Poprzednie częściPrawo do wolności - Prolog

Prawo do wolności część 6

- Co ty robisz? - zapytałam przygnębiona. Jeszcze nie zdążyłam zorientować się, co się dzieje.

- Pakuję się, nie widzisz? A gdzie ty byłaś przez ten cały czas? Wyszłaś bez słowa. Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. - Mama wciąż spokojna i opanowana pakowała swoje rzeczy. Środkowa szafa była już prawie pusta.

- Telefon mi się rozładował, byłam na mieście. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Co to znaczy, że się pakujesz? - Moja reakcja była gwałtowna. Nie rozumiałam, dlaczego tak się dzieje.

- Ty również musisz się spakować. Wyprowadzamy się. - Czerwona walizka, która została wypełniona po brzegi ubraniami, stała już na podłodze. Matka pakowała jeszcze torbę. Te słowa długo brzmiały w mojej głowie.

„Dlaczego muszę się spakować? Dokąd się wyprowadzamy? O co w tym wszystkim chodzi? Nic nie rozumiem!”

- Jak to? Dlaczego? Dokąd? - Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.

- To nie jest czas na zadawanie pytań. Mamy jeszcze dwie godziny, więc idź do pokoju i pakuj się. - Ostre słowa matki dotarły do mnie w szybkim tempie.

„Skąd taka nagła decyzja? Przecież jeszcze cztery godziny temu jedliśmy wspólnie obiad. Coś się musiało wydarzyć przez ten czas, ponieważ taty nadal nie było w domu. Ale zaraz, zaraz. Dlaczego mamy dwie godziny?”

Osłupiona wyszłam z sypialni. Trafiłam do swojego pokoju na drżących nogach. Zamknęłam drzwi na klucz. Właśnie w tym momencie nie potrzebowałam nikogo, żadne wyjaśnienia nie były mi potrzebne. Zrobiło mi się bardzo gorąco. Podeszłam do okna, otworzyłam je na oścież i wystawiłam głowę. Kilka głębokich wdechów pomogło mi się uspokoić. Rozwój sytuacji bardzo mnie zszokował. Rzuciłam się na łóżko i z mocno bijącym sercem szeptałam: „Czy to już koniec? Czy to już koniec”?

W tamtej chwili mój świat zawalił się tak, jak stało się to dwa lata temu. Wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo. Tylko dlaczego to wszystko spotyka mnie właśnie teraz, kiedy pogodziłam się ze swoim losem, kiedy doszłam do siebie? Dobrze, ja mogę cierpieć, rozumiem, że jest to kara. Tylko dlaczego dotyka to też moją rodzinę? Miki nie jest niczemu winien!

Po raz kolejny straciłam zaufanie do rodziców, moje życie stało się niestabilne. Straciłam poczucie bezpieczeństwa i nadzieję na to, że kiedykolwiek może być lepiej. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie powrócić do tamtego dnia, kiedy po raz pierwszy zostałam skrzywdzona.

„Piątek, 25 września. Luźne lekcje. Piękny słoneczny dzień napawający optymizmem, chęcią do życia.

Godzina trzynasta czterdzieści – siódma lekcja, wychowanie fizyczne.

Miałam ten dzień zakończyć spokojnie, wrócić do domu i rozpocząć weekend. Niestety pozostał tylko ślad w mojej psychice oraz rana, która nie zagoiła się do dziś.

- Madziu, odłóż piłkę i podejdź do mnie.

- Tak, słucham? Czy coś się stało?

- Nie nic. Wszystko jest w porządku. Pamiętasz naszą rozmowę na początku roku szkolnego?

- Tak, prosił pan o pomoc.

- Dobrze. Więc dzisiaj możesz mi pomóc.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • lea07 16.10.2016
    Ale ty lubisz kończyć w takich ważnych momentach hahaha :D. Jestem bardzo ciekawa co od niej chce<3 Proszę dodaj nowy rozdział :) Zostawiam 5 bo wiecej nie mogę :( i czekam.
  • Alicja 16.10.2016
    I właśnie takie komentarze dają napęd do napisania kolejnych części :)
  • Tina12 16.10.2016
    Czemu przerwane w takim ważnym momencie? Pomimo tego czekam na cd.
    5
  • Alicja 16.10.2016
    Żeby zachęcić do dalszego oczekiwania i czytania. Ale postaram się skrócić to czekanie. Dziękuję za wszystkie dobre słowa :)
  • Tina12 16.10.2016
    Alicja
    Nie ma za co.
  • NataliaO 16.10.2016
    Czekam na ciąg dalszy :) 5
  • Alicja 16.10.2016
    Dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania