Poprzednie częściPrawo do wolności - Prolog

Prawo do wolności część 12

- Jutro poniedziałek. Powinnaś pójść do szkoły, ale zrobimy tak, że zostaniesz i rozpakujemy nasze rzeczy. Stąd do centrum Gdańska jest kawałek drogi, ale w końcu maj, więc zaraz będziesz miała wystawione oceny i ze szkołą nie będzie większych problemów – usłyszałam monolog matki.

- Okey – odpowiedziałam krótko.

- Czeka nas jeszcze poważna rozmowa, ale myślę, że na dziś masz już dość wrażeń.

- Też tak uważam – powiedziałam, kończąc ostatniego naleśnika.

Wstawiłam talerz do zmywarki i bez słowa poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i nie miałam nawet siły, aby wstać, wejść do garderoby i znaleźć pidżamę. Po prostu zamknęłam oczy i odpłynęłam.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Jaki znowu regulamin? - zapytałam z niedowierzaniem. Czy ja przypadkiem nie znajdowałam się w jakimś horrorze?

- Po pierwsze nikt nie może się dowiedzieć o tym, co dzisiaj zaszło. Jeśli zależy ci na dobrej ocenie, to myślę, że będziesz grzeczna. Po drugie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to obiecuję, że nie stanie ci się żadna krzywda. Poza tym nauczysz się wielu przydatnych rzeczy. Zrozumiałaś mnie? - Te wszystkie słowa brzmiały jak z kryminału. Nadal nie mogłam zrozumieć, o co chodzi. Wiedziałam tylko tyle, że znajduję się w pułapce.

- Tak – odpowiedziałam zachrypniętym głosem.

- To się cieszę. A teraz pożegnaj się ze mną.

- Do widzenia.

- To nie jest pożegnanie. Podejdź do mnie bliżej. – Od jakiegoś czasu stałam w bezpiecznej odległości, a teraz znów musiałam znaleźć się w potrzasku. Wcale nie miałam zamiaru tego zrobić.

- Chyba chcesz stąd wyjść? - Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek. Szybko odwróciłam się do drzwi i przekręciłam kluczyk.

Nagle poczułam, że spadam z prędkością światła. Serce podeszło mi do gardła, a jedynie, co udało mi się wydusić z siebie, to jedno słowo: „Nie!”.

Obudziłam się cała spocona. Moja pościel, w wyniku skopania, znalazła się na podłodze. Doskonale wiedziałam, co się ze mną stało. Znów śnił mi się ten przeklęty dzień. Nadal nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, przecież to wszystko wydarzyło się dwa lata temu. Tak, dwa lata temu! Chciałabym jak najszybciej zapomnieć, ale wiem, że jest to niemożliwe, dopóki chodzę do tej szkoły, codziennie jestem narażona psychicznie.

Podniosłam się ostrożnie z łóżka i udałam się na paluszkach do łazienki. Nie chciałam nikogo obudzić. Przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam do swojego pokoju. Zerknęłam na telefon, który wskazywał 1:48. Po takim śnie teraz na pewno nie zasnę, dlatego też otuliłam się narzutą z łóżka i wyszłam na balkon. Zaczerpnęłam świeżego powietrza. Wpatrywałam się w morze, które szumiało spokojnie. Nade mną księżyc świecił bardzo jasno, a niebo było gwiaździste. Piękna majowa noc uspokoiła moją poranioną duszę. Poczułam błogi spokój, który zawsze pojawiał się, gdy siedziałam w swoim domu na parapecie. Po chwili usiadłam na krześle, które stało na balkonie. Przymknęłam powieki i zaczęłam głęboko oddychać. Dziesięć minut później przeniosłam się z powrotem do łóżka i z wielkim trudem starałam się zasnąć.

Rano obudził mnie dźwięk mojej komórki. Wciąż zaspana wyjęłam ją spod poduszki. Na wyświetlaczu widniało imię mojej przyjaciółki. Odebrałam.

- Halo? - mój głos nadal brzmiał śpiąco.

- Gdzie ty się podziewasz? - usłyszałam krzyk Oli.

- Jestem w domu. Czy coś się stało? - zapytałam zdziwiona.

- Skoro jesteś w domu, to dlaczego twój tato kompletnie pijany próbuje dostać się do naszej szkoły? – szybki potok słów Olki wlał mi się do ucha.

- Czekaj... Która jest godzina?

- Dziesiąta. – A więc to nie był już taki ranek.

- O nie, zaczęło się. – Tylko teraz tego brakowało. Tato najwyraźniej popadł w dołek i próbuje nas odnaleźć.

- Co się zaczęło? Magda, o co chodzi? - słowa Oli dotarły do mnie z opóźnieniem.

- Spotkajmy się za dwie godziny na plaży w Brzeźnie. Tam, gdzie zawsze. Dasz radę się zerwać?

- Wiesz, że będzie trudno, ale postaram się – odpowiedziała moja przyjaciółka.

- Dzięki, kochana jesteś.

- Wiem – rozłączyłam się.

Nie mam za dużo znajomych. A Ola jest moją jedyną przyjaciółką. Zawsze można na nią liczyć, dlatego też uznałam, że powinnam się z nią spotkać i porozmawiać. Może razem coś wymyślimy. Na pewno to spotkanie mi pomoże. Nie chcę skrywać kolejnej tajemnicy.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • katharina182 02.12.2016
    Biedaczke koszmary teraz męczą; (
    Zobaczymy co przyjaciółka jej poradzi. Zostawiam zasłużoną 5 i będę czekać na kolejną część.
  • Alicja 02.12.2016
    Miło, że wpadłaś. Dzięki ;)
  • Tina12 02.12.2016
    Te koszmary są idealnym dopełnieniem historii.
    5
  • Alicja 02.12.2016
    Cieszę się, że takie elementy Ci się podobają :) Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania