trzech nowych.

-Nie mówiłeś, że spodziewamy się nowych? - Zdziwił się Abraxus.

-Ariusz się uparł, że wesprze nas jak to określił, perełkami z jego przybocznej gwardii.

-Perełkami? Wesprze? Chce nas sprawdzić, zinfiltrować od środka. - Mistrz szukał drugiego dna.

-Może podejrzewa, że jest wśród nas kret? - Lanna również podłapała kontekst.

-To niemożliwe, znamy się od.... Nie, to po prostu niemożliwe. - Skar znów zaczął rzucać nożami, to jego sposób na odstresowanie. Tym razem jednak, nie bawił się w celowanie, a jak najszybsze tempo.

-No i jeszcze coś. Muszę wysłać oddział w teren, na długą i niebezpieczna misję. Zostanie około czternastu osób na poczet śledztwa.

-Jaką znowu misję?

-Czternaście osób?

-Trzeba udać się do Bastionu Umarłych, po drodze zahaczając o Morowy Klasztor. Musimy sprawdzić, czy faktycznie przeklęta nekropolia znów sieje nieumarłych, czy trafiliśmy po prostu na jakiegoś przebudzonego wolnego strzelca Nosferatu.

-No dobrze, Mamy się udać do potencjalnie przepełnionego krwiopijcami, ghulami, zombie, szkieletorami, duchami i Świetlarz wie czym jeszcze przeklętego miasta, zerknąć jak się sprawy mają, brzmi świetnie. Ale po co odwiedzać stary, opuszczony od setek lat klasztor? - W końcu do rozmowy wtrącił się też Hiron.

-Bo wspominali o niej pielgrzymi, czy raczej wampiry z Sosnowej Doliny... Ale pewnie nie byli by na tyle głupi, żeby zdradzać swoją siedzibę. Chyba, że... - Davos szybko połączył koniec z końcem.

-Chyba że to kolejna pułapka. Tak, dlatego nie uda się tam dwu, a czteroosobowy oddział. Jeszcze nie podjąłem decyzji kto. Pozostałych rozdzielę na cztery wielkie miasta królestwa.

-Brzmi nieźle. - Przytaknęła Lanna.

-Niestety nie powiedziałem wszystkiego. Wysłannicy jadą z Brzegu konno. Wszystkie ikarosy mają zostać na miejscu, gdyby sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli.

-To kilka tygodni drogi przez terytoria opanowane przez różne plugastwa? Starożytna Puszcza, Mokradła, wspinaczka przez Wzgórza Na Pograniczu...

-Dlatego pojadą najlepsi. Poza tym, w tych rejonach często witają smoki. Lot był by ryzykowny, nie tylko dla ptaków ale i jeźdźców. - Wypunktował Markus. -Ariusz rozkazał wieszczowi Hatezgo skontaktować się magiczną kulą z elfami, Zakonem Iluzji i Weinarem.

-Mam rozumieć, że jednej nocy zużył trzy czarne kryształy magii? Toć to warte sporą wioskę. - Davos nie mógł uwierzyć w to co słyszy.

-Tak, w rzeczy samej. Chodzi o to, że wszędzie sytuacja jest podobna. Elfy więżą jakiegoś przywołańca, którego wezwali sekciarze. Weinar pierwszy raz od dziesiątek lat przestał być skubany przez Bladolicych.

-Coś ich wymordowało?

-Raczej odwróciło uwagę. W każdym razie obywatele weinarscy również znikają w niewyjaśnionych okolicznościach.

-A Zakon Iluzji?

-Zamknięci w swojej fortecy, ale twierdzą, że na drogach roi się od bestii, których nigdy nie widzieli w tych rejonach. Wszyscy twierdzą, że to trwa nie dłużej, niż kilkadziesiąt dni. Zapewne więc sytuacja na całym kontynencie wymknęła się spod kontroli. Nagle i bez ostrzeżenia. - Markus zaklął pod nosem.

Zapadła ponura cisza, przerywana pojedynczymi głębokimi westchnieniami, dźwiękiem noży uderzających w pień drzewa. Abraxus zaczął pogwizdywać, próbując trochę rozweselić towarzystwo.

-W każdym razie wszelkie rozkazy przekażę na jutrzejszym apelu. Dzisiaj, weselcie się i odpoczywajcie, zasłużyliście. Ja tymczasem wracam do Fortu, muszę porozmawiać z resztą. - Kapitan Markus wstał, ukłonił się lekko towarzyszom i ruszył w stronę lasu.

-Mistrzu Abraxusie, kogo pana zdaniem wybierze? - Zapytał Davos.

-A ty jak myślisz, chłopcze? - Abraxus lubił kiedy jego podopieczni myśleli samodzielnie, zamiast oczekiwać gotowych odpowiedzi.

-Specjalista od walki, specjalista od magii, specjalista od skradania i tropienia, no i jednostka wszechstronnie uzdolniona.

-Sam bym tak zrobił, ale co zdecyduje Markus? Nie wiem. Ma do skompletowania pięć oddziałów, musi to wyważyć.

-Chętnie bym pojechał. – Stwierdził Skar. -Nigdy nie dane mi było opuścić terytorium królestwa. A żadnych bestii się nie boję.

-Może dlatego, że nigdy nie widziałeś co może czaić się w ciemności. Mówią, że sam Mrokar poluje w nocy w Starożytnej Puszczy, i nie pogardzi żadną istotą żywą. A właśnie. Demony które widziałeś w ciemności. Markus mówił, że sprawy mogą być powiązane, ciekawe czy zapomniał nam to wyjaśnić, czy uważa, że jeszcze nie pora. - powiedział Mistrz Abraxus.

-Rytuały przyzwania, otwierają portal piekieł, który przybliża demony do naszego świata. Jeśli wykonano ich wiele w krótkim odstępie czasu, być może szatany poczuły zew krwi, i czekają, na otwarcie kolejnego licząc, że uda im się prześlizgnąć. - Powiedział Davos.

-Jesteś świetnie przygotowany chłopcze.

-Dziękuję. Generalnie rytuał przyzwania nakierowany jest na jedną konkretną istotę. Jednak gdyby zebrać odpowiednią ilość źródeł magii, a w wypadku okultystów czerpią ją z ofiar istot samoświadomych, możliwe by było na jakiś czas utworzyć portal otwarty dla wszystkich chętnych go przekroczyć. Tak przynajmniej twierdził żyjący przed laty demonolog Oudys Salvi.

-Licząc, że wszędzie znikają ludzie... - Zaczęła Lanna.

-I są mordowani, przywoływani do życia jako żywe trupy lub ghule można zało... - Próbował wtrącić Skar.

-Nie to nie tak działa. Jeśli chcą wskrzesić człowieka jako sługę, wykorzystują jego energię do ożywienia. Przez to nie mogą jej wykorzystać do otwarcia portalu.

-Niemniej, sprawy faktycznie mogą być powiązane. Myślę, że przyszła pora na relaks, jutro czeka nas ciężki dzień.

-Racja, zgłodniałem od tego myślenia. - Zaśmiał się Davos.

-Jaki skromny, może jakaś syrenka powinna cię z powrotem zaciągnąć do wody. - Odpowiedział Skar, szturając w bok Lannę, a wszyscy zaczęli się śmiać.

 

Abraxus sięgnął po swoją gitarkę, zaczął szarpać struny, kiedy towarzysze klaskali do rytmu i śpiewali wspólnie przyśpiewki. Kiedy skończyło się wino i jedzenie, ruszyli wspólnie do fortecy. Na korytarzu Markus zagadał Davosa, przystanął na chwilę, i ruszył do swojej komnaty. Okazało się, że nie była ona pusta.

 

-Czekałam na ciebie. Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzać. - Kobieta leżała na jego posłaniu.

-Lanna... - Davos poczuł jak błyskawicznie skacze mu ciśnienie. -Nie... Nie spodziewałem się tu ciebie.

-Czy to ma oznaczać, że mam sobie iść?

-Nie skądże... Ja po prostu...

-Po prostu co...? Chodź tu przecież cię nie ugryzę. - Podniosła się z pozycji leżącej, uklękła i usiadła na nogach, zapraszając go do siebie palcem. Podszedł do łoża i usadowił się na nim, pocałował ją czule i przesunął za nią. Serce waliło mu jak oszalałe i czuł ścisk w żołądku. Delikatnie całował ją po szyi, gładząc rękami całe ciało. Próbował sobie przypomnieć wszystko co usłyszał owego pamiętnego dnia. Dnia którego kumple z oddziału zabrali go do nadmorskiego burdelu, żeby sobie w końcu ulżył, miał już dwadzieścia lat. Ale zamiast tego po wejściu do pokoju poprosił prostytutkę, żeby tylko mu wyjaśniła jak lubi być dotykana. Nie chciał robić tego z obcą kobietą, obiecał sobie. Każde jej słowo łapał jak delikatnego motyla i chował do klatki skrytej głęboko w swoim umyśle. Kiedy zeszli na dół poklepała go po tyłku zapewniając żołdaków, że stanął na wysokości zadania.

-Co byś powiedziała gdybym...

-Gdybyś co?

-Gdybym ci powiedział, że nigdy nie... No wiesz...

-Nie przejmuj się głuptasie. Rozpraw się ze mną jak wczoraj z tą bestią. - Zaśmiała się, próbując nieco go rozluźnić, odwróciła się, i cmoknęła w policzek. Uśmiechnął się w duchu, chyba miał szczęście. Na pewno miał szczęście. To była ona, tak dobrze mu znana Laura, w której podkochiwał się już od kilkunastu lat... Co mogło pójść nie tak? Ściągnął swoją koszulę, zaraz później zdjął również i jej odzienie. Kształtne piersi lekko się zakołysały uwolnione spod ubrania, patrzał w nie znad ramienia jak zahipnotyzowany. Nie czekając ani chwili dłużej obsypywał ramiona i szyję pocałunkami, błądząc rękami po obłędnym ciele. I te piersi... Mięciutkie i gorące, sprawiały, że jego umysł dostawał szału, wołał, wręcz domagał się by w końcu poszedł dalej. Dziki instynkt podpowiadał mu, że powinien czym prędzej w nią wejść, i zrobić swoje, ale wiedział, że pośpiech nie zaprocentuje. Ręce pieściły brzuch, co raz śmielej wędrując w stronę łona, a kobieta delikatnie wiła się odpowiadając na jego pieszczoty. Ręką naprowadziła jego usta miejsce które lubiła najbardziej, a po chwili nie wytrzymała i odwróciła się do niego ciągnąc go za sobą na posłanie. Piersi smakowały wyśmienicie, zaczął się zastanawiać, jak długo mógłby to robić... Wtedy lekko go odepchnęła, zsunęła mu spodnie, nakierowała jego męskość na swoją świątynię, i pomogła zrealizować to, o czym od kilku minut wrzeszczały zwierzęce instynkty w jego głowie.

Po wszystkim leżeli w ciszy przytuleni do siebie, rozmyślając jaki przydział dostaną w dniu jutrzejszym. W końcu przerwała ciszę.

-Chyba nie taki diabeł straszny?

-Nie, wcale nie straszny, bardzo wręcz przyjemny... Ale mam dwadzieścia pięć lat... Większość ludzi w moim wieku ma kilkoro potomstwa. Dziewictwo to dość ciężka sytuacja do przebrnięcia tak późno.

-Cieszę się, że byłam to ja. - Pocałowała go w policzek, ułożyła głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy.

 

Na placu rozległ się bęben budzący cały fort ze snu. Standardowo mieli około trzydziestu modlitw do śniadania w jednej z dużych sal, z której następnie udawali się na poranny apel. Markus nie przebierał w słowach, motywując swoich podwładnych do wytężonej pracy. Po kolei wyczytywał delegacje do poszczególnych miast, skład wyprawy zostawiając na koniec.

-I tym sposobem, w wyprawę do przeklętego miasta wyruszą... Skar, Davos, Hiron... I Dager.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (27)

  • NataliaO ponad rok temu
    Ten tytuł brzmi jak z nadchodzącego horroru ;) Drużyna już jest, ciekawe jak im pójdzie. Co do... dobrze, że krótko było hahaa
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    No wiesz... Dzięki, w wersji ostatecznej ocenzuruję?
  • NataliaO ponad rok temu
    Burton The Scribe hahaa... tekstem czytasz ten wątek na własne ryzyko
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    NataliaO no nie
  • NataliaO ponad rok temu
    Burton The Scribe ;)
  • MKP ponad rok temu
    skupieniu.. - jedna lub trzy, chyba że to dwukropek, który poległ w walce?
    nie chronionych - niechronionych
    ze słuszne. - że
    "Poza kilkoma zwłokami, które powoli rozchodziły się po pomieszczeniu w formie larw." - nie wiem czy chodziło ci o to, że najedzone larwy pełzały po pomieszczeniu, czy zwłoki zmieniły się w larwy. Może jakoś to przerobić?
    "strzelać kościami swoich palców." - to, że swoimi to wiemy, więc można pominąć. Może: strzelał z knykci?
    "Nikt jednak nie dorównywał mu w walce półtorakiem jaki dzierżył" - którego dzierżył lub zostawić samo "półtorakiem"
    "To nie możliwe" - niemożliwe
    "dźwiękiem nożny uderzających w pień drzewa. Abraxus zaczął pogwizdywać próbując trochę rozweselić towarzystwo." - noży i przecinek przed, próbując.
    "Odpowiedział Skar szurając w bok Lannę" - przecinek przed szurając.
    "uklękła i usiadła na swoich nogach," - wiem o co chodziło, ale swoich można pominąć.
    "Uśmiechnął się wewnątrz samego siebie" - w duchu/w sercu...

    "Wtedy lekko go odepchnęła, zsunęła mu spodnie, nakierowała jego męskość na swoją świątynię, i pomogła zrealizować to, o czym od kilku minut wrzeszczały zwierzęce instynkty w jego głowie." - ???Fajnie opisane

    Nie wypisuje już wszystkich zbędnych zaimków, ale przeczytaj sobie scenę sexu i zastanów się, które można wywalić albo przeredagować tak żeby nie były potrzebne

    Jest dobrze. Oprócz kilku drobnostek nic nie kłuje w oczy: czyta się płynnie i z zaciekawieniem. Tak trzymać.?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Kurde stary, tego komentarza mi było trzeba, dzięki ??
  • MKP ponad rok temu
    Burton The Scribe Spoko. Widać, że z każdą częścią jest coraz lepiej:)
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    MKP szkoda, że tak skasztaniłem pierwsze trzy rozdziały, ale trudno, zaraz nowy wątek i nowi bohaterowie ?
  • Vespera ponad rok temu
    Spoko część z ciekawą sceną erotyczną. I podoba mi się poruszenie "problemu" dziewictwa bohatera, a raczej pokazanie, że to nie jest żaden problem, a po prostu kwestia indywidualna.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Co do sceny erotycznej zdania są podzielone xD ale chcę, żeby czytelnik możliwie mocno utożsamił się z bohaterami, więc będę też sprawy obyczajowe wplatać. Dziękuję za wizytę ?
  • Vespera ponad rok temu
    Burton The Scribe Nigdy nie zadowolisz wszystkich, akurat w mój gust trafiłeś. Nie czytuję erotyków, ale jeśli w fantastyce trafi się scena seksu, to się trafi. Przecież ludzie ze sobą sypiają, to jest normalne, i można to zasugerować, wspomnieć albo opisać - każde wyjście jest dobre.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Vespera a jak. Wiedzmin też lubił pod suknie zaglądać, i to nie byle komu ?
  • Vespera ponad rok temu
    Burton The Scribe Wiedźmin to wybredny w tej materii nie był, praktycznie każdej konwencjonalnie atrakcyjnej samicy by zajrzał, która by się koło niego zakręciła :D
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Vespera oj tam, ja wiem tylko o Jennefer i Triss... Bo nie czytałem Wieśka, a szkoda. Grałem w gry na komputerze, i muszę przyznać, że obie czarodziejki prezentowały się wybornie. Toteż założyłem, że Geralt się szanuję. A tu proszę, zaskoczenie ?
  • Vespera ponad rok temu
    Burton The Scribe W książkach Yen jest mała i wredna, a Triss nosi zabudowane suknie, bo ma na dekolcie blizny po bitwie pod Sodden, co im dodaje jeszcze większego uroku. A Geralt może nie był jak Jaskier i nie miał w każdym mieście paru kochanek, ale jeszcze kilka pań by się znalazło, z którymi, że tak powiem, obcował cieleśnie :)
  • MKP ponad rok temu
    Burton The Scribe
    Your the boss:)
  • Alienator ponad rok temu
    Pomniejsze sioły są już całkowicie wyludnione,
    biernik - kogo, co? - sioła
    zaczął strzelać kościami swoich palców
    *kośćmi
    Interpunkcji nie wspomnę, bo praktycznie nie istnieje, do tego pełno literówek i innych błędów, przez co tekst wygląda niechlujnie. Konstrukcyjnie też nic nie urywa, to głównie nachalna ekspozycja w dialogach, które są drętwe i źle zapisane.
    Uległeś pokusie dość częstej u początkujących, by opowiedzieć o świecie, zanim zaczniesz opowiadać o wydarzeniach. Wydaję mi się, że pomysł na tło przesłonił całą resztę i na tym poprzestałeś. Zarzucenie czytelnika informacjami: geografią, historią, nazwami, regułami by wszystko wiedział od razu, to błąd. To usypia i zniechęca, a w połączeniu z błędami sprawia, że tekst wędruje ad acta.
    Dużo pracy przed Tobą.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Dzięki za wiadomość, ciężka sytuacja widzę...
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Dałeś mi do myślenia
  • MKP ponad rok temu
    Burton The Scribe
    Nie przesadzaj:)
  • Alienator ponad rok temu
    Burton The Scribe To sytuacja wyjściowa, a co z tym zrobisz, zależy od Ciebie. Sam zaczynałem podobnie i sporo czasu straciłem z powodu własnego zadufania i sentymentów.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Alienator tzn nie twierdzę żebym był zadufanym człowiekiem, wiem, że mój warsztat kuleje. Po latach odszedłem od komputera i wróciłem do czytania książek, może trzeba też wdrożyć podręczniki języka polskiego. Wiem tylko, że mam fajną historię, a czy będę ją potrafił sprzedać to inna bajka. A co do sentymentów, to nie rozumiem. W każdym razie dziękuję za ten komentarz, jak go przemielę, pewnie wyjdę z tego silniejszy.
  • Alienator ponad rok temu
    Burton The Scribe Trzeba czytać, pisać, czytać, pisać, i tak do zajebania. Innej recepty nie znam. Co do sentymentów, to wielu początkujących autorów wiąże się z własnymi tekstami emocjonalnie, przez co nie dostrzegają ich wad.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Alienator ok czaję. Dlatego też publikuję, żeby usłyszeć to czego samemu nie widzę. No i może ktoś jednak czerpie przyjemność z czytania tych drętwych dialogów ?
  • LaurazjanWolf rok temu
    Bardzo dobrze napisany rozdział. Scena stosunku jest opisana w delikatny i kulturalny sposób. Czuć niemal namiętność panującą pomiędzy Davosem, a Lanną. Pozdrawiam ;)
  • Dziękuję za uznanie ??️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania