Poprzednie częściWłaśnie po to żyję- Prolog

Właśnie po to żyję- Rozdział 10 cz. 1

Poszliśmy do swoich pokoi. Położyłam się na łóżku i w ogóle nie zwracałam uwagi na Natalie, która siedziała przy oknie i co jakiś czas zerkała na mnie. Z pokoju obok było słychać krzyki Petera, a co jakiś czas podniesiony głos Kevina. No tak… Ta dwójka znów się kłóci. Ciekawe, o co tym razem poszło. Pewnie jak zwykle o coś głupiego. Może o większą ilość sera w kanapce albo o siłę? Dla mnie to zwykłe błahostki, ale dla nich to sprawa na debatę państwową. Lubią się tak przekomarzać, lecz czasem to jest nie do zniesienia dla ludzi znajdujących się w ich pobliżu.

Westchnęłam. Leżałam tak nieruchomo od pół godziny i myślałam o tym całym zabójstwie. Po tym, co widziałam sześć lat temu, zwykłe poderżnięcie gardła nie wywiera na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Ludzka śmierć. Najgorsza jest utrata kogoś bliskiego, rodziny, przyjaciół… Morderstwo człowieka, którego się w ogóle nie znało, prawie nic mnie nie obchodzi. Dla mnie ważniejsze jest to, że zabił go mój brat. Jakoś tak ostatnio często o nim słyszę. Niedawno z nim walczyłam, a teraz ta cała sprawa.

- Nie potrzebuję współczucia.- odezwałam się, gdy po raz kolejny poczułam na sobie spojrzenie Natalie.

- Potrzebujesz przyjaciół.- odparła i podeszła do mnie.- Tylko jeszcze chyba nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę.

- Jedyne, czego naprawdę pragnę, to śmierć brata.

- A jak go zabijesz, to co później? Co zrobisz? Z kim będziesz rozmawiać, trenować? Za kogo kiedyś wyjdziesz?

- Tym to ja się jeszcze nie martwię. Na pierwszym miejscu zemsta, potem zadecyduję, co dalej.

- I to jest właśnie twój błąd- stawianie zemsty na pierwszym miejscu.

Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, po czym oznajmiła, że idzie do Cindy i Amelie. Zostałam sama. Czego oni czepiają się MOJEJ zemsty?! To jest dla mnie najważniejsze! Dopóki mój brat nie zginie, nie będę spokojna. Jak mam się cieszyć z przyjaciół, jeśli będę wiedziała, że gdzieś tam mój brat żyje i w każdej chwili może zrobić coś głupiego?! Nie, nie potrafiłabym tak żyć. Muszę go zabić. Za wszelką cenę. Nieważne, jak wysoka ona będzie. Nawet, jeśli będę to musiała przypłacić życiem, zrobię to. Najpierw tylko potrzebuję solidnego treningu. Po raz kolejny westchnęłam. Wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Kakashiego. Zapukałam, a gdy usłyszałam ,,proszę”, weszłam. Trener siedział na łóżku i czytał książkę.

- O czym chciałaś pogadać?- spytał i oderwał swój wzrok od linijek tekstu.

- Czy mógłbyś poświęcać mi więcej czasu na indywidualny trening?- wypaliłam prosto z mostu.

- Rozumiem. Chcesz być silniejsza, by wygrać z bratem.

- Tak. I potrzebuję do tego więcej umiejętności.

- Nie wiem, czy to by było fair w stosunku do reszty drużyny, a poza tym…

- Oni nie mają takiego celu jak ja!- przerwałam mu.- Nie wiedzą, co ja czuję! Nie muszą zabić starszego brata! Proszę, trenuj mnie więcej!

- Ech. Uparta jesteś. Jak się na coś uprzesz, to trudno cię od tego odciągnąć. Będziesz mnie ciągle nękać i nachodzić z tymi prośbami?

- Tak, a jeśli się nie zgodzisz, to znajdę kogoś równie silnego, kto mnie będzie trenował dodatkowo.

- Nie chcę cie powierzać w żadne inne, obce ręce.

- To znaczy, że się zgadzasz?

- Chyba nie mam wyboru. Ale nie mów o tym reszcie grupy. Nie chcę, by przez to czuli się gorsi.

- Nie powiem.

- Jesteś pewna, że chcesz tak ostro trenować? Po treningu grupowym jesteś bardzo zmęczona. Dasz radę?

- Muszę dać radę!- podniosłam lekko głos.- Trenerze, nie rozumiesz, że muszę dawać z siebie wszystko? Będę trenować ciężej niż zwykle! Jeszcze bardziej wzmocnię kondycję fizyczną i się nie poddam!

Jestem gotowa biegać dwa, nie, nawet trzy razy dłużej niż zwykle. Mogę robić więcej pompek, przysiadów, serii kopnięć, uderzeń, ćwiczyć obronę, poznawać nowe style częściej i spędzać więcej czasu na ogólnym treningu oraz studiowaniu przeróżnych strategii. Wykonam wszystkie zadania, które zleci mi Kakashi. Nawet te najgorsze. Jeżeli karze mi klęczeć przez kilka godzin w jednej pozycji, będę klęczeć. Jeśli nakaże mi skakać na skakance przez miasto do końca dnia, będę skakać nawet do północy. Chodzi mi głównie o poznawanie nowych ruchów walki i poprawienie kondycji fizycznej. Jeżeli to mi się uda, to mam większe szanse na wyrównaną walkę z Jamesem i wygraną z nim.

- Właśnie na taką odpowiedź liczyłem.

- Kiedy zaczniemy?

- Jak tylko wrócimy do domu.

- Dziękuję.

Powrócił do swojej lektury, a ja wróciłam do pokoju. Tak myślałam, że się zgodzi. Chociaż to nawet miłe, że sam woli mnie szkolić, a nie oddać w obce ręce. Muszę przyznać, że trafił mi się naprawdę dobry i mądry sensei. Jednym z jego minusów jest spóźnianie się. Z czasem można już przywyknąć, ale to nadal jest irytujące. Czekasz na trenera godzinę, a później on mówi ci, że przeprowadzał staruszkę przez ulicę! Kto by w takie coś uwierzył? Postanowiłam trochę poćwiczyć. Zaczęłam od rozciągania, a skończyłam na obrotach w powietrzu.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • MarciaA 29.05.2015
    Coś się Kakashi łątwo zgodził, ale na jego miejscu też bym nie oddawała swojej uczennicy w ręcę kogoś obcego ;) ogólnie to fajnie piszesz, pomysł genialny i jestem ciekawa, co będzie dalej :D 5!!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania