Szorty poranne #3 - Nieotagowany retro

W kubku leży nieotagowana szczoteczka, żadnego brandingu, zwykła, szara, kupiona w Biedronce, nothing fancy ogólnie, ja nie z tych, co uprawiają toothbrushing profesjonalnie, ja w ogóle nie z tych -ingowych jestem. Obcy mi jest leżaking, hipstering, zakupping, surfing, clubbing, binge-watching, netflixing, chilling, jutubing, camming, trolling, photoshoping, gaming, sexting i ogólny -ing. Ing generation, modern generation. Ingpeople. -Ingi.

Nie nadążam, człowiek retro, choć niestety nie vintage, w lustrze twarz młoda, niedospana, nieotagowana. Człowiek retro, mówią, że w miejscu stoi, że co to, że czasu nie ma na spotkania, że po co w cztery oczy, lepiej na fejsie, bo kariera, bo fanpage, bo blog, bo zażenowania mniej, krępacji mniej, w oczy patrzeć nie trzeba, do człowieczeństwa nie przyznawać, a przecież można sobie porno w międzyczasie odpalić, po co po co po co, na co komu człowiek blisko, skoro można po kablu za ręce się połapać, do porno fapnąć (na co komu sex, sex jest niepraktyczny), wszyscy szczęśliwi, alienacja spływa ulicami, retroludzie na spacerach i ludzkość 2.0, społeczności po kablach i cyferkach. Dobra rzecz, wygodna, czasem nieco nieludzka, ale cóż, postęp to postęp, robotyka, transhumanizm, te sprawy, rozumiem, trza iść z duchem czasu, a jak się nie idzie, to się stoi w miejscu, a jak się stoi w miejscu, to się cofa, taki mit.

Chociaż ja nawet miejscu nie stoję, myślę, patrząc w to lustro i szorując te zęby. Ja zapierdalam do tyłu, pod prąd, szukam człowieka, szukam myśli, doświadczeń jakich, muchy zabijam, dzień morderstwem zaczynam, ja morduję muchy, -ingi mordują myśli. Skala jeden do miliona, więc to nie remis, przewaga po stronie ingów, ale ja przy nadziei, w ciąży z sennymi marzeniami, że będzie lepiej, że z wiekiem człowiek staje się człowiekiem a mniej ingiem, mniej robotem, mniej komórką i laptopem (doceńmy cyborgi w rozkroku niezdecydowane). A może to tylko ja taki aspołeczny o poranku?

Pastę wypluwam, spłukuję, zęby myłem minutę pięćdziesiąt dziewięć sekund, prywatny dislike, wyrzuty sumienia, dziewięciu na dziesięciu specjalistów BlendaMed patrzy na mnie z wyrzutem, czy tak wypada, panie Czarnowidzu, czy tak godzi się żyć – po swojemu, a nie jak mówią specjaliści, społeczeństwo, normy, kultura, medycyna, nauka, internet.

W rzyci z tym. #rebel, hasło na dzisiaj (jak na co dzień): wyjebane.

Prysznic czyści do końca brudy porannej chandry, fantomy niedospania znikają w strugach wody. Myślobrania ciąg dalszy, nieotagowany.

A może ja przesadzam, przesadzam bankowo, przecie nie żyje się na albo-albo, się życie stopniuje, internet potrzebny, zakupy zrobić, paczki zamówić, wiadomości obejrzeć, film, serial, książkę przeczytać (palców się o kartki nie potnie), z chłopakiem zerwać, obiad zrobić, zdanie podzielić, selfie jebnąć, opinię wygłosić, muzyki pokraść, porażki ludzi obcych obejrzeć (ego boosting?), porażki sobie wytłumaczyć, czas zmarnotrawiony, o celebrytach poczytać, sławnych ludzi pośledzić, nachapać się fermentowanym aromatem sukcesu, blogi poczytać, opinie o opiniach nieopiniodawczych, poudzielać się, znajomej zdjęcie skomentować, polubić (bo nielubić się nie da), życie sobie ułożyć, w statusie zawrzeć, zachować dla potomnych, dla narodu, dla świata, a niech wszyscy zobaczą jakie życie, by się ułożyło, gdyby się żyło, a nie tylko na życie patrzyło.

Jak widać, medal ma dwie strony i obie mają rację.

Dylemat (ergo myślozbrodnia, bo własne zdanie trza mieć jedno, podobno).

Nieotagowany retro.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Shiroi Ōkami 17.04.2016
    W sumie to lubię Biedrę, mój ulubiony sklep, bo za dziesięć złoty da się nakupować dużo dobrego jedzonka ;-;
    "#rebel, hasło na dzisiaj (jak na co dzień): wyjebane." ~ Skąd ja to znam XD
    Ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie znam się na wszystkich ingach, choć ciekawie poruszony temat człowieczeństwa w erze ingów i internetów. I myślę, że warto się zastanowić, czy to nie cały świat się cofa przez wspomniane ingi i internety, a ludzie stojący w miejscu nie idą do przodu... skomplikowana moja rozkmina :/
  • Arysto 19.04.2016
    Biedra jest spoko. Ciekawe rzeczy czasem tam mają, chociaż osobiście nie mam ulubionego hipermarketu :P
    A na ingach nie znają się nawet ingi. Tutaj trzeba specjalnych ingów. Ingów ingów.
    Rozkminy nie są proste ;D
  • TeodorMaj 17.04.2016
    Świetny tekst. Trafnie oceniłeś rzeczywistość cyber świata/ludzi, którzy zapominając o normalnych kontaktach żyją zamknięci z laptopem, komórką i internetem. 5.
  • Arysto 19.04.2016
    Dziękuję ;) Mam nadzieję, ze kolejne również się spodobają!
  • KarolaKorman 17.04.2016
    ,,Chociaż ja nawet miejscu '' - zgubiłeś w
    Dałam 5 :)
    Ławeczki w parku są cudne, brak telefonu pewnie też byłby. Można by potęsknić do następnego spotkania i cieszyć się chwilą, ale technika, moda, trendy wdzierają się same. Dla przykładu: Ja do pracy ubieram stare spodnie. Długo były stare. Do puki na kolanach nie wydarłam dziur. Teraz są modne :)
  • Arysto 19.04.2016
    Jak zawsze coś pogubię w tym tłoku myśli :) Ławeczki są spoko, trawka też, ale co z tego, jak zaraz ktoś przebiegnie z Eldomondo na łapie albo innym trendem i ludzie jak na debila patrzą jak im mówię, że biegam i gram w Ultimate Frisbee bez Eldomodo. A co do spodni - no właśnie. To w sumie jest najlepsza alegoria :P
  • ausek 17.04.2016
    Jako że zobowiązałeś się do codziennego dodawania tekstów, obiecałam sobie je czytać. Kurczę, ale znaleźć Cię dzisiaj w tym wysypisku tworów nie było łatwo. ;) Mnie nigdy nie pociągały nowinki techniczne – gdybyś zobaczył mój obdrapany telefon – ani gonienie za modą i trendami. Może to dziwne, ale zakupy też wolę robić w mniejszych dyskontach, ba, najlepiej w małych sklepikach, gdzie można zamienić słowo z innym człowiekiem, często dowiadując się o sobie ciekawych, nie znanych mi rzeczy, ale taki już urok wsi i plotek. Stronię od wielkich miast i jak, cholera unikam przejmowania zwyczajów, zarówno językowych, żywieniowych, nie wspomnę o ichniejszej kulturze. Co poniektórzy nazwą mnie pewnie troglodytą, ale mam to gdzieś. Świetny tekst, który uwidacznia, jak przejmując obcą kulturę i nieustannie dążąc za modą, nowinkami technicznymi, od których uzależniamy się – uwsteczniamy wręcz swoje życie. Tracimy kontakt ze światem, co czyni nas na swój sposób upośledzonymi życiowo. Poruszyłeś szeroki problem w tak krótkim tekście, który zresztą bardzo przypadł mi do gustu. Pozdrawiam i czekam na więcej. :) 5
  • ausek 17.04.2016
    Co by to było, gdybym nie walnęła jakiegoś byka w komentarzu...
  • Arysto 19.04.2016
    ausek Oj tam, oj tam, jaki byk ;) Miło, że chciało Ci się szukać ;D A co do telefonu - też mam, stary, obdrapany, niestety dotykowy (nie cierpię dotykowych), zakupy robię na rynku lub w miejscowych sklepikach i piekarniach. Jedynie takie ultra-duże zakupy robię przez neta z Tesco, ale cóż, to niestety przez to, że hajs oszczędząć trza.
    A jest różnica między technologicznym troglodytą a umysłowym ;)
    Każdy z nas jest troglodytą - wystarczy uderzyć w odpowiedni ton!
  • Autor Anonimowy 17.04.2016
    Robi wrażenie tak, jak i za pierwszym razem, bo przynajmniej część już mi mignęła kiedyś przed oczami i chociaż powinien raczej przygnębiać, obnażając żałosne człowieczeństwo, to wywołuje spory uśmiech politowania nad obecnym człowiekiem i nad samym sobą - świadomie bądź nieświadomie wciąganym przez współczesny świat.
    "po co w cztery oczy, lepiej na fejsie, bo kariera, bo fanpage, bo blog, bo zażenowania mniej, krępacji mniej, w oczy patrzeć nie trzeba, do człowieczeństwa nie przyznawać, a przecież można sobie porno w międzyczasie odpalić, po co po co po co, na co komu człowiek blisko, skoro można po kablu za ręce się połapać" ------ yep, ten fragment wymiata, boli, ale wymiata
    I nie chcę być złym prorokiem - ale ratunku już dla nas nie ma, niestety - zachłyśnięci "życiem" czekamy powoli na śmierć.
  • Arysto 19.04.2016
    Dzięki :D Cieszę się, że się podobało. A boli... Cóż, miało boleć!
    Choć ktoś powiedział, że właśnie ból sprawia, że czujesz oddech w piersi.
  • Specific_girl 26.06.2016
    Powiem tak: przeleciała przez ten tekst jak przez wodę. Naprawdę. To jest tak napisane, n a pisane jest tak, że kurwa, lepiej napisać się tego ni es dało. Tyle myśli na raz się w mojej głowie pojawiło, a tyle ich tam oddałem. Pokazałeś życie jakim jest, że wszystko przez kabel, albo raczej brak kabla, ej no bo Wi-Fi. Ale tak teraz żyją dzieci. Ba, dorośli też. Nie masz fejsa, nie istniejesz. Nie masz internetu to nic nie wiesz. Nie maasz życia bez e życia. Ja tam tęsknię za czasami gdy używali się dzwonka do drzwi i otwierał nie wiedząc kto, rozmawiali się w oczy przy chipsach i wgl... Bawili się z dziećmi, skakał w gumę, wychodziło, śpiewali, tańczylo... A nie... Siedziało się że znajomymi na imprezie i obyczajami fejsa.
    Wracając do tekstu, idealny, zakochałam się w nim! Jest dla mnie taka... Inspiracją?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania