Poprzednie częściZielona herbata #1

Zielona herbata #18

Przejrzałam wszystkie zeszyty aby upewnić się, że nie ma nic zadane. Chyba cały ten dzień był dla mnie szczęśliwy bo faktycznie nie było nic co zajęłoby mi dużo czasu. Jedynie napisanie maila po angielsku, ale dla mnie to pestka i zajmie mi to tylko chwilę. Coraz większymi krokami zbliżała się zima w efekcie czego dni były coraz krótsze, dlatego plany szybkiego nawet prysznicu odłożyłam na później. Zamierzałam jak najszybciej załatwić pozwolenie na wyjście i złapać autobus odjeżdżający o jakiejś sensownej godzinie. Wszystko miałam skrupulatnie zaplanowane, ale tak już mam, że mimo iż coś jest dopięty na ostatni guzik i nie ma prawa się nie udać, to i tak coś idzie nie po mojej myśli. Miałam cichą nadzieję, że tym razem będzie inaczej, bo chciałam zobaczyć minę Olivera, kiedy stanę w progu jego drzwi.

Usiadłam chwilę na moim całkiem miękkim, okrytym brzoskwiniowym kocem łóżku. Co ja robię? Przecież wpraszam się do niego jak nienormalna, znam go krótki czas, nie wiem czy znajdzie chwilę na rozmowę, czy ma dziewczynę… Nie no to ostatnie to akurat głupie, bo chyba bym się zorientowała chociażby po statusie na facebooku. Rany my faktycznie o sobie tak mało wiemy, a zachowujemy się tak jakbyśmy znali się od lat, ja nawet czuję, że jest mi bliski od bardzo, bardzo dawna. A najdziwniejsze jest to, że mi to nie przeszkadza. Wiemy o sobie mało, ale dowiadujemy się więcej z każdym mijającym tygodniem, dniem, godziną.

Spojrzałam na rozkład autobusów i zorientowałam się, że odjeżdża on za dwadzieścia minut, a fajnie byłoby się na niego wyrobić. Zabrałam swoją torbę i poszłam zapytać o pozwolenie na wyjście. Na szczęście dyrektorki nie było, wyjechała na szkolenie, z którego jak sądzę i tak nic nie wyniesie, bo przecież ona wszystko wie najlepiej, a gdyby ktoś śmiał wypomnieć jej, że nie jest zbyt uprzejma w stosunku do podopiecznych, to powtórzyłaby kwestię, którą już nawet znam na pamięć.

Koniec końców po krótkiej rozmowie mogłam wyjść, dlatego ubrałam się i szybkim krokiem ruszyłam na przystanek autobusowy. Przez chwilę zastanawiałam się, że fajnie byłoby wykorzystać to, że mogę odwiedzić Caroline, ale przypomniałam sobie, że Ed i Melisa obiecali jej kupić modelinę, więc pewnie teraz chodzą po sklepach, poza tym chciałam podziękować Oliverowi i przeprosić, że nie znalazłam dla niego nawet chwili.

Po niespełna dziesięciu minutach jechałam już w autobusie i cieszyłam się na spędzenie kilku godzin poza murami tego budynku. Nie miałam konkretnych planów w kwestii tego co będziemy robić, ale z nim nawet milczenie było fajne. Zastanawiałam się co może teraz robić i liczyłam na to, że zastanę go w domu. Oczywiście się myliłam i kiedy wchodziłam po schodach jego domu, drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich panią Carven . Wyglądała tak jak zawsze. Elegancka z gustowną apaszką lekko oplecioną wokół szyi, pasującą do jej kasztanowej kacapki.

- Dzień dobry Pani Carven, zastałam może Olivera?

- Ooo Jane, dzień dobry, nie niestety Oliver wyszedł kilka chwil temu – odpowiedziała z ciepłym uśmiechem, zamykając dębowe drzwi

- Aha, w takim razie już pójdę – powiedziałam

- Nie, nie zostań w prawdzie trochę się spieszę, ale zapraszam na herbatę – powiedziała ponownie wyciągając klucze z małej torebki zarzuconej na ramie.

- Nie, nie będę robić Pani kłopotu, widzę, że się Pani śpieszy

- Cóż no dobrze, jak wolisz, ale zapraszam cię niedługo, opowiesz mi jak tam w szkole, bo kiedy pytam Olivera, to nigdy nic konkretnego się nie dowiem

- Oczywiście, na pewno wpadnę

Kierowałyśmy się w kierunku furtki. Po chwili Pani Carven zaproponowała, że zadzwoni do Olivera i poprosi go, żeby przyjechał. Tym samym dowiedziałam się, że miał trening piłki nożnej. Kobieta podała mi adres hali, w której odbywał się trening, mimo, że oto nie prosiłam.

- Bardzo cię przepraszam Jane, ale muszę jechać do Melis… Yyy Muszę jechać do córki.

Pożegnałyśmy się. Zaczęłam iść chodnikiem i patrzyłam na wsiadającą do szarej hondy panią Carven.

Po niecałych dwudziestu minutach dotarłam na halę, gdzie Oliver i inni zawodnicy kopali piłkę. Początkowo mnie nie zauważył więc usiadłam na trybunach i obserwowałam grę. Poza mną krzesełka zajmowały trzy dziewczyny, które od momentu mojego przyjścia nie spuszczały ze mnie wzroku. Czułam się dziwnie, bo byłam zupełnie sama. Jedna z nich krzyczała :

- Spencer! Brawo! Kocham cię!

Blondyn, który właśnie strzelił bramkę odwrócił się w jej kierunku i posłał jej buziaka. Przyciągnęło to wzroki wszystkich zawodników i miałam wrażenie, że powodem była trzymana przez niego piłka uniemożliwiająca kontynuowanie gry. Druga z nich posłała buziaka i szczery uśmiech Oliverowi, a on lekko się zarumienił. Nie wiem dlaczego, ale podniosłam się wtedy z miejsca. Ona dalej się do niego szczerzyła, ale przestała kiedy zobaczyła, że wlepiam w nią wzrok.

- No co?! – burknęła w moim kierunku

- Nie, nic – odpowiedziałam

- Jane? Cześć co ty tutaj robisz? – powiedział Oliver

- Chciałam zrobić ci niespodziankę i wyjaśnić tą dzisiejszą sytuację. Pojechałam do ciebie do domu, ale twoja mama podała mi ten adres więc jestem, ale jeżeli nie masz czasu czy coś to ja mogę…

- Nie, mam czas, już chyba na dzisiaj skończymy no nie? – zwrócił się do kolegów z drużyny

Nikt nie protestował, więc wszyscy zaczęli rozchodzić się w swoje strony. Większość graczy w tym Oliver poszli jeszcze do szatni dlatego postanowiłam zaczekać na zewnątrz. Wyszłam przed budynek i szybko tego pożałowałam bo przed samymi drzwiami stały tamte dziewczyny i paliły papierosy. Były zajęte swoimi telefonami do momentu kiedy pojawiłam się ja. Cała ich uwaga oparła się na mojej osobie. Ta która ewidentnie żywiła jakąś słabość do Carvena podeszła do mnie i puściła dym w moją twarz.

- Skąd ty znasz Olivera? Co podoba ci się? Co takie maślane oczy do niego robisz co? – jej ton znacznie się podniósł

- Słuchaj nie mam obowiązku ci się tłumaczyć, nie twoja sprawa i kim ty w ogóle jesteś?

- Patrzcie, patrzcie jaka odważna, słuchaj niech cię to nie obchodzi i wara od Olivera, jasne?

Nie miałam do niej słów więc po prostu uśmiechnęłam się, jednocześnie przeczesując palcami grzywkę. Ona też już nic nie mówiła, jedynie wróciła do przyjaciółek, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu i odwrotnie.

- Metr sześćdziesiąt sześć – powiedziałam

- Co? – odpowiedziała lekceważąco

- No tyle mam wzrostu, bo tak na mnie patrzysz gdybyś wzrokiem próbowała mnie zmierzyć – dodałam z uśmiechem jeszcze szerszym niż poprzednio

Całą tą żałosną rozmowę przerwało wyjście Olivera.

- Ok możemy iść? – zapytał

- Tak możemy – odpowiedziałam patrząc mało przyjemnie w ciemnobrązowe oczy mojej rozmówczyni.

Porozmawialiśmy chwilę o treningu i jego zbliżającym się meczu.

- No więc jak ci poszło na matematyce?

- Dostałam pięć minus i od razu przepraszam cię bardzo, ale wtedy zadzwoniła Caroline i się troszkę rozgadała, poza tym nie rozmawiałyśmy już jakiś czas, przepraszam głupio to wyszło bo ty tam przyszedłeś, czekałeś na mnie a ja…

- Daj spokój nie masz za co przepraszać i w ogóle brawo widzisz mówiłem, że dasz radę

- Tak i dziękuję bo to wszystko twoja zasługa, gdyby nie twoje świetne tłumaczenia to nie wiem jakby się to skończyło

- Przestań nie ma sprawy i jak coś to polecam się na przyszłość

- Będę pamiętała, i słuchaj to co dzisiaj zrobiłeś to po prostu…

- Tak, tak wiem trochę przesadziłem, ale chyba wyszło ci to na dobre

- W pewnym sensie tak, ale wiesz jak ludzie się na nas gapili?

- Domyślam się, ale co z tego niech się gapią proszę bardzo, a jak ktoś nie widział to możemy powtórzyć ,prawda?

- Hahaha Oliver, daj mi spokój! Nigdy więcej! Hahaha

Śmialiśmy się, aż do momentu kiedy spostrzegliśmy, że nawet nie wiemy dokąd zmierzamy. Ustaliliśmy jednak, że pospacerujemy jeszcze trochę, a potem wstąpimy do domu Olivera na gorącą herbatę, oczywiście dla mnie zieloną.

 

***

Hejka kochani! :) Pewnie zastanawiacie się skąd to szaleństwo z dodawaniem rozdziałów, dlatego tłumaczę. Wstawiłam właśnie wszystkie części, które miałam zapisane na komputerze ponieważ nie wiem czy jest sens kontynuować to opowiadanie skoro zaczęłam drugie, a pod tym nie ma praktycznie żadnej aktywności. Więc jest to najprawdopodobniej ostatnia część, chyba że zmienię zdanie. Jeśli jednak ktoś z was chciałby je dalej czytać to proszę o informację, a jeśli nie to tak jak wspominałam jest to raczej ostatnia część. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru! :))

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania