Poprzednie częściPrawo do wolności - Prolog

Prawo do wolności część 5

Drogi pamiętniczku

 

Niedzielny obiad zakończyliśmy milczeniem. Po niezręcznych słowach, jakie wypowiedział Mikołaj każdy skupił się na sobie i dokończył posiłek pogrążony we własnych myślach. Oczywiście pytanie zostało bez odpowiedzi w wyniku czego każdy z nas inaczej mógł sobie na nie odpowiedzieć. I myślę, że każda z trzech odpowiedzi w pewnym sensie byłaby trafna.

Gdy zjedliśmy pozbierałam naczynia i wstawiłam je do zmywarki. Poprosiłam Mikołajka, aby poszedł sam pobawić się w swoim pokoju, ponieważ na zainteresowanie matki nie można liczyć. Jak zwykle poszła do swojego gabinetu, w którym jak mówi „pracuje” i odpoczywa po ciężkim dniu.

Sama natomiast postanowiłam, że wybiorę się na spacer po Prawym Mieście. Majowe słoneczko, które wyjrzało zza chmur zachęciło mnie do tego. Chciałam się oderwać od tej strasznej rzeczywistości. Choć na chwilę zapomnieć. Wiem, że taki spacer nie zdziała cudów, ale chociaż przygotuje mnie przed poniedziałkiem. Zresetuję się choć na chwilę, aby od kolejnego tygodnia przyjmować cierpienie i ból, na jaki sobie zasłużyłam.

Lubię chodzić wśród tych starych kamienic, a do tego niedziela ma jeszcze swój urok. Idąc po bruku uliczek można wsłuchać się w muzykę niedzielnych grajków. Wspaniałe melodie, które płyną z tych instrumentów, potrafią mnie uspokoić.

Chodziłam tak bez celu przez trzy godziny. W tym czasie rozmyślałam o sytuacji, jaka pojawiła się w mojej rodzinie. Wiedziałam, że te wszystkie zachowania i wydarzenia nie prowadzą do niczego dobrego. Moje myśli były skupione na rodzicach. Zastanawiałam się, co będzie dalej. Zdążyłam również dokonać analizy moich ostatnich trzech lat życia. Powróciłam do bolesnych dla mnie wydarzeń. Znowu słyszałam w swojej głowie głosy, o których już dawno powinnam zapomnieć, ale niestety nie mogę tego zrobić. Czułam, jakbym wpadła w trans i nie mogła się z niego obudzić. Potrząsnęłam głową i dopiero zdałam sobie sprawę, że moje policzki są mokre od łez. Wyciągnęłam chusteczki i lusterko. W sprawnym tempie doprowadziłam się do porządku.

W domu znalazłam się około dziewiętnastej.

- Już jestem! – krzyknęłam od wejścia.

Niestety nie usłyszałam odpowiedzi. Na dole było bardzo cicho. Zdjęłam obuwie i poszłam na górę. W sypialni rodziców paliło się światło. Ostrożnie uchyliłam drzwi i zauważyłam mamę pakującą walizki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • lea07 16.10.2016
    Ojej, ciekawe co się stało. I dlaczego tutaj nie ma żadnego koma ani gwiazdki, kiedy opowiadanie jest cudowne <333. Eh daję oczywiście 5 niepopadanie jest rewelacyjne <33
  • Alicja 16.10.2016
    Dzięki ;)
  • Tina12 16.10.2016
    Ciekawe co będzie dalej. Opowiadanie jest super.
    5.
  • Alicja 16.10.2016
    Dziękuję, nie wiem, co mam powiedzieć :)
  • Alicja 18.10.2016
    Dziękuję za anonimową piątkę.
  • Upadły(D.F) 25.10.2016
    Hm matka ucieka od ojca? Czy może go zabiła i z tego powodu się pakuje? :) Daję ci pięć i zwiększam do pisania twą chęć :)
  • Alicja 25.10.2016
    Nie zabiła go. Ale fajna koncepcja :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania