Szorty poranne #12 - Szklany Raj
Dzisiaj nieco cięższy tekst niż zazwyczaj, wybaczycie ;)
_________________________________________
Na gnoju wyrastały szklane kwiaty metropolii.
Wynosiły się ponad smog, ponad biologiczne ograniczenia, ponad niknący we mgle dym z tanich papierosów, ponad oczy ropiejące w niedospaniu, ponad ulotności wczorajszych chwil. Tutaj, w lustrzanych kolosach, ludzie żyli jutrem, a im wyżej mieszkali, tym wyżej jutra się znajdowali.
Gromady bezskrzydłych aniołów wspinające się do nieba po nowoczesnych wieżach Babel budowanych na modłę współczesności – hurtowo i w nadmiarze. A gdyby jeden z nich przypadkiem zerknął przez kryształowe kalejdoskopy w dół, ujrzałby gnój.
Ujrzałby smog skrywający oddechy miliardów mrówek. Być może nawet ujrzałby samotny kwiat walczący pod kloszem o odrobinę tlenu, ujrzałby pączkującą w trujących oparach miłość, dostrzegłby tragedię rąk gnojem umazanych, kiedy próbowali piąć się za nimi do szklanych domów, dzieci bawiące się na przeżartych rdzą huśtawkach i moralne kręgosłupy pękające pod młotami niesprawiedliwości, kajdany zrzucane w krótkich przebłyskach świadomości, że ucieczki nie ma.
Ujrzałby fundamenty – kompostownik na którym rosły szklane latorośle tych lepszych sortów, tych lepszych pokoleń. I być może, jeśli miałby szczęście, zrozumiałby, że post-apokalipsa to jedynie punkt widzenia.
W końcu – punktem widzenia – to dla mrówek spada z Raju deszcz samobójców.
Komentarze (6)
Mam nadzieję, że nie pogniewasz się, tylko do celów własnych :) 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania