Poprzednie częściMałe miasto część 1

Małe miasto część 15

Operacja się udała. Jaskra nie będzie dłużej „zabierać” mi mojego wzroku. Zostałam już wypisana ze szpitala i właściwie moglibyśmy wracać do domu, ale mama ma coś ważnego do załatwienia w Warszawie, więc zatrzymujemy się u mojej cioci, siostry taty, który niestety nie mógł z nami przyjechać, na kilka dni. Mam okazję, by spotkać się ze swoimi starymi znajomymi. Najbardziej się cieszę, że znowu mogę zobaczyć Julię. Dopiero, gdy mocno ją ściskam, uświadamiam sobie, jak bardzo mi jej brakowało.

- Tyle się zmieniło! – mówi z entuzjazmem. Naprawdę wielka szkoda, że nie wracacie na stałe do Warszawy. Brakuje nam ciebie.

Czy mi się tylko wydaję, czy naprawdę słyszę nutkę nieszczerości w jej głosie? Zresztą nie mam się czemu dziwić. Sama też czuję się trochę dziwnie, gdy siadamy z colą i chipsami na jej tarasie, a ona zaczyna opowiadać mi o wszystkich szkolnych nowinkach. Dowiaduję się, na przykład, że Krystian Świtończyk nie chodzi już z Kasią Mazur, a Marcin Kotniak znowu wrócił do Magdy Karwackiej. Mam wrażenie, że nie pasuję już do tego świata. Mam swoje życie tam – w moim Małym Mieście. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek za nim zatęsknię.

- A i jest u nas ktoś nowy. To znaczy był, bo już gimnazjum się skończyło. Możesz w to uwierzyć? Już koniec gimbazy!

- Ktoś nowy? – przerywam jej, czując narastające podekscytowanie.

Oczy jej rozbłyskują.

- Mówię ci! Jakie ciacho! – odpowiada natychmiast. – Taki Mulat! No zajebisty jest!

Czuję, jak coś przewraca mi się w żołądku, a krew odpływa mi z twarzy.

- Ma dziewczynę? – pytam ze ściśniętym gardłem.

Julia nagle smutnieje, a ja mam ochotę wybuchnąć płaczem.

- Nie- mówi po chwili. – On w ogóle jakiś taki dziwny jest.

Oddycham z ulgą. Nie mogę zapytać jej czy ma chłopaka, ale świadomość, że nie może go mieć żadna dziewczyna, jak na razie mi wystarczy.

- Dziwny? – powtarzam, doskonale udając zdziwienie i niezrozumienie. Oj, ja już dobrze wiem, jaki on potrafi być dziwny.

- Tak. Kiedyś na chemii połknął jakiś kwas czy zasadę i przyjechało po niego pogotowie. Nic mu nie było, no ale wiesz…

- To raczej nie mógł być kwas. No chyba, że jakiś nie żrący.

Julia lekceważąco wzrusza ramionami.

- Ja tam nie wiem – mówi, pochłaniając kolejną garść chipsów. Ona to nie ma dna! To już nasza trzecia paczka. Wcale się nie zmieniła. – Jego wygląd wynagradza wszystko. – dodaje.

Tak, wiem, jego wygląd wynagradza wszystko. Przypominam sobie, jak odwiózł mnie kiedyś do domu. Czy to możliwe, że ten chłopak ma dopiero piętnaście, no teraz szesnaście lat?

Wracam do domu cioci sama. Julia chciała mnie odprowadzić, ale mama o coś ją poprosiła i musiała zostać. Dla mnie nawet lepiej. Mogę fantazjować do woli i nie muszę martwić się, że zobaczy moją twarz i zacznie zadawać trudne pytania. Bardzo dobrze mi się spaceruje. Skręcam, więc, w jakąś boczną uliczkę. A niech to! Wyszłam prawie na obrzeża miasta. Będę miała spory kawałek do cioci. I wtedy go widzę! Opiera się o płot jednego z domów i zachowuje się tak, jakby na kogoś czekał. Ma na sobie zielone szorty i białą koszulkę. Motylki w brzuchu zaczynają mi wirować. Chowam się za jakiś mur, żeby mnie nie zauważył. Po kilku minutach rzuca na dom ostatnie, zniecierpliwione spojrzenie, odwraca się i spiesznym krokiem odchodzi. Jestem bezpieczna. Już nie może mnie zobaczyć. Przez chwilę korci mnie, aby pójść za nim i dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Mam jednak w sobie na tyle przyzwoitości, żeby powstrzymać się w ostatnim momencie.

Znowu spaceruję po ulicy, zastanawiając się, w jakim dokładnie jestem nastroju. Radość? Nie. Fakt, spotkałam Daniela, ale nie zamieniłam z nim nawet słowa, no i to nie na mnie czekał przed tym domem. Przytłoczenie? Nie wiem. Właściwie nie wiem, jak dokładnie czuje się osoba przytłoczona, więc… A może smutek? Nie. To też nie to. Zazdrość? Tak! Trafiłam w samo sedno. Jestem zazdrosna…

Niespodziewanie czuję mocne, twarde uderzenie w tył głowy. Chwieję się niebezpiecznie. Ktoś zaciska palce na moich ramionach, a drugą dłonią knebluje mi usta. Nieznajomy, albo nieznajoma, ciągnie mnie w lewo. Próbuję się wyrwać! Krzyczeć! Wszystko na nic! Skąd ten człowiek się tu wziął? Dlaczego nie słyszałam jego kroków? Dlaczego go nie widziałam? Może wyskoczył z krzaków?

Mężczyzna, poznaję to po charakterystycznej, szorstkiej skórze dłoni i oddechu, rzuca mnie na ziemię i zakleja mi usta taśmą. Po co to robi? Przecież w okolicy i tak nie ma nikogo. No i dlaczego nie zasłania mi oczu? Znowu próbuję się wyrwać, ale mój napastnik błyskawicznie ściąga swoje spodenki i koszulkę i przygważdża mnie do ziemi własnym ciałem. Czuję, jak ostra, kłująca trawa wbija mi się w skórę przez cienki materiał różowego topu. Mężczyzna skuwa mi nadgarstki kajdankami i umieszcza moje ręce nad głową. Unosi mnie bez trudu i Zdziera ze mnie ubranie…

Gdy wreszcie się podnosi, uśmiecha się do mnie obleśnie. Ma wypielęgnowaną twarz. Może to artysta? Zaciskam mocno powieki, żeby go nie widzieć.

- Nie masz po co iść na policję – odzywa się drwiąco i wymachuje mi czymś przed nosem.

Nie, on nie jest artystą. To komisarz kryminalny. Rzeczywiście nie miał po co zasłaniać mi oczy.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Tynina 28.08.2014
    Jak już mówiłam pare razy - przez tą serie się płynie !
  • Daniel 29.08.2014
    Strasznie przyjemnie się to czyta. :D
  • Monia999 29.08.2014
    Dziękuję ;)
  • Ekler 29.08.2014
    nie pamiętam, na której części skończyłem . W każdym razie 15 za mną .

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania