Po drugiej stronie prawdy - Rozdział XIII

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Zaspana przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek, była 10.30. Skołowana usiadłam na łóżku i próbowałam obmyślić plan działania. Nie ominie mnie długa rozmowa z Rafałem, która wywróci mój świat do góry nogami. Mimo to byłam zdecydowana usłyszeć całą prawdę. Sięgnęłam po torebkę i wyrzuciłam całą jej zawartość na kanapę w poszukiwaniu telefonu. Jedno zerknięcie na wyświetlacz rozwiało wszystkie moje wątpliwości, Magda i tata odchodzili od zmysłów.

Z westchnięciem pełnym rezygnacji wybrałam połączenie.

- Cześć, kochana – byłam pewna, że w moim głosie słychać rezygnację.

- Miśka – siostra od razu na mnie naskoczyła – gdzie ty się podziewasz? Z ojcem odchodzimy od zmysłów.

- Przepraszam – szukałam w głowie wiarygodnego kłamstwa. – Wybraliśmy się z Rafałem na wycieczkę, powinnam wcześniej was uprzedzić.

Tajemnicze porwania były zupełnie nie w stylu Rafała, atrakcję stanowiło oglądanie filmu w sobotę po obiedzie u mojego taty.

- Gdzie jesteście? – nie odpuszczała.

- Nie mam pojęcia – to akurat było prawdą – Rafał zrobił mi niespodziankę.

- O – siostra zmiękła odrobinę – przynajmniej mu się udało?

I to bardzo, jeszcze nigdy nikt mnie tak nie zaskoczył.

- Opowiem jak wrócimy – powiedziałam tylko.

Siostra milczała czekając aż poinformuję ją kiedy wrócimy.

- Kiedy będziecie z powrotem? – ponagliła mnie.

Tym razem to ja się nie odzywałam przez kilka minut.

- To może trochę potrwać bo – westchnęłam ciężko - Rafał jest w szpitalu.

Słyszałam jak wciąga ze świstem powietrze.

- Co się stało? – zapytała przez ściśnięte gardło.

- Właściwie sam jest sobie winien – wolno cedziłam słowa – wdał się w bójkę.

- Rafał?! – zapytała z niedowierzaniem.

- Też nie mogłam w to uwierzyć – przyznałam. – Bili się do tego stopnia, że aż krew się polała.

- Jak to się stało?

Poczułam narastającą gulę w gardle.

- Muszę kończyć – siliłam się na opanowanie – odezwę się wieczorem.

- Zadbaj o Rafała – głos drżał jej lekko.

- Kocham was – rozłączyłam się.

Łzy nie chciały już płynąć, z moich ust wydobył się cichy jęk, który stłumiłam szybciej niż ktokolwiek mógłby usłyszeć. Nie dane było mi nacieszyć się samotnością, ponieważ ktoś delikatnie zapukał do drzwi. Miałam ochotę krzyknąć, by się wynosił, zamiast tego wzięłam kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić.

- Proszę – głos miałam opanowany.

Joanna idealnie ubrana weszła do pokoju niosąc w ręku stertę ubrań. Po wczorajszej zadumie nie było śladu teraz uśmiechała się do mnie wesoło.

- Przyniosłam ci trochę rzeczy do ubrania – oznajmiła śpiewnie.

Rzeczywiście biały podkoszulek i czarne legginsy to niezbyt wyjściowy strój.

- O – tylko tyle byłam w stanie wykrztusić – dziękuję.

- Drobiazg – przeczesała włosy ręką. – Hania smaży ci racuchy na śniadanie.

Hania? To pewnie ta starsza pani, którą wczoraj poznałam.

- Nie lubisz racuchów? -Joanna wyglądała na zawiedzioną.

- Bardzo lubię – starłam się brzmieć przekonująco – zaraz zejdę.

Odetchnęła z ulgą.

- Nie będę zabierać ci więcej czasu.

Starając się jak najmniej myśleć( bo od tego można tylko nabawić się bólu głowy) poszłam wziąć prysznic. Okazał się bardzo szybki, ponieważ w połowie porannej toalety skończyła się ciepła woda. Drżąc z zimna wytarłam się w ręcznik i wskoczyłam w pożyczone ciuchy. Wybrałam białe jeansy i błękitny podkoszulek, włosy związałam w kitkę. Unikałam patrzenia w lustro, by nie przestraszyć samej siebie swoim widokiem. Na korytarzu nikogo nie było, wykorzystałam moment, by zajrzeć do Rafała. Nie wiem, dlaczego tam poszłam, może chciałam się tylko upewnić, że nic mu nie jest? Nie potrafiłam opanować drżenia serca, kiedy myślałam o wczorajszym wieczorze, o tym w jakim stanie był gdy go tu wiozłam. Spał spokojnie przykryty pod samą szyję kołdrą a kroplówka znów była podłączona. Wyglądał o niebo lepiej niż wczoraj, sińce i zadrapania prawie zniknęły z jego twarzy. Rzęsy rzucały cień na jego policzki. Poruszył się przez sen a po twarzy przemknął mu grymas bólu. Powinnam się wycofać, nie powinno obchodzić mnie, co się z nim dzieje. Nie mogłam się powstrzymać i podeszłam do łóżka. Wszystkie mięśnie w jego ciele były napięte, dłonie zacisnął w pięści.

- Rafał – szepnęłam.

Nie zareagował.

- Rafał – powiedziałam odrobinę głośniej.

Nic.

- Rafał!

Z jego palców wysunęły się ogromne pazury, które rozorałyby mi brzuch, gdybym w porę nie odskoczyła.

- Misia! – mężczyzna usiadł gwałtownie wyrywając wenflon z żyły.

Serce łomotało mi jak szalone, z trudem przełknęłam ślinę.

- Krew ci leci – głos drżał mi lekko.

Na szafce znalazłam jakąś chusteczkę i przycisnęłam ją do jego ramienia.

- Nie chciałem cię przestraszyć – powiedział przepraszająco.

- Wiem – nie odrywałam wzroku od jego ramienia. – Jak się czujesz?

Czułam na sobie jego palące spojrzenie.

- Coraz lepiej.

W milczeniu skinęłam głową.

- Na tyle dobrze, by powiedzieć mi prawdę? – spojrzałam mu prosto w oczy.

Tym razem to on przełknął ciężko ślinę i opadł na poduszki.

- Od czego chcesz zacząć? – zapytał zrezygnowany.

- Od początku – odwróciłam wzrok - czy nasze pierwsze spotkanie było przypadkowe?

Bałam się usłyszeć odpowiedź, serce dudniło mi w uszach.

- Nie.

- Opowiedz – poprosiłam cicho. – Opowiedz! – zażądałam głośniej.

- Twoja matka zadzwoniła do Hani piętnastego sierpnia 2016 roku – mówił beznamiętnym tonem - poprosiła ją o przysługę.

- Moja mama? – zapytałam z niedowierzaniem. – Co ona ma z tym wspólnego?

- Twoje pytania nie ułatwiają – uśmiechnął się lekko. – Chciała cię poznać i by ktoś miał na ciebie oko. Wiedziała, że wilkołaki to niebezpieczne towarzystwo.

To wszystko nie mieściło mi się w głowie, czy on sugerował, że mama…

- Chcesz powiedzieć, że…

- …została zaatakowana przez wilkołaka kilka lat wcześniej – dokończył gładko – gdy zimowym wieczorem wracała od przyjaciółki.

Serce podeszło mi do gardła, przez te wszystkie lata pozwalałam, by mówiono o niej takie okropności.

- Mama nigdy, by was dobrowolnie nie zostawiła – pokręcił z niedowierzaniem głową. – Kochała was na zabój, dalej kocha. Chłonęła o was każdy szczegół, pragnęła choć odrobinę uczestniczyć w waszym życiu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Ives 15.07.2019
    Dawno nie czytałem z zaciekawieniem takiego opowiadania. Opowiadanie gimnazjalistki dobre na scenariusz dla panienek 13-16 letnich. Mało kto potrafi trafić w ich gust, a tu na pewno skierowane jest do niedojrzałych dziewczyn...i dobrze. Proszę pisać i nie zrażać się niczym. Talent jest, a mistrzostwo i temat przyjdzie z wiekiem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania