Język Aniołów - 8 - Osąd
Wstałem z łóżka i natychmiast sięgnąłem po telefon. Jako, że był weekend postanowiłem wreszcie spotkać się z Nibutani.
(Ja) Jesteś wreszcie w domu?
(Nibutani) Wrócę za kilka godzin. Proszę, bądź w domu! To sprawa życia i śmierci! Upewnij się, że nikt, łącznie z twoją rodziną, nam nie przeszkodzi!
(Ja) Yuzuru z rodzicami będą cały dzień w klinice, a potem pewnie zostaną na noc u cioci.
(Nibutani) Przepraszam za kłopot! Wybacz, kończę. Nie będę mogła pisać aż do ciebie przyjdę.
Co się z nią dzieję? Trochę mi ulżyło, gdy napisała, że przyjdzie. Nie musiałem długo czekać, po dwóch godzinach usłyszałem dzwonek do drzwi, a gdy je otworzyłem ujrzałem anielicę. Była ubrana w ciemne szaty, przypominające bardziej worek niż ubranie. Ramiona i brzuch miała obwieszone łańcuchami. Gdy mnie zobaczyła zaczęła płakać.
- Riste... - powiedziała przez łzy. - Nie powinnam używać mocy, dopóki ta sprawa się nie wyjaśni.... Rada się o tym dowiedziała i oskarżyli mnie o zabójstwo Kazukiego... Proszę pomóż mi udowodnić, że tylko ich uśpiłam!
- Przecież to były inne dni...
- Nie uznają tego, nie mają dowodu na różnorodność dni.
- Ile mamy czasu?
- Dwie godziny.
Postanowiliśmy iść na miejsce zdarzenia, żeby wszystko przeanalizować. Następnie u mnie w salonie zrobiliśmy notatki i połączyliśmy kilka faktów. Jak można się spodziewać zbyt szybko nic nie znaleźliśmy. Zostało piętnaście minut, Nibutani była bardzo zmartwiona. Ciągle popijała herbatę ziołową. Mocno ściskała moją dłoń, ale mimo to uważnie przeglądała notatki i zastanawiała się, czy czegoś nie pominęliśmy. Wystarczył jeden dowód...
- Ej, Botan - odezwałem się.
- Tak? - zapytała z nadzieją.
- Oni wiedzą, że uśpiłaś ich przed wczoraj, prawda?
- Tak, sądzą jednak, że mogli po prostu zauważyć ich dopiero w piątek....
- W piątek Taki i jego koledzy musieli być w szkole.
Nibutani wstała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Racja! To coś tak banalnego... Nawet nie myśleliśmy o tak łatwych rzeczach! Dziękuję.... Ocaliłeś mnie....
- Właściwie nie doszłoby do tego, gdybym się nie wywalił...
Dziewczyna przytuliła mnie i zachichotała.
- Za dziesięć minut zniknę, pojawię się w Anielskim Sądzie, po rozprawie, w zależności od wyroku, jeśli wygram przyjdę do ciebie, a jeśli przegram poinformuje cię ktoś z rady.
- Co się stanie, gdy przegrasz?
- Prawdopodobnie zostanę zabita.
Moje serce zabiło. Czy ten słaby dowód wystarczy?! Może pomyśleć o czymś jeszcze?!
- Spokojnie, pewnie dadzą mi jakiś tydzień po wyroku - powiedziała, widząc moją reakcję. - Chcę, żebyś coś wiedział.... Taki Subaru jest niewinny...
- C-co?
Nibutani uśmiechnęła się tylko i odsunęła ode mnie. Po chwili zniknęła. O co jej chodziło?! Skąd ta pewność?! Dobra, teraz ważniejsze jest, czy wygra proces... Śmieszne, gdybym nie uwierzył wtedy, że jest aniołem pewnie oglądałbym właśnie telewizję... Zostało mi tylko czekać. Po jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi. Wstałem szybko z łóżka, na którym czytałem i pobiegłem je otworzyć. Nogi się pode mną ugięły, gdy zobaczyłem przepiękną kobietę w białej sukni, miałem nadzieję, że nie zobaczę nikogo obcego.... Czy to znaczy, że Nibutani przegrała?!
-Od Autora- Jula, zupełnie jak Polsat, kończy w najlepszych momentach xD No, ja nawet podwójnie ;D Macie domysły, czemu Nibutani powiedziała, że Taki jest niewinny? Są małe szanse, że ktoś na to wpadnie, to dość odległy temat ;> Miłego czekania xDD
Komentarze (7)
"- W piątek Taki i jego koledzy musieli być w szkole.
Nibutani wstała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Racja! To coś tak banalnego... Nawet nie myśleliśmy o tak łatwych rzeczach! Dziękuję.... Ocaliłeś mnie...." - anielski sąd nie wierzy anielicy w to że nie zabiła chłopca. Ale uwierzy jej na słowo, że przecież uważa że musieli być w międzyczasie w szkole. Bo dowodów na to że byli w szkole (na przykład kopia dziennika szkolnego z odnotowaną obecnością) to ona dostarczyć nie była w stanie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania