Poprzednie częściRudasizm

Rudasizm|9

Przypominam:

"..." - anioł/diabeł

 

„Pobudkaaa!!”

-AAA!!

Z krzykiem poleciałam na zimną podłogę, gdy mój diabelski budzik wydarł mi się do ucha. Spojrzałam na nią, a ta tylko:

„Masz mord w oczach.”

- Myślę, czy by nie iść po drewno i nie spalić cię na stosie.

„Kochana, jestem nieśmiertelna.”

-Jest jakiś sposób, by ją zabić?- zapytałam Diany, siadając na łóżku i opatulając się kołdrą. Anielica usiadła obok i zaczęła czesać mi włosy, uwielbiam jak to robi, a diablica siedziała na krześle przed lustrem, robiąc sobie makijaż.

„Możesz to zrobić tylko Sztyletem Aniołów, a on niestety jest u Uriela.” –odpowiedziała mi anielica, mrużąc oczy.

„Ukradnięcie go jest niemożliwe, nie żebym próbowała.” - dodała Łucja.

-Uriela? Tego archanioła?

„Tak, ten sztywniak rządzi Niebem razem z swymi braćmi, hasając sobie po Polach Elizejskich.”

Dobrze, że czasem je mam, mówią mi wszystkie plotki z Góry i Dołu, o których w Biblii nie piszą.

-To Niebem nie rządzi Trójca Święta – Bóg, Jezus i Duch Święty?

„Rządzi, ale Boga tak naprawdę, to mało kto widział, tylko archaniołowie. Jego Syn czasem chodzi po Polach Elizejskich…”

„Albo jeździ, ma najnowszy model Mercedesa. Ojczulek, niczego mu nie odmówi.” – dodała Łucja.

„Nie przerywaj mi Lucek. A wracając jak wiesz Duch Święty jest niewidoczny, więc Trójca ma swoją jak by to powiedzieć prawą rękę.”

„ A raczej trzy, kiedyś było cztery. Ja będę następna.”

-A nie musiałabyś być aniołem?

„Nieważny szczegół. Nie przeszkadzaj mi, myślę jak podbić świat.”- Diablica zaczęła trzeć dłonie o siebie, jak to robią złe charaktery na filmach.

„ Nie przeszkadzajmy dziecku marzyć. Ale ma rację jest ich trzech, a kiedyś było czterech. Są to bracia archaniołowie Gabriel, Uriel i Rafael.”

-A ten czwarty?

„Ech… To był Lucyfer, ale jak wiesz na początku stworzenia świata został usunięty i zesłany to Piekieł.”

- Oberwało mu się za to, że podkusił Ewę?

„ Tak, a że to były pierwsze ludzkie dzieci, Szef nawet nie pomyślał o swoim najmłodszym , anielskim synu i zesłał go do Piekieł.” – odpowiedziała mi Łucja. Na chwile zesmutniała, a potem dodała – No wiesz, taka pierwsza patologia. - Anielica przewróciła oczami, a ja zaczęłam się śmiać.

Ubrałam się w biały podkoszulek, długą, dżinsową koszulę i czarne spodnie, a włosy Diana związała mi w luźny koczek. Poprosiłam ją też, aby siniaki znikały szybciej. Zgodziła się i uczyniła to samo dla Kamila, tak więc po dwóch dniach nasze twarze były bez żadnej skazy. Szybko wzięłam plecak, zjadłam coś i popędziłam do szkoły. Półgodziny później byłam na miejscu.

- Aleks! – zawołał mnie jakiś damski głos.

„ O panna gadatliwa.”

- Hej Nina, gdzie masz dziewczyny? – zaczęłam się rozglądać za Lian i Wiki.

- Czekają w aucie, próbowałam się do ciebie dodzwonić. Przechodzimy dalej! – dziewczyna rzuciła się, przytulając mnie.

- Gdzie?

- Konkurs, mówiłam ci.

- A no tak, wybacz.- musiało mi wylecieć z głowy. Ciekawe przez co? Może przez nowo poznaną rodzinę albo bójkę z takim moim kuzynem. Otóż dziewczyny startowały w konkursie matematycznym, nie dziwne, że się dostały, są mądre. – Czyli zostawiacie, mnie dziś samą w tej dziczy?

- Będziemy wspierać cię duchowo. Pa! – i odbiegła, oby wszystkich pokonały. Nina usiadła za kierownicą i ruszyły z piskiem opon. Nie muszę znać ich kilka lat, by wiedzieć, że z niej beznadziejny kierowca.

„ Tak jak z ciebie.” – dodała diablica.

Westchnęłam i znów założyłam słuchawki. Tylko na chwile zamknęłam oczy, wczuwając się w lecącą muzykę, ale to wystarczyło, by się o coś potknąć i polecieć na ziemię. Tym razem nikt mnie nie złapał, za to wokół rozbrzmiały śmiechy, głównie męskie.

„ Mamy towarzystwo.”

„ Ale tym razem nie poradzisz sobie tak łatwo, Aleksandro.”

Szybko podniosłam się z klęczek i zaczęłam otrzepywać kolana.

- No, no całkiem niezła, ale gdyby nie te włosy. – odezwał się za mną jakiś męski głos, sekundę później czyjaś rękę, zapewne jego, klapnęła mnie w pupę. Odwróciłam się i zamachnęłam, ale poczułam tylko zimne powietrze wokół mej zaciśniętej pięści. Chłopak musiał zrobić unik, teraz stał w bezpiecznej odległości i się śmiał.

„Jak on śmie, to jest naruszenie praw kobiet i przestrzeni osobistej!” – krzyknął mój aniołek.

„O kurde, jednorożec się wkurzył.”

Rozglądnęłam się otaczało mnie z sześciu wysokich facetów z ostatniej klasy. Mieli na sobie bluzy drużyny piłkarskiej. Między nimi, oparty o swoje autko stał Gabryś. Ciemne włosy wpadały mu do brązowych oczu, które chyba ze mnie kpiły. Ktoś pociągnął mnie za włosy, ale tym razem byłam szybsza i złapałam jego rękę, boleśnie wbijając paznokcie w skórę. Chłopak zaczął się wyrywać.

-Nie rób tego więcej. – syknęłam i go puściłam.

-Spokojnie rudzielcu, nikt tu nie chce kolejnej bójki. – powiedział Gabriel – Chcemy, byś wyjechała.

-Słucham? – chyba się przesłyszałam.

-A ta znowu niesłysząca. Mam już parę problemów, nie chcemy kolejnego, więc spadaj.- powiedział już bez cienia uśmiechu. Nagle za mną rozległ się jakiś hałas.

- O jakich problemach mówisz? – odezwał się Michał.

Odwróciłam się. Za mną stali moi kuzyni, cała czwórka. Kamil uśmiechnął się, na jego twarzy też już nie było siniaków.

- Chyba nie masz na myśli nas? – zawtórował bratu Jasiek.

- Bingo! Odejdziecie ta sprawa dotyczy mnie i tej małej. – Gabriel zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać.

- Otóż nie, ponieważ my nie zostawiamy na pastwę losu swoich, a szczególnie rodziny. – odpowiedział mu Igor, zbliżając się do niego. Ciacho się cofnęło. Mój przyjaciel odwrócił się do niego plecami, co było dość odważne i razem poszliśmy w kierunku szkoły.

- Emm… Dzięki chłopaki, ale… – powiedziałam.

- Wiemy, że byś sobie poradziła, nie musisz tego mówić.

- Ale może lepiej przystopuj. – odpowiedzieli mi ze śmiechem bliźniacy.

Po czym razem z Igorem skierowaliśmy się do klasy. Usiedliśmy w naszej ostatniej ławce i nawzajem budziliśmy się, by nie zasnąć na nudnej lekcji historii.

- Igor! – zagrzmiał pan Nowicki, nasz nauczyciel.

- Tak? – chłopak przebudził się natychmiastowo i teraz patrzył się mężczyznę otępiałym wzrokiem.

- Wygodnie ci się śpi?

- Tak, prze pana.

- W takim razie kto odkrył Amerykę?

- Abraham Lincoln, prze pana. Czekaj nie!!! Kolumb!! Tak, to on. – Igor natychmiast, wrócił do żywych, a ja schowałam się pod ławkę, śmiejąc się za co mi się dostało.

Śmiałam się z niego póki nie dotarliśmy do drzwi stołówki, a tam uświadomiłam sobie, że nie mam z kim usiąść. Zatrzymałam się w progu.

-Chodź. Usiądziesz z nami.

Kiwnęłam głową i razem podeszliśmy do baru, a potem do stołu satanistów. Reszta już tam siedziała. Kamil tłumaczył Michałowi chemię.

- A ty umiesz? – zapytał Jaśka, drugiego bliźniaka Igor.

- Wystarczy, że jeden będzie umiał. Ja muszę zrozumieć biologię.

„ Ty też Aleksandro. Musisz umieć matematykę, niemiecki, biologię i chemię” – usłyszałam nauczycielski głos Diany, a zaraz zawtórowała jej Łucja.

„ Spoko, ja też tego nie umiem.”

„ Dlatego chcę by ona umiała, by nie stała się tobą.”

„ Ranisz mnie jednorożcu. Serio to boli.”

Od kłótni dziewczyn moją uwagę odwróciła druga kłótnia, tym razem chłopaków.

- Zaczyna się. Zabierzcie jedzenie i schowajcie się pod stół. – szepnął do mnie Kamil i zasłonił się książką, w momencie w którym głowa Jaśka wylądowała w kanapce z dżemem. Zaczęłam patrzeć to na jednego klona, to na drugiego. Ten brudny wziął do ręki sos i wylał go na głowę brata. Zaczęła się bitwa na żarcie, w którymś momencie dostałam musztardą po twarzy. Na chwile zamarliśmy w ciszy, ale zaraz wzięłam moja kanapkę z nutellą i rzuciłam w chłopaków. Michał uchylił się, a pociskiem dostał człowiek stojący za nim.

„Niezły podryw.”

Chłopakiem tym okazał się Gabryś, który teraz miał moją kanapkę na twarzy.

-Ooo… Już po mnie… - zamarłam.

Ta sama wredna blondynka, o której już była mowa, roześmiała się. Wystarczyło to aby na jej głowie rozpłaszczyć dużą kanapkę. Dokonał tego Gabryś. I tak już po dziesięciu minutach mieliśmy wielką bitwę na jedzenie. Śmiałam się, gdy bliźniacy wyciągnęli procy, stanęli na stole i zaczęli bombardować ludzi kawałkami prowiantu. W tym całym bałaganie uciekając przed Igorem, wpadłam na coś twardego i razem z tym czymś poleciałam na ziemię. Spojrzałam w dół, pode mną był Gabriel i trzymał mnie mocno w tali. Zrobiłam duże oczy, ale się nie ruszyłam, a ten zaczął się śmiać. Szybko się podniosłam i wczołgałam pod stół, a on za mną. Nie odzywaliśmy się, aż w końcu jego śmiech udzielił się i mnie.

- Robisz niezłe zamieszanie w tej szkole. – powiedział.

- To akurat nie moja wina.

Zbliżył się do mnie, palcami chwycił za mój podbródek i uniósł ku sobie. Cały świat nagle zniknął, ta masakra, moi stróże, bo to była nasza chwila. Zbliżył się, uśmiech znikł mu z twarzy. Może i był chamski, ale nie zmarnuje tej chwili. Był naprawdę blisko. Nagle trzasnęły drzwi i ktoś krzyknął. Do pomieszczenia wpadł dyrektor, który zepsuł nam ten moment, gdyż z przerażenia odskoczyliśmy od siebie.

- Kto jest za to odpowiedzialny! –krzyknął na całe gardło dyrektor.

Spojrzałam na chłopaka, który jeszcze kilka sekund temu, prawie mnie pocałował. Patrzył na mnie zaskoczony.

Następne częściRudasizm|10 Rudasizm|11 Rudasizm|12

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Karawan 10.03.2017
    Dwa wyłapałem - pięć zostawiłem
    Wygodzie ci się śpi? - wygodnie
    już byłą mowa -
  • Alesta 10.03.2017
    o dzięki
  • Mrocznaa 10.03.2017
    Masz trochę literówek:
    filach - chyba chodziło o filmy,
    tworzenia - stworzenia.

    Bardzo lubię czytać twoje opowiadania i z niecierpliwością czekam na kolejną część, a teraz daje 5! ;)
  • Alesta 10.03.2017
    dzięki, nie zauważyłam
  • Ktos 20.03.2017
    Kiedy kolejna część ?
  • Tanaris 27.03.2017
    Ale ma racje jest ich trzech, a kiedyś było czterech. - rację*
    Westchnęłam i znów założyłam słuchawki.Tylko... - po kropce spacja
    -Spokojnie rudzielcu, nikt tu nie chcę kolejnej bójki. - nie chce*
    Na chwile zamarliśmy w ciszy, - na chwilę
    I ta piękna, romantyczna końcówka, 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania