Język Aniołów - 4 - Na Łasce Losu
Po dłuższej rozmowie z Sakurą, na temat aniołów, w końcu doszliśmy do tematu zabójstwa Kanako.
- Rozumiem, że rozgryzłeś moją metodę podawania informacji - powiedziała. - Robię to, aby zachować anonimowość. Specjalnie dałam ci kilka podpowiedzi, abyś wpadł na mój trop. To samo zrobiłam z adresem. Jeśli chodzi o sprawcę, tak jak wy nie wiem kto nim jest. Mój anioł uważa, że to mógł być za równo anioł lub człowiek, jak i demon.
- Więc jesteśmy w kropce... - zmieszałem się.
- Trzeba uwzględnić wszystkie trzy opcję, ale nie na raz - odezwała się Nibutani.- Co zrobiłby jeśli byłby aniołem, człowiekiem i demonem.
- Racja - przytaknęła czarnowłosa.
- Jeśli to anioł, chciał wrobić Botan - wtrąciłem. - Musiał mieć powód, aby wybrać Kanako, jest to związane z nią odgórnie.
- Jeśli człowiek - kontynuowała Sakura - wybrał ją za coś co zrobiła lub był to jakiś psychopata, który wybrał losowo...
- To niemożliwe, to była jedyna ofiara.
- A demon? - zapytała Nibutani.
- Nie znam się na demonach... - odpowiedziała zmieszana Sakura.
- Może powinniśmy dowiedzieć się więcej o życiu Kanako? Riste, jaką miała reputację w szkole?
- Ee... Chyba... Była dość lubiana?
- Nie wiesz nawet tego o swojej siostrze? - zapytała nadenerwowana informatorka podkreślając ostatnie słowo.
- No...
- Znasz chociaż jakąś jej przyjaciółkę?
- Mihokare Dora się z nią przyjaźniła, wiem nawet gdzie mieszka.
- Więc sprawimy jej małą wizytę, ale to nie dziś. Lepiej wracajcie, robi się ciemno.
Pożegnaliśmy się z Sakurą, a następnie jej lokaj odprowadził nas do drzwi. W sumie mało się dowiedzieliśmy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Szliśmy ulicą, słońce całkiem zaszło, oświetlały nas jedynie latarnie.
- Hej, Botan - przerwałem ciszę. - Jest już późno, może zostaniesz u mnie na noc?
Nibutani uśmiechnęła się, chyba oczekiwała tej propozycji.
- Dobrze, jeśli nie będę się narzucać.
Mieszkam sam. Moja młodsza siostra- Yuzuru - wraz z rodzicami wyjechała na kilka miesięcy. Ona jest bardzo chora, więc pojechała na badania. Początkowo ja i Kanako mieliśmy zostać z ojcem, ale ten znalazł tak jakieś zlecenie, więc też wyjechał. Mają wrócić dopiero w październiku. Gdy doszliśmy poszedłem do kuchni, zrobić coś do jedzenia i przeszukać ubrania sióstr w poszukiwaniu czegoś dla Nibutani, ona w tym czasie myła się. Spokój zagłuszył dzwonek. Rany! Kto przychodzi o tej godzinie?! Otworzyłem drzwi... moje oczy otworzyły się szerzej, a przed nimi ukazał się nikt inny jak moja mama.
- M-mamo? - nie do końca mogłem uwierzyć w to co widzę.
- Yuzuru wypuścili wcześniej, więc wróciliśmy dziś! - wyjaśniła uradowana i przytuliła mnie.
Podbiegli do mnie również tata z młodszą siostrą i dołączyli do uścisku.
- Nie mogliście mnie uprzedzić? Nie mam zbyt dużo jedzenia, dom wygląda jak pobojowisko, a poza tym...
Obejrzałem się a siebie, widząc zdziwione miny członków rodziny, a za mną po schodach schodziła właśnie Nibutani ubrana jedynie w przykrótki szlafrok Yuzuru.
- Poza tym mam gościa... - dokończyłem dobity.
- D-dzień dobry - wyjąkała białowłosa. - Nazywam się Nibutani Botan....
Moja mama i tata spojrzeli na siebie z otwartymi oczami, a Yuzuru wybuchła śmiechem. Podałem anielicy stare ciuchy Kanako, a ona poszła się w nie ubrać. ja tym czasem zaprosiłem rodzinę do stołu i podałem - skromny - posiłek. Gdy Nibutani wróciła przyszła pora na wyjaśnienia.
- Więc... Ja i Botan byliśmy u ... znajomej... gdy wracaliśmy było już ciemno, więc zaprosiłem ją tu.... - opowiedziałem niepewnym głosem.
Tata zaśmiał się, mama zrobiła to samo. Yuzuru nie mogła dołączyć, bo już dłuższy czas nieopanowanie się śmieje. No, przynajmniej im jest wesoło, bo mi i Nibutani nie bardzo.... Oboje byliśmy zbyt zmieszani....
- A tak zmieniając temat - przerwałem im tę radosną chwilę - to co z wynikami Yuzuś?
- Dalej mało wiem - westchnęła. - Rany! Po co oni robią te głupie badania? To szczęście, że jeszcze żyję. Tak naprawdę to mogę umrzeć w każdej chwili! To okropne uczucie...
- Przestań, kotku - przerwała mama. - Lekarze dalej nie wiedzą jak jej pomóc, ale jest nadzieja. Wszyscy, łącznie z tobą, musimy wierzyć, że jest szansa.
Nibutani, będąc nie do końca wtajemniczona, obserwowała scenę, chyba dość szybko zorientowała się o co chodzi. Gdy skoczyliśmy jeść i rodzice, wraz z Yuzuru, poszli spać, opowiedziałem całą historię białowłosej.
- Od Autora - Taki trochę nijaki rozdział :/ Chciałam wstawić moment humorystyczny, wyszło? Co do linków, proszę bardzo :
Yuzuru file://localhost/C:/Users/The%20Sims%203/Pictures/Nowy%20folder%20(3)/YR.PNG
Kanako file://localhost/C:/Users/The%20Sims%203/Pictures/Nowy%20folder%20(3)/KR.PNG
Naru file://localhost/C:/Users/The%20Sims%203/Pictures/Nowy%20folder%20(3)/NR.PNG
Nibutani file://localhost/C:/Users/The%20Sims%203/Pictures/Nowy%20folder%20(3)/NB.PNG
Sakura file://localhost/C:/Users/The%20Sims%203/Pictures/Nowy%20folder%20(3)/SR.PNG
Komentarze (3)
(Japonia nie jest krajem chrześcijańskim i Anioły z mang to często niekoniecznie to samo co u nas. Przydałoby się więc nieco wyjaśnić czym są ichnie anioły).
"- Rozumiem, że rozgryzłeś moją metodę podawania informacji - powiedziała. - Robię to, aby zachować anonimowość." - aha, aby być anonimowa, osoba o której łatwo można znaleźć informację że jest informatorem prasy i to nawet jakich konkretnie tytułów, podaje prawdziwe informacje do gazet o parzystej liczbie liter w tytule a niektóre fałszuje w tych o nieparzystej licznie liter. Logiczne? Nie bardzo.
" Może powinniśmy dowiedzieć się więcej o życiu Kanako?" - dopiero teraz?
"Mieszkam sam. Moja młodsza siostra- Yuzuru - wraz z rodzicami wyjechała na kilka miesięcy. Ona jest bardzo chora, więc pojechała na badania. Początkowo ja i Kanako mieliśmy zostać z ojcem, ale ten znalazł tak jakieś zlecenie, więc też wyjechał. Mają wrócić dopiero w październiku." - tymczasem z Kanako cośtam się stało, nie wiadomo co, więc z tego powodu rodzice... nie przyjechali. I nie mieli nic przeciwko aby dziewczyna syna brała bluzkę po Kanako z którą... cośtam się chyba stało.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania