Język Aniołów - 7 - "Będziesz Następny"

Wstałem z łóżka kompletnie wykończony wczorajszym dniem. Muszę iść do szkoły, chociaż trochę się boję wychodzić z domu. Mam o tyle szczęścia, że moje liceum jest po drodze do gimnazjum Yuzuru, więc chodzimy razem. W szkole, gdy otworzyłem szafkę wypadła z niej koperta. Otworzyłem ją, a w środku była tylko nierówno wyrwana kartka z napisem "Ty będziesz następny" lekko zdziwiłem się i zauważyłem, że w kopercie jest coś jeszcze. Otworzyłem szerzej oczy. Były to trzy małe zdjęcia, jedno ze mną, jedno z Yuzuru i jedno z Kanako, na którym była przekreślona. Szybko schowałem wszystko z powrotem do koperty, a następnie kopertę do plecaka, po czym lekko oszołomiony poszedłem na lekcję. Czy to nie dziwne, że dostałem ten list dzień po tej sytuacji z Takim? Powinienem o tym powiedzieć Nibutani. Swoją drogą zazwyczaj czeka na mnie przy mojej szafce... Dziś jej nie było. Może się spóźni? Gdy rozpoczęły się lekcję dalej nie widziałem białowłosej. Zaczynam się martwić. Po ostatniej lekcji wyszedłem ze szkoły. Za placu zobaczyłem Dorę, siedziała na ławce.

- Mihokare? - odezwałem się.

Blondynka wstała i spojrzała na mnie niezadowolonym wzrokiem.

- Gdzie Botan? - zapytała oschle.

- Nie było jej dzisiaj w szkole... Coś się stało...?

- Wiesz, gdzie mieszka, prawda?

- Tak... Ale ja...

- Zaprowadź mnie tam - przerwała mi.

- Tylko, że ja tam nie mogę iść... Kiedy mnie tam zaprowadziła obiecałem, że tam nie przyjdę...

Dora chwyciła mój nadgarstek, zaciągnęła obok bramy i wypchnęła spoza terenu szkoły na chodnik.

- Zaprowadź mnie tam! Tylko szybko!

- D-dobrze... - przytaknąłem niepewnie i ruszyliśmy.

Co się stało miłej i wesołej Dorze?! Szła mocno zamyślona. Po drodze próbowałem dodzwonić się do Nibutani. Po kilku nieudanych próbach otrzymałem SMS'a:

(Nibutani) Riste, nie mogę odebrać. Czy coś się stało?

(Ja) Czemu nie było cię w szkole? Mihokare dziwnie się zachowuje... Kazała mi zaprowadzić ją do twojego domu.

(Nibutani) Nie ma mnie w domu. Przekaż jej, że jeśli to coś ważnego, niech do mnie napisze.

- Ej... - odezwałem się.

- Tak? - zapytała spokojniejszym głosem.

Pokazałem jej treść wiadomości od Nibutani.

- Egh! Więc Botan nie ma?

Dora usiadła na parapecie jakiegoś sklepu i głęboko westchnęła.

- Wybacz, Riste. Trochę się zdenerwowałam, bo muszę jej powiedzieć coś ważnego. Ale nie mogę tego zrobić przez telefon.

- Rozumiem...

Wraz z Dorą poszliśmy do mnie, całą drogę pisała z Nibutani, nie wyglądała na zadowoloną. Ciekawi mnie, teraz jest ta anielica. Czy to ma związek z wczorajszym dniem? Dziś się tyle wydarzyło... Ciekawi mnie, czy Taki dziś też będzie tam, gdzie go wczoraj spotkałem. Powiedziałem Dorze, że muszę iść do sklepu. Pobiegłem w stronę zaułka i ostrożnie zajrzałem. Zobaczyłem coś, czego zdecydowanie się nie spodziewałem! Nogi się pode mną ugięły. Ledwie powstrzymywałem krzyk. Taki i jego dwaj koledzy leżeli oparci o ścianę, byli cali w krwi. Kazuki miał otwarte oczy, patrzył w przestrzeń. Prawdopodobnie nie żył, jednak pozostała dwójka dalej oddychała. Oczywiście szybko zawiadomiłem odpowiednie służby i zanim się obejrzałem przyjechało pogotowie i policja. Po zadaniu kilku pytań typu "Co tu robiłeś?" lub "Znasz ich?" jeden z policjantów odwiózł mnie do domu. Moi rodzice mało nie dostali zawału, gdy zobaczyli radiowóz pod naszym domem i policjanta idącego obok mnie. Gdy wszystko było wyjaśnione poszedłem do pokoju zasypany pytaniami rodziców, na które odpowiadałem krótko potwierdzeniem lub przeczeniem. Zadzwoniłem do Dory, która oczywiście szybko powędrowała do szpitala, chcąc się czegoś dowiedzieć. Z tego co mi mówiła Taki i Hinata, bo tak miał na imię ten drugi, żyją. Zacząłem się zastanawiać, co się mogło stać. Po paru tabletkach i ziołach uspokoiłem się i udało mi się zasnąć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • lea07 13.08.2016
    Bardzo ciekawe :). Zostawiam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania