Język Aniołów - 6 - Zmarli Już Nie Wrócą

- Od Autora - Ale ja jestem głupia ;^; Zapomniałam umieścić pewien moment w poprzednim rozdziale i tytuł jest bez sensu xD Przepraszam was ogromnie i dodam ten moment tu xDD No, już przeprosiłam, a teraz macie rozdziałek B)

 

Nie musiałem długo czekać, po chwili z naprzeciwka nadeszli ci dwaj, którzy byli z nim na boisku. Podeszli do Takiego i zaczęli rozmawiać.

- Co to za spóźnienie, idioci? - zapytał szorstko 'dowódca' dalej bawiąc się z kociakiem.

- Wybacz! Autobus się opóźnił! - wyjaśnił jeden.

- Rozumiem, że załatwiliście to, co mieliście załatwić.

- Się wie, szefuńciu!

Taki wystawił rękę, a jego znajomy wyjął z pod kurtki jakąś torebeczkę i dał mu ją. Po dokładnej analizie zawartości odezwał się:

- Ten koleś z trzeciej da nam za to mnóstwo kasy.

Można się domyśleć co jest w środku. Czyżby nasz podejrzany był dilerem? Oczywiście, nie był bym sobą, gdybym chcąc lekko dokładniej spojrzeć nie wywalił jakiegoś kosza! Szybko uciekłem, niestety za późno! Jeden z typów zaczął mnie gonić i dość szybko złapał. Chwycił mnie za kołnierz i rzucił o ścianę, dalej go trzymał, aby uniemożliwić mi ucieczkę. Serce mocno mi biło. Jeśli Taki naprawdę jest mordercą to mnie też bez skruchy zabije! Przymknąłem oczy, a on nastawił pięść, zaraz mnie uderzy. Wiedziałem, że krzyk w takim miejscu tylko przyśpieszy jego czyny.

- Kazuki - usłyszałem głos Takiego. - Pozwól, że zanim coś mu zrobisz porozmawiam z nim,

Lekko uspokoiłem się, może uda mi się przeżyć.

- Co słyszałeś? - zapytał tym swoim wrednym głosem.

- N-nic! Tylko szedłem potknąłem się o kosz i wywaliłem - skłamałem drżąc.

- Niewinny byś nie uciekał. Nawet, jeśli to przypadek to musiałeś się czegoś dowiedzieć.

- N-nic nie wiem! Naprawdę!

- Kazuki, poproś pana, aby zaczął mówić.

Na twarzy nijakiego Kazukiego pojawił się uśmiech. Już miał mnie uderzyć, gdy nagle... cała trójka upadła na ziemię, a za nimi ukazała mi się Nibutani.

- B-Botan? - zdziwiłem się.

Dziewczyna upadła na kolana, była wyczerpana, szybko do niej podbiegłem.

- Botan, co się stało?!

- Jako wygnany anioł nigdy nie powinnam używać moich mocy... - wyszeptała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Milcząc wpatrywałem się w nią, nie wiedziałem co mam zrobić.

- Proszę, zabierz mnie do siebie.... - dodała, najwyraźniej zauważyła moje zakłopotanie.

Oczywiście podniosłem ją i szybko pobiegłem w stronę domu, było to kilka minut drogi. Położyłem Nibutani na kanapie, dość szybko zasnęła. Przyszła do mnie Dora. Czekaliśmy w milczeniu, aż anielica się obudzi.

- Hej - przerwała ciszę. - Mogę ci coś opowiedzieć...?

- Co takiego? - odpowiedziałem pytaniem.

- Kazałam wam na niego uważać! Taki Subaru to niezrównoważony sadysta. Uwielbia patrzeć na cudze cierpienie, wiem o tym doskonale.

Słuchałem jej dalej siedząc cicho. Rzeczywiście, gdy tak o tym pomyśleć ciągle nas ostrzegała, nie było to do końca normalne.

- Gdy byliśmy dziećmi razem przychodziliśmy karmić bezdomne kotki. Pewnego razu one zaczęły znikać, codziennie jeden. Bardzo chciałam się dowiedzieć, co się dzieje, więc ukryłam się w okolicy tego miejsca i czekałam. To co zobaczyłam mroziło krew w żyłach. Taki nożem ranił koty, najpierw lekko nacinał, a potem odcinał łapy i ogony. Męczył je, aż umierały. Gdy dowiedział się, że wszystko widziałam zagroził mi, że jeśli coś powiem, zabije wszystkie. Wtedy drasnął mnie nożem.

Zdjęła bluzę i pokazała bliznę na ramieniu. Najwyraźniej nie było to 'draśniecie',a raczej mocne rozcięcie.

- Od tamtej pory bałam się go. Może zabijał tylko koty, ale miał dziesięć lat! Jestem pewna, że mogliby zabić człowieka!

Z jej oczu wypłynęła łza, która wkrótce przerodziła się w mocny płacz. Dora wtuliła się we mnie ściskając moją bluzkę. Objąłem ją jedną ręką. Tę uroczą chwilę przerwał dźwięk jej telefonu. Odebrała go i udała się do domu, gdzie czekała na nią współlokatorka. Chwilę po jej wyjściu obudziła się Nibutani.

- Przepraszam za kłopot - powiedziała słabym głosem.

- Przepraszasz? Powinienem ci dziękować... - nie dokończyłem.

- Spanikowałam, więc użyłam anielskiej mocy. Nie jestem już pełnoprawnym aniołem, więc nawet uśpienie trzech osób bardzo mnie zmęczyło. Nie musisz się martwić, teraz już w porządku.

- To dobrze.

- Hej.... Masz pogniecioną i mokrą koszulkę....

- Em... Długo by gadać - odpowiedziałem z uśmiechem.

Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, a potem Nibutani poszła do domu. Teraz muszę uważać... Taki nie da łatwo za wygraną, a zwłaszcza, że wie, że coś słyszałem... Tak swoją drogą to wydawał się bardzo lubić te kotki, zdziwiło mnie, gdy Dora opowiadała o tych torturach.

 

- Od Autora - No, nasza Nibutani ratuję sytuację B) Już się rozpisałam na górze, więc mam tylko pytanko, co sądzicie o historii Dory i Takiego? Pamiętajcie o ocenie i komentarzu :D

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Oli-chan 13.08.2016
    W kolejnym rozdziale spodziewam się jakiegoś obrotu akcji... Ale to tylko moje przeczucie :'D I tak poza tym, świetne *^*
  • zaciekawiony 19.09.2016
    " Odwróciła się i dała nam znak, abyśmy szli z nią. Gdy byliśmy już w miejscu z dala od tej bandy powiedziała:
    - Rany! Mieliście na niego uważać! "

    "Kazałam wam na niego uważać! Taki Subaru to niezrównoważony sadysta. Uwielbia patrzeć na cudze cierpienie, wiem o tym doskonale." - gdy za pierwszym razem pytali ją o niego to po pierwsze nim im o nim nie powiedziała a po drugie nie ostrzegła ich aby uważali.
    W rozdziale 5 jest o nim tylko tyle:
    "...Miała trzecie miejsce, zaledwie o pół punktu więcej od osoby pod nią, która się nie zakwalifikowała. Teraz ta osoba dostała stypendium za nią.
    - Znasz nazwisko tej osoby?
    - Taki Subaru.
    - Jest jeszcze coś?
    Dora zamyśliła się na chwilę, po czym pokiwała przecząco głową."

    Więc czemu teraz Dora już drugi raz mówi, że mówiła im że mają na niego uważać, skoro wcale ich nie ostrzegała?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania