Język Aniołów - 13 - Ta, Która Już Nie Żyje

Siedzę już w szpitalu dwa tygodnie. Ostatnio narzekałem na codzienną rutynę, ale teraz bardzo za nią tęsknie. Yuzuru codziennie mnie odwiedza, rano, gdy idzie do szkoły, a ja zazwyczaj śpię, zostawia coś do jedzenia, najczęściej omlet ryżowy. Czasem przybiega tu na chwilę podczas długiej przerwy, ma do szpitala ze trzy minuty biegu. Później przychodzi, gdy wraca ze szkoły, odrabia u mnie lekcję i opowiada jak minął dzień. Ostatni raz odwiedza mnie z rodzicami, oni siedzą z pół godziny, a ona zostaje nawet po dwie... Pokazuje mi swoje rysunki, które inspirowane są Herkulesem. Najczęściej jest to napakowany kot w zbroi itp. Codziennie odwiedzają mnie też Nibutani i Dora. Kilka razy przyszła Sakura. Byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że przez ten czas stoimy w miejscu. Co do numeru jest błędny. Na karteczce zapisane są dwa, oba ze złą ilością cyfr. Myślałem, że to jakaś zagadka, ale nic nie przychodzi mi do głowy. W wolnym czasie to analizuję. Mam go dużo, praktycznie już nie robią mi badań, jestem tu tylko na wszelki wypadek. Podobno niedługo wyjdę... Do pokoju weszła Yuzuru trzymając ... oczywiście pudełko z omletem ryżowym.

- Braciszku! - zawołała wesoło. - Przyniosłam ci śniadanie!

- Yuzuś, umiesz zrobić coś innego? - zapytałem, otwierając pudełko.

- Em... Może chcesz kanapkę?

Zaśmialiśmy się.

- Co to? - spytała podnosząc karteczkę z numerami.

- N-nic takiego... - odpowiedziałem, oczywiście nie dając po sobie poznać, że coś ukrywam...

- Rozumiem... Czy to jakiś szyfr? Te numery mają jeden siedem, a drugi osiem cyfr. Wszystkie, poza pierwszą, są pisane w parach. Chodzi o słowo zakodowane w klawiaturze telefonu, prawda? Pierwsza cyfra to przycisk, a druga ilość kliknięć. S-Z-K-O-L-N-A... 8 Szkolna? To adres kilka działek obok twojego liceum, no nie? Tam jest ten opuszczony domek.

- Yuzuru, jesteś genialna! - wykrzyknąłem.

- S-serio? Nie zaprzeczam, ale to tylko pierwsza myśl... - zakłopotała się.

- Wszystko idealnie się zgadza, opuszczony dom!

- Co to właściwie za kartka?

- Ee... Rihoko chciała mi tym zająć czas...

- O nie! Wybacz...!

- Nic się nie stało! Chyba musisz już iść do szkoły, prawda?

Yuzuru spojrzała na zegarek i wybiegła z sali. Sam męczyłem się z tym kilka godzin, a ona tylko to wzięła do ręki...! Do sali weszła pielęgniarka.

- Już wstałeś? Była u ciebie siostra, tak? - odezwała się miło.

Przytaknąłem.

- Mam dla ciebie dobre wieści, wyniki są dobre, za parę dni wrócisz do domu.

- Naprawdę? - podekscytowałem się.

Pielęgniarka uśmiechnęła się, położyła na mojej szafce szpitalne śniadanie i wyszła. Będę mógł iść w tamto miejsce! Taka zagadka... to naprawdę w stylu Kanako. Cała nasza trójka często zadawała sobie trudne łamigłówki, gdy byliśmy młodsi. Później odwiedziła mnie Nibutani, wszystko jej opowiedziałem. Postanowiliśmy, że gdy wyjdę, razem udamy się pod podany adres. Nie musiałem długo czekać, po dwóch dniach byłem w domu. Miałem co prawda nie ruszać się z pokoju, ale wykorzystałem fakt, że rodzice z Yuzuru pojechali do kliniki i zostaną tam na noc. Rano poszliśmy. W starym, zniszczonym ogródku wyrosło kilka kwiatów. Zapukałem niepewnie, a drzwi same się otworzyły, była to pewnie wina zepsutych zawiasów. Weszliśmy do środka, panowała to straszna atmosfera, Nibutani trzymała mój rękaw i nie odstępowała mnie na krok. Nikogo tu nie było. Rozdzieliliśmy się.

- Riste! - zawołała mnie białowłosa.

Przybiegłem do niej, wskazała na kopertę z napisem "Dla braciszka". Ostrożnie podniosłem ją i otworzyłem. W środku był list:

- Drogi Naru! - czytałem na głos. - Przepraszam, że zostawiłam cię samego. Nie wiem kto mnie zamordował. Myślałam, że nie mogę odejść z tego świata, dopóki wszystkiego sobie nie ułożysz, ale teraz masz przyjaciół, rodzinę... Nie wiem czemu nie mogę wrócić. Sądzę, że nie odejdę z tego świata, aż morderca zostanie złapany, a ty i Yuzuru będziecie bezpieczni. Prawdopodobnie stoję teraz przy tobie. Nie mogę wam się ukazać, przepraszam. Proszę, dopilnuj, abym mogła odejść w spokoju. Twoja Kanako.

Nibutani zaczęła się rozglądać, a ja stałem jak wryty i patrzałem na list. Pismo zdecydowanie należało do niej. Po policzku spłynęło mi kilka łez.

- Riste - odezwała się Nibutani. - Znajdziemy mordercę.

Wyszliśmy z domu. Anielica została u mnie na noc. Ze snu wybudził mnie telefon, a w słuchawce usłyszałem zrozpaczony głos mamy:

- N-Naru...! Twoja siostra...

- C-co?! - wyjąkałem. - Coś się stało Yuzuru?!

- Jakiś czas temu straciła przytomność, lekarze twierdzą, że choroba wreszcie zaczęła wyniszczać jej organizm... Nie wiemy, czy przeżyje, ale lekarze robią co w ich mocy.

Upadłem na ziemię, zacząłem płakać. Rozłączyłem się, czyli nie zdążyli... Z tego co wiem lekarze już prawie opracowali system leczenia... Może ją jakoś uratują...!

- Riste? - zdziwiła się Nibutani, którą najwyraźniej obudziłem.

- Y-Yuzuru - wyjąkałem.

Nibutani zrobiła mi herbatkę ziołową, gdy trochę się uspokoiłem opowiedziałem jej wszystko.

- Ona jeszcze żyje, tak? - zapytała.

- Tak, ale nie ma możliwości uratowania jej...

- Anielski dotyk potrafi leczyć choroby. Ja tego nie umiem, poza tym nie mogę używać mocy, ale książę... miał tu zostać jakiś czas!

- Minęły dwa tygodnie...

- Seiko podczas tego czasu kilka razy uciekła, na pewno jeszcze tu jest!

- Wiesz, gdzie się zatrzymał?

Kiwnęła głową potwierdzająco i wybiegliśmy z mojego domu. Mam nadzieję, że się uda.

 

-Od Autora- Ojej... Jak się rozpisałam, a miałam pisać dalej, ale zauważyłam xDD No, teraz być dla mnie miłym, bo inaczej Yuzuru nie przeżyję ;> A tak serio to już mam zaplanowane, co będzie się działo do końca serii, możecie nawet bawić się w detektywów :33 Dałabym wam wskazówkę, ale drogą eliminacji zostałyby może 2/3 osoby -.- Może macie podejrzanego?? Podzielcie cię domysłami w komentarzu, pamiętajcie też o ataku an Takiego i jego przyjaciół ;D

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania