Rudasizm|6
Tak na marginesie, jak by kto czytał pierwszy raz:
"......" - anioł/diabeł, głosy słyszane w myślach bohaterki
- Aleks!
Weszłam do ogromnego pomieszczenia, zwanego stołówką. Wszędzie stały okrągłe stoły, przy których siedzieli już uczniowie. Do jednego właśnie zawołała mnie Nina, nowo poznana dziewczyna.
Była ładną blondynką z upiętym elegancko kokiem. Miała nieskazitelną, rumianą cerę i duże, szare oczy, co kojarzyło mi się z Ateną (grecką boginią mądrości). Nina nie wyglądała na głupią, przeciwnie. Siedziały z nią jeszcze dwie dziewczyny. Jedna chyba była Azjatką. Miała długie proste włosy i czarne skośne oczy. Dziewczyna siedząca obok miała czekoladowy odcień skóry, niebieskie włosy do ramion i nosiła okulary. Obie wydawała się miłe i obie były inne, tak jak ja.
" Patrz stół dziwadeł, no Aleks coś dla ciebie" - zarechotała Łucja.
" Łucjo może w końcu byś się ogarnęła, zachowujesz się jak dziecko, do jasnej cholery" - wrzasnęła na nią Diana, co było dość nietypowe, bo anioły tak się nie wyrażają.
" No proszę Diano jesteś ucieleśnieniem anielskiej władzy, jak możesz tak się zachowywać. Oddawaj aureolę."
" Słucham? "
" Zakład, nie pamiętasz? Nie ładnie się tak odzywać, a teraz poproszę aureolkę"
I aniołek wyciągnął z kieszeni prawdziwy pozłacany skarb, po czym oddała go diabłu, a ja podeszłam do stołu dla normalnych ludzi.
- Hej.
- O jesteś. Poznaj Lian - pokazała na Azjatkę - i Wiktorię, naszą Wiki.
- Elo. - uśmiechnęła się murzynka. - Witaj kolejna nienormalna osobo.
- Co oni mają problemy z nieprzeciętnymi ludźmi? - wskazałam głową na stolik obok, przy którym siedzieli sportowcy.
- No trochę, a ty to ta z przepowiedni. - spytała się Lian, przypatrując mi się uważnie. -Znasz ich?
Pokazała na stolik pod oknem, przy którym siedziało czterech chłopaków. Wszyscy byli ubrani na czarno i głośno się z czegoś śmiali. Dwóch z nich próbowało trafić butelką w nauczyciela.
- To bliźniacy, spotkałam ich na korytarzu. Tego z kucykiem też już widziałam, a z szatynem mam przyjemność siedzenia w jeden ławce na kilku przedmiotach.
Sam ich widok wywołał na mojej twarzy uśmiech, chwile później przeniosłam wzrok na dziewczyny, milczały. Wiktoria się śmiała, a Lian przeszywała mnie wzrokiem.
- A czemu pytasz?
- O nich też jest mowa w tej całej przepowiedni. Dzieci Lucyfera to oni, a przynajmniej tu są tak nazywani. Ludzie się ich boją. - odpowiedziała mi Wiki, mrugając do mnie.
- Czemu tak o nich mówią? Odprawiają czarne msze, czy co?
" I w czym problem? A tak na marginesie takie msze nie istnieją." - odezwała się w mojej głowie Łucja.
" Co diabły są zbyt leniwe, by podnieś swoje szlachetne cztery litery" - zaśmiała się pod nosem Diana.
" Dobija mnie twoje unikanie wulgarnych słów, aniołeczku, a aureolka i tak jest u mnie."
" Kiedyś ją odzyskam, siostro. "
" Po moim trupie."
" Ale my jesteśmy nieśmiertelne."
" I o to chodzi, siostro."
Te ich ciągłe kłótnie są nieznośne, nie mogę się skupić na tym co mówi druga osoba.
" My to słyszymy" - upomniała mnie diablica.
Oszaleję kiedyś...
- Halo? Ziemia do Aleks.
- Wybacz, kontynuuj.
- Ludzie się ich boją, ponieważ tam gdzie oni się znajdują zawsze wybucha afera.
- W zeszłym miesiącu wysadzili kibel w powietrze. - powiedziała Nina, ustami pełnymi sałatki.
- Co to ma do Lucyfera?
" Ten kibel wylądował mu na balkonie..."
- Problem w tym, że cała czwórka była na lekcji, a na nagraniu wyraźnie widać, że to bliźniacy.
- To tylko przykład, tych sytuacji było naprawdę wiele. Ponad to nauczyciele, na wszystko przymykają oko i się ich boją. - dodała Lian.
- Uczniowie chcieli się ich pozbyć, pokazali wszystkie ich "złe uczynki" pewnemu facetowi z urzędu.
- I co się z nim stało?
- Następnego dnia słuch o nim zaginął.
- No, ale chyba coś z tym zrobili?
- Policja gdy tylko dowiedziała się kto jest podejrzanym o zniknięcia tego gościa, od razu zamknęła komisariat, powiedziawszy że nie chce więcej słyszeć cokolwiek o tej sprawie.
- Dziwne...
Zadzwonił dzwonek, wstałyśmy i rozeszłyśmy się do swoich klas. Nie wiedziałam, że to kryminaliści, jeśli tak można ich nazwać. Dowiedziałam się, najstarszy z długimi włosami, ma na imię Kamil. Następnie bliźniacy - Michał, Jasiek i najmłodszy Igor, którego już znam z ławki. Podobno mają swój zespół, chciałabym kiedyś ich posłuchać, a co dopiero zaśpiewać z nimi. Po tym co się dziś dowiedziałam, jeszcze bardziej chcę ich poznać.
Powinnam przede wszystkim patrzeć przed siebie, a nie dumać w obłokach. Nagle wpadłam na coś twardego. Czarna koszula, umięśniona klatka piersiowa, czyli to musi być chłopak. Podnoszę głowę do góry...
- Ty...
- Zawsze będziesz się ze mną tak witać, Aleksandro. - odpowiedział, z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie przepadamy za sobą, Gabrielu, więc mam prawo tak mówić.
- Skąd wiesz, że ja za tobą nie przepadam?
- Dałeś mi to jasno do zrozumienia.
- Czyli jednak nie jesteś taka głupia, na jaką wyglądasz, rudzielcu.
Już miał mnie wyminąć, ale diablica przejęła nade mną kontrole i chwyciła (chwyciłam) go za przedramię, zmuszając tym do zatrzymania się. Przybliżyłam się i wyszeptałam mu do ucha:
- Lepiej uważaj, bo tracę już do ciebie cierpliwość. Nie jestem taka jak inne, zapamiętaj to sobie.
Odwrócił się do mnie, tak że dzieliło nas kilka centymetrów. Spojrzał mi głęboko w oczy, jego źrenice rozszerzyły się, po czym opuścił wzrok na moje usta. Przez chwile myślałam, że mnie pocałuje, a gdyby to zrobił nie protestowałabym.
- Wiem o tym, Aleksandro.
Puściłam go, a on odszedł. Zrobiło się jakoś zbyt gorąco.
Zapraszam do komentowania, na pewno znajdą się jakieś durne błędy.
Komentarze (6)
Jak do tej pory mi się podoba. Sam pomysł jest bardzo ciekawy i oryginalny.
Daję 5
Powodzenia w dalszym pisaniu; )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania