Język Aniołów - 2 - Złote Łzy

Od jakiegoś czasu razem z Nibutani przeszukujemy gazety i inne źródła informacji, z których można dowiedzieć się czegoś o morderstwie Kanako. Niestety - nie dowiedzieliśmy się zupełnie nic. Namawiałem ją, abyśmy obrali inny tok działania, ale ta uparciucha woli po raz setny czytać te same artykuły z lekko pozamienianymi słowami. Mimo wszystko ustępuję jej, co chwilę zapisuję coś w notesie i podkreśla na różne kolory. Może coś zauważyła, ale nie chcę się tym dzielić bez upewnienia? Tak w ogóle zrobiliśmy sobie tajne biuro w moim pokoju. Jest to dla mnie dość niewygodne, bo zrobił się tu niezły bajzel...!

- Hej, Botan - zagadnąłem pewnego razu.

Nibutani oderwała się od gazety i spojrzała na mnie. Była to nowość, zazwyczaj pytała czego chcę, ale dalej była zapatrzona w artykuł.

- Coś znalazłeś? - zapytała z nadzieją w głosie.

Pokiwałem przecząco głową, zasmuciła się.

- Jesteś pewna, że to najlepszy sposób?

- Nie... To głupie! - przechyliła głowę w tył, tak że patrzała na sufit. - Chyba nie potrzebnie cię kłopoczę, minęło już dziewięć dni...

- Czekaj! Nie o to mi chodziło! Chciałem tylko zaproponować...

- Nie, masz rację. Jeśli jutro nic nie odkryjemy to zrezygnuję z twojej pomocy, mam dość tego narzucania się.

- Naprawdę nie musisz! Chcę ci pomóc...!

- Nie! Ile razy mam to powtarzać?! - Nibutani zazwyczaj była spokojna, ale czasem po prostu wybuchała. - Jesteś coraz mniej skupiony w szkole, prawie nikt się do ciebie nie odzywa.... To moja wina! Proszę cię, zgódź się na mój warunek - jej oczy (znowu) zalały się łzami.

Wprawdzie niechętnie, ale musiałem to powiedzieć:

- Zgoda.

Kontynuowaliśmy pracę. Nie chcę zostawiać Nibutani...! Muszę się postarać, bo inaczej będzie się czuła winna.

Nadszedł wieczór. Białowłosa opuściła mój dom. Właściwie zawsze odmawia, gdy proponuję, że ją odprowadzę. Ciekawe, gdzie ona mieszka, to w końcu anioł. No cóż. Chyba zawalę dziś nockę, nie mogę zostawić Nibutani samej, a zwłaszcza, że chodzi o Kanako. Niestety, nastał następny dzień. Spałem tylko trzy godziny, więc poszedłem do szkoły na resztkach sił. Gdy byliśmy już u mnie miałem wrażenie, że dziewczyna jej coraz mniej pewna swego. Chyba nie sądzi, że coś znajdziemy w jeden dzień... Pewnie ma rację. Szło nam tak jak zawsze...! Co robić?! Nibutani....

- Koniec - przerwała ciszę i zaczęła zbierać gazety.

- C-co?! - wyjąkałem.

- Jest ósma, posprzątam... Nie wyszło. Dziękuję za poświęcony czas i użyczony pokój, przepraszam też za kłopot. Proszę jeszcze o zachowanie tego wszystkiego w tajemnicy.

Serce mi zadrżało, pośpiesznie przeglądałem gazety, oczywiście nic nie znalazłem. To koniec?! Tak szybko?! Nie... Nie poddam się.

- Botan! - wstałem. - Wiem, że nam nie idzie, ale w końcu się uda, obiecuję! Proszę, chcę ci pomóc!

Nibutani spojrzała na mnie zaskoczona. Pokiwała przecząco głową i zaczęła płakać.... Z jej oczu poleciała łza, która mieniła się na złoto. Następnie kolejne. Coś pękło mi w sercu, nigdy nie chciałem musieć widzieć płaczącego anioła, a zwłaszcza jej.

- Proszę, nie każ mi dalej cię wykorzystywać! - wykrzyknęła przez płacz.

Uznałem, że dalsze namowy tylko pogorszą sytuację. Gdy skończyła zbierać swoje rzeczy odprowadziłem ją do drzwi.

- Pozwól mi chociaż cię odprowadzić - poprosiłem.

- Obiecaj tylko, że nigdy tam nie przyjdziesz, chyba że pozwolę.

Przytaknąłem i wyruszyliśmy. Było już ciemno, zebranie tych rzeczy zajęło prawie godzinę. Oboje milczeliśmy, Nibutani patrzała przed siebie, a ja obserwowałem jej smutną, jak zwykle, twarzyczkę. W pewnym momencie zatrzymała mnie obok starego, ale zadbanego domku. Pożegnaliśmy się bez zbędnych dopowiedzeń. Gdy wracałem sam nie mogłem uświadomić sobie, że to się tak szybko skończyło... Z moich oczu poleciało kilka łez. W domu usiadłem przed krzesłem obserwując artykuły, które zostały dla mnie. Nagle moje oczy otworzyły się szerzej! Muszę coś sprawdzić! Szybko otworzyłem laptopa i otworzyłem kilka kart, na każdej coś wyszukałem.

 

-Od autora- To oczywiście nie koniec :D Nasz kochany Naru nie podda się tak łatwo ;) Wiem, rozdziały na razie nudne, ale jeszcze rozkręcę fabułę :/ Rozdział pisany w nocy, więc wybaczcie błędy, po prostu bardzo chciałam go skończyć :>

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Mroczny Anioł 09.08.2016
    Bardzo mi się podoba to opowiadanie. Zwłaszcza, że uwielbiam anioły...
    Mam nadzieję, że uda się znaleźć prawdziwego mordercę. Ciekawi mnie jak to się dalej potoczy...

    Daję 5 ❤
  • Juri69 09.08.2016
    Dziękuję ♥ To moje początki, więc przepraszam jeśli coś jest niezrozumiałe :/
  • lea07 09.08.2016
    Jak zawsze super. Bardzo mi się podoba <3. Mam nadzieję, że znajdą prawdziwego morderce w najbliższym czasie, albo chociaż wpadną na jakiś trop. Leci 5 :D
  • Nuncjusz 10.08.2016
    Super :D Może zajrzysz do mojego?
  • Kakarotto 17.08.2016
    Zostawiam 5 ;d
  • zaciekawiony 19.09.2016
    Ich metodą odkrywania prawdy było... 10 dni przeglądania gazet? To się nie dziwię, że nic nie wyszło.

    Z drugiej strony - ile te gazety o tym pisały że starczyło im na tyle czasu?

    Najbardziej dziwi mnie to, że jego udział w tym wszystkim właściwie... nie istnieje. No bo pomyślmy - wybrała go do pomocy bo jest bratem zabitej. Więc powinien osobiście coś wiedzieć o sprawie, o niej samej itp. Tymczasem dziewczyna nic z tym nie robi, nie wypytuje go ani odrobinę, jedyne co robi to chodzi do niego i przegląda gazety.
    Drugi problem polega na tym, że czytelnik też się niczego o morderstwie nie dowiaduje. W tym momencie nie wiem ani jak go dokonano, ani kiedy, ani w jakim była wieku, czy to była młodsza siostra czy starsza. To duży błąd. Nie można aż tak lecieć z fabułą i pomijać szczegółów. Bez tego fabuła jest pusta.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania