Szorty poranne #1 - Morderstwo w poznańskim tramwaju
Krótka notka wprowadzająca: przyda mi się trochę praktyki literackiej, cobym odrdzewiał, tedy stwierdziłem, że wzorem wszystkich tych szalonych ludzi, którzy zdobywają pagórki po godzinie ósmej rano, tak ja wdrapię się na fotel i będę praktykował jogging myśli. Jak się nie wyrobię do 10:00 każdego ranka do końca maja, to tego dnia zaczynam biegać.
No to startujemy z serią - Szorty poranne:
Tramwaj toczył się po szynach.
Na samotnym siedzeniu przy oknie spoczywała sobie babcia – patrzyła przez okno coraz ciężej otwierając powieki, raz po razie, z każdym mrugnięciem wolniej, z większym wysiłkiem, z bólem na twarzy.
I po jednym z przystanków niespodziewanie zamknęła ślepia i zamarła, kiedy ja stałem akurat najbliżej. Żadnego innego faceta, na którym spoczywałby obowiązek sprawdzenia, czy starowinka jeszcze dycha. Co gorsza, ludzie jakby wyczuli co się dzieje – dwa tuziny oczu wpatrywały się we mnie i czekały na reakcję.
Powiedzieć, że byłem przerażony to jak powiedzieć, że Bill Gates jest dosyć zamożny. Kolana dygotały, skórę pokrył pot, ręce trzęsły się panicznie, gardło wyschło boleśnie, oddech ośmierdł tchórzostwem.
Położyłem dwa palce na krtani i odetchnąłem z ulgą, wszystkie kamienie spadły lawiną z serca.
Na szczęście nie żyła.
Na szczęście nie zrobiłem z siebie skończonego kretyna.
Komentarze (14)
Tekst miał być tak napisany i nie, nie był pisany na siłę.
Za rady dziękuję - polecam zapoznać się z innymi moimi tekstami i wrócić.
A przyznaję, że dzisiaj czytając, to mogłem napisać to lepiej - szortów przede mną do stworzenia jeszcze ponad 250 (na każdy dzień roku muszą być!), więc przyjmijmy, że to trudne miłego początki! :)
Dziękuję i mam nadzieję, że inne teksty przypadną do gustu bardziej. Ostrzegam, że bywają różne!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania