Poprzednie częściMałe miasto część 1

Małe miasto część 6

Gdy wychodzę z ciepłego, przytulnego wnętrza samochodu, czuję, jak całym moim ciałem wstrząsa potężny dreszcz. Jak mogłam nie zauważyć wcześniej, że czuję się aż tak źle. Daniel chyba też to widzi, bo obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie. Wiem, że powinnam zaprotestować i jak najszybciej się od niego odsunąć, ale nie potrafię. Czuję, że sprawiłoby mi to fizyczny ból, więc pozwalam mu się prowadzić i ukradkiem wdycham jego zapach. Jest cudowny.

- Dlaczego Ania zostawiła cię tam, pod kawiarnią? – pyta niespodziewanie.

- Widziałeś nas? – dziwię się?

- Tak. Moja siostra od niedawna tam pracuje i mama poprosiła mnie, żebym coś jej zaniósł…

-pokłóciłyśmy się – wyjaśniam cicho. – Poza tym to nie ona mnie tylko ja ją zostawiłam.

- Ona weszła do środka, a ty nie. Swoją drogą… znacie się dopiero jeden dzień, a już zdążyłyście się pokłócić?

Uśmiecham się słabo.

- Takie są dziewczyny – mówię.

- I chyba dlatego nigdy was nie zrozumiem.

- To tutaj.

Patrzę niepewnie na ogród, ale widzę tam tylko naszego białego kota – Puszka.

- Ładny domek – mówi Daniel i otwiera bramę.

Potem prowadzi mnie do drzwi i wciska guzik dzwonka. Chcę się wyrwać, by moja mama go nie zobaczyła, ale on chyba ma inne plany.

Mama otwiera po minucie. Jest bardzo zaskoczona na widok nieznanego, ciemnoskórego chłopaka. Nie jest rasistką, ale nie codziennie widzi się Mulatów.

- Dzień dobry –wita się grzecznie Daniel. – Gabrysia źle się czuje i…

- Dziękuję – odpowiada krótko mama i chce mnie objąć, ale bez najmniejszego wysiłku wyswobadzam się z jej ramion.

- Nic mi nie jest – protestuję.

- Idź na górę – poleca mama. – Za chwilę przyniosę ci termometr i jakąś tabletkę.

Dotyka mojego czoła, potem policzków.

- Wygląda na to, że rzeczywiście masz gorączkę.

Zerka na Daniela, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę, że on nadal tam stoi. Wyraźnie nie wie, co powinna teraz zrobić.

- To ja już pójdę – oświadcza Daniel. – Dowidzenia.

- Dowidzenia – mówi mama. – I jeszcze raz dziękuję.

Daniel odwraca głowę i uśmiecha się lekko.

Biegnę do swojego pokoju, by jak najszybciej zaszyć się w pościeli i nie myśleć o tym, jak wielką siarę mi mama zrobiła. Nim zdążam dojść do sypialni, przychodzi mi do głowy myśl, że warto byłoby się wykąpać. Zamykam się w łazience i napełniam wannę gorącą wodą. Pomaga. Ciepła kąpiel pozwala mi się uspokoić i zebrać myśli. A próbuję rozgryźć Daniela. Jaki on jest naprawdę? Widziałam już jego dwa oblicza i wiem, że ma kompleks na punkcie swojej skóry. Dlaczego? Przecież wygląda tak cudownie. No ale rasizm w Polsce wciąż jest dość znany. Może ktoś mu kiedyś dokuczał z tego powodu? A może nadal tak jest?

Wychodząc z łazienki, zaczynam żałować, że nie wzięłam z sobą piżamy i muszę posłużyć się tylko ręcznikiem, bo dreszcze znowu dają o sobie znać. W swoim pokoju szybko zrzucam go na podłogę i wskakuję pod kołdrę. Kilka minut później przychodzi mama z termometrem.

- Trzydzieści dziewięć i pięć – mówi, gdy go jej po dłuższej chwili podaję. – Zaraz przyniosę ci jakąś tabletkę, a jutro pójdziemy do lekarza.

- Nie trzeba – zapewniam ją gorliwie. – Ja sama sobie poradzę.

- O! Nie ma mowy. – Zaprzecza stanowczo. – Masz dopiero piętnaście lat. Jeszcze coś by ci się stało.

Kręcę głową, ale ona chyba tego nie zauważa.

Zmęczona dość szybko zasypiam, a gdy się budzę, dookoła jest jeszcze ciemno. Siadam i po omacku szukam telefonu. Jest druga czterdzieści cztery. Odkładam komórkę i kładę się z powrotem, ale tym razem nie mogę zasnąć. Jest mi za gorąco i choć odrzucam kołdrę i tak nic się nie zmienia. Wtedy robi mi się zimno i znowu muszę się nią przykryć aż po szyję.

Gdy wreszcie zasypiam, śnią mi się owinięte o drzewa czarne BMW. Otwieram oczy i gwałtownie siadam na łóżku. Jestem zlana potem, lecz tym razem nie ma on nic wspólnego z gorączką. Oczywiście nie widziałam twarzy kierowcy w tych autach, ale chyba to było jeszcze gorsze.

Już nawet nie staram się zasnąć, by koszmar nie powrócił. Postanawiam wykorzystać ten czas na uporządkowanie samej siebie, chociaż wiem, że w moim przypadku jest to niemal nie realne. Zacznę od… No tak… Muszę zacząć od Daniela, bo on zajmuje honorowe miejsce w mojej głowie. Właściwie dlaczego? Przecież ja go nawet nie znam. Wiem tylko, że ma piętnaście lat, jest nieźle nadziany, nie boi się rodziców ani policji, bo jak inaczej można określić fakt, że gimnazjalista na legalu jeździ sobie samochodem po okolicy? Muszę przestać o nim myśleć! Po prostu muszę! Ale to nie jest takie proste. Bo on jest taki… cudowny… A jego wygląd, zapach. Wszystko mi się przypomina. Miał takie delikatne ramię.

Nie wiem kiedy po moich policzkach spływa pierwsza łza, czuję tylko, że za nią idą następne, a ja nie mogę zrobić nic, by je powstrzymać. Nie wiem też, dlaczego właściwie płaczę. To jest teraz nieważne. Łzy mi pomagają i nie przeszkadza mi nawet towarzyszący im charakterystyczny ból głowy. Wciąż myślę o Danielu, lecz już w zupełnie inny sposób. Bardziej realnie. Staram się znaleźć czarne rysy w jego osobowości. Po dłuższym namyśle wyłapuję je bez trudu.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Tynina 14.08.2014
    wszystkie rozdziały za mną ;) Naprawdę wspaniale się to czyta, człowiek w ogóle się nie męczy i z przyjemnością przechodzi do następnego rozdziału.
    Na jednym wpisie jest tyle tekstu ile powinno być - ani za dużo ani za mało.
    Jesteś jedną z osób, którą mi się tak przyjemnie i lekko czyta.
  • Ant 16.08.2014
    Nieźle sie rozchorowała
  • Malinka ;D 19.08.2014
    Do widzenia*. Jeden zauważony przeze mnie błąd. Czyta się swobodnie;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania