Język Aniołów - 3 - Nietykalny Skarb

Znalazłem! Udało mi się! Może nie jest to wielka poszlaka, ale na pewno naprowadzi nas na dobrą ścieżkę! Zaraz... "nas"....? Czy Nibutani będzie chciała dalej ze mną współpracować? Dowiem się jutro, w szkole.

Nadszedł następny dzień. Wyszedłem z domu pełen nadziei. Przed lekcją poprosiłem anielicę, aby się ze mną spotkała, tak gdzie za pierwszym razem. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie, aż wreszcie zadzwonił upragniony dzwonek. Gdy doszedłem w umówione miejsce, ona już czekała.

- Chciałeś porozmawiać? - zapytała.

- Botan, wiem, że nie chcesz już ze mną współpracować, ale odkryłem coś ważnego...

- Naru...! - przerwała mi z lekką złością, a zarazem radością.

- Wszystkie gazety miały informacje od jednej osoby, ale niektóre informacje były różne. Zauważyłem, że magazyny, których tytuły miały parzystą liczbę liter posiadały jedną dodatkową informację, mianowicie o jej wieku. Magazyny z nieparzystą liczbą liter, których nazwa składała się z jednego słowa podawały błędny wiek, a te z dwóch słów w ogóle go nie podały.

- Jeden informator? Miał sporo wiadomości...

- Nazywa się Sakura Rihoko. Znalazłem ją w internecie, została informatorką, mimo że ma dopiero szesnaście lat.

- Musimy się z nią spotkać! - Nibutani bardzo się podekscytowała. - Zaraz... Dalej będziemy współpracować?

- Oddzielnie niczego nie zdziałamy.

Anielica wydała się być bardzo szczęśliwa. Ustaliliśmy, że ona ustali jej adres zamieszkania.

Parę dni później Nibutani znała już miejsce jej pracy, a zarazem dom. W weekend przyszliśmy pod podany adres, o dziwo nie było to skromne mieszkanie, a wręcz przeciwnie, była to wielka rezydencja.

- Nie tego się spodziewałam po informatorce.... - powiedziała białowłosa.

- Gdy tak o tym wspomniałaś, czy to nie dziwne, że tak szybko udało ci się ustalić, który to dom? - zapytałem.

- Masz rację...

Zadzwoniliśmy do drzwi, otworzył je ubrany w ciemny garnitur mężczyzna, zapewne kamerdyner.

- Pan Naru Riste, prawda? - odezwał się.

Przytaknąłem. Skąd on zna moje imię?!

- A panienka? - zwrócił się do Nibutani.

- Nibutani Botan - ukłoniła się. - Przepraszam, ale skąd zna pan imię Riste?

- Panienka Sakura uprzedziła mnie, że przyjdzie. Spodziewaliśmy się jednak jednej osoby, ale to nie problem. Zaraz naszykuję dodatkowe nakrycie do stołu.

Ja i Nibutani spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Skąd ona wiedziała, że tu przyjdę?! Aż przeszły mnie ciarki. Weszliśmy do rezydencji, kamerdyner pokierował nas do pokoju, w którym czekała Sakura. Sam pokój był piękny, ten kto go urządzał miał talent... Tylko był trochę... Brudny? Naczynia leżały nawet na podłodze, wszędzie walały się kartki i teczki. Nawet drzwi nie dały się otworzyć z łatwością.... Na, lekko podwiniętym przez krzesło, dywanie siedziała blada dziewczyna. Miała dwa czarne kucyki, bardzo jasne (prawie białe) oczy oraz była ubrana w długie, czarne spodnie, oraz ciemną bluzkę z długim rękawem. Na twarzy miała maseczkę chirurgiczną, która była lekko opuszczona, tak, że dziewczyna mogła normalnie jeść. Jej usta były ubrudzone lodami, które właśnie jadła, a w nich miała łyżeczkę. Czy ona aby na pewno się nas spodziewała? Siedziała po turecku, gdy nas zobaczyła podniosła wzrok od notatek i wyjęła łyżeczkę z buzi, a następnie położyła na kartce.

- San, możesz odejść - zwróciła się do kamerdynera, który opuścił pomieszczenie. - Naru Riste, myślałam, że przyjdziesz sam...

- Współpracuję z Botan - powiedziałem niepewnie.

Sakura w jednej chwili wstała i przyciągnęła do siebie Nibutani za bluzkę, tak, że prawie stykały się nosami.

- Więc jesteś wygnanym aniołem? - zapytała z wrednym uśmiechem.

Anielica spojrzała na mnie wystraszona, ja też bardzo się zdziwiłem. Sakura zaśmiała się i puściła materiał.

- S-skąd...? - wyszeptała Nibutani.

- Hę? - odrzekła Sakura przysuwając dłoń do ucha. - Możesz głośniej?

- Skąd wiesz kim jestem?! - białowłosa zdecydowanie zdenerwowała się.

- He he he... Więc może opowiem wam całą historię - wskazała na kanapę.

Ja i Nibutani usiedliśmy na niej, a ciemnowłosa usiadła po turecku na dywanie i kontynuowała mówienie, przy okazji jedząc lody:

- Gdy miałam dziesięć lat zobaczyłam anioła - miałem wrażenie, że Nibutani zaraz dostanie zawału. - Od tamtej pory mogę z nim rozmawiać. To właśnie dzięki jego pomocy osiągnęłam tak duży sukces. Zdradził mi, że odwiedzi mnie Naru Riste, ale o Nibutani Botan powiedział mi dopiero przez chwilą...

- Czy twoja zdolność ma coś wspólnego z tym ubiorem i maseczką? - wtrąciłem.

- Nie można mieć takiego daru za darmo. Dokonałam wymiany. Od tamtej pory wystarczy dotyk mojej skóry, aby zabić.

Teraz zauważyłem, że nosi rękawiczki... i że ma różne skarpetki....

- Oczywiście mogę zabić tylko ludzi, nie anioły.

Zrobiło mi się jej szkoda. Nibutani rozmawiała z nią chwilę o aniołach.

 

-Od Autora- Ugh! Ale mnie ręce bolą xD Planuję zrobić dodatek, w którym wstawię linki do zdjęć z moimi wyobrażeniami postaci :3 Co o tym myślicie?

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • lea07 09.08.2016
    Tak, bardzo dobry pomysł z tymi linkami :). Cieszę się, że udało im się coś ustalić. Rewelacyjne opowiadanie <33. Zostawiam oczywiście 5 :D
  • Mroczny Anioł 09.08.2016
    Uważam, że pomysł z linkami jest świetny :)
    Ciekawi mnie jak to się dalej potoczy...

    Super opowiadanie ❤
    Daję 5
  • Juri69 09.08.2016
    Uuu, widzę mam już dwoje czytelników xD Dziękuję wam bardzo :D
  • Nuncjusz 10.08.2016
    Super :D Może zajrzysz do mojego?
  • Wiku 10.08.2016
    Naprawdę musiałaś
  • Juri69 10.08.2016
    Ale czooooo? :D
  • zaciekawiony 19.09.2016
    "tak gdzie za pierwszym razem." - tam gdzie

    "Nazywa się Sakura Rihoko. Znalazłem ją w internecie, została informatorką" - nie ma czegoś takiego jak zawodowy informator prasy. Więc dziewczyna jest najpewniej po prostu dziennikarką.

    " Sam pokój był piękny, ten kto go urządzał miał talent..." - a jego piękno wynikało stąd, że...?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania