Poprzednie częściVortex - prolog

Vortex - Rozdział 6 cz.1. - Co czai się w ciemności?

Wracali do miasta na ikarosach Lanny i Skara, gdyż pozostawione na polanie zwierzęta Markusa i Davosa o świcie wyruszyły w samotną drogę powrotną. Jeśli jeźdźcy nie wydali innych poleceń, tak traktowały procedury. Przedłużająca się misja była zazwyczaj objawem poważnych kłopotów, a samotne, uziemione ptactwo stanowiło łatwy kąsek dla potężniejszych przeciwników. Davos siedział wtulony w plecy swojej towarzyszki. Dlaczego akurat ona? Pięć lat starsza, trzydziestoletnia kobieta wywodziła się z tej samej, biednej dzielnicy kupieckiej w mieście Brzegu. Byli bliskimi przyjaciółmi, jeszcze kiedy on znany był jako Lisław, ona jako Laura. Często spędzali czas w tych samych miejscach, uciekając przed tymi samymi problemami. Podkochiwał się w niej, w trudnych chwilach uciekając w fantazje, w których razem spędzają resztę życia zaszyci gdzieś w chatce na uboczu lasu. Romantyczna dusza i platoniczna miłość Davosa nakazywały mu traktować ją z przesadnym szacunkiem, czym zresztą nieraz wyprowadził ją z równowagi. Piękne, gęste, sięgające do pasa czarne włosy, niepospolita buzia, zgrabna wysportowana sylwetka... Nieraz musiała się bronić przed natrętnymi adoratorami i zwykłymi oprychami próbującymi odebrać jej godność. Ale delikatne ciało było przeciwieństwem twardego charakteru. Lanna nie dawała sobie w kaszę dmuchać, i od dziecka stawała do bójek z zazdrosnymi koleżankami, przyłożyła też wielu chłopcom w swoim wieku. Szybko zdobyła respekt rówieśników, jednak przyjaciela miała tylko jednego. Uwielbiali się wspólnie wspinać na mury garnizonu i obserwować całymi godzinami treningi wojskowej sztuki walki w zwarciu, zwanej warhit. Z lepszym lub gorszym skutkiem próbowali na sobie nawzajem podpatrzonych wcześniej ciosów, które po kilku latach były dość zbliżone do tych prezentowanych przez początkujących wojskowych. Kiedy pokonanego przez chorobę alkoholową ojca dziewczyny znaleziono martwego w jednej z portowych uliczek, została zdana sama na siebie, gdyż jej matka zmarła przy porodzie. Dość szybko została rekrutowana przez lokalną gildię złodziei. Okazało się, że ma talent do skradania się, a jej osobliwa uroda i wysoka inteligencja bezwzględnie pomagały manipulować ludźmi. Z biegiem czasu szybko urosła do miana lokalnej watażki, choć nigdy nie czuła się dobrze z okradaniem pobratymców. Chyba, że chodziło o przepełnionych pogardą do biedoty magnatów, tych rabowała bez skrupułów, i na nich koncentrowała swoje działania. Nie raz pomagała Davosowi i jego rodzinie w potrzebie, kiedy ojciec przechlewał wypłatę w kilka dni po jej odebraniu. Chłopak chcąc uciec z tej patologii, w dniu skończenia piętnastu lat dołączył do wojska. Jako żołdak mógł wyciągnąć z piekła swoją matkę i dwie młodsze siostry, Zuzę i Drobrawę. Los pisze dziwne historie, i kiedy trzy lata temu usłyszał o śmierci Laury, długo nie mógł się pozbierać. Obrał więc sobie jasny cel: dołączyć do Trzydziestej Trzeciej i zostać Zjawą. Tak zapewni rodzinie dobrobyt, a sobie nowy cel w życiu. Kiedy w końcu mu się to udało, któregoś razu nieomal padł z wrażenia zobaczywszy ją na korytarzu zamku królewskiego. Skąd mógł wiedzieć, że od dawna jej talentom przyglądał się kapitan Markus z elitarnego oddziału? Dziś, po swojej pierwszej przemianie, Davos leciał z powrotem do siedziby wtulony w jej pachnące słodko włosy. Minęli wody jeziora i rozdzielili się na dwie grupy: Markus i Skar ruszyli zdać raport Ariuszowi, a wycieńczony Davos i Laura obrali kierunek na Wichrowy Fort. To tam na co dzień przebywali komandosi z oddziału. Mieszkali, szkolili się, troszczyli o swój sprzęt. Miejsce zostało odbite z rąk bandytów kilkanaście lat temu, a jego dobre położenie - u stóp Orlej Skały, blisko spławnej rzeki, otoczone lasem – sprawiło, że oddział przeniósł tam swoje centrum dowodzenia.

Wylądowali na placu przed głównym budynkiem fortecy, i wolnym krokiem udali w jego kierunku. Z wieży strażniczej pomachał im pełniący dziś wartę Haran, weteran niezliczonych bitew, zarówno w oddziale najemników z Mokrego Dzioba na południe od wyspy, jak i samej Trzydziestej Trzeciej. Podwórze jak zwykle tętniło życiem, różne grupy ćwiczyły strzelanie z łuku, kuszy, walkę bronią i pięściarstwo, czy tzw. Szóstkę Markusa. Był to specjalny cykl treningowy kalisteniki – ćwiczeń opierających się na używaniu ciężaru swojego ciała, czyli pompki, przysiady, podciągnięcia, wznoszenia nóg, mostek i pompki w staniu na rękach. Lanna postanowiła przerwać ciszę.

-Coś cię gryzie? Jesteś jakiś nieswój. Wiem, że pierwsza przemiana, to ekstremalne doświadczenie, ale żeby aż tak? - Zagadała.

-To... Jestem po prostu wyczerpany. - Odpowiedział wymijająco.

-Nie chcesz mówić, to nie będę cię ciągnąć za język. Jakie plany na dziś?

-Najpierw idę się porządnie wyspać. A wieczorem może wyskoczę nad rzekę popływać.

-Samemu?

-Możesz iść ze mną.

-Myślę, że przydało by się tobie towarzystwo. Zobaczę kto nie ma dziś żadnych obowiązków i pójdziemy większą grupą, co ty na to?

-Może być. - Rozejrzał się dookoła podziwiając pnące się nad ich głowami szczyty. Z dwóch stron wyrastały wysokie na setki, może tysiące sążni klify, z pozostałych okrywał ich gęsty las mieszany, w którym odminowały buki, dęby oraz sosny. Typowy krajobraz nizin u stóp pasma Orlej Skały. -Co czai się w ciemności...? - Bezwiednie mruknął pod nosem, co uchwyciła Lanna.

-Co powiedziałeś?

-Nie nic takiego, wymsknęło mi się.

-Widziałeś demony ciemności? - Zapytała gdy przekraczali próg wrót strzegących zamczyska.

-To znaczy, że nie jestem jedyny? Też je widziałaś?

-Wszyscy pod wpływem Grzybowej Mądrości widzą różne straszne rzeczy w ciemnościach. W końcu przenosisz swój byt na granicę świata żywych i umarłych. To potężna magia, zmieniająca człowieka na zawsze, już od pierwszego razu.

-Coś wspominano mi na szkoleniu, ale nic o tych... Demonach. Poza tym czuję, jak bym nie do końca wrócił do świata fizycznego. To jest to piętno, które zmienia na zawsze?

-Nie nazwała bym tego piętnem. - Przechodzili przez olbrzymią salę balową, kiedyś goszczącą dawno zapomnianego lorda, dziś służącą za magazyn i zbrojownię. - Starożytna magia stała się częścią ciebie. Z każdą kolejną zmianą będziesz lepiej funkcjonował w nocy, w dzień czując się... Nieswojo. Ale idzie przywyknąć. - Stanęli na rozdrożu korytarza, ich komnaty mieściły się po jego dwóch różnych stronach, chwyciła go w ramiona. -Wszystko będzie dobrze, widzimy się wieczorem. - Puściła mu oczko i odeszła. Długo wodził wzrokiem za jej delikatnie falującymi biodrami, westchnął i ruszył na spoczynek.

Kiedy się obudził słońce dawno minęło połowę drogi po nieboskłonie, powoli zmierzając w kierunku horyzontu. Sięgnął do kufra w poszukiwaniu wygodnych ubrań cywilnych. Poza samym kufrem i sporym łożem, w skromnej komnacie stał zarzucony notatkami stolik z drewnianym krzesłem i półka z książkami. Ścianę zdobiły pochodnia, tarcza do rzucania nożami i mały haftowany obraz podarowany mu przez matkę. Ubrał się, zamknął okiennicę i ruszył rzucić okiem do mieszczącego się w podziemiu magazynu żywności. Po drodze odbierał gratulacje i wyrazy szacunku od kamratów, widać Lanna wygadała już wszystkim do czego doszło dzisiejszej nocy. Tym bardziej chciał udać się nad rzekę w miejsce zwane „Leśniczówką” nieco odpocząć psychicznie. To mały obóz nad rzeką, dziesięć minut drogi od fortu. Przemykał korytarzami jak cień. W magazynie chwycił bochen chleba, ogórek, pomidora, pokaźny plaster wędzonego boczku i bukłak wina. Zapakował w małą torbę, przerzucił ją przez ramię i ruszył w dalszą drogę. Minął bramę wejściową, i podążał wydeptaną ścieżką w gęstwinę. Las szumiał przyjemnie masując uszy wciąż pogrążonego w zadumie Davosa. Przekrzykujące się zięby, kosy oraz drozdy tworzyły piękną leśną operę która budziła jego zachwyt. W przydrożnych krzakach zebrał kilka prawdziwków i boczniaki, a następnie ruszył w miejsce w którym rosły jego ulubione borówki leśne. Przedarł się przez paprotki i młode drzewka, i wyszedł na polanie pełnej krzewów obsypanych owocami. Poświęcił dwie modlitwy na zbieranie i ruszył wzdłuż rzeki. Chwilę później jego oczom ukazała się mała plaża w zakolu, a obok niej pod potężnym dębem zadaszone gałęziami świerku palenisko otoczone ławkami. Kilkadziesiąt stóp dalej szumiał wodospad spadający z klifu, dającego niesamowity widok na dolinę rozpostartą między brzegiem jeziora, klifem i Orlą Skałą. W dół prowadziła dróżka, ale rzadko kiedy się tam zapuszczali, ze względu na dużą ilość zdradliwych bagien i mieszkające tam bestie.

Położył torbę na małym prowizorycznym stoliku zbudowanym z powiązanych ze sobą prostych gałęzi na czterech nogach, i ruszył w poszukiwaniu drewna na opał. Znalazł też nieco zeschniętej hubki i suszonego runa. Chwycił za wbitą w pień siekierkę i zaczął rąbać gałęzie na mniejsze kawałki. Przygotował drobne gałązki, pomieszał susz z hubką i zaczął krzesać. Po chwili delikatna strużka dymu dotarła do jego nozdrzy, delikatnie ją rozdmuchiwał, a kiedy pojawił się nieśmiały płomień dokładał co raz większe gałązki. Kiedy ognisko syczało i strzelało w najlepsze, wziął głęboki oddech i poszedł umyć ręce. Wyjął małą drewnianą deskę do krojenia, przygotował składniki. Pokroił trochę mięsa i grzyby, sięgnął po patelnię podwieszoną na haczyku stolika, wytopił nieco smalczyku i dosypał grzybów. Z kieszeni plecaka wyjął zawiniątko z wymieszanymi przyprawami i solą i doprawił do smaku. Zajął się pisaniem czegoś w zeszycie, co chwilę mieszając zawartość naczynia postawionego na jednym z kamieni okalających palenisko.

 

Kiedy poznam jej dotyk, zapach, smak?

Gdy zapytam czy odpowie: „Pragnę? Tak!”

A może z porażką stanę za pan brat?

Ile jeszcze lat?

Nim me serce wyrwie się z umysłu krat?

Ile jeszcze lat?

Aż strachowi powiem szach i mat?

Wokół dusze zakochane

A ja wciąż wybrakowany

Bo bez Ciebie nie ma mnie

Moja Lanno kocham Cię!

 

-Eee to chyba całkiem niezłe, przynajmniej jak na żołdaka... - Zaśmiał się pod nosem. Zabrał się za jedzenie, ukroił kromkę chleba, pokroił warzywa, ściągnął patelnię z ognia. Co jak co, ale smażone grzybki na wędzonym mięsie smakowały wyśmienicie. Słońce schowało się za sterczącymi w oddali Górami Białymi, pozostawiając czerwoną poświatę na niebie. Nieco niżej pobłyskiwały piękne wody jeziora przyklejone do zieleni lasu w dolinie u stóp wodospadu. Nie on jeden uwielbiał to miejsce. Przepłukał usta winem i poszedł popływać. Na plaże zawitała Lanna.

-Dlaczego po mnie nie przyszedłeś?

-Nie chciałem zawracać Ci głowy. Poza tym musiałem przemyśleć kilka rzeczy na osobności. Wiedziałem, że przyjdziesz bez mojej pomocy. Jak chcesz poczęstuj się grzybkami.

-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - Chciała go rozweselić.

-To by było zbiorowe samobójstwo, właśnie zjadłem pół zawartości patelni. Chleb jest w torbie.

-Dzięki!

Sięgnęła po torbę pod którą schowany był zeszyt Davosa. Nie miała w zwyczaju czytać cudzych notatek, ale chłopak zapomniał go zatrzasnąć, i kątem oka zobaczyła swoje imię. Upewniła się, że jest pochłonięty pływaniem, i przeczytała wiersz, czerwieniąc się na policzkach. Uśmiechnęła się z zawadiacką miną, przeszła jej ochota na jedzenie. Ruszyła w kierunku plaży.

-Jednak nie jesz? Ranisz me uczucia. Mogłaś chociaż posmakować. - Rzucił na nią podejrzliwe spojrzenie.

-Zaraz posmakuję. - Niepodziewanie zrzuciła z siebie koszulę, odsłaniając krągłości. Davos otworzył usta ze zdziwienia, wspinając się na wyżyny samokontroli, w skupieniu utrzymując kontakt wzrokowy. Kiedy do niego podeszła, nieco się cofnął zdziwiony. Gładząc go ręką po klatce piersiowej zapytała:

-Dlaczego mi nie powiedziałeś?

-Ale.. Czego? - Po chwili zrozumiał. Rzucił ponad jej ramieniem spojrzenie na stół, zrozumiawszy, że nie zabezpieczył swoich dzisiejszych notatek. Przestraszony próbował coś ripostować, ale nie dała mu szansy. Poczuł ciepło jej piersi na swoim torsie, zamknął oczy próbując się kontrolować, ale na niewiele się to zdało. Pocałowała go namiętnie, i mimo, że woda w rzece była zimna, czuł rozlewające się fale ciepła w podbrzuszu. Jego ręce błądziły po jej wciąż okrytych pośladkach, a usta smakowały jej ust. Pociągnęła go za rękę i wylądowali na plaży. Położyła się na nim wciąż go całując, pieszcząc też twarz i szyję. Czuła, że chłopak nie ma doświadczenia, więc przejęła inicjatywę. Kiedy poczuł smak jej języka poddał się dzikiemu instynktowi, który zawładnął jego ciałem i umysłem i odpowiedział najczulej jak tylko potrafił.

-Coś ty najlepszego chłopaku zrobił, teraz będę musiała się tobą nacieszyć, zanim znów wyślą nas na dwa końce królestwa...

-Właściwie, to nie mam nic przeciwko.

Chwile uniesienia przerwały przebijające się w oddali odgłosy rozmowy kilku osób. Nieco spanikowani zerknęli na siebie, Lanna rzuciła się ubierać, a Davos wskoczył do wody, żeby zamaskować swój wzwód. Modlitwę później w leśniczówce zawitały cztery osoby, z Markusem na czele.

-Lanna coś ty taka czerwona na twarzy?! - Mistrz Abraxus mimo prawie sześćdziesięciu lat wciąż cieszył się świetnym wzrokiem. -Broiliście pod naszą nieobecność! Wręczyłaś mu nagrodę, za ubicie Nosferatu? - Wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem.

-To nie tak. Trochę wina, ognisko... Mówi mistrz, jakby nigdy nie spędzał czasu w ten sposób.

-Dobrze dobrze, bajer to z nami, ale nie nam. - Znów pobrzmiewały śmiechy, tym razem nieco cichsze, ale chyba była wystarczająco przekonująca, żeby nie drążyli tematu.

-Davos! Skończ już z tym pływaniem, bo jakaś syrena cię nam zabierze! Jedna tu na ciebie czeka! - Skar nie mógł sobie odmówić żartu, towarzystwo było już po kilku głębszych. Rzucił dużą torbę na stół i zaczął ostrzyć kije do smażenia kiełbasy, podczas kiedy reszta wygodnie rozsiadła się na ławkach. Po chwili wszyscy byli w komplecie.

-Kapitanie.

-Spocznij.

-Ktoś grzybków? Boczniaki i prawdziwki.

-Nie sądziłem, że tak ci się spodoba Grzybowa Mądrość. - Markus próbował zażartować, ale widać było, że coś go gryzie.

-To nie tak. Zawsze miałem do nich słabość.

-To po prostu przeznaczenie. - Powiedziała Lanna z wyraźnie sugestywnym uśmiechem na twarzy.

Skupili się na jedzeniu, Hiron ze Skarem jak zwykle urządzili sobie konkurs rzucania nożem do celu, czyli podwieszonym na sznurku kawałku mięsa.

-Co cię dręczy, chłopcze? - Zapytał Abraxus.

-Ja... - Davos nie widział, czy poruszanie tematu jest w tym momencie na miejscu. -Będąc przemienionym widziałem coś w ciemnościach.

-Co takiego? Wielkie istoty podobne do pająków, z ludzkim tułowiem i długimi zakończonymi kolcem rękami?

-Tak.

-To Arachny, demony błąkające się w piekle. Przemiana w lesie zazwyczaj wiąże się ze spotkaniem kilku z nich. Ale wypicie dwóch fiolek sprawia jedynie, że możesz je dostrzec z zaświatów. Żeby wejść do świata aniołów i demonów, potrzeba zupełnie innej mieszanki, której zażywanie jest surowo zabronione. Nie można nawet jej wytwarzać, a recepturę znają tylko dwie osoby. Więc się nie martw.

-Trochę mnie mistrz uspokoił. Ale nie było ich kilka, widziałem je wszędzie.

-Wszędzie? - Wtrącił się Markus.

-Dziesiątki, przyglądały się nam. Poza tym były tam nie tylko Arachny. Widziałem też potężne stwory chodzące na dwóch nogach zwieńczonych kopytami, były o połowę większe od człowieka. Miały ogon, potężne umięśnione łapska, długie paszcze wypełnione zębami. - Wszyscy spojrzeli po sobie, nawet Hiron i Skar przestali rzucać nożami. -I te najgorsze...

-Czyli widziałeś coś jeszcze?

-Tak. Wysokie postaci w mrocznych zbrojach, zakapturzone, nie widziałem ich twarzy, wystawały z nich tylko kręcone, długie na dwie stopy rogi. W rękach dzierżyli kosy.

-Żniwiarze... Czyli nie tylko ja mam złe wieści. Chodźcie, usiądźcie. Powiem wam co przekazał mi Ariusz. Sprawy mogą być powiązane.

 

Cdn.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • NataliaO ponad rok temu
    Czemu ta namiastka milości taka krótka hahaaa
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Zdecydowałem, że będzie erotyk nie fantastyka ?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Oczywiście to żart
  • MKP ponad rok temu
    Burton The Scribe
    Pięćdziesiąt twarzy Davosa:)
  • NataliaO ponad rok temu
    Burton The Scribe to dobrze, ufff
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    MKP ha ha ha nie, aż tak to nie. Ale trochę pieprzu będzie, lubię ostre potrawy ?
  • NataliaO ponad rok temu
    W szoku, że jest trochę romansu nie dodałam, podobało mi się przedstawienie bohaterki.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Romansu będzie może nieco więcej ?
  • MKP ponad rok temu
    "Ale jej delikatne ciało było przeciwieństwem twardego charakteru." - wywal to "jej", toć nie jego ani nie orła:)
    Tylko pierwszy akapit skubnąłem. Jutro doczytam.

    Pozdro
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Dzięki jak zawsze
  • MKP ponad rok temu
    "Z biegiem czasu szybko urosła do miana lokalnej watażki, choć nigdy nie czuła się dobrze z okradaniem pobratymców. " - zyskała miano lokalnego watażki.

    "wierzy strażniczej" - mów mi bracie:) Ten wyraz, jak i kilka innych, to również moi wrogowie, którzy przemykają niezauważeni przez autokorektę.

    ", tj pompki" - takich jak: pompki...

    "-Samemu?- Sam?

    "-Coś wspominano mi na szkoleniu, ale nic o tych... Demonach." - i tu pytanie do autora od wścibskiego czytelnika: dlaczego nie przeszedł pierwszej przemiany podczas szkolenia na Zjawę? Generalnie to powinno być celem tego szkolenia, według mnie.

    "zaczął rąbać gałęzie na mniejsze kawałki. Przygotował drobne gałązki, pomieszał susz z hubką i zaczął krzesać. Po chwili delikatna strużka dymu dotarła do jego nozdrzy, delikatnie ją rozdmuchiwał," - drobne drwa.... rozdmuchał ją ostrożnie

    "swoim torsie" - bez swoim

    "Lanna rzuciła się ubierać," - zaczęła

    Zobaczymy dalej co tam się odwala w tych zaświatach?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    O Boże, wierzy.... Katastrofa. Dzięki za pomoc ?
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    A pewne rzeczy postaram się wyjaśnić. Generalnie przekazy mówią, że pierwsze zażycie wywaru jest najważniejsze, kształtuje późniejsze doświadczenia. Dlatego podjęto decyzję, że pierwszy raz musi być na polu bitwy, a nie placu treningowym, tak, żeby wyciągnąć z tego maksymalne benefity. Może być? ?
  • MKP ponad rok temu
    Burton The Scribe
    Jak dla mnie git:)

    Wiesz, brak tego wpisu to też nie jest tragedia: można sobie zawsze coś dopowiedzieć. To są takie myśli, które przychodzą mi do głowy podczas czytania. Możesz to zostawić do interpretacji, możesz to opisać w innym rozdziale itp...
    Każda taka informacja pogłębia świat i jakoś racjonalizuje wydarzenia/podejmowane decyzje z perspektywy zasad panujących w tym świecie, bo dopóki nie opiszesz, że jest inaczej to czytelnik interpretuje wydarzenia na podstawie jedynego świata jaki zna: naszego:)

    Jeśli nie napiszesz, że w twoim świecie ludzie chodzą na rękach to zakładamy, że poruszają się, używając nóg:)
    Jeśli elitarny imperialny oddział przeszedł szkolenie to zakładasz, że było kompletne i pełne:)
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    MKP he no wiadomka, chcę, żeby świat był głęboki i realistyczny, naprawdę poważnie podchodzę do tematu. Poza tym będę prowadził trójwątkową fabułę, po zakończeniu rozdziału 6 będzie nowe, a później biorę się za poprawki wątku Veirena (głównie kosmetyka i opisy, nic co zmuszałoby do ponownego czytania). Obawiam się, że pierwsze rozdziały odstraszają potencjalnych czytelników, a chcę jeszcze to w kilku miejscach opublikować, fla większej ilości krytyki i spostrzeżeń.
  • Alienator ponad rok temu
    Burton The Scribe Jeśli chcesz dobrego feedbacku, to opublikuj coś na weryfikatorium, lub forum Nowej Fantastyki. Z tym, że czytelnicy preferują tam krótsze, a przede wszystkim zamknięte formy.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Alienator dziękuję za informację ? do nowej fantastyki się przymierzam, ale dopiero kiedy opowieść będzie bardziej dopieszczona
  • Alienator ponad rok temu
    Burton The Scribe Na NF jest betownia, to Ci pomogą dopieścić. Pamiętaj tylko, że tasiemce i fragmenty nie cieszą się zbyt wielkim uznaniem.
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Alienator eee ale Sapkowski jakoś się tam wybił. Nie żebym rościł sobie prawa do porównania się z nim, ale myślę, że opo będzie naprawdę syte dla fanów tematu
  • Alienator ponad rok temu
    Burton The Scribe Zapomniałeś dodać, że zajęło mu to ponad dwadzieścia lat. Poza tym w czasach bez internetu NF jako czasopismo działała inaczej. Dziś też czasem organizują konkursy, gdzie można się załapać do publikacji na papierze, warto spróbować.
    Sapkowski budował świat Wieśka opowiadaniami, co nie znaczy że były długie, ani że publikował je taśmowo. Jeśli chodzi o dzisiejsze forum, to z doświadczenia mówię, co przyciągnie uwagę, a co nie.
  • MKP ponad rok temu
    Burton The Scribe
    Jak wrzucisz poprawione to daj znać: się przeczyta :)
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Alienator ok dzięki za info
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    MKP odezwę się ?
  • LaurazjanWolf rok temu
    Podoba mi się ten motyw miłości Davosa i Lanny. W każdej dobrej historii musi pojawić się dwójka bohaterów pałająca do siebie uczuciem, prawda? ;)
  • No nie chciałem dawać samej sieczki, motyw romansu też się pojawił, zresztą będzie on rzutować na dalszych losach bohaterów ? dzięki za wizytę ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania